Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Odwiedziny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Konie zaadoptowane / Infinitely Perfect
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lama




Dołączył: 02 Maj 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:27, 17 Lip 2014    Temat postu: Odwiedziny

Miejsce na odwiedzanie klaczy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dirnu




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:38, 29 Sie 2014    Temat postu:

Jako, że czas zajeżdżania klaczy już powinien właściwie nastąpić a sam ten proces został ledwo zaczęty, James skierował się do SC. Lubił zajeżdżanie koni i już kilka razy miał okazję się tym zająć, więc wzięcie chwilowo pod opiekę także jakiegoś konia z SC nie powinno być dla niego problemem. Przypomniał się właściwie tylko karej, bo widywali się jeszcze w Bałtyckiej. Trochę miziania, krótki masażyk na rozluźnienie i zaraz po tym podpięcie do kantara uwiązu. Ot, na spacerek trzeba ją wziąć! James przystawał czasami, żeby ją rozmasować i tym samym lekko uspokoić - widać było, że niespożyta energia owocuje u niej nerwowością... Może dlatego tyle pracowała naturalnie? Przez kolejne 30 minut James prowadzał ją po wszystkich zakątkach Stajni Centralnej. Jeśli coś ją przestraszyło - na bieżąco pracował nad uspokojeniem jej i chociaż lekkim wyeliminowaniem jakiegoś lęku. Bardziej płochliwa pewno też przez zastanie! Aż karuski szkoda. Przynajmniej będzie mieć na razie trochę rozruszane kości i niedługo taką dawkę pracy, jakiej potrzebuje. Od dziś mężczyzna w końcu ma zamiar oprowadzać ją tak codziennie przez conajmniej 15 minut, i do tych spacerków pewnie stopniowo dodawać ogłowie i siodło. Po tym krótkim, zapoznawczym spacerku odprowadził ją do boksu, gdzie poczęstował jeszcze jabłkiem i odjechał w końcu do Deandrei zająć się swoją klaczą.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Pią 14:47, 29 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:29, 15 Gru 2014    Temat postu: Powrót

Nie wiedziałam co się stało. Zapomniałam drogi do stajni. Szukałam bardzo długo w swojej pamięci tej cząstki mnie, której tak nagle zabrakło. Gdy przyjechałam JEJ już nie było. Podeszłam do boksu i długo płakałam. W końcu wzięłąm się w garść i postanowiłam działać. Tydzień później odnalazłam JĄ. Byłam przerażona. Moja cudowna Infi w Stajni Centralnej. Sytuacja do której w największych koszmarach nie chciałam dopuścić stała się rzeczywistością.

Znalazłam boks, w którym stała i wyciągnęłam dłoń, jak to miałam w zwyczaju, kiedy sie przyjaźniłyśmy. Nie poznała mnie. Poczułam lodowaty dreszcz. Dałam marchewkę na zachętę i wzięłam na kantarku na spacer. Spacerowałyśmy bardzo długo, czasem przystając, by dać jej szansę poskubać soczystą trawę. Teskniłam za nią. Czułam ulgę, gdy była przy mnie. Dużo JĄ głaskałam. Pamiętałam, że najbardziej lubi w okolicach uszu i grzbietu. Niczego nie wymagałam. Po pewnym czasie czułam, że szuka kontaktu. Może to oznaczało, że jednak mnie wciąż pamięta. W każdym razie miałam taką nadzieję.

Odprowadziłam moją księżniczke do JEJ obecnego boksu. Dokładnie wyczyściłam i wyprzytulałam i ze łzami w oczach wybiegłam obiecując, że po NIĄ wrócę.

[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kklodi dnia Pon 18:16, 15 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:59, 16 Gru 2014    Temat postu:

Wczoraj po powrocie ze Stajni Centralnej myślałam jeszcze dużo o Infi, dlatego postanowiłam również dziś ją odwiedzić. Przywitałam się z dziewczynami, które widać było, że mnie pamiętają i mają mi za złe to, co zrobiłam. Nie było w tym nic dziwnego. Pozwoliły mi jednak zabrać karą na pastwisko i pobawić się, tak, jak miałyśmy to kiedyś w zwyczaju.

Klacz była dziś znacznie pozytywniej nastawiona do mojej obecności niż wczoraj. Garnęła się do mnie i tak, jak kiedyś, wpychała swój łeb między moje dłonie. Głaskałam ją długo. Nie było potrzeby się spieszyć.

Dziś jednak chciałam coś z Infi popracować. Dziewczyny mówiły mi, że stała się mniej chętna do odpowiadania na sygnały i czasem ciężko coś od niej wymóc. Nie mogło być tragicznie- pomyślałam- w końcu byłam pierwszą osobą, której pozwoliła się dotykać. To ode mnie nauczyła się szacunku do człowieka.

Zaczęłyśmy od stępu na linie, nie tylko w kółko. Starałam się urozmaicać trasę, aby była cały czas przygotowana na nowe wyzwania i zaciekawiona nimi. Wyglądało na to, żę naprawdę to lubiła. Później poprosiłam o cofanie. Infi nigdy tego nie lubiła, jednak pamiętam, że wykonywała to polecenie, gdy ją prosiłam. Teraz stawiała wyraźny opór. Rozumiałam ją, ale nie mogłam jej na to pozwolić. Po kroczku, po kroczku, nagradzając ustaniem presji za każdą najmniejszą próbę udało się. Cztery kroki w tył- ok, wystarczy, widziałam, że to i tak dużo, jak na ten czas. W końcu "lepsze jest wrogiem dobrego".

Poprosiłam o kłus, tu również ze zmianami tępa i kierunku. Oswajałam ją też z przedmiotami, takimi jak bat czy piłka. Prosiłam, aby podkłusowywała do nich, obwąchiwała. Nie bała się ich, choć gdy w stój mocniej machałam batem nie była zadowolona. Próbowała odchodzić, ale po chwili przypomniała sobie i już rozumiała, że to nic strasznego. Tak samo było z folią, którą uprzednio położyłam na pastwisku. Pod koniec nawet po niej biegała.

Widziałam, że po rozgrzewce energia zaczyna ją roznosić, więc zdjęłam kantarek sznurkowy i pozwoliłam jej samej zdecydować na co ma ochotę. Po pewnym czasie sama podchodziła do mnie, więc zrozumiałam, że ma czeka na wspólne zabawy. Wydawałam polecenia, starając się je urozmaicać. Zaskoczyło mnie to, jak trzymała głowę podczas swobodnego kłusu. Kiedyś długo nad tym pracowałam i nie spodziewałam się, że zapamięta i wejdzie jej to w nawyk. To było wspaniałe uczucie, że tyle starań nie poszło na marne. Wyglądała majestatycznie. Byłam pod wrażeniem i poczułam jeszcze większy żal, za to jak ją zostawiłam.

Później ustawiłam młodej nawet przeszkodę i nie prosiłam o nic, jednak ona sama nabiegała na nią, czasem kopiąc z radości tylnymi nogami nad przeszkodą. Nie była ona wysoka ale widziałam, że technike skoku ma dość dobrą. Dziewczyny ze stajni mówiły mi, że ktoś już pracował nad zajeżdżaniem i pierwszymi skokami, więc pewnie to efekt starań tej osoby.

Na koniec jeszcze poprosiłam o kłus wkoło mnie dla rozluźnienia. Nie musiałam jej upominać, aby obniżyła głowę, sama o tym pamiętała. Zwolniłam ją do stępu i pieściłam ponieważ chodziła cały czas za mną, przy okazji się rozstępowując. Podziękowałam Infi i odprowadziłam do boksu dokładnie czyszcząc i nagradzając za udany trening. Byłam bardzo zadowolona ale i zaskoczona tym, ile pamiętała i jak szybko robiła postępy przypominając sobie dawne ćwiczenia.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kklodi dnia Pon 12:18, 22 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirvana




Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ... ze stajni ;P

PostWysłany: Śro 21:36, 18 Lut 2015    Temat postu:

Przechadzałam się po starych kątach, wróciłam w te okolicy po długiej przerwie. Przeszłam po stajni Centralnej - pustki. Myślałam, że zupełnie nic tu się już nie dzieje, ale na pastwisku wypatrzyłam konia. Karus pasł się na samym końcu swojego wybiegu, wzięłam uwiąz i poszłam więc w kierunku konia.

Gdy dotarłam zobaczyłam przepiękną karą klacz, lekko zarośniętą w jeszcze zimową sierść. Klacz zainteresowała się mną, zaczęła od sprawdzania moich kieszeni.
-Cześć mała, chyba dawno nikt nic z Tobą nie robił. Chodź, pójdziemy na spacer.
Przypięłam do kantara uwiąz i klacz ruszyła za mną. Szła bardzo grzecznie, zerkając wokół ciekawie. Weszłyśmy do stajni i zaczęłam poszukiwania boksu z tabliczką. W końcu znalazłam - jedyny z tabliczką.
-Infinitely Perfect, Nieskończenie Perfekcyjna, ciekawe imię. Co oni tam więcej o Tobie napisali? 4 lata, holsztynka, bardzo przyjemy papier, zajeżdżona. No dobrze, to do roboty. Dzisiaj pójdziemy na spacer i może pobiegasz na lonży na łące.

Wstawiłam klacz do boksu i poszłam na poszukiwania jej sprzętu. Znalazłam ogłowie, lonżę i szczotki klaczy, więc do niej wróciłam i zaczęłam czyszczenie. Klacz stała na korytarzu bez uwiązania bardzo grzecznie, nie wierciła się. W skrzynce ze sprzętem znalazłam nożyczki, z których postanowiłam zrobić pożytek. Podcięłam grzywę, oraz ogon, który już niemal ciągnął się po ziemi. Gdy klacz była czysta założyłam jej ogłowie, dopięłam lonżę i poszłyśmy zwiedzać pobliski las. Infi zachowywała się bardzo dobrze - widać, że tryska energią i chciała by pobiegać, ale szła nie wyprzedzając mnie. Szłyśmy przez las jakieś 15 minut, doszłyśmy do pięknej, równej łąki. Tam pozwoliłam Pani Perfekcyjnej na pobieganie wokół mnie na lonży. Wpierw kłusem, klacz szła bardzo raźno do przodu, po chwili rozluźniła się, opuściła głowę, bez uwalania się na przodzie. Po paru minutach, oraz kilku przejściach stęp-kłus-stęp zmieniłam stronę, klacz ruszyła kłusem, znów chwilę popracowała, dałam jej sygnał do galopu. Infi ruszyła galopem, pierwszych kilkanaście fuli brykała radośnie, po czym uspokoiła się i wyluzowała. Chwilkę pogalopowała, znów zmieniłam stronę, dałam jej w drugą pogalopować, odkłusowałyśmy chwilę i poszłyśmy stępować w ręku. Klacz mocno się wyluzowała, widać, że nagromadziła się jej wielka ilość energii, której sama nie potrafi spożytkować.

Szlajałyśmy się po lesie jeszcze około 40 minut, zwiedzając wszelkie zakamarki lasu, klaczka była bardzo ciekawa, zaczepiała mnie, a w momencie kiedy przystawałyśmy to nadstawiała się do głaskania i drapania. W końcu dotarłyśmy do SC, było już późno, więc wstawiłam Infi do boksu. Przyniosłam jej sianka, odniosłam sprzęt do siodlarni i poszłam pożegnać się z klaczą.

-Pa mała, wrócę tu jutro - powiedziałam przytulając klacz - pojedziemy w delikatny teren.
Na pożegnanie dałam karusce jabłko, które miałam naszykowane, buziaka w chrapy i wyszłam ze stajni.

Tak bardzo mi tego brakowało przez ten czas!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Konie zaadoptowane / Infinitely Perfect Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin