Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Black Rose - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Sob 18:51, 03 Gru 2011    Temat postu: Black Rose - Treningi

Pierwszy trening w nowej stajni

Wolnym krokiem zbliżałam się do stajni. Podeszłam do boksu w którym stała Black Rose. Klaczka wesoło zarżała na mój widok, a ja odpowiedziałam jej cichym śmiechem. Nagle wystawiła łeb i zaczęła mnie trącać w okolicach kieszeni bluzy.
-No tak ty wyczujesz jedzenie na kilometr - znów się zaśmiałam - przygotuj się, to nasz pierwszy trening tutaj - powiedziałam i weszłam do boksu. Przejechałam ręką po grzbiecie klaczy. "Czysta" pomyślałam z zadowoleniem i ruszyłam po sprzęt. Osiodłałam ją szybko i ruszyłam z nią na halę. Miałyśmy ćwiczyć dziś na czworoboku ale pogoda nie dopisała.
Kiedy dotarłyśmy na halę wskoczyłam na grzbiet klaczy, sprawdziłam strzemiona i popręg. Ruszyłam stępem i poluźniłam trochę wodzę. W drugim narożniku zrobiłam woltę i przejechałam stępem kilka okrążeń. Black Rose spokojnie wykonywała polecenia, na początku była nieco spięta ale teraz się rozluźniła. Na dłuższej ścianie zmieniłam kierunek przez środek ujeżdżalni i przyspieszyłam do kłusa. Ładnie sobie anglezując przejechałam odległość od środka dłuższej ściany do najbliższego narożnika i zrobiłam dużą woltę. Black Rose bardzo zwolniła więc użyłam łydki na którą ku mojemu zadowoleniu zareagowała. Przejechałyśmy jeszcze dwa okrążenia zrobiłyśmy pół woltę i zwolniłyśmy do stępa. Poklepałam ją i w stępie przejechałyśmy pół okrążenia. Znów przyspieszyłam do kłusa, przyspieszyłam jeszcze trochę do kłusa wyciągniętego. Klacz niespodziewanie zatrzymała się co zaowocowało moim pięknym lotem godnym Adama Małysza. Spojrzałam na nią a ona parsknęła co zabrzmiało jak śmiech.
-Taaak bardzo śmieszne - powiedziałam i wywróciłam oczyma. Znowu wskoczyłam na jej grzbiet i ruszyłam stępem, potem kłusem, a potem przyspieszyłam do kłusa wyciągniętego. Reszta treningu obyła się bez niespodzianek lecz miałam się na baczności. Zmieniłam jeszcze kierunek przez pół woltę i ruszyłam galopem. Zbliżał się już koniec treningu. Przejechałyśmy kilka okrążeń i znów zwolniłam do kłusa tym razem jechałam ćwiczebnym. Parę kółek kłusa i znów stęp. Poklepałam klacz kilka razy zrobiłam ostatnia woltę i zsiadłam z Black. Zaprowadziłam ją do stajni szybko rozsiodłałam i zaprowadziłam do boksu. Odniosłam sprzęt i poszłam pod boks Black Rose.
-Do zobaczenia Black - uśmiechnęłam się do niej i podałam marchewkę. Zjadła ją po czym wychyliła łeb i trąciła mnie chrapami w ramię. Pogłaskałam ją lekko i ruszyłam do wyjścia, cały czas się uśmiechając.
qnik77


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nojec dnia Sob 18:16, 04 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Sob 18:51, 03 Gru 2011    Temat postu:

Trening na hali

Weszłam do stajni i stanęłam przy boksie Black Rose.
-Hej - przywitałam klacz i dałam jej marchewkę - dziś znów idziemy na halę - poinformowałam klacz która wyglądała niezainteresowana tym gdzie będziemy trenować. Weszłam do boksu wyczyściłam szybko klacz co sprawiło sporo problemów. Wyglądało na to że ktoś wytarzał się w czymś niezbyt czystym. Dużo problemu też było z rozczesaniem grzywy która wyglądała jak jeden wielki kołtun.
-Co ty robiłaś że taka średnio czyta jesteś? - zapytałam podejrzliwie. Po czyszczeniu pobiegłam po sprzęt oczywiście przewracając się po drodze.
Osiodłałam ją i ruszyłyśmy na halę.
Kiedy byłyśmy na miejscu sprawdziłam popręg, zobaczyłam czy strzemiona są na pewno dobre i wsiadłam na nią. Ruszyłyśmy stępem. Przejechałyśmy dwa okrążenia i zrobiłyśmy dużą woltę.
Black parsknęła głośno i zarżała. Wzruszyłam ramionami i przyspieszyłam do kłusa. Klacz posłusznie wykonała polecenie, więc poklepałam ją po szyi zachęcająco. Przekłusowałyśmy kilka okrążeń robiąc po drodze, dwie wolty i pół woltę. Zmieniłyśmy też kierunek przez pół woltę i zwolniłyśmy do stępa. Przejechałyśmy w tym chodzie jedno okrążenie i znów przyspieszyłyśmy do kłusa. Po dwóch kółkach i wolcie znów przyspieszyłyśmy - do kłusa wyciągniętego. Klacz wyjątkowo spokojnie wykonywała moje polecenia więc znów poklepałam ją po jej karej szyi. Zmieniłam kierunek jazdy przez pół woltę i zaczęłam jechać ćwiczebnym. Zwolniłam nieco i zagalopowałam. Galopowałyśmy przez kilka okrążeń. Przy ostatnim Black zarżała nieco nerwowo. Przemówiłam do niej uspokajająco - podziałało. Zaczęłam kłusować i zrobiłam slalom między wyimaginowanymi pachołkami. Na zakończenie za kłusowałam, przejechałam stępem dwa okrążenia i zabrałam Black Rose do stajni.
Rozsiodłałam ją, wprowadziłam i odniosłam sprzęt.
-Pa Black - powiedziałam i poklepałam klacz. Wyciągnęłam kilka marchewek i poczęstowałam nimi Black. Zjadła je szybko co wyglądało strasznie śmiesznie. Oddaliłam się do domu w celu zrobienia sobie herbaty.
qnik77


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Czw 8:14, 23 Lut 2012    Temat postu:

[23.02] Trening - praca z ziemi: posłuszeństwo i praca na drągach
Przyjechałam dzisiaj do Stajni Centalnej z zamiarem odwiedzenia Black Rose i zabrania jej na spacer, ale ponieważ okazało się, że klacz może już w pełni normalnie trenować postanowiłam popracować z nią z ziemi.
Zabrałam z siodlarni ochraniacze, sidepull i lonżę, po czym zaniosłam to pod boks arabki. Klaczka wyjrzała zaciekawiona na zewnątrz, więc skorzystałam z okazji by się z nią przywitać, miałam też na tą okazję przygotowany kawałek marchewki. Potem udałam się na halę by przygotować sobie drągi.

Gdy wszystko było gotowe wyprowadziłam klacz z boksu, uwiązałam na korytarzu i zaczęłam czyścić. Wszystko było dobrze, dopóki nie chciałam czyścić kopyt - po wcześniejszej wizycie kowala klacz miała na dzisiaj serdecznie dosyć zabiegów przy nogach. Pół godziny później odstawiłam na ziemię ostatnie kopyto czując niebotyczną ulgę. Dzisiejsze zmagania o czyszczenie nóg były naprawdę męczące.
Założyłam klaczy ochraniacze i sidepull, do którego przypięłam lonżę, po czym udałyśmy się na round pen.
Najpierw poprosiłam klacz o stęp, Black ruszyła bez ociągania i zaczęła mnie okrążać. Szła jednak dosyć niedbale, więc delikatnie zachęciłam ją do energiczniejszego ruchu głosem, co dało pewną poprawę. Zatrzymałam ją i sprowadziłam do środka, sprawdzając przy okazji jak zareaguje na sidepull. Jest bardzo wrażliwa i reaguje już na niezwykle delikatne sygnały, a mocniejsze z tego co zdążyłam zaobserwować powodują jej opór. Zmieniłam kierunek lonżowania i ponownie odesłałam klacz na koło.
Po pewnym czasie zaczęłam ćwiczyć przejścia stój - stęp - stój, co o wiele lepiej niż wcześniejsze moje próby poprawiło zaangażowanie zadu. Pochwaliłam klacz i poprosiłam o przejście do kłusa.
W tym chodzie nie było najmniejszych problemów z energią, klacz szła chętnie, rytmicznie i w dobrej równowadze, słowem miło było na nią popatrzeć. Pochwaliłam ją wylewnie i znowu spróbowałam zatrzymania. Z pewnym opóźnieniem, ale zatrzymała się, za co też ją pochwaliłam. Jeszcze raz sprowadziłam ją do środka by zmienić kierunek po czym poprosiłam o kłus na drugą rękę.
Po chwili znowu sprowadziłam klacz do stępa i opuściłyśmy round pen by odbyć drugą część treningu - pracę na dragach. Na hali przygotowałam drągi w odległości do stępa, kłusa oraz cavaletti w odległości do stępa.
Podeszłam z klaczą do drągów i pozwoliłam jej dokładnie je obwąchać - nie byłam pewna czy miała z nimi wcześniej do czynienia. Po chwili zrobiłam z nią małe półkole i naprowadziłam ją spokojnie na drągi, zostawiając jej możliwie dużo przestrzeni. Sama także przeszłam przez drągi, unosząc nogi by pokazać jej o co chodzi - musiałam dosyć zabawnie wyglądać, ale metoda poskutkowała bo kara bardzo ładnie pokonała drągi, bez najmniejszego puknięcia. Pochwaliłam ją i spróbowałam tego samego z cavaletti. Wzbudziło ono ogromny respekt Róży i uniosła nogi komicznie wysoko, przez co utraciła rytm i w pewnym stopniu także równowagę. Nie zrażając się poprosiłam ją o ponowne przejście - było już lepiej. Dla odmiany poprosiłam ją o kłus i naprowadziłam na zwykłe drągi. Musiałam przy tym się nieźle nabiegać - Black rozwija zdumiewającą prędkość w kłusie, ale samo przejście przez drągi wypadło nieźle jak na pierwszy raz. Spróbowałam jeszcze dwukrotnie, po czym uznałam, że na razie zadowala mnie taki poziom wykonania ćwiczenia i wróciłam do cavaletek w stępie. Po kilku próbach udało nam się je przejść względnie płynnie, więc pochwaliłam klacz i na zakończenie treningu zabrałam ją jeszcze na spacer po okolicy.

Słów: 533


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karuchna dnia Czw 8:31, 23 Lut 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Śro 7:28, 29 Lut 2012    Temat postu:

[29.02] Trening - praca z ziemi: drągów i cavaletti ciąg dalszy

Bardzo mi zależy na jak najszybszym doprowadzeniu Rose do formy, więc bierzemy się ostro do treningów, na razie tylko z ziemi. Przyjechałam do klaczki po południu, pogoda nie była najlepsza, więc drągi na trening przyszykowałam w hali. Potem poszłam przywitać się z moją podopieczną, która przyjaźnie mnie obwąchała i chętnie poczęstowała się kawałkiem marchewki.
Udałam się po szczotki i niezbędny sprzęt - sidepull, linkę i ochraniacze, a gdy wróciłam wyprowadziłam karą na korytarz i starannie uwiązałam, zostawiając jej możliwie najwięcej swobody. Nie była bardzo ubrudzona mimo częstego pobytu na pastwisku, najwidoczniej któraś z dziewczyn czyściła ją niewiele wcześniej. Nie spieszyłam się jednak i starannie zajęłam się każdym fragmentem ciała karej przygotowując się psychicznie na Bitwę o Kopyta. Ku mojemu zdziwieniu Black podała nogi bez oporów, kopyta udało mi się wyczyścić w rekordowym czasie! Za grzeczne zachowanie dostała kawałek marchewki. Pozostało mi tylko założenie jej ochraniaczy, a po sprawdzeniu czy są należycie umocowane mogłam zdjąć jej kantar i zamienić go na sidepull, przypiąć linkę i udać się na halę.
Na początek oczywiście rozgrzewka, dzisiaj dla odmiany postanowiłam przy okazji sprawdzić jak klacz będzie ze mną współpracować na pokazach. Fakt, na głowie nie miała prezenterki, ale ogólne zasady podążania za człowiekiem są przecież takie same.
Przy codziennych zajęciach klacz zwykle utrzymuje należytą odległość i idzie posłusznie, ale nie byłam pewna jak jej idzie z zatrzymaniami i zakrętami, ponieważ do tej pory zwyczajnie się przy tym asekurowałam, nie sprawdzając czy sama pójdzie za mną.
Zaczęłam więc oprowadzać arabkę stępem po hali wykonując możliwie dużą ilość zakrętów i patrząc na ile chętnie klacz pójdzie za mną. Rose była może trochę zdziwiona bezcelowością naszej trasy ale grzecznie szła z głową na wysokości mojego ramienia. Pokręciłyśmy się tak przez chwilę, po czym spróbowałam zatrzymania. Okazało się, że jednak nie była tak skoncentrowana jak myślałam, bo prawie na mnie wpadła, jednak szybko sama wycofała się na swoje miejsce. Przy następnej próbie poszło jak należy.
Powoli włączyłam do treningu drągi, przeszłyśmy kilka razy przez optymalnie ułożone drągi do stępa, klacz wyraźnie się przy tym rozluźniła, wyciągając w dół szyję i zachowując aktywny zad. Pochwaliłam ją głosem i kontynuowałam pracę.
Przejście stępem przez cavaletti wypadło o wiele lepiej niż ostatnio, chociaż nadal nie z taką gracją i pewnością jak można oczekiwać od porządnie wyszkolonego konia w jej wieku. Ale bez obaw, nadrobimy to.
Dzisiaj po raz pierwszy włączyłam do treningu wachlarz, najpierw leżący płasko, a gdy klacz poradziła sobie z nim bez problemu uniosłam wewnętrzne końce drągów. To było już pewnym wyzwaniem, ale gdy oszacowała sobie wysokość drągów Rose i tą przeszkodę pokonała wspaniale.
Dla wprawy przekłusowałam z nią jeszcze przez zwykłe dragi i cavaletti, przy czym to ostatnie wypadło wspaniale, zapewne przez przypadek bo klacz ma z tym jeszcze pewne problemy. Pochwaliłam ją natychmiast i nie próbowałam dzisiaj już więcej jej prosić o to ćwiczenie.
Na koniec treningu ułożyłam jej labirynt z drągów. Na początek pozwoliłam jej dokładnie przyjrzeć się "przeszkodzie", po czym zaczęłam powoli, krok po kroku przeprowadzać ją w stępie. Na początku Black myślała, że wystarczy jak uniesie wyżej nogi, tak jak przy klasycznych drągach, ale po chwili załapała, że ma być między drągami, a nie nad nimi. Jest dosyć zwinna z natury, ale momentami miała sporawe problemy z równowagą - jednak jej mięśnie wymagają jeszcze pewnej pracy. Jednak jak na pierwszy raz poszło jej dobrze. Pochwaliłam ją i przeprowadziłam jeszcze raz od drugiej strony, krok za krokiem.
Po tym ćwiczeniu postanowiłam zakończyć trening, oprowadziłam jeszcze klacz stępem po terenach Centralki, po czym wróciłam do stajni, uwolniłam ją od sidepulla i ochraniaczy i wypuściłam na pastwisko. Pozostało mi tylko posprzątać sprzęt i odłożyć go na miejsce.

Słów: 600


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karuchna dnia Pią 7:17, 02 Mar 2012, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Śro 7:17, 21 Mar 2012    Temat postu:

[21.03] Trening - Przygotowania do RDKA

Przez ostatni tydzień pracowałyśmy intensywnie z Rose nad kondycją i ogólną prezencją, klacz codziennie chodziła na lonży w stępie i kłusie. Tym samym wypracowałyśmy dobre podstawy do dalszej pracy. Dzisiaj postanowiłam zobaczyć, jak klacz poradzi sobie na treningu z prezenterką, czy będzie się poruszać energicznie czy leniwie oraz czy uczono jej kiedykolwiek jak pokazywać się w stój.
W siodlarni czekała piękna nowa prezenterka, złapałam za nią i za szczotki, po czym udałam się na poszukiwania klaczy. Znalazłam ją w boksie, a że kantar wisiał obok nie musiałam już nigdzie chodzić i mogłam od razu wyprowadzić ją przed stajnię. Po upewnieniu się, że dobrze ją przywiązałam zabrałam się za czyszczenie. Ostatnio było tutaj trochę błota i od razu zobaczyłam, że Black skwapliwie z niego skorzystała. Starannie usunęłam zgrzebłem zaschnięte błoto, po czym dopełniłam dzieła włosianką. Ostrożnie rozczesałam grzywę i ogon, a kopyta zostawiłam sobie na koniec. Rose poprawiła się niedawno w tym względzie, teraz prawie zawsze podaje nogi bez oporów, ale nie chce zbyt długo trzymać ich w górze. W każdym razie jest to pewien postęp.
Po zakończeniu czyszczenia delikatnie założyłam klaczy prezenterkę, jej nieco przyciężkawa jak na arabkę głowa od razu zaprezentowała się nieco szlachetniej Wink
Zaprowadziłam karą na ujeżdżalnię i na dobry początek zaczęłam od podstaw - dawno nie miała na sobie prezenterki, więc najpierw najzwyczajniej w świecie oprowadzałam ją w stępie i przećwiczyłam kilka zatrzymań. Gdy przestała okazywać zaniepokojenie zabrałam się za właściwy trening, w tym celu zawołałam Nojca. Ponieważ ciężko jest jednocześnie pokazywać konia i analitycznie go obserwować poprosiłam ją by na bieżąco przekazywała mi swoje uwagi na temat ruchu i zachowania Black Rose. Spróbowałam skłonić klacz do energicznego zakłusowania, ale... - Idziecie na grzybki? Więcej energii! - usłyszałam stanowczą wypowiedź Nojki. Zachęciłam klacz głosem do żywszego ruchu, sama także nieźle wyciągając swoje krótkie nóżki. Rose zaczęła się ekscytować, nie wiem czy przypomniały jej się dawne czasy, czy to obecność naszej jednoosobowej widowni, w każdym razie od razu nabrała animuszu, uniosła wysoko ogon i głowę, stając się tym samym podobna do klasycznych arabów pokazowych. Zrobiłam chwilkę przerwy w stępie, pilnując przy tym by i w tym chodzie nie poruszała się ospale. Po tym małym przerywniku ponownie ruszyłyśmy kłusem, tym razem natychmiastowo zaakceptowanym przez Noj, chociaż wiadomo - do doskonałości jeszcze sporo nam brakuje. Zadowolona postanowiłam przejść do pracy nad stój. Pierwszym celem było nauczenie klaczy zatrzymywania się w taki sposób by przednie nogi stały równiutko obok siebie, a jedna tylna nieco wysunięta w przód. Gdy klacz zatrzymywała się w innej postawie delikatnie gładziłam jej nogi batem, a gdy przestawiała je na właściwe miejsce chwaliłam i próbowałam od nowa. Była to praca dosyć żmudna, więc robiłam częste przerwy żeby karej nie zanudzić. Wreszcie zaczęła sama zatrzymywać się we właściwej postawie, popracujemy nad tym jeszcze przez pewien czas żeby to sobie utrwaliła i powinno być okej.
Na koniec zostawiłam pracę nad wyciąganiem głowy i szyi, przygotowując sobie kilka kawałków marchewki, których używam tylko w wyjątkowo specjalnych sytuacjach. Najpierw zaczęłam uczyć Rose dotykania nosem końca bacika, za każde dotknięcie dostawała mikrokawałek marchewki. Gdy już to opanowała i dotykała bacika nawet bez pomocy jedzenia utrudniłam jej nieco zadanie i podniosłam bacik wyżej. Zgodnie z oczekiwaniami klacz uniosła szyję by dotknąć nosem bata, za co dostała następny kawałek marchewki. Pracując w ten sposób stopniowo doszłyśmy do całkiem ładnego wyciągnięcia szyi, sporo pomogły też komentarze Nojca, udało nam się dzięki nim wyszukać takie ustawienie, w którym klacz wygląda najkorzystniej.
Na zakończenie treningu oprowadzałam klacz stępem po terenach stajni, była ożywiona, ale nie próbowała szaleć, praca z nią w dniu dzisiejszym to była prawdziwa przyjemność.

Słów: 592


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Karuchna dnia Śro 7:43, 21 Mar 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
caballio




Dołączył: 18 Kwi 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 11:54, 22 Kwi 2012    Temat postu:

Dziś postanowiłam drugi raz odwiedzić Black Rose. Pomyślałam, że dobrze zrobi jej lekki trening po miesięcznej przerwie.
Weszłam do stajni i rozejrzałam się. Tak, Rose patrzyła już na mnie z nadzieją na smakołyka. Kawałeczek marchewki, a jak konia cieszy... Poszłam po skrzynkę ze szczotkami, a klacz wyprowadziłam przed stajnię i uwiązałam do drzewa. Pobiegłam jeszcze szybko po bata i lonżę. Zabrałam się do czyszczenia. Chwyciłam najpierw twardą szczotkę, bo była okropnie zakurzona. Potem zgrzebłem starannie wyczyściłam wszystkie zaklejki i na koniec miękką szczotką jeszcze chwilę. Dopiero teraz zobaczyłam jaka jest piękna. Jej sierść srebrzysto mieniła się w słońcu. Rozczesałam jeszcze delikatnie grzywę i ogon. Przyszła pora na kopyta. Do tej pory klacz stała spokojnie i byłam ciekawa czy teraz też będzie. Chwyciłam kopystkę i schyliłam się i ku mojemu zdziwieniu sama podała mi nogę. Tak samo było z pozostałymi kopytami. Schowałam wszystko do skrzynki i odwiązałam konia. Po oprowadzałam ją 5 minut przed stajnią i poszłyśmy na lonżownik. Odczepiłam uwiąz, a przypięłam lonżę. Zrobiła kółko żwawym stempem i przeszłyśmy do kłusa. Rose wręcz emanowała energią i rwała się do przodu, ale trzymałam cały czas nad nią kontrolę. Kilka kółek kłusem i dwa galopu, po czym krótki odpoczynek i zmiana kierunku. Powtórzyłyśmy to samo. Postanowiłam poćwiczyć trochę przejścia. I tak przez chwilę stęp - stój - stęp itd. Po kilku razach wszystko wykonywała płynnie i nawet bez zbędnego opóźnienia. Potem wyprowadziłam ją na ujeżdżalnię i ustawiłam drągi. Na początku musiałam sama przez nie przejść. Rose się ich trochę bała, ale szybko się oswoiła z tym. Musiała to ćwiczyć, ale dawno temu. Przeprowadziłam ją kilka razy stępem i kłusem. Było nie najgorzej. Lepiej niż myślałam, choć i tak wymaga to jeszcze dużo pracy. Czasami to uderzyła nogą, raz ominęła, a raz nawet postanowiła skakać przez nie. To ostatnie usprawiedliwiłam tym, że dawno nie chodziła i miała nadmiar energii. Ogólnie klacz jest skoncentrowana i polecenia wykonuje prawidłowo, z czego bardzo się cieszę. Trening zakończyłam 10-cio minutowym spacerkiem po łące, po czym zaprowadziłam ją do stajni. Rose była w dość dobrej formie jak na tak długą przerwę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez caballio dnia Nie 12:02, 22 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
caballio




Dołączył: 18 Kwi 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 18:58, 29 Kwi 2012    Temat postu:

Kilka treningów na lonży i cavaletkach dobrze zrobiło Rose. Dziś zabrałam się za friendly game, dlatego też nasze spotkanie nie było długie. Szybko wyczyściłam ją z czym akurat już nie było problemu. Założyłam jej kantar sznurkowy, dałam marchewki i wyprowadziłam na ujeżdżalnię. Chwilę pooprowadzałam, by rozruszać klacz. Zabrałam się za mój cel wyznaczony na dzisiaj. Chwyciłam folię. Rozłożyłam równo na ziemi. Złapałam Rose i powoli zachęcając prowadziłam na "potwora". Zadziwiona patrzyła jak ja sama po tym przechodzę i podeszła krok bliżej. Znowu przeszłam pokazując jej, że to nic groźnego. Nastawiła uszy i zrobiła kolejny krok. Na chwilę ją odprowadziłam i zajęłam czym innym by jej nie znudzić. Znowu podprowadziłam ją do foli. Zatrzymała się przed i schyliła łeb. Ruszyłam do przodu i poszła za mną. Ucieszyłam się bardzo. Na chwilę odeszłam, dałam nawet kawałek marchewki i podjęłam następną próbę. Przeszła dokładnie tak jak ją poprowadziłam. Nagrodziłam ją, poklepałam i podjęłam następny krok. Wzięłam folię w ręce i zarzuciłam na nią. Uchyliła się i odbiegła kilka kroków, po czym zatrzymała się i stała już spokojnie. Ściągnęłam ją i tym razem, co prawda delikatniej znowu rzuciłam jej na grzbiet. Wykonała tylko jeden krok w bok. Zdjełam folię, pochwaliłam Rose i na tym zakończyłam dzisiejszy trening. Odprowadziłam ją do boksu i pożegnałam się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
caballio




Dołączył: 18 Kwi 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 12:51, 13 Maj 2012    Temat postu:

Przyszłam do stajni. Rose słysząc moje kroki lekko wychyliła głowę z boksu z nadzieją na marchewkę... więc dałam jej kawałek Smile By nie tracić czasu poszłam do siodlarni, chwyciłam szczotki, siodło i ogłowie. Klacz nie sprawia żadnych kłopotów przy siodłaniu i czyszczeniu, dlatego też w 10 min dumnie stała już i zniecierpliwiona czekała aż ją wyprowadzę na zewnątrz. Złapałam jeszcze lonżę. ?Chwyciłam wodze i wyprowadziłam ją na łąkę, tam zrobiła kilka kółek na lonży. Muszę przyznać, że bardzo wdzięcznie się porusza i widzę dla niej otwartą drogę w ujeżdżeniu. Wsiadłam na nią. Czułam jak rozpiera ją energia. Rwała mocno do przodu, trzeba było ciągle przytrzymywać by nie ruszyła dzikim galopem. Zrobiłam dziś jej trening w pewnym sensie "przypominający" to czego się już kiedyś nauczyła. A więc ruszyłyśmy w miarę spokojnym kłusem, przejechałyśmy tak całe dwa okrążenia, czekałam aż się rozluźni. Zwolniłam do stępa, wykonałam kilka wolt w narożnikach i zmieniłam kierunek. Nie było żadnych oporów nawet i przy ciasnych zakrętach, dlatego też całą ujeżdżalnię pokonałyśmy wężykiem energicznym stępem. Wyprowadziłam Rose na ślad i dałam łydkę, by przejść do kłusa. Ponownie wykonałyśmy kilka wolt i zmieniłyśmy kierunek przez półwoltę. Rose w kłusie ma zwyczaj zwalniać przy ostrych zakrętach, dlatego zawsze muszę pilnować by nie przeszła do stępa i dodawać łydki. Cały czas jechałam anglezowanym i teraz wykonałam jeszcze raz te ćwiczenia ćwiczebnym. Po tym przejechałam pół okrążenia kłusem wyciągniętym. (Ach, jak ona pięknie "wyciąga" te nogi... ) Przejechałyśąmy też kilka razy przez drągi. Za pierwszym razem nie udało się kompletnie. Zamiast przekłusować, pokonała je dwoma wielkimi susłami. Po okrążeniu spróbowałam ponownie. Było sto razy lepiej, jednak i tak słchać było jak uderza kopytami o nie. Za trzecim razem było perfekt, jednak po tym oddała pięknego barana. Zrobiłam okrążenie stępem i poluźniłam wodze na chwilę odsapki. Po czym wzięłam wodze na kontakt i ruszyłam ponownie spokojnym kłusem. W narożniku dodałam wewnętrzną łydkę i Rose ruszyła galopem. A jednak nie. To był kontrgalop, jak tylko się zorientowałam zwolniłam do kłusa i ponowiłam galop. OK, teraz galopowała na dobrą nogę. Przejechałyśmy okrążenie i wszystko wydawało się wspaniałe jednak Rose postanowiła znowu pobrykać. Ledwo się utrzymałam. Zrobiłam jeszcze pół okrążenia galopem, potem kółko kłusem i na koniec 10 minut stępu. Tak zakończyłam dzisiejszy trening i odprowadziłam ją do boksu. Ponieważ dzień był upalny przetarłam jeszcze jej spocony grzbiet po rozsiodłaniu. Dałam jeszcze kawałek marchewki, który wprost "zeżarła". Widać było radość w jej oczach. Być może następnym razem zabiorę ją w teren...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
caballio




Dołączył: 18 Kwi 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 19:17, 03 Cze 2012    Temat postu:

Wyciągnęłam Rose na kolejny trening, a w sumie to w teren Smile Wyprowadziłam ją ze stajni, wyczyściłam i osiodłałam. 10 minut spaceru po łące stępem i skręciłyśmy jakąś dróżką prowadzącą do lasu. Ponieważ nie znam zbyt dobrze tego terenu postanowiłam dzisiaj go objechać i poznać się tu trochę, a jak wiadomo tklaczce nie zaszkodzi, a pomoże. W końcu dawno w terenie nie była. Dojechałyśmy stępem do lasu i ponieważ droga była prosta, a gałęzie drzew nie wystawały ruszyłyśmy kłusem. Jechałyśmy tak, aż zobaczyłyśmy mostek prowadzący przez niewielki strumyk - tam przeszłyśmy powoli, gdyż mostek był wątpliwie wyglądającą kładeczką. Stępem wyszłyśmy z lasu i ukazała nam się wielka łąka. Skorzystałam z okazji i ruszyłyśmy galopem ile sił w nogach. Było wspaniale, wiatr we włosach i w grzywie był czymś cudownym. Widać było radość w jej oczach, radośnie parskała. Chyba dawno nie mogła się tak wybiegać. Zrobiłyśmy kilka rundek po łące i zaczęłyśmy wracać. W sumie nie objechałyśmy ścieżek tak jak to miałam w planach, ale teren zaliczam do udanego. Krótko, ale szalonego galopu nigdy za wiele. Będziemy co tydzień wyjeżdżać na takie przejażdżki co raz dalej. Stępowałyśmy 15 min. Odprowadziłam ją do boksu, sprawdziłam czy przypadkiem jakiś wredny kamulek nie ugrzązł w kopycie, wytarłąm grzbiet słomą, bo się trochę spociła. Dałam marchewki i poszłam. Wychodząc Black parskała z wystawionym łbem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin