Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Odwiedziny [Lady Esther]

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Skrzydlata
Duży wolontariusz



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z końca świata

PostWysłany: Pią 23:53, 04 Maj 2012    Temat postu: Odwiedziny [Lady Esther]

Tu odwiedzacie Lady

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:25, 27 Maj 2012    Temat postu:

Przegryzając jabłko weszłam do wnętrza stajni. Panował w nim przyjemny chłód i zapach świeżo wymienionej ściółki. Gładząc każdy napotkany łepek doszłam do boksu, w którego kącie stało niewielkie, brudne nieszczęście. Gdy mnie zauważyło podniosło dumnie głowę i spod wachlarza rzęs spojrzało bystrymi, lśniącymi oczyma. Uszka od razu się postawiły, chrapy trochę rozszerzyły, a sam stworek wyglądał na zafascynowanego moją drobną postacią. Spojrzałam na tabliczkę. Lady Esther, piękna kobyłka, której niestety los nie oszczędza. Zacmokałam otwierając drzwiczki. Powoli zaczęłam zbliżać się do arabki, która sama nie wiedziała co zrobić - uciec, schować się czy nawiązać kontakt. Przemawiałam do niej spokojnym, cichym głosem i zachowywałam pewien dystans, gdy widziałam, że się jeszcze bardziej denerwuje. Okazało się jednak, że ciekawość i przyjacielskość klaczy wygrały z lękiem i po chwili delikatnie gładziłam jej łabędzią szyję. Drugą dłonią przejechałam po jej wklęsłym profilu, zatrzymując się na aksamitnych chrapkach. Oczy Lady zrobiły się spokojniejsze, arabka sama w sobie zaczęła się rozluźniać. Poklepałam ją lekko po szyi i wyprowadziłam na korytarz. Uwiązałam luźno, wieszając przed nią siatkę z sianem, sama otworzyłam skrzynkę ze szczotkami. Na początek szczotką ryżową oczyściłam jej sierść z miliona zaklejek, co nie zrobiło na arabce większego wrażenia. Zajęła się pałaszowaniem siana, czuła się całkiem swobodnie to jej nie przeszkadzały moje działania.

soon.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Śro 17:09, 30 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eviline




Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:10, 03 Cze 2012    Temat postu:

Jako że działania ze źrebięciem wielkopolskim nie szły, klacz nadal nie chce pomóc w stworzeniu choć tycieńkiej komóreczki postanowiłam znaleźć swoje pocieszenie, swój mały a jednak sporej wielkości kolejny skarb wśród starszych koni. Cóż. Trudno. Może kiedyś się uda. Bardzo pragnęłam rozwinąć karierę, wybić jakiegoś konia w górę a że moje już miały ich sporo i emeryturę w najbliższym czasie to się o nie martwić nie musiałam. Jako iż nigdy z klaczą nie obcowałam chciałam takową sobie wyszukać. Weszłam do stajni i przechadzałam się wolno z papierzyskami w ręku. Nie szukałam konia kalekiego. Chciałam się rozwinąć z tym koniem. Nie chciałam chodzić na same spacerki czy tereny. Chciałam skakać, ścigać się czy uczestniczyć w pokazach. Jednak w tamtej chwili zobaczyłam JĄ. Piękna, jabłkowita arabka. Lasy Esther. Oczy mi się zaszkliły. Znałam ją. Miałam z nią styczność. W końcu w Dean mieszkam i mam tam Shikiego i Wiśnię. Często wpadałam do nich na treningi. Podeszłam do niej spokojnie. Poznała mnie.
- No hej Piękna. - Wyszeptałam. - Co się z tobą stało, co?
Klacz prychnęła cicho, bez żadnych emocji jakby chciała powiedzieć "Odejdź, nie rań mnie. przecież i tak mnie w końcu opuścisz". Ciężko mi się na nią patrzyło jednak zrobiłam jeszcze kilka kroków w jej stronę i pogłaskałam ją po siwym łbie łapiąc delikatnie za kantar. Nawet nie drgnęła. wyprowadziłam ją od razu przypinając do uwiązu. Widząc że była już dziś czyszczona wyszłam z nią na zewnątrz po uprzednim obejrzeniu kopyt i rozgrzaniu kulejącej nogi. Zaczęłyśmy spacerować spokojnie idąc równym tempem. Uśmiechnęłam się na ten widok i poczochrałam klaczy grzywę.Widziałam że klacz była smutna że nigdy nie będzie tak szybko galopować jak inne konie a gdy widziałam jak dalej Hammy trenuje z Damą skoki jeszcze bardziej klacz posmutniała.
- Oj... Przecież wiesz że też jesteś wspaniała. Czym ty się kochana przejmujesz? - Dałam jej kawałek jabłka. - Przynajmniej nie musisz być na diecie jak tamci. Możesz jest troszkę więcej przysmaków.
Weszłam z nią na pastwisko. Odpięłam uwiąz. I tak szła za mną. Przechadzając się co i raz ją zaczepiałam. Spotykałyśmy masę zwierząt. Króliki, lisa a nawet bociana. Konie spoglądały na nas zaciekawione i nawet nie ganiały się tylko obserwowały. Usiadłam pod drzewem a klacz zaczęła skubać trawę. Przeglądałam dokumenty. Masa pięknych, młodych i zdolnych do pracy koni i pośród nich ona. Powiedziałam sobie że nie dam jej umrzeć w schronisku. Chciałabym żeby godnie i wesoło przeżyła emeryturę. Westchnęłam a ta trąciła mnie pyskiem spoglądając mi głęboko w oczy. Pogłaskałam jej miękkie chrapy. Postanowiłam że już wrócimy.
- Polubiłabyś Shikiego. Jest młodziutki ale bardzo przyjazny. Wyobraź sobie że zachowuje się strasznie dorośle. Jak taki koń nauczyciel. A Wiśnia ciągle szaleje. Ale zapewne by cię wdrożył do zabawy. Musisz z nami kiedyś pogalopować. Taki chillout w terenie. - Gadałam jak najęta całą drogę do stajni. Przeczyściłam ją na końcu i wprowadziłam do boksu dając jej kila jabłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eviline




Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:06, 04 Cze 2012    Temat postu:

Weszłam spokojnie do stajni i skierowałam się do boksu z którego wystawał pewien szary pyszczek. Pogłaskałam ją po miękkich chrapach uśmiechając się smutno. Nadal byłam zmieszana po śmierci Shikiego jednak nie chciałam żeby ona przez to nie miała towarzystwa
- Cześć Piękna. Co tam? - Powiedziałam roztrzęsionym głosem a po chwili łzy same zaczęły mi spadać na policzki. Lady smyrnęła mnie chrapami w ramię. Czuła ze coś jest nie tak. Szybko dałam jej kawałek jabłka. Ta niepewnie wzięła go w zęby i zaczęła pałaszować bardzo wolno patrząc się na mnie swoimi wielkimi oczyma.
- Wiesz co? Chciałam żebyś zdążyła poznać Shikiego. Niestety on dzisiaj przegalopował na drugą stronę... Ale nie martw się. To nie zmieni mojej decyzji o zabraniu Cię stąd. Ale za to poznasz Wiśniowego. Może go pocieszysz? Wiesz... On zmienił się dzisiaj niesamowicie. Chyba ta śmierć spowodowała że dorósł. - Wzięłam uwiąz i przypięłam jej do kantara. Wyprowadziłam ją i przywiązałam przed boksem. Zaczęłam ją szczotkować opowiadając jej o Shikim. Dowiedziała się o wszystkim. O tym jaką miał maść, jakie dokładnie odmiany które jej rysowałam na jej sierści, jaki był, co odwalał na pastwisku czy treningach. Jak byłam z niego dumna gdy wygrywaliśmy albo na pokazach jak prezentował się cudownie. Szczotkowałam ją dokładnie aż kurz całkowicie znikł a jej sierść była lśniąca.Wyczyściłam jej spokojnie kopyta i wyczesałam grzywę tak dokładnie jak nigdy. Wyprowadziłam ją na zewnątrz i zaczęłam się z nią przechadzać. Zaczęłam jej opowiadać o Dean. Ile tam przeżyłam, jacy tam są wspaniali ludzie i jakie wielkie, zielone pastwiska. Masa drew dających ukojenie w upale. Klacz co i raz rżała, prychała. Dawała znać że słucha. Czasami trącała mnie czy zadziornie przygryzała mi bluzę. Szeptałam jej na ucho. W końcu zaczęłam mówić że jej życie może odmienić nasze czyli mnie i Wiśni. W końcu nigdy nie obcowałam z klaczą. Ba. Nawet nigdy nie miałam klaczy. Podobała mi się taka odmiana. Klacze są dużo wrażliwsze i łagodniejsze. No przynajmniej od tych ogierów z którymi miałam styczność bo i czasami Shiki pokazywał rogi. Tą pannę znałam już wcześniej i jakoś nigdy nie miałam z nią problemu. Szłyśmy równym krokiem w stronę stajni. Szybko ten czas leci a ja mam jeszcze sporo spraw na głowie. Dałam jej marchewkę do schrupania i wprowadziłam do boksu. Ówcześniej obejrzałam jeszcze kopyta, wrzuciłam ze dwa kawałki jabłka do żłoba.
- Muszę już iść Piękna... Wrócę nie martw się. - Uśmiechnęłam się do niej smutno i jeszcze raz pogłaskałam czule jej chrapy po czym opuściłam stajnie wracając do obowiązków w Deandrei


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eviline




Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:20, 09 Cze 2012    Temat postu:

Wjechałam na parking swoim pick-upem. Wysiadłam ze Szpanerem i kazałam mu pilnować wozu na co radośnie zaszczekał i wskoczył na pakę. Zaśmiałam się i skierowałam się w stronę stajni. Podeszłam do boksu Lady uśmiechając się delikatnie.
- Cześć Lady. Co u Ciebie słychać? - Spytałam ją wesoło i zaczęłam głaskać jej chrapy. Wyprowadziłam ją z boksu i zaczęłam dokładnie szczotkować. Wszystkie zaklejki poszły w niepamięć a kurz uciekał. Wyczesałam jej grzywę i ogon a wszystkie kołtuny zostały usunięte. Kopyta nie były za brudne. Miały trochę poprzyklejanej słomy ale to się zdarza każdemu. Na koniec rozmasowałam nogi a klacz wręcz mruczała. Wyszłam z nią na zewnątrz. Obok mnie biegł radośnie mój pies wesoło poszczekując. No tak. Szpaner nie posłuchał. Jak zwykle. Poklepałam Esther po szyi i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Klacz przestraszyła się dość sporego kruka który przeleciał jej tuż nad łbem i ruszyła kłusem a po chwili galopem. Wyrwała mi się z ogromną siłą i prawie stratowała jakąś kobietę. Zagwizdałam po czym wypowiedziałam jej imię. Jedno ucho skierowało się w moją stronę i po chwili jeszcze roztrzęsiona i zdenerwowana podeszła do mnie. Ja złapałam uwiąz i pogłaskałam ją po łbie uspokajająco. Przemawiałam do niej spokojnie a ona powoli się uspokajała. Postanowiłam iść dalej. Obeszłyśmy halę i wcale nie reagowała na rżenie tamtejszych koni. Zaczęło grzmieć a wiatr się wzmógł. Ruszyłyśmy żwawiej w stronę stajni. Ciągle do niej gadałam.
- No słuchaj Piękna zaraz będziesz w zupełności bezpieczna. CO nie znaczy ze masz się teraz bać. - Ledwo weszłyśmy do stajni a lunęło. Widziałam ludzi biegających z uwiązami po konie. Nic dziwnego. Też bym się bała podczas burzy na zewnątrz. Wprowadziłam klacz do boksu i pogłaskałam ją czule oraz zmierzwiłam jej grzywkę ze śmiechem. Parsknęła radośnie i cicho zarżała. Dla odmiany wrzuciłam jej ze trzy marchewki do boksu.
- Do zobaczenia Maleńka. - Pożegnałam się, zawołałam psa i wyszłam ze stajni kierując się w stronę samochodu by ruszyć do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eviline




Dołączył: 19 Sie 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:52, 16 Cze 2012    Temat postu:

Wparowałam do stajni. W końcu mam wolne. Podeszłam do boksu Lady i przywitałam się z nią wesoło. Dałam jej marchew i wyprowadziłam idąc na myjkę. W końcu był upał, 30 stopni. Przydałoby się ochłodzenie i umycie. Ówcześniej wyczyściłam kopyta bo z nimi byłoby ciężko. Wzięłam "namydloną" gąbkę i delikatnie zaczęłam nakładać szampon na bok klaczy. Delikatnie i kolistymi ruchami go rozprowadzałam patrząc jak Lady bieleje. Starannie mydliłam szyję i nogi zachowując delikatność. Patrzyłam jak biała piana zamienia się w szarą. Włączyłam szlauch i nakierowałam na bok klaczy a woda zmywała z niej pianę z brudem. Uważałam przy szyi żeby jej nie trysnąć w pysk. Przemyłam tak obydwa boki bo po czym wyłączyłam wodę i wyprowadziłam klacz na zewnątrz oprowadzając wokół żeby wyschła. Było duszno. Nawilżyłam jej delikatnie chrapy wodą i poklepałam po boku dając cukierka
- Dzielna Esther, dzielna. - Zaśmiałam się wesoło a gdy już wyschła wyczesałam jej grzywę i delikatnie wycieniowałam po czym zaplątałam grzywę w siateczkę a na ogonie zrobiłam kłos.
- Zajebiście wyglądasz Estka - Zaśmiałam się gdy po niemalże 40 minutach pracy cała fryzura była gotowa. Cmoknęłam na klacz a ta poszła za mną, wpuściłam ją na pastwisko. Cmoknęłam jej chrapy i wypuściłam a sama usiadłam na barierce. Klacz kręciła się z innymi końmi czasami przykłusowała kulejąc. Obserwowałam ja spokojnie. Tańczyła razem z Arcadią, szły łeb w łeb zataczając kółka i koła, zmieniając chody. Wyglądały cudownie. Gdy zakończyły swój występ stanęły obok siebie i zaczęły spokojnie skubać trawę. Ja już byłam o nią spokojna. W boksie zostawiłam jej dwa jabłka i pojechałam do domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Sob 12:09, 16 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin