Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

El Zaiko - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:25, 30 Kwi 2009    Temat postu: El Zaiko - Treningi

Tu trenujecie z koniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 15:39, 31 Lip 2009    Temat postu:

Gra w Zaprzyjaźnienie - PNH

Przyszłam do Stajni Centralnej aby zobaczyć co tam słychać u El Zaiko - konia, do którego w tajemniczy sposób byłam przywiązana. Weszłam do boksu mówiąc głośno, ale spokojnie. Od razu zobaczyłam duże postępy - kiedy mnie nie było inni ludzie nie próżnowali i oswajali go ze sobą - i bardzo dobrze! Wałaszek nie uciekł od razu w najdalszy kąt boksu a tał nieruchomo i postawił uszy w moją stronę zaciekawiony. Kiedy wyczuł mój zapach dokładniej zarżał cichutko i podszedł niepewnie. Dałam mu marchewkę na przywitanie i pogłaskałam po szyi - zachowywał się nadzwyczajnie dobrze, prawie że normalnie! Zadowolona założyłam mu uwiąz i kantar i ośmielona postępami, zaprowadziłam do na round-pen, gdzie miałam zamiar poćwiczyć z nim pierwszą grę Parelliego, aby nabrał całkowitego zaufania do mnie i ogółem do ludzi. Trzymając uwiąz w jedenej ręce drugą zaczęłam wodzić po jego cele. Najpierw szyja, potem grzbiet, potem brzuch i przednie nogi. Potem zad - i wtedy zaczął nerwowo zaerkać w moją stronę i kręcić się niespokojnie. Poklepałam go lekko po zadzie i uspokoiłam, głaszcząc po pysku. Spróbowałam znowu. Był trochę spokojniejszy, więc pomiziałam tam ręką przez chwilę po czym pochwaliłam przysmakiem. Potem przejechałam ostrożnie dłonią po tylnej nodzer - zero reakcji, po prostu świetnie. Poklepałam kasztanka i zaczęłam chodzić chwilę dookoła hali z nim po prawej stronie. Był już całkowicie spokojny, więc postanowiłam spróbować raz jeszcze. Przejechałam ręką po zadzie i... nic. Zero. Null. Kompletny brak reakcji! Dałam El Zaiko połowę marchewki i zadowolona z siebie i konia wróciłam z nim do boksu, gdzie wyczyściłam dokładnie, dałam jabłuszko i pomiziałam się chwilę. Potem niestety - siła wyższa - musiałam odejść, więc pożegnałam się z kasztanem i poszłam do auta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 21:28, 24 Sie 2009    Temat postu:

Join-Up

Przyszłam do El Zaiko pierwszy raz od dłuższego czasu - z powodu mojego wyjazdu nie widzieliśmy się dosyć długo. Weszłam do stajni i od razu skierowałam się do jego boksu. Zajrzałam do środka - konia tam nie było. Akurat korytarzem przechodziła Arabika, więc spytałam ją, co z wałaszkiem.
- Jak to, nikt ci nie powiedział? - zrobiła zdziwioną minę.
- Nie... Ale jak to? O czym? - zaczęłam się niepokoić. Zachowanie dzieczyny nie wróżyło nic dobrego.
- Em, Zajkoś znalazł dom. Przygarnęła do dobroduszna miłośniczka naturala, doświadczona, jeździ rekreacyjnie. Już jakiś tydzień temu.
Zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Trochę huczało mi w głowie od natłoku myśli. Ej, Blacky, uspokój się. Czemu ty się tak do tego konia przywiązałaś? Nawet nie spędzałaś z nim jakoś specjalnie dużo czasu! Przecież to głupota! A nawet jeśli, nie ma co się denerwować i smucić. Na pewno dobrze mu będzie w nowym domu, myślałam. Niestety, mimo tego do oczu napłynęły mi łzy. Zaczęłam gwałtownie mrugać, aby nie dopuścić do tego, żeby się pokazały. Pomimo moich wysiłków jedna kropelka powoli spłynęła po moim policzku zostawiając mokry, wąski ślad. Jak mogłam najszybciej starłam ją wierzchem dłoni. i odwróciłam wzrok. Kiedy brałam wdech, mimowolnie pociągnęłam nosem. Wtedy Ar zobaczyła, co się ze mną dzieje i trochę zaszokowana powiedziała:
- Ej, Blacky, ja tylko żartowałam! El jest na padoku z wałachami i paroma klaczami, tym mniejszym przy stawie! Sorry, nie wiedziałam, że tak zareagujesz!.
Zamarłam po raz kolejny? To był tylko żart? Teraz ogarnęło mnie wiele emocji naraz - mały gniew na Arabikę (podły żart, przyznacie?), wielka ulga (uff, nie oddali go!), radość (zaraz go zobaczę!) i lekki wstyd (dziwnie się zachowałam... Co to w ogóle miało być? Łzy?!). Nagle poczułam tęsknotę. Wyminęłam Arabikę bąkając "nic nie szkodzi" i żwawym krokiem skierowałam się w kierunku pastwiska. Już w oddali go zobaczyłam - jego lśniącą kasztanowatą sierść, smukłe ciałko konia arabskiego. "Iskał" się właśnie z Detalem HP, jednak chwilę potem srokacz odskoczył od niego z głośnym kwikiem. "Mój" rumak zareagował na to grzebaniem kopytem w ziemi. Kiedy zaczął samotnie jeść trawkę zagwizdałam głośno i wesoło. Od razu spojrzał na mnie i podszedł, zaciekawiony moją osobą. Pogłaskałam go po łebku, dałam przysmak i wyprowadziłam do stajni. Tam wyczyściłam go troszeczkę - z grubsza kopyta (nowe podkowy!), usunęłam zaklejki, starłam kurz, rozczesałam pośpiesznie grzywę i ogon po czym wzięłam lonżę i zaprowadziłam wałacha na round-pen - uznałam, że można wynagrodzić naszą długą rozłąkę zacznając od czegoś przyjemnego i pożytecznego zarazem, czym mogło być połącznie (Join-Up). Kiedy zamknęłam drzwiczki, zdjęłam kantar i przybrałam pozę drapieżnika - ręcę uniosłam na boki, rozczapirzyłam palce maksymalnie jak tylko mogłam, po chwili uderzyłam linką o swoje udo. Koń ruszył żwawym kłusem, a kiedy zaczęłam iść w jego kierunku to przeszedł płynnie w galop. Po chwili zagrodziłam mu gwałtownie drogę - zgodnie z moimi oczekiwaniami zmienił stronę przez zgrabny zwrot na zadzie i teraz galopował w drugą stronę. Z czasem pozwoliłam mu przejść do kłusa, ale do stępa już nie. Przestałam już tak odgrywać drapieżnika. Parę minut po tym pojawiły się pierwsze sygnały - koń zwrócił lewe ucho w moją stronę. Zadowolona wydałam z siebie odgłos trimfu i czekałam cierpliwie dalej. Po chwili do ucha doszło pochylenie łba, prawie dotykanie chrapami ziemi. Doskonale! Nie musiałam długo czekać, żeby El Zaiko zaczął przeżuwać język. Chwilę odczekałam i zdecydowałam się na najważniejszy krok. Trudno, przekonamy się, czy Join-Up to był dobry pomysł czy nie. Odwróciłam się tyłem do konia, odruchowo lekko skurczyłam się w ramionach i czekałam. Chwila prawdy.
Przez chwilę moich uszu nie dochodził żaden dźwięk. Po parunastu sekundach... poczułam na ramionach ciepły oddech konia a w szyję połasotały mnie włosy czuciowe z chrap! Hurra! Tryskając optymizmem pochwaliłam konia i postanowiłam zobaczyć, co z tego wyszło. Zrobiłam parę kroków do przodu, a od razu poczułam, że koń od razu ruszył za mną! Uradowana skręciłam w prawo, potem zawróciłam i przy tym też nie spotkał mnie zawód - nadal mój towarzysz podążał za mną krok w krok. Połaziłam sobie trochę po round-penie, a Zajkoś za mną, i było nam bardzo przyjemnie. Co jakiś czas zatrzymywałam się i nagradzałam konia głaskaniem czy głosowo. Wszystko poszło z platka oprócz jednego elementu - cofania. Kiedy ja się cofnęłam, kasztan po prostu zawrócił i szedł przodem do mnie. Zrezygnowana uznałam, że nie będę dzisiaj tego powtarzać, bo to by było chyba trochę zbyt dużo jak na pierwszą jego próbę w życiu. Po paru minutach dałam wałachowi kilka przysmaków, poklepałam po szyi i nie zakładając kantara a trzymając go w ręce, poszłam z nim do boksu. Poszedł za mną nawet nie rozglądając się na boki! Zaczęłam się w myślach rozczulać jaki jest kochany, a potem po prostu usiadłam w żłobie i dałam się ponieść własnym myślom. Może już niedługo dojdziemy do jazd? A może najpierw poćwiczymy trochę PNH i te sprawy? Ciekawe jak to by było, gdyby był mój... Hmm. Tak daleko odpłynęłam, że właściwie to nie wiedziałam na jak długo, a z transu wyrwał mnie odgłos przesypywania owsa. Od razu zerwałam się do pomocy i zastałam Nojca, jak karmił konie w sąsiednich boksach. Dołączyłam się do tego i szybciej odwaliłyśmy robotę, po czym pogadałyśmy trochę przed stajnią na ławce. Kiedy zrobiło się ciemno, obydwie pojechałyśmy do domów, żeby komary nie zjadły nas żywcem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 8:29, 26 Sie 2009    Temat postu:

Gra w Jeża - PNH

Przyszłam kolejny raz do El Zaiko aby się z nim w coś pobawić. Weszłam do boksu już śmiało - koń od razu zwrócił się w moją stronę i zaczął obwąchiwać moje kieszenie. Zaśmiałam się, założyłam mu kantar i uwiąz, po czym wyprowadziłam na stanowisko, gdzie szybciutko wyczyściłam sklejki i kopyta, rozczesałam grzywę po czym poszłam na round-pen. Chciałam zacząć grać w Jeża, czyli w drugą grę Parelliego.
Chciałam, żeby kasztan cofnął do tyłu ustępując od nacisku na piersi, więc pogłaskałam go, przyłożyłam palce do skóry i zaczęłam naciskać. El Zaiko najpierw zaczął napierać trochę mocniej, ale ja stanowczo używałam coraz więcej siły, moje spojrzenie było zdeterminowane. W końcu udało się i wałach cofnął się jeden krok, więc szybko odpuściłam i pogłaskałam w tym samym miejscu. Poszło bez większych prolemów. Spróbowałam jeszcze raz - pogłaskałam, przyłożyłam i zaczęłam napierać. Teraz cofnął się mniej-więcej w tym samym upływie czasu, więc odpuściłam, pogłaskałam.
Teraz spróbujemy w bok. Stanęłam przy jego lewym boku, przy zadzie, w lewej ręce trzymając końcówkę uwiązu, pogłaskałam, ustawiłam palce odpowiednio i zaczęłam. Zdeterminowane spojrzenie wróciło. Trochę wzmocniłam i od razu ustąpiła, o wiele ładniej niż na klatce piersiowej. Od razu zabrałam rękę, a potem pogłaskałam po zadzie. Zadowolona dałam jej chwilę wytchnienia powtarzając pare elementów z pierwszej gry, a po paru minutach wróciłam do jeża. Teraz stanęłam troszkę za zadem (ale raczej ostrożnie i w bezpiecznej odległości - koń to mimo wszystko zwierzę) i zaczęłam tam. Głaskanie, nacisk (już teraz leciutki), odpuszczenie, głaskanie. Byłam dumna z wałaszka, zareagował prawie natychmiast. Uznałam, że co za dużo na raz to niezdrowo więc po tych zaledwie paru próbach skończyłam. Poczęstowałam kasztanka przysmakami, zaprowadziłam na padok i poszłam do domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacky dnia Czw 21:22, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin