Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Konie zaadoptowane / Jakub [Zuzka]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lama




Dołączył: 02 Maj 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:52, 09 Lip 2014    Temat postu: Treningi

Miejsce na trenowanie z ogierem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lama




Dołączył: 02 Maj 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:53, 09 Lip 2014    Temat postu:

Zapoznanie z koniem by Bee.
Pełna entuzjazmu szłam do stajni pożerając Snickers'a. Po drodze weszłam do siodlarni i wzięłam sprzęt Kubuszona. Do kieszeni wpakowałam jeszcze paczkę smakołyków. Kiedy zbliżałam się do boksu mocno się zdziwiłam, bo nie zastałam w nim konia. Dziwne, bo pora pastwisk już minęła. Kiedy podeszłam do drzwiczek zauważyłam, że grubas leży i chrupie sobie sianko.
- Ty leniu, Ty! - krzyknęłam ze śmiechem. Siwek podniósł głowę i spojrzał sie na mnie z wyrzutami. Powoli weszłam do boksu i poklepałam wielkoluda po grzbiecie.
- No ruszaj swoje wielkie zadzisko, trzeba trochę popracować.
Nie widząc większego entuzjazmu wyjęłam z kieszeni paczkę smakołyków. Kuba ociężale i strasznie powolnie wstał, otrzepał się z siana i powąchał moją dłoń, na której było kilka ciasteczek. Obok od razu zauważyłam żebrzącego Kaszmira, którego też poczęstowałam.
- Ty łakomczuchu. - powiedziałam do kasztana. Chwilę potem założyłam Jakubowi kantar i wyprowadziłam go z boksu. Wyjęłam szczotki i zaczęłam go energicznie czyścić. Kiedy sierść była dość doczyszczona (trudno doczyścić siwka, który kładzie się w kupie x.x'') wzięłam się za czyszczenie kopyt. Mocno trzymałam wielkie i ciężkie kopyta czując na swoim tyłku pysk Kuby.
- Przestań mnie marać po tyłku, proszę? - powiedziałam. Następnie rozczesałam mu ogon i grzywę, a potem założyłam mu ogłowie. Koń z udręczeniem przyjął wędzidło. Leń, nad leniami. Potem przesunęłam się w stronę grzbietu i wysoko zarzuciłam czaprak, następnie siodło. Wszystko dopasowałam i zajęłam się za dopinanie popręgu. Mocno się zaparłam i z całej siły dopięłam popręg do ostatniej możliwej dziurki. Odpięłam mu kantar i poprowadziłam w stronę stajni. Po drodze spotkałam oranżadę, którą zaprosiłam do pomocy XD. Ta oczywiście bez żadnych (no prawie xdd) przeciwieństw poszła ze mną na halę. Po zamknięciu drzwi ze schodków wdrapałam się na grubaska i ruszyłam wolnym stępem. Czekałam aż koń i również ja, w pełni się rozluźnimy. Zrobiłam kilka kółek w każdą stronę, po czym ruszyłam kłusem. Koń wyciągnął szyję przed siebie czując luźną wodze. Zrobiłam dwa powolne kółka po czym zebrałam wodze i zmieniłam kierunek przez półwolte. Koń lekko podrzucił głową po czym znów skupił się na jeździe. Postanowiłam ruszyć do galopu. O dziwo Kubuszon strasznie się ożywił i zaczął strzelać baranki. Zaczęłam się śmiać, byłam zadowolona energicznym chodem ogierka. Zrobiłam dwa kółka, po czym zwolniłam go do kłusa. Znów miał ospały, powolny kłus, więc dodałam półparadę, żeby trochę rozciągnął krok. Poklepałam go za dobrze wykonane zadanie, potem zwolniłam do stępa. Poprosiłam Julię o rozstawienie kilku drągów na środku. Po krótkim odpoczynku znów ruszyłam do kłusa i po dwóch kółkach najechałam na drągi. Zrobiłam półsiad i oddałam Kubie wodze. Poklepałam konia i zmieniłam kierunek po przekątnej. Zrobiłam kolejne kółko i znów najechałam na drągi. Po kilku takich najazdach, ćwiczenie już znudziło się Kubie. Postanowiłam żeby Julia ustawiła dwa drągi, małego krzyżaka. Ruszyłam do galopu, robiąc ósemki i wolty. Kiedy przeszkoda była już gotowa spokojnie najechałam przytrzymując lekko siwka. Świetnie sobie poradził na drągach, również z przeszkodą. Mocno go poklepałam po szyi i powtórzyłam ćwiczenie raz jeszcze, w inną stronę. Kuba na zakręcie strzelił sobie kilka baranków. Zwolniłam do kłusa, porobiłam parę ósemek, wolt, pozmieniałam kierunki dzięki półwoltom i zaczęłam rozstępowywać ogierka. Troszkę się zgrzał. Podziękowałam oranży i zatrzymałam grubaska, który już ochłonął. Zsiadłam z niego i poklepałam go po szyi. Zaprowadziłam go do stajni, rozsiodłałam i wytarłam go porządnie sianem. Następnie okryłam go derką, bo spocił się przez swoje futro i dawałam mu smakołyki. Kiedy zjadł już wszystko poklepałam go po szyi, pożegnałam się i ruszyłam w stronę domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lama




Dołączył: 02 Maj 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:53, 09 Lip 2014    Temat postu:

Jazda rekreacyjna by Bee.
Po tygodniu upałów przyszedł bardzo chłodny i deszczowy weekend. Wcześnie rano przyjechałam do stajni i poszłam na halę, żeby ogarnąć trochę podłoże i wszystkie bezpańskie drągi. Chciałam dzisiaj wziąć grubego na lekką, rekreacyjną jazdę. Poustawiałam trzy małe krzyżaki do pół metra wysokości. Zagarnęłam też kilka cavaletti i ustawiłam je w równych odległościach na środku hali. Na końcu ustawiłam jednego niziutkiego oksera. Kiedy poustawiałam już cały plac poszłam do siodlarni po sprzęt, po czym przytaśtałam wszytko do stajni. Zaczęło mocno padać, całe szczęście, że mamy halę!

Weszłam do boksu, przywitałam się klepiąc siwego po jego masywnej szyi i założyłam mu kantar. Jeszcze chwilę miziałam go po grzbiecie i szyi, potem wyprowadziłam go z boksu i przywiązałam uwiąz do kółeczka. Chwyciłam plastikowe zgrzebło i miękką szczotkę i zaczęłam energicznie czyścić Kubuszona. Koń strasznie liniał, jak każdy chyba, ale on to już przesadził. Nie dość, że długo to i bardzo mocno. No, ale co zrobić. Wzięłam kopystkę i zaczęłam walczyć z kopytami, które o dziwo nie były zabłocone. Szybko się uwinęłam. Zapięłam mu kantar na szyi i szybko założyłam mu ogłowie. Potem przerzuciłam czaprak, futerko i siodło. Dopięłam popręg, przechwyciłam kask i szybko poprowadziłam konia na halę.

Niby taka krótka droga, a trochę zmokliśmy. Podeszłam do pieńka, zebrałam wodzę i wsiadłam spokojnie na Kubę. Pozbierałam się i ruszyłam stępem dookoła hali. Zrobiliśmy tak po trzy okrążenia w każdą stronę. Potem robiłam wolty w narożnikach, żeby koń zrobił się bardziej "gumowy". Ruszyłam wolnym kłusem. Zrobiliśmy to samo co w stępie. Potem najechałam na drągi. Kuba trochę się zawahał, na trzecim drągu lekko się pogubił. Najechałam raz jeszcze dając mu lepszy sygnał. Teraz wyglądało to o wiele lepiej. Zmieniłam kierunek przez półwolte i najechałam na drążki z drugiej strony. Teraz Jakub przeszedł już bez zawahania, ale nie wyglądało to idealnie. Za drugim razem wyszło perfekcyjnie. Pewnie kłusował z nogi na nogę. Dałam mu chwilę stępa. Następnie ruszyłam do kłusa i od razu do galopu. Siwy dostał poweru, bo zachciało mu się nawet strzelić małego baranka. Szybko dałam mu do zrozumienia, żeby tego nie robił. Zmieniłam kierunek i galopowałam nadal na drugą stronę, okrążając halę znów kilka razy.
Delikatnie przeszłam do kłusa i znów najechałam drążki. Świetnie! Dałam mu dwa kółka stępa po czym znów zakłusowałam. Ósemka wokół przeszkód, okrążenie i najazd na najniższego krzyżaka. Kubuszon był lekko zaskoczony, ale skoczył. Może niezbyt pewnie i niepoprawnie, ale skoczył. Nie wiem czy kiedykolwiek skakał przeszkody pod jeźdźcem. Nie chciałam z niego zrobić skoczka, gdzieżby to! Drugi najazd był już trochę lepszy, chociaż przed skokiem znów lekko się spiął. Przed trzecim najazdem dałam mu wcześniej półparadę przez co szybciej zorientował się o co mi chodzi. Teraz skoczył już pewny siebie, o wiele poprawniej niż wcześniej. Po krzyżaku najechałam na dwa pozostałe, które tworzyły szeroki szereg. Siwek skoczył pewnie, chociaż na drugiej przeszkodzie chciał wyłamać, na co mu nie pozwoliłam, dlatego skok wypadł bardzo pokracznie. Ponowiłam najad. Wyszło o wiele lepiej. Koń coraz pewniej czuł się w skoku, wiec najechałam też na mini-oksera, którego pokonał już z łatwością. Poklepałam olbrzyma po szyi i przeszłam do stępa. Zrobiliśmy kilka energicznych okrążeń w każdą stronę. Przeszłam do kłusa i znów zagalopowanie. Udało się nam zrobić piękną ósemkę w wolnym galopie. Potem ostrożnie najechałam na krzyżaka. "Pięknie!"-krzyknęłam dumna z grubaska. Śmiało przeskoczył nad przeszkodą. Nadal galopując najechałam na szereg z krzyżaków. Pierwszy skok wyszedł nieco pokracznie, ale nadrobił go drugi bardzo odważny. Drugie podejście. Tym razem wyszło bezbłędnie. Po szeregu od razu jechałam oksera. Gdyby nie to, że po skoku za szybko skręciliśmy to byłoby idealnie! Kolejne podejście było już o wiele lepsze. Teraz jechaliśmy cały "parkur". Krzyżak przeskoczony bezbłędnie, szereg i okser, przed którym lekko się zawahał, ale skoczył poprawnie. Przegalopowaliśmy jeszcze jedno kółko, zmieniliśmy kierunek i przeszliśmy do kłusa. Grubasek lekko się zgrzał. Pokłusowaliśmy jeszcze wolniuteńkim kłusem i zwolniliśmy chód niżej. Oddałam mu luźną wodzę i zaczęłam go miziać po spoconej szyi. Dość długo stępowaliśmy. Kiedy już trochę oschnął zsiadłam, popuściłam popręg i wyprowadziłam go do stajni. Strasznie lało!

Zdjęłam mu siodło, ogłowie, potem rozczyściłam zgrzebłem. Pod siodłem trochę się spienił. Sprawdziłam kopyta i wprowadziłam go do boksu. Dałam mu smakołyka i porządnie go wymiziałam. Potem wyszłam, zgarnęłam cały sprzęt, zrobiłam co trzeba. Poszłam jeszcze do izabelki, po czym zadowolona pojechałam do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lama




Dołączył: 02 Maj 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:54, 09 Lip 2014    Temat postu:

Trening z Dirnu
James umówił się na kolejny trening w Deandrei (stała tam właściwie teraz większość koni rysualowych), musiał się tylko zastanowić co chce z Jakubem zrobić - bo miał właściwie w tym temacie pełną dowolność. Oczywiście wybrał coś trochę skokowego. Czemu? Bo Jakub miał ćwiczyć powożenie i skoki w przyszłości, a skoki były raczej wiodącym sportem u Jamesa. Wsiadł więc na motor z gotowym planem treningu i ruszył do Deandrei. Na miejscu zaparkował swojego harleya, rozejrzał się trochę po okolicy i ruszył do stajni. Znalazł Bee, która pomogła mu ustawić drągi i cavaletti na hali (znała lepiej wykrok ogiera), opowiedział jej co planuje z jej koniem dziś zrobić, i ruszył po ogiera. Wziął sprzęt Jakuba, swoim zwyczajem ustawił go na ławeczce, a sam poszedł po ogiera.
Zagwizdał krótko, żeby zwrócić na siebie uwagę koni. Większość wyjrzała zaciekawiona z boksów... Więc znalezienie Jakuba nie zajęło mu dużo czasu. Przywitał ogiera krótką pieszczotą, dopiął uwiąz, otworzył przed nim drzwi boksu i na myjkę! Uwiązał go, wziął się za czyszczenie. Porządnie rozczesał grzywę, ogon, pozbył się sklejek z sierści. Miękką szczotką pozbył się kurzu głównie z nóg, szyi i brzucha, a na koniec zajął się "odkurzaniem". Po kolei też poprosił ogiera o podanie kolejnych nóg, żeby mógł wyczyścić kopyta. Jakub sprawował się idealnie - stał grzecznie, reagował posłusznie na jego prośby. James wziął się w końcu za siodłanie. Zaczął oczywiście od czapraka, dociągnął go do linii grzywy, poprawił jego ułożenie, żeby leżał równo po obu stronach. Potem siodło, tu znowu poprawienie. James dopiął popręg, na oko dopasował sobie strzemiona. Przy zakładaniu ogłowia też nie miał żadnych problemów. Byli już właściwie gotowi na trening... Poprowadził go na halę. Sprawdził jeszcze i dopiął popręg. Wspiął się w siodło, poprawił strzemiona i wypchnął ogiera z krzyża.
Rozgrzewkę zaczęli od kilku wolt w energicznym stępie, potem przejście na koło, kilka wężyków, ósemek... Ogółem trochę rozciągania. Wszedł znów na woltę. Dał pomoce do kłusa, zaczął anglezować. Standardowo zaczęli od kilku wolt, koła a potem kolejne wężyki na rozluźnienie i rozciągnięcie. Wodze trzymał cały czas na kontakcie. Trzeba przyznać, że na Jakubie było mu naprawdę wygodnie - pewnie świetnie się sprawuje na pokazach, jeśli chodzi o kłus. Dał pomoce do zagalopowania, Jakub zareagował dość chętnie. James prowadził go wzdłuż ścian, kołysząc się w siodle. Potem zwolnienie do kłusa, znowu stęp.
Pierwsza była zwykła linia utworzona z drągów - ot, tak na rozgrzewkę. Dobra na początek... Zimnokrwisty szedł dość swobodnie, lekko. Postawił tylko uszy na widok drągów. Tuż przed nimi trochę 'ogarnął' swój chód i przekroczył je właściwie bezbłędnie, bez choćby zaszurania o któryś. To też upewniło Jamesa, że dobrze odmierzył z Bee wykrok ogra. Linia drągów się skończyła, zawrócili, przejechali równolegle do niej i znów ogarnęli sobie najazd. Tym razem mężczyzna dał pomoce do kłusa. Gdy koń przyspieszył, James zaczął anglezować, przy każdym wróceniu w siodło dawał ogierowi łydkę, żeby utrzymać dość dobre, aktywne tempo. Jakub szedł przez drągi lekko, jakby leciał po prostu! Wysoko unosił nogi, maszerował aktywnym kłusem. Konie zimnokrwiste kojarzą się raczej z ciężkim, trochę rozleniwionym chodem... A tu proszę bardzo! Taki wyjątek od reguły. Zdażyły się z dwa puknięcia w drągi, gdy ogiera rozproszył jakiś ptaszek zaglądający na halę. Dość szybko pozbierał się i skupił ponownie na pracy, poprawiając swoje wyniki i ponownie łapiąc tempo. Dla poprawki mężczyzna zakręcił - tym razem w drugą stronę - znów przejechali równolegle do drągów, kolejny skręt, prosty najazd na drągi. A wszystko to cały czas w kłusie. James poprawił jeszcze ustawienie wodzy, kontakt i już wjeżdżają na drągi... Pouczony jakby porażką, ale w ogóle niezrażony, Jakub przejechał drągi bez puknięć w pięknym stylu (chyba nie muszę wspominać, że chodzi o ten kłus!). Z tej figury zjechali na bok i James nakierował Jakuba na inną - ustawioną w drugiej części hali. Poprosił o zwolnienie do stępa. Ogier posłusznie, chętnie i dość dokładnie reagował na pomoce, więc mężczyźnie udało się zapewnić mu dobry najazd na ósemkę z korytarzem. Przejechali pierwszą kolistą połowę ósemki, wjechali między drągi. Tu James zatrzymał konia. Przez cały przejazd kontrolował, czy Jakub właściwie się skręca na okręgach, czy jest prosty przy przechodzeniu przez drągi. Mężczyzna znów wypchnął go z krzyża, dał pomoce łydkami do stępa. Ciągle trzymał ogiera na lekkim kontakcie. Przy drugiej części ósemki Jakubowi zdarzało się ścinać zakręty, więc James go skorygował, znów korytarz, zatrzymanie. Za drągami mężczyzna pospieszył go do lekkiego kłusa, pokonali teraz ósemkę w tym tempie. W przejeździe w stępie zauważył, że jedno koło wyszło mniejsze od drugiego, więc teraz przypilnował też tego. Zmniejszanie jednej kulistej części ósemki powoduje pewną nierówność w tempie, więc potem się zdarzy to jakieś puknięcie o drąg, to zgubienie ogólnego rytmu chodu. Tym razem Jakubowi poszło zdecydowanie lepiej. James powiększył nieco tę ósemkę i wprowadził zmiany tempa, żeby trochę popracować nad skupieniem ogiera. Kuliste części ósemki przechodzili lekkim, wolnym kłusem, dochodzili do drągów i wychodzili z korytarza stępem, potem znowu kłus... I tak w kółko. I to wyszło zimnokrwistemu bezbłędnie... Więc czas kontynuować. Dalej czekało na nich już pewne wprowadzenie do cavaletti. Szereg drągów, który wcześniej po prostu leżał płasko na ziemi został trochę zmodyfikowany - naprzemiennie podniesiono odpowiednie strony drągów. Odległość między nimi była na tyle odpowiednia, że w razie czego Jakub miał chwilę na odzyskanie równowagi... Oczywiście, gdyby ją stracił. Zjechali z ósemki, mężczyzna pospieszył go do kłusa, zaczął anglezować. Nakierował go na sam środek drągów. Tempo utrzymane, ale z koncentracją trochę gorzej - ogierowi zdarzyło się puknąć pierwszy drąg, za nisko podniósł nogę. Skorygował to przy następnych drągach, niektóre zdarzało mu się jeszcze potrącić przez zwykłe roztrzepanie. Koń musiał minimalnie zmienić tu swój wykrok - było to coś na kształt wprowadzenia do takiej elastyczności w wykroku właśnie. Ogółem rzecz biorąc - pierwszy przejazd nie poszedł im najlepiej, ale to głównie przez brak skupienia. James zawrócił go, przejechał równolegle do drągów, kolejny zakręt, chwila zanim dojdą i drągi. Trzeba przyznać, że ogier szybko wyłapywał swoje własne błędy i je korygował - tym razem szedł w pełnym skupieniu, wysoko unosząc nogi, bez ani jednego pukniętego drąga. Z równowagą u ogiera było wszystko w najlepszym porządku. James uznał, że właściwie nie ma dziś sensu na przejazdy po cavaletti - może kiedyś zajmie się tym z Jakubem później, bo już niedługo będzie miał do niego kilka kroków...
Rozstępował ogiera, chwilę stępując po hali. Potem zeskoczył na ziemię, złapał wodze wierzchowca i odprowadził go do stajni. Rozsiodłał, wyczyścił. Chwilę pomasował, pogłaskał za ładną pracę. Odstawił ogiera do boksu, pożegnał się z Bee i ruszył sprzątać halę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:26, 14 Lip 2014    Temat postu:

Godzinna lonża, stęp oraz chwila kłusa na grzbiecie i gruntowne mycie konia
Objęłam opiekę nad Jakubem, trzeba się koniałkiem zająć! Weszłam do Centralnej, nareszcie się pojawiło tam życie! Jakub niepewnie spoglądał z swojego boksu kiedy do niego podeszłam. Puknął mnie chrapami i się uśmiechnęłam. Poszłam po żółtą lonżę, ogłowie, czaprak i siodło oraz szczotki i środki do ogólnej pielęgnacji duuużego konia. Wyczyściłam Jakuba dokładnie, później pójdziemy na myjkę, więc szampon gąbkę itp odłożyłam pod szlauchem. Osiodłałam konia, strzemiona podwinęłam, wodze również i poszliśmy na okólnik.

Przyczepiłam lonżę do wędzidła i cmoknęłam, żeby ruszył. Bez żadnych rewelacji ruszył stępem. Trochę mnie przerażał gabarytami, ale słyszałam że z niego jest spokojny koń. Szedł sobie wolniutko, nie buntował się na ciężar siodła. Pozwoliłam mu tak sobie tuptać dłuższy czas, w końcu stał dość długo. Po chwili uznałam, że czas na kłus. Kubie nie chciało się ruszać i zwiesił szyję. Machnęłam energiczniej batem i leniwie ruszył. Po jakimś czasie ożywił się widocznie i zaczął przyspieszać. Przegoniłam go kłusem tak parę kół i dałam chwilę stępa. Koń nastawił radarki chętny do biegania. Jednak wstrzymywałam go trochę, był niezbyt rozruszany. Po chwili odpoczynku znów kłus. Zaczął się szarpać i rwać do galopu. Szarpnęłam trochę lonżę, nie będzie mi skubany podskakiwał. Uspokoił się i równo kłusował. Kiedy minęło ok. 45 minut postanowiłam odpiąć mu lonżę i na niego wejść. Przysunęłam sobie stołek i zmieniliśmy kierunek. Kuba dobrze reagował na łydkę, był pobudzony i rwał się dość. Postanowiłam odrobinkę kłusa, jedno kółko na poluźnionym popręgu. Świetnie mi się na nim jechało. W stępie oddałam wodze i człapaliśmy sobie tak ot.

Uśmiechnięta zeszłam z ogiera i go na okólniku rozsiodłałam, jedyne co zostawiłam to ogłowie, bo kantar był na myjce gdzie się skierowaliśmy. Zmieniłam ogłowie na kantar przywiązałam konia. Obmyłam mu nogi, a po zorientowaniu się, że lubi wodę zmoczyłam go całego. Nałożyłam płyn i rozprowadziłam. Trochę się bał nagle wypuszczonego z butelki powietrza, ale to nie ma chyba konia co by się nie bał. Spłukałam to i ściągnęłam nadmiar wody. Zmoczyłam i umyłam szamponem także ogon oraz grzywę i rozczesałam. Odwiązałam go i poszliśmy na trawę schnąć. Po paru minutach odstawiłam konia do stajni i zadowolona posprzątałam po sobie. Przed wyjazdem dałam mu w nagrodę cukierka, niech ma ziemniak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:58, 23 Sie 2014    Temat postu:

Godzinna jazda, trochę pracy z kołami i przejazd L-1
Wtoczyłam się do Centralki. Od razu znalazłam grubaska. Wychylił swój toporny łebek i parsknął. -To ja Kuba, nic się nie dzieje. Schował się w boksie. Poszłam po jego sprzęt, szczotki i ukradłam owijki. Pojeździmy dziś ujeżdżeniowo i sprawdzimy na co zimniaka stać. Weszłam do jego boksu i zaczęłam czyścić. Ogier patrzał uważnie co ja porabiam. Stał większość czasu i przeżuwał niewidzialne jedzenie. Po wyszorowaniu osiodłałam go bez problemu, chociaż nie ukrywam - siodło było ciężko wsunąć. Wyszliśmy ze stajni.

Poszliśmy na halę, bo plac był cały w kałużach. Dopięłam popręg i wsiadłam ze stołka. Ruszyliśmy stępem. Kubie strzykały kości od zastania przez około 5 minut. Jechał jednak do przodu i raźno. Dziwnie się na nim czułam, on był taki dość potężny w gabarytach, a moje konie chodziły drobno. Jednak da się przyzwyczaić. Nakierowałam ogiera na woltę. Jechał strasznie sztywno więc jeździliśmy po wolcie, żeby się zaczął wyginać. Dawałam mu łydki na wygięcie. Osiągnęliśmy efekt zadowalający. Zakłusowałam. Na początku koniu się nie chciało i szedł stępem tylko że szybciej. Dałam mocniejszą łydkę i ruszył leniwie kłusem. Z głową w dole dreptał sobie od niechcenia. Dałam mu się trochę obudzić, dawno strasznie nie chodził jednak i muszę mu dać możliwość rozkręcenia się. Jednak potem zaczęłam wymagać odrobinę więcej. Poprosiłam go o minimalne zebranie. Niechętnie i z oporami podniósł głowę i się zebrał naprawdę minimalnie. Ale to starczy. Zadowolona wjechałam na woltę i zaczęłam kręcić. Tutaj już nie był taki sztywny i dał się wykręcać. Wjechałam z powrotem na ścianę i zmieniłam kierunek. Kubek chcąc niechcąc jechał w małym zebraniu. Przeszłam do stępa na chwilę i dałam mu odsapnąć. Chętnie skorzystał. Jechaliśmy sobie półtora koła i znów kłus. Stwierdziłam, że możnaby mu zrobić program L-1. Zagalopowałam na zakręcie. A w zasadzie to dałam pomoce bo Kuba nie ruszył. Na następnym zakręcie przyłożyłam łydki mocniej. Już myślałam że będę musiała jeszcze mocniej na następnym zakręcie gdy zorientowałam się, że to Kuba sobie miękko galopuje. Jechał od niechcenia, bez zebrania, ciągnął całe ciało wręcz za sobą. Nie spodobało mi się to, ale nad tym jeszcze popracujemy. Po kole galopu przeszłam do kłusa.

Wjechałam na linię środkową kłusem, zatrzymanie i ukłon. Przez stęp ruszyłam kłusem w E zrobiliśmy sztywne i krzywe koło. Daleko za literą K ruszyliśmy galopem. Mieliśmy zrobić koło o średnicy 20m ale udało się zrobić trochę większe, inaczej przeszedłby do kłusa. Zwolnienie do chodu o nazwie kłus przebiegło bezproblemowo. Do stępa jeszcze lepiej. Puściłam mu trochę wodzy do stępa swobodnego po czym w wyznaczonym miejscu zebrałam je ponownie i w A ruszyliśmy kłusem. Udało się idealnie na literze! Wolta w kłusie nie była problemem, zagalopowaliśmy daleko za wyznaczonym miejscem i zrobiliśmy większą woltę. Przejście do kłusa odrobinę za F, wjazd na linię środkową, zatrzymanie oraz ukłon. Poklepałam Jakuba i dałam mu długą wodzę oraz popuściłam popręg o dwie dziury.

Kiedy koń wyschnął w miarę zsiadłam i zaprowadziłam pod myjkę. Nie był spocony, ale pod czaprakiem za to delikatnie mokrawy. Rozsiodłałam, rozkiełznałam i i przepłukałam mu nogi i brzuch. Ściągnęłam nadmiar wody i zaprowadziłam do boksu. Posprzątałam sprzęt a owijki oddałam właściwemu koniowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:38, 27 Sie 2014    Temat postu:

Praca nad zebraniem i przejazd L-1 - grupowy


Incognito po wczorajszym wyścigowym treningu była spokojniejsza. Świetnie. Bardzo dobrze. Dzisiaj do stajni zaprosiłam swoje dwie koleżanki: leirrę oraz Julkę. Do Aurum przyjechała Baronetka z Jakubem, gdyż zaplanowaliśmy wspólny trening. Na Incognito miał wsiąść Łukasz. Podszedł do jej boksu, założyła kantar oraz uwiąz i porządnie przeszczotkował. Ja wsiadałam na Supernovę. Kucynka grzecznie wyszła z boksu, uwiązałam ją obok Incognito. Z przyczepy wyszła Julka z Jakubem na którego dziś wsiadała. Ogromny ogier stanął z drugiej strony srokatej, gdyż byli dość porównywalnej wielkości i jeden na drugiego miał wywalone. Leirra natomiast radosna wyszła z rozglądającą się naokoło Baronetką. Po wyczyszczeniu i osiodłaniu rumaków zaprowadziliśmy je na plac.

Stęp
Kolejka do stołka była, ja na szczęście wsiadłam z ziemi i szybko dociągnęłam u klaczy popręg po czym zaczęłyśmy stęp. Jakub nie chciał na początku podejść bliżej schodków niż to było konieczne, więc Julka musiała się sporo nagimnastykować, żeby wsiąść. Łukasz żwawo wślizgnął się na Incognito, a leirra z Baronetką miały niezłe starcie, które dziewczyna wygrała. Wszyscy jechaliśmy stępem na rozgrzewkę. Jakubowi się oczywiście nie chciało, ale amazonka uprzedzona o jego charakterze wzięła profilaktycznie bat ujeżdżeniowy. Dała mu trochę luzu na początek. Ja na Novie musiałam ją trzymać - tyle nowych koni do zaczepek! Baro szła do przodu ale trochę się niepokoiła nowym miejscem nerwowo się rozglądając. Jedynie Incognito szła w miarę normalnie i dobrym tempem. Po paru kołach stępa ubarwionego woltami zarządziłam kłus.

Kłus i praca nad zebraniem
Nova wystrzeliła mi kłusem od razu. Szła strasznie szybko jakby za chwilę miała zagalopować. Bawiłam się wodzami, zeby ją uspokoić. Powoli, powoli szła normalnie. Jakub zakłusował po długiej debacie z Julią, która zaskoczona miękkością anglezowała z początku dość... dziwnie. Ale zachowywali dobre tempo, co u Jakuba już było na plus. Leirra z Baronetką były bardzo dobrym duetem, klacz szła świetnie, a amazonce to odpowiadało. Łukasz z Incognito wjechali na woltę i chłopak zaczął zbierać klacz. Na początku się opierała, nie kumała o co biega i machała łbem, ale zaczęła ulegać. Postanowiłam również zebrać Novę, nam poszło zdecydowanie szybciej bo robiłyśmy to na prawie każdym treningu. Już po chwili klacz szła podstawiona i skupiona na jeździe a nie innych koniach. Poradziłam innym by zrobili to samo. Julia niezbyt rozumiała zbieranie konia, Jakub też to niekoniecznie rozumiał. Po ciężkich dziesięciu minutach wysiadywanego kłusa i próbach zrozumienia Kuba jechał w lepszym zebraniu niż ostatnio. Leirra nie miała problemu z zebraniem Baronetki, gdyż ćwiczyła już to z nią, wystarczyła chwila. Każdy krążył po swojej wolcie próbując zebrać konia jeszcze bardziej. Jakub dodatkowo uczył się prawidłowo jeździć po wolcie. Julia dla niego była dobrą nauczycielką mimo swojego krótkiego stażu jeździeckiego. Przeszliśmy do kłusa anglezowanego i kto był gotowy wjeżdżał na ścianę. Ja pojeździłam jeszcze dwa kółka i pojechałam prosto. Nova prawie się zdekoncentrowała, ale zdołałam utrzymać wymarzoną pozę. Kolejny wjechał Łukasz. Inco mieliła wędzidło i była skupiona na pracy, chociaż zdarzało jej się łypnąć złowrogo na Baronetkę. Następna wyjechała Julia, jednak zmieniła tylko kierunek przez półwoltę i jechała na drugą stronę wolty. Leirra z Baronetką również jechały po ścianie. Wszyscy ćwiczyliśmy nad zebraniem. Łukasz ostrzegł nas, że zaczyna galopować. Zjechaliśmy ze ściany do środka i przeszliśmy wszyscy do stępa.

Galop
Łukasz zagalopował na zakręcie, Incognito nie utraciła zebrania. Jechali w miarę równo, ale klacz ciągnęło do szybszego galopu, wiadomo - po treningu wyścigowym. Jednak kiedy chłopak dał jej znać, że nie o to chodzi uspokoiła się i galopowali. Zjechał do środka kłusem i do stępa. Kolej na Julkę. Wjechała na ścianę i zakłusowała. Jakub zaczął mielić wędzidło, czekał co się będzie działo. Dziewczyna dała silną łydkę na zakręcie i Jakub leniwie zagalopował i po dwóch fulach znów do kłusa. Jeszcze mocniejsza łydka i jechali galopem. Naprawdę wolnym galopem. Kuba się rozproszył, Julia nawet nie próbowała go znowu zbierać, za dużo wysiłku. Widziałam jak się siłowała, żeby ożywić galop, ale nic z tego. Zjechała kłusem do środka i do stępa. Leirra i Baronetka. Kłus i galop, ładnie w zebraniu. Cała wesoła amazonka jechała na klaczy dość żwawo, ale nie za szybko. Baronetka na drugim kole bryknęła z radości, Leirra naprawdę dobrze ją prowadziła, ale ledwo wysiedziała bryknięcie. Zjechała kłusem do środka, moja kolej. Zebrałam ją odrobinę i na zakręcie zagalopowanie. Tego się nie spodziewała. Nova bryknęła i wystrzeliła do przodu. Ściągnęłam mocno wodze w akcie paniki. Kucynka miała stulone uszy. Machała łbem i ani myślała jechać wolniej. Zakręciłam ją na bardzo ciasną woltę i przeszła zdenerwowana do kłusa. Serce mi waliło jak szalone, jednak uspokoiłam się i zagalopowałam ponownie na następnym zakręcie. Od zagalopowania profilaktycznie zaczęłam zabawę wodzami, żeby jechała spokojnie, wciąż miała skulone uszy. Przeszłam do kłusa, stępa i wjechałam w środek. Później wszyscy przegalopowaliśmy się na drugą stronę i zaczynamy przejazdy.

Przejazdy
Pierwsza na linię środkową wjechała Leirra. Zatrzymanie w środku, ukłon i zaczęła przejazd. Baronetka ładnie jechała wolty, rysunek był dobry, ale na woltach w galopie dziewczyny czasem gubiły tempo. Mimo wszystko poszło im dobrze, tak jak się spodziewałam. Następna byłam ja. Miałam obawy co do kół w galopie, żeby mi kucka znowu nie wyleciała jak z torpedy, jednak nie stało się nic strasznego. Jednak odrobinę zbyt późno zwalnialiśmy do chodu niżej. Następny wjechał Łukasz z Inco. Pomylili się w jednym miejscu, trochę zbyt krzywe wolty, ale nie było źle jak na Incognito. Jej najlepiej poszły koła w galopie. Następna Julka z Kubą. Jechali strasznie wolnym tempem, ale przynajmniej wszystko robili w wyznaczonych literach. Pierwsze koło w galopie było kłuso galopem, ale drugie już elegancko jak powinno być.

[i[Rozstępowanie i wyjazd[/i]
Po przejazdach stępowaliśmy konie na placu śmiejąc się z dzisiejszych wpadek. Kiedy konie ochłonęły, zsiedliśmy z nich i odprowadziliśmy pod płotek. Przywiązaliśmy, rozebraliśmy i po kolei szliśmy na myjkę oblać koniom nogi i kłąb. Moje konie poszły do boksu, a goście wyjechali do SC oraz Dean wraz z leirrą i Julią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuzka dnia Śro 14:39, 27 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:54, 02 Wrz 2014    Temat postu:

Skoki mini-LL - pierwsze skoki
Postanowiłam odwiedzic z Łukaszem centralkę. Zapisałam Jakuba na zawody, to trzeba trochę na nie potrenować! Chłopak pomaszerował zrobić nam jakiś tor, a ja podeszłam do tego lenia. Koń jak usłyszał mój głos wyciągnął łeb zza drzwi boksu i machnął nim. Uśmiechnęłam się, poznaje mnie! Pogłaskałam go i poszłam po szczotki i sprzęt. Wyczyściłam go i poszliśmy na halę.

Tam zastaliśmy śmiesznie łatwy tor.
1. Krzyżak 50cm
2. Stacjonatka 60cm
3. Szereg stacjonaty 50cm na 2 fule
4. Krzyżak 65cm
5. Okser 50cm
Może mi się koń w końcu ożywi. Wsiadłam na niego ze stołka, no bo jak inaczej i zaczęliśmy stęp.

Koń wyraźnie się ożywił i szedł trochę żwawiej, co jakiś czas się obracał na jakąś przeszkodę. Miałam

w razie czego bat w ręku, ale coś mi mówiło, że nie będzie potrzebny. Zrobiłam woltę. Na

poprzednim treningu Julia go porządnie nakręciła i już ładniewolty wychodziły. Po zmianie kierunku

i jednej wolcie do kłusa. W kłusie również wolta i pokręciliśmy się między przeszkodami. Kiedy koń

już się rozkręcił i skupił na pracy zebrałam go i tak jeździliśmy naokoło często zmieniając różnie

kierunek.

Po paru minutach najechałam na krzyżak. Koń podniósł łeb i zastrzygł uszami. Chciał galopować, ale

nic z tego mój drogi. Przytrzymałam go trochę i hop. Skok miał śmieszny, taki mięciutki. Co innego

niż Incognito. Poklepałam go i najechałam krzyżak na drugą nogę. ładny skok, znów go pochwaliłam i

najechałam na stacjonatkę. Zawahał się trochę i czułam, że nie skoczy jednak dałam mocniej łydki i

trochę ze złym odskokiem, ale jak na Kubę to ładny skok był. Tym razem nie poklepałam ale od razu się skierowałam galopem na szereg. Ziemniak jechał w dobrym tempie, jednak przed przeszkodą rwał do przodu, co w szeregu poskutkowało zdemolowaniem drugiej przeszkody. Niezadowolona z tego pojechałam na krzyżak. Dałam mocną łydkę i skoczyliśmy z niewielkim zapasem. Poklepałam zasłużenie i najazd na okser. Cmokałam, żeby podkręcił trochę tempo bo nie wyrobimy. Takiego susa się nie spodziewałam. Na szerokość umie skoczyć. Poklepałam go i pochwaliłam głosem i do kłusa.

W kłusie dałam mu luźną wodzę, chciał chłopak pogalopować, ale nie dzisiaj. Później do stępa na popręgu luźniejszym o dwie dziury. Napracował się dzisiaj. Poszliśmy sobie na dwór połazić po placu, było dość ślisko ale koń stąpał pewnie. Po odpoczynku na świeżym powietrzu wróciliśmy do stajni. Posprzątałam po sobie i dałam koniowi kosteczkę cukru. Zadowolony z siebie spałaszował smakołyk i poszedł w kąt. Dałam mu spokój i z Łukaszem pojechaliśmy w długą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:46, 14 Wrz 2014    Temat postu:

Grupowe mini-LL
Jeźdźcy:
Incognito - Julia
Baronetka - Leirra
Jakub: Łukasz

Sprzęt:
Incognito: kaloszki, ochraniacze, czaprak różowo - biały, ogłowie z nachr. polskim, siodło skokowe
Baronetka: kaloszki, owijki, siodło VS, ogłowie bezwędzidłowe, czaprak zielony
Jakub: ochraniacze zielone, czaprak żółty z futerkiem, ogłowie z nachr. polskim, siodło VS


Leirra z Julią, Jakubem i Baronetką przyjechały do Animusa. Ja już miałam tor rozstawiony na trening, także była jedynie kwestia ubrania koni. Powiedziałam Julii co robić, a czego nie na srokatej i zaczęły czyścić. Ja przyniosłam sprzęt, żeby było szybciej, faktycznie szybciej wszystko zrobiliśmy i na halę (w obawie przed deszczem).

Rozgrzewka
Na hali dziewczyny sobie wyregulowały strzemiona, podciągnęły jeszcze popręg odrobinkę i wsiadły. Łukasz trochę się mocował z popręgiem Jakuba, który nauczył się nagle utyć. Po paru chwilach oni również jechali stępem. Leirra bardziej stawiała na krążenie naokoło przeszkód. A jeśli o przeszkody chodzi, nie były zbyt duże. Gdyby Incognito umiała się śmiać to by się śmiała srogo na ich widok - mini LL to dla niej już przeszłość. Jeźdźcy zaczęli kłusować. Julia na Incognito wjechały na woltę i dziewczyna zaczęła zbierać klacz. Trochę to trwało, ale po paru minutach swobodnie jechały po ścianie w zebraniu. Leirra Baronetkę również pozbierała, ale one po ścianie nie jeździły, kontynuowały krążenie wokół przeszkód. Łukasz Jakuba miał dosyć i nie zbierał go, tylko jeździł dość szybkim kłusem. Po jakimś czasie zmienili kierunek i ustawili się w zastęp pod ścianą. Tak sobie tuptali jakiś czas.

TOR
1. Krzyżak 30cm
2. Stacjonata 50cm
3. Okser 40cm
4. Stacjonata 60cm
5. Krzyżak 40cm
5B. Stacjonata 50cm

Skoki
Nakazałam większe odstępy i najazd w zastępie na krzyżaczek. Pierwsza jechała Baronetka. Przed przeszkodą Leirra musiała ją mocno hamować, ale klacz i tak skoczyła z dużym odskokiem. Następna pojechała Julia i Inco. Klacz jakoś niespecjalnie się rwała na jaiekolwiek skoki, no ale cóż. Skoczyła tak od niechcenia. Następny był Jakub. Jechał na krzyżak grzecznie i skoczył równie ładnie. Pora była na przejechanie toru osobno.

Pierwsza jechała Baronetka z Leirrą. Dziewczyna bardzo polubiła małopolkę i dobrze ją prowadziła. Na okserze zbyt szybkie wybicie się poskutkowało strąceniem drąga drugiego członu, ale dały radę się uwinąć w czasie. W szeregu się wyrobiły, więc tylko ten pechowy okser zawadził. Następna była Incognito. Julia najechała kłusem na krzyżak. Incognito chciała ubarwić odrobinę ten przejazd paroma brykami, ale amazonka umiała ją w porę zająć czymś innym. Z okserem problemu nie było, jedynie w szeregu na styk. Ostatni był Jakub. W normie czasu w życiu by się nie wyrobili. Łukasz prowadził konia spokojnie, a Kubie to pasowało. Jedynie okser zrzucili przez powolne tempo i odrobinę za wolno w szeregu co poskutkowało rozwaleniem drugiej przeszkody. Zaczynamy konkretną pracę.

Okser podniosłam do wysokości 50cm. Poprosiłam o najechanie na nią Incognito i Julii. Dziewczyny skoczyły bez zarzutu, jak zawsze. Kolejną poprosiłam Leirrę. Baronetka chciała wyskoczyć daleko przed, ale na szczęście dziewczyna ją przytrzymała i skoczyły bez zrzutki. Kolejny był Łukasz, który nakręcił odrobinę już Jakuba na tempo i zaliczyli piękny skok. Poprosiłam na przeszkodę jeszcze raz Baronetkę. Tym razem już się trochę opanowała i był odskok tam gdzie powinien być.

Galop i rozstępowanie
Na galop wyszliśmy na plac. Było pochmurno, ale tę chwilę bez deszczu wykorzystamy. Jeźdźcy ustalili, że pogalopują razem. Konie radośnie jechały do przodu bez hamowania ani popędzania, w swoim tempie. Kiedy już się wyhasały do stępa. Wszyscy byli zadowoleni, no może trochę Łukasz marudził na Jakuba.

Pożegnanie
Pojechali pod stajnię. Pomogłam rozebrać konie i przemyć wilgotną szmatką. Leirra z Julką zabrały ziemniaka i Baro, a ja z Łukaszem poszliśmy posprzątać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:53, 19 Wrz 2014    Temat postu:

Grupowa praca nad przejściami na luzie
Dzisiaj piątek. Mogłam być na koniu dopiero o 17, tak też uczyniłam. Julka z Klaudią, Baronetką i Kubą przyjechały wcześniej, około 14. Zebrały sprzęt (dzisiaj stylówa!) i powymieniały się odrobinę kolorami korzystając również z mojego sprzętu. Ech, no cóż. Poćwiczymy przejścia.

Jeźdźcy:
Incognito - Zuzka
Supernova - Leirra
Jakub - Julka
Baronetka - Łukasz

Sprzęt:
Incognito: zielony czaprak, ogłowie pol, zielone ochranaicze, kraciaste kaloszki, siodło VS
Supernova: granatowo biały czaprak, ogłowie pol., różowe ochraniacze, siodło VS
Jakub: pomarańczowo żółty czaprak, ogłowie pol, pomarańczowe ochraniacze, siodło VS
Baronetka: żółty czaprak z futerkiem, ogłowie bezwędzidłowe, żółte ochraniacze, zielone kaloszki, siodło VS


Po ubraniu koni i zaśmiewajac się ze swoich spaczonych gustów podreptaliśmy wszyscy na plac. Tam wsiedliśmy i zaczęła się rozgrzewka w stępie. Każdy sobie chodził jak chciał po placu, strasznie się chmurzyło jednak i stwierdziliśmy, że emigrujemy na halę wierzchem. Gdy juz byliśmy pod dachem zaczęliśmy kłusować. Incognito pode mną szła ładnie, szybko się zebrała po paru kołach. Nova pod Leirrą próbowała na co może sobie pozwolić i było parę bryknięć, ale dziewczyna zdołała ją utrzymać i zawiedziona kucynka posłusznie jechała kłusem. Jakub z Julka pracowali już parę razy i odnaleźli wspólny język dość szybko, jednak zebranie nastąpiło po dłuższej chwili. Łukasz z Baronetką podobnie jak ja z Incognito, ekspresowo. Zaczęliśmy konkretną pracę.

Praca właściwa
Ja z Incognito planowałyśmy na dziś galop - kłus oraz kłus - stęp. Miała problemy z przechodzeniem do chodu niżej. Zagalopowanie. Jechałyśmy wolniejszym galopem jakieś koło albo dwa i dałam delikatny sygnał do chodu niżej. Półkrewka machnęła łbem parła dalej. Musiałam użyć więcej wodzy i wziąć klacz na siebie. Do kłusa. Za dużo jednak było w tym siły. Z kłusa do stępa było już ładniej, tutaj ja pochwaliłam.

Oddałam ścianę Baronetce. Łukasz chciał z nią poćwiczyć galop - kłus oraz kłus - stój i stój - kłus. Przeszedł do galopu. Baro się nie wyrywała do przodu i jechała równo. Delikatne pomoce i do kłusa. W kłusie pojechali okrążenie i w pewnym momencie wyraźne pomoce do stój. Delikatnie zaskoczona klacz stanęła od razu. Łukasz ją poklepał i dał mocne sygnały na kłus. Płynnie przeszła w kłus zgodnie z oczekiwaniami. Ta para dzisiaj nie miała co ćwiczyć, gdyż wszystko było obcykane.

Następna jechała Supernova. Leirra dała jej sygnał w galop. Dzisiaj ćwiczyły kłus - galop, galop - stój oraz stój - kłus. Klaczka oczywiście pofrunęła do przodu przy zagalopowaniu, czego amazonka nie odpuściła. Przejście do kłusa i delikatniejsze pomoce. Na to zareagowała wolniutkim, ale w miarę zebranym i rytmicznym galopem. Po okrążeniu wyraźne pomoce do stój. Supernova mocno zaskoczona przeszła do kłusa i się zatrzymała po dwóch kroczkach. Później przejscie do kłusa. Nova zagalopowała jednak. Pomoce do stój. Mniej zaskoczona posłusznie stanęła w miejscu. I do kłusa, jednocześnie trochę jątrzymajac na wodzy.

Poszło ładnie. Kolejna była Julia i Jakub. Ta para miała do zrobienia kłus - galop oraz stęp - kłus. od razu wypróbowali to drugie. Trochę to potrwało, zanim ogier odkrył co należy zrobić. Do galopu tak samo. Amazonka musiała dawać naprawdę wyraźne pomoce do przodu, zatrzymywał się chętnie jednak. Popracowali jeszcze chwilę i już całkowicie rozgrzany perszeron jechał chętnie w chód wyżej.

Koniec pracy
Przegalopowaliśmy konie jeszcze i stwierdziliśmy, że to by było na tyle. Zaczął lać deszcz i Incognito się spłoszyła dudnieniem o dach. Stępem na luźnych popręgach spacerowaliśmy sobie jeszcze chwilę i do stajni. Rozebraliśmy konie, dziewczyny władowały Baro i Kubę, a my swoje do boksów. Po chwili wszyscy się rozjechaliśmy w swoje strony.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuzka dnia Sob 13:18, 14 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:37, 09 Paź 2014    Temat postu:

Grupowe mini-LL: przyspieszamy z Leirrą
To jest prawdopodonie nasz ostatni trening w tym składzie koni. A szkoda, bo zabawa była świetna... jednak może kiedyś jeszcze nam się uda?

Jeźdźcy:
Incognito - Julia
Supernova - Łukasz
Jakub - Leirra
Baronetka - Ja

Sprzęt:
Incognito: siodło VS, ogłowie pol, czaprak fioletowy, ochraniacze w szarą kratę wyjazdowe
Supernova: siodło VS, ogłowie pol, czaprak pomarańczowy wyjazdowy, ochraniacze pomarańczowe
Jakub: siodło VS, ogłowie pol, czaprak żółty z futerkiem, ochraniacze zielone
Baronetka: siodło VS, ogłowie bezw, czaprak zielony, ochraniacze zielone, kaloszki zielone

Tak uszykowani poczłapaliśmy na plac.

Jesień nie była bynajmniej zimna. Dzisiaj mamy ciepłe popołudnie podczas którego zmierzymy się z torem mini-LL.
1. Krzyżak 30cm
2. Stacjonata 40cm
3. Stacjonata 30cm
4. Okser 30cm
5A. Krzyżak 40cm
5B. Stacjonata 40cm
6. Okser 35cm
Wszystkie konie dobrze szły w przód. Julia dzisiaj na Incognito pocwiczy samą siebie w skakaniu, Leirra trochę ruszy Kubę do przodu, Łukasz nauczy Novę skakać, a ja sprawdzę co Baronetka umie. Po rozgrzewce w stępie i kłusie przystępujemy do rozgrzewkowych skoków. Najpierw Baro. Kłusem spokojnie najechałam na wprost krzyżaka 30cm. Klacz była przygotowana, skok był ładny. Poklepałam ją i do kłusa naokoło placu. Następna Incognito. Leciała jak wariatka, Julia starała się ją wstrzymać. Dała radę, ale tuż przed krzyżakiem dopiero udało jej się zwolnić. Najechała jeszcze raz. Teraz trzymała srokatą już od zakrętu. Ta się zorientowała, że nie ma co kombinować i spokojnie skoczyła. Została poklepana i kłus naokoło. Kolejny Jakub. Leirra się denerwowała na niego, że nie idzie szybciej, ale jak tylko zobaczył przeszkodę przyspieszył kroku i oddał całkiem fajny skok. I ostatnia Supernova. Skoczyła ale strasznie płasko, bez emocji. Chwila stępa.

Po tej chwili zaczynamy skoki. Pierwsza postanowiłam pojechać ja. Najechałam Baro na pierwszy krzyżak. Jak tylk ogo zobaczyła to przyspieszyła kroku i skoczyłyśmy fatalnie. No nic, najazd na stacjonatę. Przed nią trochę przytrzymałam małopolkę i skupiłam na sobie, nie na leceniu naprzód. Udało mi się i skoczyłyśmy ładnie i w skupieniu. Znów stacjonata tyle że niższa. Również ładny skok. I przed nami okser morderca. Trochę przyspieszyłam, żeby mieć z czego skoczyć. Klacz się napaliła i zrobiła wyskok dość daleko od przeszkody, ale grunt że żyjemy. Przed nami szereg na 2 fule. Zmieściłyśmy się, aczkolwiek na drugą przeszkodę już jazda była niepewna i odskok za blisko. Serce mi stanęło jak drąg się zahybotał ale nie zleciał a przed nami okser. Tutaj już ją wstrzymałam trochę żeby nie skakała zbyt daleko. Ładny skok nagrodzony poklepaniem, do kłusa i stępa.

Kolejna jechała Supernova. Położyła po sobie uszka w ramach protestu, ale Łukasz dał radę ją nakierować na krzyżak. Skoczyła płasko aczkolwiek szeroko. Potem leciała zdenerwowana jak z torpedy, Łukasz wykorzystał jej energię i migiem mieli za sobą dwie stacjonaty. Jednak oczy krawaiły na technikę. Okser niestety potrącony drugi człon, w szeregu się zmieścili bo skrócił chłopak klacz w końcu i ostatni okser gra i trąbi. Zsiadł z Novej, poprawił okser pierwszy, wsiadł i kłusik.

Kolejna pojechała Leirra na Jakubie. Ogier już zdążył się rozgrzać, więc dziewczyna dała mu jeszcze łydki i pojechali. Krzyżak ładnie i w zaokrągleniu. Stacjonata również nie stanowiła wyzwania, podobnie jak druga. Jednak na okser już trzeba było przyspieszyć co w wykonie Jakuba było baaardzo trudne. Jednak jakoś to przeskoczyli. Przejechanie szeregu nie stanowiło problemu, jedyne co, to musieli trochę bardziej przyspieszyc bo by się nie zmieścili. No i okser oczywiście strącony bo Kubie się już totalnie nie chciało. Leirra w sumie też była zdenerwowana do ostateczności powolnym tempem perszerona.

I ostatnia Julka. Incognito już wyczuła jeźdźca i starała się nie rwać na wszystko. Krzyżaczek ładnie, obojętnie nawet dla klaczy. Nie takie przeszkody już skakała. Julia zapobiegawczo trzymała dość wolne tempo, więc klacz sama z siebie skupiła się na technice. Na okser jednak poleciała trochę za szybko i Julia zaskoczona nagłym przyspieszeniem zachwiała się w siodle. Jednak nie spadła. Kolejna był szereg. Incognito z racji gabarytów musiała przyspieszyć, amazonka również to wyczuła i poleciały odrobinę szybciej, bez zrzutek. na ostatnim okserze Julia już nie dała się wyrolować i sama dała większe tempo. Do kłusa i stępa.

Po takich małych skokach chwila kłusa i stęp na luźnych popręgach z zamianą koni. Na koniec rozsiodłaliśmy wszystkie, zapakowałyśmy Baro i Kubę i dziewczyny z nimi odjechały a ja pobiegłam do domku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:12, 26 Sty 2015    Temat postu:

Grupowa praca na drągach 26.01.2015

Trening grupowy! Zastanawiałam się, czy to nie jest za wcześnie jak dla Omnisa, jednak zadecydowałam, że damy radę. Na hali ustawiłam naprawdę dużo drągów w różnych konfiguracjach. Niebawem przyjechał Łukasz z Kamilą, Klaudią, Julką i Kubą, którego przytachali z SC. Wszyscy zaczęli siodłać dla siebie konie: Ryba Incognito, Julka Jakuba, Kamili się ostał Omnis a Łukasz zdezorientowany się zajął Supernovą. Przyglądałam się temu z rozbawieniem, bo gdy wszyscy się już ogarnęli i przyszliśmy na halę zarządziłam zamianę.

Pary jeździec + koń
Jakub - Łukasz
Incognito - Julka
Supernova - Kamila
Omnis - Klaudia

Rozgrzewka
Wszyscy zaskoczeni powsiadali na konie bez problemów. Rozpoczynamy rozgrzewkę. Kubie jak zwykle się nic nie chciało, jednak Łukasz umie wyperswadować od konia to co trzeba. Nova natomiast była dziś strasznie do przodu i Kamila ledwo ją trzymała. Incognito tak jak zawsze, przetestowała nowego jeźdźca strzelając barana w miejscu. Julia spadła, jednak pomogłam jej wejść z powrotem i już na następnym bryku się utrzymała. Klaudia na Omnisie miała inne zadanie: utrzymanie nadpobudliwego młodzika. Ogierek jak zwykle leciał do przodu i sobie delikatnie bryknął. Wszyscy szli do przodu stępem, jak ktoś jechał woltę to uprzedzał, wszyscy zmienili kierunek po około pięciu kołach. Wtedy zaczęłam sprawdzać popręgi. Omnis jedynie uciekał, reszta dała sobie radę samodzielnie. Ja zaczęłam planować co będziemy jechać po kolei, kiedy zakłusowali. Nova i Omnis wystrzelili do przodu jak torpedy, jednak dziewczyny w porę sobie z nimi dały radę. Incognito ruszyła normalnie, a z Jakubem były problemy natury motywacyjnej. Jednak wszyscy jechali kłusem, żwawo mniej lub bardziej. Po dość sporej dawce kłusa zarządziłam chwilę odpoczynku w stępie. Po dwóch kołach suchych dowcipów Julki i Łukasza zaczynamy pracę.

Praca właściwa - drągi
Wszyscy jechali kłusem w zastępie: Nova, Omnis, Jakub, Incognito. Julka z Inco musiały nieźle skracać wykrok, bo Jakub się wlókł niemiłosiernie. Supernova jednak prowadziła zastęp w dobrym tempie i Omnis nie miał kłopotu z odległością. Zarządziłam najazd na zwykłe 4 drągi z kłusa. Jeźdźcy zrobili większe odstępy i najazd całego rządku. Nova próbowała wyłamać, jednak Kamila jako dobry skoczek wyczuła to od razu i skorygowała kurs. Kolejny był Omnis, co z kolei poleciał do przodu na drągi prawie wjeżdżając w Novę i demolując. Jakub z Inco zrobili kółko, bo musiałam to poprawić. Jakub bez konia z przodu jechał o wiele lepiej i zainteresowany nowością z głową w dole i pełnym supieniu przejechał bez potrącenia. Za nim jechała Inco, która pierwsze dwa drągi pojechała, dwa ostatnie przeskoczyła, na co Julia nie była przygotowana i się trochę zachwiała. I najazd z drugiej strony. Kamila trzymała Novę od zakrętu w linię prostą. Klaudia zrobiła woltę na zakręcie żeby mieć w razie czego miejsce. Nova ładnie podnosiła nogi, przeszła elegancko jedynie jedno stuknięcie na końcowym. Omnis śmignął w przód jak tylko znalazł się na wprost, jednak Klaudia również jest dobrym skoczkiem i nie pozwoliła mu na szarżę, skróciła go mocno i najechali nie stukając tylko przedniego. Jakub jak zawsze byle jak, bo jechał po prostu za Omnisem i wszystko rozwalił. Julia zrobiła woltę i najechała sama. Klacz chciała lecieć, jednak zawołałam, żeby trochę Incognito skróciła. Niestety Inco poleciała i skoczyła wszystkie cztery dzięki czemu Julia wylądowała na szyi. Chwila odpoczynku dla par i lecimy kolejny raz tym razem indywidualnie. Supernova już się uspokoiła, jednak nie wyciągała dobrze nóg i trąciła ostatni drąg. Kolejny Omnis. Jak jechał sam był trochę spokojniejszy, Klaudia zdołała go nawet skupić na zadaniu, więc przejechali świetnie. Kolejny był Jakub. Tak jak z Omnisem: nie ma konia z przodu nie ma problemu. Przejechał żwawo i dokładnie za co został przez Łukasza pochwalony. I jako ostatnia jedzie Julia. Już na najeździe skracała srokatą dość mocno, żeby przed drągami dać jej trochę luzu. Poskutkowało i było spokojnie. Przerwa techniczna w stępie.

Kolejne ćwiczenie - koniczynka
Jako pierwszego poprosiłam Łukasza na Jakubie. Chłopak zebrał wodze i zakłusował. Kuba już porządnie rozgrzany posłuchał się bez sprzeciwu i wjechał na koło jak jeździec nakazał. Po delikatnym pozbieraniu ruszyli na pierwszy drąg. Kuba nie dostał tyle luzu co zawsze, więc musiał mieć regularny długi krok. I zakręcamy, tutaj był naprawdę sztywny. I najazd znowu na kolejny drąg. Widać było, że się denerwuje jednak przeszedł ładnie. Zaczął jednak mięknąć i poprosił o wodze. Ładnie żując wędzidło i pochylając głowę jednocześnie angażując zad. Kolejny drąg i wolta były dobre i utrzymało się to przez powtórkę ćwiczenia. Chłopak poklepał ogiera i stęp w nagrodę.

Kolejna była Incognito z Julią. Amazonka była trochę zestresowana co Inco wyczuła i się trochę uspokoiła. Po pierwszym drągu od razu była ładna wolta, Julia była spokojniejsza. Dziewczyny jechały świetnie i jedynym zarzutem było to, że Incognito nie była zebrana chociażby delikatnie. Ale mimo tego umiała ćwiczenie wykonać dobrze, bez lecenia jak wariaci na drągi.

Przyszedł czas na Klaudię. Jako że z Omnisem zbierania się nie ćwiczyliśmy amazonka od razu najechała na drąg. Koń się na nim potknął jednak wykonali ładną woltę i jechali na kolejny. Moriar chciał lecieć na drąg prawie jak do skoku, Klaudia go tylko trochę uspokoiła bo się potknął. Zwolniła go odrobinę i zrobili woltę i najazd na kolejny drąg. Hamowała go jak tylko zobaczył zadanie. I przeszli ładnie. Powtórzenie wyszło równie dobrze i do stępa.

Kolej na Kamilę i Novę! Dziewczyny wjechały na pierwszy drąg i z gracją go pokonały. Wolta i kolejny. Nova się zdenerwowała takim głupim ćwiczeniem i skoczyła na płask. Po kolejnej wolcie przejechała drąg stukając jednak ostatni i powtórka bezszelestnie.

Galop
Najpierw do galopu przeszedł Łukasz z Jakubem. Ogier jechał mocno do przodu i z wyraźną radością. Potem dołączył się Omnis, który usiłował dogonić perszerona, jednak co chwilę Klaudia robiła wolty. Kolejna była Nova, probująca ponieść Kamilę i wyrzucićz grzbietu jednak dogadały się jakoś: obie lubią szybkość! I na końcu Julia z Incognito galopujące powoli i elegancko. Po galopie na jedna stronę w miarę spokojnym galop pojedynczo na wyżycie się. Pierwszy Jakub. Łukasz ruszył go do galopu, zrobił półsiad i zaczął go popędzać cmokaniem i łydkami. Koń wydłużył ładnie krok i chętnie przyspieszył dając łeb w dół. Po Jakubie pogalopowała sobie Kamila na Novie. Klaczka wyciągnęła krok tak mocno, że parę kroków przecwałowała na długiej ścianie. Dziewczyny na narożnikach prawie leżały ale bawiły się świetnie. Kolejna jest Jula z Inco. Już sięze sobą zgrały, więc pozwoliły sobie na naprawdę szybki galop, może nie taki jak Nova ale jednak szybkość była. I na końcu Klaudia z Omnisem, którzy przyspieszyli dość mocno jednak po potknięciach na dwóch zakrętach do kłusa.

Zakończenie
Wszyscy rozkłusowali konie na długiej wodzy i po opuszczeniu popręgu o dziurę stępowali. Konie zmęczone parowały ale były szczęśliwe, podobnie jak jeźdźcy. Jak już im się unormował oddech rozsiodłaliśmy wszystkie, założyliśmy kantary i pozwoliliśmy się wytarzać i wykończyć siły. Konie uradowane biegały, zaczepiały się i kopały. Najbardziej radosny był Jakub, który w naszym towarzystwie czuł się świetnie. Po tych wesołościach wzięliśmy konie do stajni i posprzątaliśmy po sobie. Potem wzięliśmy Jakuba do koniowozu i pożegnaliśmy dziewczyny. Nie mogę siędoczekać następnego treningu!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuzka dnia Pon 14:12, 26 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka




Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:27, 26 Sty 2015    Temat postu:

Ujeżdżenie powożeniowe program nr.1 2014 27.01.2015
No nic, trzeba się wziąć za Jakuba. Wzięłam ze sobą Łukasza i pojechaliśmy do SC gdzie dzień wcześniej zawieźliśmy jednokonną maratonówkę. Jakub mnie przywitał wesołym kwikiem i tupnięciem swoim wielkim kopytem. Pogłaskałam go po szyi i poszłam do auta po szczotki. Konia wzięłam na korytarz i wyczyściłam wesoło pogwizdując przy wtórze regularnych podskubywań ogiera. Kiedy był już czysty wziełam go na kantar i poszliśmy na plac.

Nie było zbyt twardo, bym nawet powiedziała, że błotniście. Łukasz już przygotował nasz sprzęt do pracy. Zaprzęgłam Kubę, który prawie sam wjechał w szory, podpięłam pod bryczki, usiadłam na miejscu i dałam sygnał naprzód. Ogier chętnie ruszył. W międzyczasie Łukasz poszedł do auta po program przejazdu ujeżdżeniowego. Litery już były na swoich miejscach także to już nie był nasz problem. Kuba grzecznie szedł z uwagą żując wędzidło. Popróbowaliśmy sobie zatrzymań i przejść do stępa, mimo długiej przerwy reagował ładnie. I przejście do kłusa. Nie wyrywał się do przodu, wręcz przeciwnie ruszył swobodnym acz trochę leniwym kłusem. Cmoknęłam na niego, żeby pojechał żywiej trochę. Posłuchał i bryczka ruszyła trochę szybciej. Jakub był o wiele bardziej nastawiony na polecenia niż pod siodłem, ucieszyło mnie to. Tak jeździliśmy sobie po ścianie żeby było łatwo. Potem jednak zmieniłam kierunek, więc dałam sygnał lejcami odpuszczając zewnętrzny. Jakub zrozumiał polecenie i ładnie zakręcił. Pochwaliłam go głosem i jedziemy po ścianie dalej. I przejście do stępa. Stopniowo skracałam lejce dopóki Kuba nie zmienił chodu. Przejście zostało wykonane ładnie i pochwaliłam go głosem. Koń opuścił łeb i człapał sobie. Zrobiłam jeszcze koło i zmianę kierunku. Poprosiłam do siebie Łukasza z planem i w międzyczasie jak Kuba odpoczywał studiowałam przejazd.

Zbieramy lejce i lecimy z tym koksem. Na początku wjazd w A i zatrzymanie w X. To dziś ćwiczyliśmy i nam wyszło ładnie. Ukłon i ruszamy. Zakłusowanie ładnie sprawnie, odjazd od ściany trochę za daleko ale może być jak na nasz poziom. Wjazd na X i koło. Poszło naprawdę kiepsko, bo takich elementów nie ćwiczyliśmy na wąskiej przestrzeni. Przejście do stępa ładne, jednak nie był on zbyt swobodny bo Kuba już czekał żeby pofrunąć do przodu. I się doczekał. Pojechaliśmy kłusem, przejscie wyszło świetnie. I kolejne koło na środku. Już trochę ogarnialiśmy jednak to nadal nie było to. I półkola. To szło nam lepiej bo nie trzeba było robić takich wygięć, jednak te elementy mamy do przećwiczenia. Kłus pośredni i roboczy... no cóż, to trzeba też powtórzyć. Delikatna zmiana była, bo Łukasz wypatrzył jednak wprawne oko nie oceni tego dobrze. Serpentyna poszła dobrze, Kuba się ładnie wyginał i bryczka nie zawadzała mu w żaden sposób. I zatrzymanie. Zrobił chłopak dwa kroki stępa ale stał grzecznie. Cofnięcie parę kroków było trudne, jednak koń zaczaił o co chodzi i wykonał polecenie. Półkole zrobiliśmy dobrze jednak odpuściliśmy sobie kłus pośredni. Do stępa swobodnego. Uspokajałam Kubę głosem, który w końcu opuścił głowę i wydłużył trochę krok. I do kłusa. Znowu pokusiliśmy się o programowe wykonanie pośredniego. Poszło trochę lepiej. I półkole z żuciem z ręki. Spróbowałam wykonać ten element. Kuba nieśmiało na początku jednak potem śmielej opuścił łeb i zaczął żuć wędzidło. Kolejne półkole już w roboczym. I znowu pośredni i zatrzymanie. Odpuściłam mu trochę wodze, Łukasz się dosiadł obok bo było trochę miejsca i pojechaliśmy rozstępować Kubę.

Na łące było miło, jednak dość chłodno. Wzięłam z kolan koc, wysiadłam z bryczki i zarzuciłam na konia. Pogłaskałam go, wsiadłam na powrót i stępowaliśmy sobie na łące nieopodal. Jak uznałam, że już Jakub doszedł do siebie skierowałam się na halę gdzie zaparkowałam i wyprzęgłam konia, załozyłam mu kantar i poszłam do stajni gdzie poszeptałam mu trochę do ucha co go czeka w Animusie Potem z chłopakiem schowaliśmy bryczkę, weźmie się jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Konie zaadoptowane / Jakub [Zuzka] Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin