Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Buda
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Obiekty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malwa
Mały wolontariusz



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:28, 12 Kwi 2009    Temat postu: Buda

Ponieważ nosze się z zamiarem sprowadzenia do stajni cavisia, nie mam czasu dla Domina. Uznałam, ze sprawdzi się jako stajenny stróż Smile

W tym temacie możecie się nim zajmować, wyprowadzać na spacery.

Arrow Spacer (do 30min): 20 H.
Arrow Spacer (do godziny): 40 H.
Arrow Spacer (dłużej): 50 H.
Arrow Zabawy z piłką, aport i inne: 40 H.
Arrow Praca nad posłuszeństwem, szkolenie (tylko, jeśli potrafisz): 80 H.




INFORMACJE PODSTAWOWE:
Imię: Domino
Wiek: 1,5 roku
Rasa: Owczarek belgijski (belg)
Matka: Campina
Ojciec: DC
Płeć: pies

INFORMACJE DOT. RASY/ZDROWIA:
Rodowód: tak
W pełni rasowy: tak
Szczepiony: tak
Odrobaczany: tak

INFORMACJE OGÓLNE:
Lubi: biegać , skakać , przytulać się
Nie lubi: Obcych, w tym dzieci - toleruje tylko "swoich"

Historia z pobytu w "Karcie Tarota": Domino to wspaniały pies. Trafił do nas z wspaniałej hodowli owczarków belgijskich "Domino". Szczeniak od razu miał tak wspaniałą budowę i znakomicie się zapowiadał, że nazwano go na "cześć" hodowli. Domino był już od małego postrzegany jako przyszły reproduktor. Jednak właściciele nie chcieli go trzymać dla siebie mieli inne wspaniałe psy jak DC czy Cremlo. Postanowili że wychowają Domino i później go sprzedadzą. Zaczęli tresować Domina żeby podawał łapę, kładł się itd. Nauka trwała bardzo szybko gdyż Domino był wspaniałym psem. Następnie dali ogłoszenie że do sprzedania jest on pod nim widniało "zapowiadający się na wspaniałego reproduktora o wspaniałym charakterze pies" . Postanowiłam że go kupię. Będzie moim kompanem. Nauczę go kilku ciekawych sztuczek. Z pewnością zostanie ojcem. Poza tym będzie brał udział w wystawach czy kilku konkursach agillity. Będzie to mój kochany pies. Myślę że w przyszłości będę uważała go za wspaniałego kompana, bdb reproduktora, świetnego psa pokazowego. Chciałabym żeby marzenia dotyczące tego wspaniałego psa (bo wspanialszego niż Domino nie widziałam) się spełniły.


RZECZY DOMINA

Sen
[link widoczny dla zalogowanych]
W czerwono-pomarańczową kratkę, z gąbką w środku, miękkie.

Spacer
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozciągana smycz, tasiemka, 4 metry. Wytrzymała i bezpieczna.

[link widoczny dla zalogowanych]
Czarna skórzana obroża dla psa ze sztucznymi kamieniami, od dołu podszyta misiem dla wygody zwierzaka.

Pielęgnacja
[link widoczny dla zalogowanych]

Zabawa
[link widoczny dla zalogowanych]
Zwyczajna piłka do zabawy, o średnicy 20 cm. Wytrzymała, ale nawet, jeśli zostanie przedziurawiona, nadal może stanowić źródło wielu godzin zabaw dla psa. Domino bardzo ją lubi, jest ona stale do jego dyspozycji i wszędzie ją ze sobą zabiera. Nawet, kiedy śpi, ukochana piłeczka leży obok w legowisku.

[link widoczny dla zalogowanych]
Łatwo na nią nadepnąć na dziedzińcu - Dominuś wszędzie ją zostawia. Ale kiedy już się ją znajdzie, jest świetna do aportowania.

[link widoczny dla zalogowanych]
Krótki kawałek sznura - doskonały do gryzienia, ale trudno go przegryźć - przez to doskonale czyści psie zęby.

[link widoczny dla zalogowanych]
Zwyczajna, gumowa kość do ogryzania. Domino bardzo ją lubi i codziennie się nią zajmuje. Zresztą - nie ma zabawki, której on nie lubi :roll2:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jockeyka




Dołączył: 12 Cze 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy

PostWysłany: Nie 17:23, 14 Cze 2009    Temat postu:

Dziś po sprzątnięciu SC, udałam się do budy Domina. Pies od razu powitał mnie szczekaniem i merdał ogonem. Postanowiłam ze wyjdę z nim na spacer. Spacerowaliśmy po lesie. Nawet nie zwróciliśmy uwagi na to że chodzimy już tak 2 godziny. Przeszliśmy na zagrodzone łąki. Spuściłam Domina ze smyczy i zaczęliśmy się bawić piłką. Rzucałam mu ją jak najdalej potrafiłam, ale ten był taki szybki że zanim zdążyłam się obejrzeć przynosił mi ją z powrotem. Po zabawie spokojnie podążaliśmy ku Stajni Centralnej. Gdy doszliśmy, wprowadziłam go do jego budy. Miałam dla niego kilka psich ciasteczek, ale postanowiłam użyć ich jako pomocy w szkoleniu. Najpierw uczyłam Domina siadać na zawołanie. Unosiłam rękę za jego pysk tak, by ten żeby zobaczyć co w niej mam dotknął zadkiem podłogi. Na początku było ciężko, ale za kilkunastym razem gdy dotknął ziemi użyłam klikera (pstryczek dzięki któremu łatwiej jest szkolić psy) i dałam mu smakołyk. Próbowaliśmy tak z odległości, i za każdym razem przypominał sobie dźwięk wydawany przez kliker. Byłam dumna że w jeden dzień zdołał się opanować siadanie. Pożegnałam sie z nim mówiąc: "jutro do Ciebie przyjdę, nauczymy się nowych komend"
Suma: 170hs


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avocado
Mały wolontariusz



Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:18, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Przyszłam dzisiaj rano do SC z powodu braku zajęcia. Postanowiłam na sam dobry początek zabrać Domina na dwugodzinny spacer. Zapiełam mu smycz i ruszyliśmy razem w kierunku lasu. I jemu się to przyda i mi poprawi kondycję. Kiedy znaleźliśmy się już w lesie Domino już wcześniej się załatwił dlatego teraz spuściłam go ze smyczy, a on radośnie pobiegł do przodu i zaczął obwąchiwać wszystko dookoła siebie. Kiedy po godzinie wyszliśmy z lasu na polanę zaczęłam mu rzucać do wody piłkę. Ganiał za nią jak szalony i po 15 minutach nie sprawiał wrażenia zmęczonego jednak ja wiedziałam, że jest. Po ostatnim rzucie ruszyliśmy przez inną drogę w lesie z powrotem do SC. Zajęło nam to też ponad godzinę. Kiedy wrócliliśmy na teren SC rzucił się wręcz na miskę z wodą.

50 + 40 = 90h


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:40, 04 Sty 2010    Temat postu:

Postanowiłam dziś wpaść do Domina. Psiak na mój widok zaszczekał i zaczął przyjaźnie machać ogonem, a gdy podeszłam skoczył by mnie wylizać. Odepchnęłam go lekko i zaczęłam czesać, bo sierść tego wyraźnie wymagała. Szybko poszło mimu kilku sporych kołtunów i po niecałych 10 minutach już zakładałam Domciowi obrożę, do której przypięłam smycz i wyszliśmy na spacer. Skierowałam się z psiakiem w stronę lasu. Widać, że miał on dużo energii, wciąż skakał wokół mnie, biegał, a gdy na pewien czas go spuściłam ze smyczy szalał jak mało który pies. Wyszliśmy na polankę, gdzie chwilę się pobawiliśmy w aportowanie piłki oraz skakanie przez niewielkie kłody aż w końcu usiadłam na większym pniu, a dyszący, brudny, mokry ale i szczęśliwy pies obok mnie.
-No i jak? Fajnie? - Spojrzałam na psinkę. Ten szczeknął i położył się w śniegu. Odpoczęliśmy z 10 minut i ruszyliśmy dalej. Po pewnym odcinku marszu przypięłam do obroży smycz i spokojnie wracaliśmy do stajni. Gdy wróciliśmy na terenie SC było już wiele osób. Odprowadziłam psa do budy, wyczesałam jakoś, dałam śniadanie + jeden psi przysmak po czym poszłam by odnieść obrożę i smycz na miejsce. Gdy wychodziłam czarne psisko zaszczekało merdając ogonem. Sam spacer zajął nam prawie godzinę.
40 + 40 = 80


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:18, 20 Sty 2010    Temat postu:

Ponownie postanowiłam odwiedzić Domina. Psiak wyraźnie miał dużo energii, więc bez wahania weszłam do niego, przywitałam się, wyczyściłam trochę jego czarną sierść, po czym założyłam obrożę, dopięłam do niej smycz i wyszliśmy na spacer. Poszliśmy do lasu. Początkowo pilnowałam, by psiak szedł blisko mnie na smyczy, jednak gdy się zagłębiliśmy spuściłam go, od czasu do czasu wołając "Domino do nogi!" na co ten przybiegał od razu. W kieszeni miałam ulubioną zabawkę Domina, którą wyciągnęłam, gdy dotarliśmy na polankę. Pokazałam ją psu, po czym rzuciłam daleko, a ten popędził przez śnieg i przyniósł mi ją upuszczając pod nogi. Poklepałam lekko po głowie i tak przez chwilę bawiliśmy się w aportowanie, lecz gdy już oboje nie mieliśmy siły podeszłam do zwalonej kłody i usiadłam. Domiś ułożył się obok mnie dysząc ciężko. Odpoczęliśmy trochę i ruszyliśmy w las. Czasami rzucałam mu piłkę, lecz częściej dostawałam jakieś patyki, więc i one zostały wykorzystane do aportowania. W końcu naszym oczom ukazały się budynki stajni.
-Choć Domino, pobiegniemy troszkę? - powiedziałam wesoło i ruszyłam truchtem, a psiak obok mnie szczekając radośnie. Pobiegaliśmy chwilkę i zatrzymanie. Zapięłam czarnulka na smycz i spokojnie wracamy do domu. Tam dałam mu pić, dałam jeść, trochę wyczesałam i zostawiłam już, by sobie odpoczął.

+80 hrs


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:01, 19 Mar 2010    Temat postu:

Z samego rana stwierdziłam, że pora zająć się Dominem. Psiak ostatnio chyba czuł się zapomniany, bo leżał smętnie w swojej budzie patrząc z nadzieją na każdego przechodnia. Żwawym rokiem ruszyłam więc ku jego kojcowi w dłoni trzymając obrożę, smycz, piłkę i szczotkę, by wyczesać psiaka. Domino wpierw tylko na mnie rzucił wzrokiem i znów opuścił smętnie łeb, jednak gdy spostrzegł, że otwieram kojec i do niego wchodzę rzucił się merdając ogonem by mnie wylizać. Ah...cóż za uczucie on do mnie żywi? xD Po chwili wstałam, pogłaskałam jeszcze psa i zabrałam się za czesanie jego skołtunionej, brudnej sierści.
-No, mój drogi panie, trzeba będzie Cię niedługo wykąpać - Powiedziałam, na co ten odszczeknął merdając ogonem. Dokładnie wyczesałam jego ciemną sierść, co sprawiło, że wyglądał o niebo lepiej. Śliczne z niego psisko. Założyłam Dominowi obrożę, dopięłam do niej smycz i ruszamy na spacer. Psiak wyraźnie miał maasę energii, po prostu go rozpierała. Biegał i skakał dookoła mnie, często owijając w ten sposób swoją smyczą. Jego szczekanie wzbudziło tez zainteresowanie koni, które podchodząc bliżej uważnie obserwowały jego poczynania. W końcu weszliśmy do lasu. Gdy weszliśmy głębiej sprawdziłam jak Domiś reaguje na imię - bardzo dobrze, od razu wraca do nogi. Więc spuściłam go ze smyczy. Jedyne, co zobaczyłam to czarna plama pędząca po drodze w najróżniejszych kierunkach, sporadycznie zatrzymująca się i patrząca na mnie. Kilkakrotnie musiałam go wołać, bo znikał, jednak grzecznie wracał do mnie po kilku sekundach. Po jakiś 15 minutach weszliśmy na sporą polanę. Przywołałam psiaka do siebie, pochwaliłam za dobre reagowanie na komendę i cisnęłam piłką przed siebie wołając "Aport!". Domino jak nie poleciał, tak po kilku sekundach wrócił do mnie z piłką pysku. Pogłaskałam go, podniosłam piłkę z ziemi i ponownie rzuciłam. I tak mnóstwo razy, póki się Domiś nie zmęczył. Dużo jeszcze się narzucałam, nim zobaczyłam, że psiak jest naprawdę zmęczony. Pozwoliłam mu odpocząć przy okazji dając psiego smakołyka i po 5 minutach wracamy do domu. Tym razem psiak szedł już koło mnie, spokojnie sobie truchtał z jęzorem na wierzchu. W końcu wróciliśmy do kojca, gdzie zdjęłam Dominowi obrożę, nalałam świeżej wody, wytarłam i wyczesałam dokładnie sierść oraz po dłuższej chwili nasypałam trochę jedzenia. Pożegnałam się serią pieszczot i poszłam dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiara
Mały wolontariusz



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 11:38, 05 Cze 2010    Temat postu:

Przyszłam dziś do psiaka, który powitał mnie radosnym merdaniem ogonem. Podbiegł do mnie i zaczął skakać. Przypięłam mu do obroży smycz i dałam smakołyk o smaku drobiu. Ucieszył się i zaczął skomleć prosząc o więcej. Wydałam mu komendę "Siad", na którą Domino od razu zareagował. Usiadł więc zadowolony i kichnął. Dałam mu kolejnego smakołyka w nagrodę. Teraz poprosiłam go o podanie jednej, a potem drugiej łapy. Ochoczo wykonał polecenia cały czas wiercąc się w miejscu. Kolejny smakołyk w nagrodę i pogłaskanie po głowie ucieszyło go tak, że znów wyskoczył metr nad ziemię.
Ruszyliśmy na spacer. Najpierw poszliśmy do parku. Spuściłam go ze smyczy by mógł swobodnie poszaleć. Piesek gonił ptaki i wskakiwał w wysoką trawę. Potem na chwilę usiadłam na ławce, żeby się napić, a on gonił swój ogon. Ruszyliśmy w dalszą drogę, tym razem do lasu. Znów przypięłam smycz i prowadziłam go przed sobą. Szedł z nosem przy ziemi, merdając ogonem. Poszliśmy nad rzekę i pozwoliłam mu wejść do wody. Brykał wesoło, a potem pił wodę z rzeki. Wbiegł trochę głębiej. Zawołałam go, a on uniósł głowę i przybiegł szybko do mnie. Otrzepał się i wyrzucił język. Oddychał szybko, ale miarowo. Teraz w drogę powrotną. Szliśmy tą samą trasą, las, park. Gdy doszliśmy do stadniny, znów odpięłam smycz. Potem poszłam po więcej smakołyków i wróciłam do niego. Wydałam komendę siad i dałam nagrodę. Potem zniżyłam rękę ze smakołykiem do ziemi i przejechałam nią w przód. "Leżeć" powiedziałam, gdy pies wędrował głową za jedzeniem, aż w końcu całkowicie się położył. Dałam mu nagrodę i pogłaskałam. Potem znów "siad" i powtórzyłam ćwiczenie. Po kilka próbach, poleciłam mu leżeć, a on zadowolony się położył. Ucieszyłam się, że szybko się nauczył i pochwaliłam go. Następne próby okazały się pozytywne, a więc z radością stwierdziłam, że opanował kolejną komendę.
100h


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chocky
Mały wolontariusz



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:11, 12 Cze 2010    Temat postu:

Idąc w stronę stajni dostrzegłam budę a w niej czarnego psiaka. Hm, nigdy wcześniej go tu nie widziałam więc zaciekawiona podeszłam bliżej. Spojrzałam na "tabliczkę" i zacmokałam kilkakrotnie.
-Domino?- uśmiechnęłam się zerkając na psa. Czarniuch uniósł łeb, zaszczekał i podszedł do krat. Wyciągnęłam ciasteczko i podałam Domkowi. Wyciągnęłam z pudła szczotkę i wsunęłam się do jego kojca. Wyczesałam porządnie czarną sierść, zapięłam obrożę i dopięłam do niej smycz. Ruszyliśmy do lasu, Domino podszczekując, ja nucąc melodię pod nosem. Po 30 minutowym spacerze do lasu spuściłam go ze smyczy rzucając jego ulubioną piłeczkę. Biegając i śmiejąc się. Aż niewiarygodne, że czas nam tak szybko minął. Udaliśmy się jeszcze do parku, gdzie spotkałyśmy Asię z Cziko. Postanowiłyśmy by psiny pobawiły się razem. A jak wariowały! Skakały po sobie, biegały i niegroźnie podgryzały się. Gdy towarzysz zabaw musiał wracać porzucałam mu jeszcze piłeczkę. Zerknęłam na zegarek, minęły już dwie godziny. Powoli zaczęłam wracać. Czarny załatwił się i zapięłam go na smycz. Wzięłam pudełeczko ciasteczek i wyszłam z Dominem na parcour. Ustawiłam 20 cm stacjonatkę, cmoknęłam i zaczęłam biec. Przeskoczyłam, a on koło mnie. Pochwaliłam i dałam ciasteczko. Powtórka z rozrywki tyle że mówiłam teraz wyraźnie "hop" i tak kilka razy. Gdy psina wreszcie załapała ustawiłam 40 cm stacjonatkę i spuściłam go ze smyczy. Wskazałam ręką na przeszkodę i powiedziałam "hop". Domino posłusznie skoczył. Nono, ma niezłą technike skoku. Wink Skoczyliśmy jeszcze kilka razy z obu stron i zaprowadziłam go do kojca.

160 hrs.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlata
Duży wolontariusz



Dołączył: 08 Mar 2009
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z końca świata

PostWysłany: Pon 21:04, 27 Gru 2010    Temat postu:

Wiedziała, że w SC jest psiak. Jednak nie bardzo orientowałam się jaki, gdyż nie było go w pobliżu stajni, tylko jego buda stała koło biura, gdzie rzadko się ogólnie kręciłam. Teraz jak o tym myślę... przypominam sobie, że co jakiś czas widziałam i słyszałam jakieś szczekające, czarne zwierze.
Podeszłam ostrożnie do budy i zawołałam psiaka. Domino pokazał się i patrzył na mnie niepewnie, ale kiedy zobaczył, że nie mam złych zamiarów uznał, że można wyjść. Był cały czarny i wyglądał jak wilk. Pogłaskałam go po głowie, kiedy zobaczyłam, że merda ogonem. Psiak zaczął się łasić.
Poszłam razem z Domino do biura, gdzie znalazłam szczotkę i wyszłam na dwór, aby wyczesać nie co splątaną sierść psiaka. Kiedy to zrobiłam, a trwało to trochę, poszliśmy ładnie na spacer. Nie brałam smyczy, ufałam, że nie ucieknie mi gdzieś. Wzięłam za to piłkę.
Domino bardzo radośnie biegał i skakał po zaspach. Ja tylko chowałam nos w szalik, żeby nie zmarznąć za mocno. Co jakiś czas rzucałam Czarnemu piłkę, którą bardzo chętnie przynosił.
Po pół godzinie wróciliśmy do SC i zostawiłam psiaka, choć ten bardzo nie chciał zostać sam.

+60h


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 21:41, 01 Sty 2011    Temat postu:

Przyszłam do Stajni Centralnej, aby zająć się stajennym stróżem, którego kiedyś Malwa sprowadziła do nas. Stanęłam w jakiejś odległości od budy, aby nie przestraszyć psa, po czym zawołałam głośno i zachęcająco: "Domin!". Po chwili usłyszałam odgłosy szamotaniny w środku budki i wyskoczył z niej duży, czarny pies szaleńczo merdający ogonem.
- Ej, ej, maleńki, spokojnie! - uspokajałam go, bo widziałam, że rozkręcał się coraz bardziej i że do ocierania się o nogi i merdania ogonem, doszły piski i poderwania się (jakby próbował niepewnie stanąć dęba). Od dziecka mimowolnie bałam się psów, ale nie przestałam sobie wmawiać, że za tymi oznakami radości kryją się jakieś niecne zamiary. Wkońcu przypomniałam sobie, że podobno psy wyczuwają, kiedyktoś się ich boi, się ogarnęłam się i zganiłam w myśli, po czym wyciągnęłam z kieszeni wcześniej zakupione psie chrupki. Rzuciłam mu je, a kiedy zaczął je zbierać z ziemi z wielkim entuzjazmem, odetchnęłam z ulgą i pogłaskałam. Powiedziała: "zostań", po czym poszłam po jego smycz.
- No, mały, idziemy na spacer!
Pies kiedy usłyszał słowo "spacer" zaczął piszczeć i w tym nagłym przypływie euforii skoczył na mnie przednimi łapami. Mnie sparaliżowało ze strachu, serce biło nienaturalnie szybko, a Domin.. zaczął mnie lizać po twarzy.
- Fe, niewolno, niedobry pies! - zganiłam go ze śmiechem i podniosłam się z ziemi. "Nie taki diabeł straszny jak go malują", pomyślałam i przypięłam mu smycz do obroży i poszłam w kierunku lasu, do którego zawsze się kieruję, jak jadę z jakimś koniem w teren. Pies był grzeczny, szedł mi posłusznie przy nodze, nie wyrywał się. W czasie spaceru zabawiałam go rozmową opowiadając jakieś błahostki - zawsze milej gadać do psa, niż milczeć. W końcu po kilkunastu minutach doszliśmy na polankę, gdzie najpierw rozejrzałam się, czy nikogo nie ma w pobliżu, a potem odpięłam smycz. Domin momentalnie oszalał - zaczął cwałować przez polanę, strzelać baranki i szczekać. Usiadłam na śniegu i czekałam, aż się uspokoi, ale nie zanosiło się, aby opadł zbyt szybko, więc wyjęłam z torebki piłkę i przywołałam go do siebie. Podniecony wpatrywał się jak urzeczony w zabawkę, a kiedy udawałam, że ją rzucam, ale zatrzymałam w dłoni, wypruł jak głupi galopem, aby zorientować się po chwili, że nadal trzymam piłkę w dłoni. Niezrażony szybko się wrócić i szczeknął, dając mi znak, żebym rzuciła. Zrobiłam to, a on wystartował jak folblut po otwarciu boksu startowego na wyścigach ; D Był bardzo szybki, po chwili wrócić i złożył przede mną zabawkę jak ofiarę. Chwyciłam i rzuciłam ponownie, jednak tym razem dostrzegłam postać biegnącego psa. Nie dość, że był wielki i szybki, to jeszcze zmierzał w naszym kierunku. Przywołałam do siebie mojego podopiecznego i zapięłam na smyczy. Okazało się, że to młody seter irlandzki, a po chili z lasu wyszedł młody chłopak ze smyczą w dłoni. Uznałam to za dobry znak, że nie jestem sama i że obcy pies nie jest bezpański. Odetchnęłam, a nasze psiaki zaczęły się obwąchiwać i machać ogonami. Po chwili odpięłam smycz i zaczęły się zawzajem ganiać, a ja zaczęłam rozmawiać z chłopakiem. Był mniej więcej w moim wieku, może trochę starszy, miał bystre, ładne oczy i miły uśmiech. Opowiadał mi o Lily (bo tak nazywała się seterka) i o sobie, miał na imię Tom. Kiedy zamilkł ja napomknęłam, że tylko wyprowadzam stróża stajni, która jest niedaleko stąd. Tom ożywił się i powiedział, że parę lat temu jeździł konno, ma nawet starszą klacz wielkopolską, na której amatorsko skakał na zmianę z siostrą, jednak siostra podczas treningu złamała kręgosłup i rodzice zakazali im jeździć. Zrobiło mi się głupio i przykro, oczami wyobraźni widziałam małą dziewczynkę na wózku opłakującą stratę konia. Przeprosiłam Toma, a on zaczął mnie przekonywać, że nic się nie stało, że rodzina jakoś się z tym pogodziła i nauczyła żyć. Zwierzył mi się też, że tęskni za końmi, a ja mu zaproponowałam, żeby wpadał czasem do Centralnej. Zgodził się z zapałem, po czym powiedział, że musi iść, wymieniliśmy się numerami telefonu i poszedł. Kiedy znikneła Lily, Domin trochę oklapł, jakby zwiędł. Pogłaskałam go, rzuciłam smakołyk, po czym zapięłam ponownie smycz i wróciłam do stajni.
- Och, ale się przeciągnęło, siedzieliśmy tam ponad godzinę, Dom! - jęknęłam, kiedy spojrzałam na zegarek. Jak najszybciej odłożyłam smycz, wyjęłam wielką kość z torebkę i ku uciesze psa, dałam ją w nagrodę za dobre sprawowanie na spacerze. Machając ogonem wbiegł do swojej budy, a ja wróciłam do stajni.


+ 90H


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
juleczka2600




Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:41, 14 Kwi 2011    Temat postu:

Przechadzając sie po okolicy wziełam ze sobą psa. Chodziliśmy tak z 2h w miedzy czasie żucałam mu patyk, piłkę itp. Po powrocie był bardzo zmęczony i poszedł spać.

Spacer (dłużej): 50 H.
Zabawy z piłką, aport i inne: 40 H.
90hs


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiara
Mały wolontariusz



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 17:54, 08 Maj 2011    Temat postu:

Przyszłam do Domin'a, który trochę mnie pamiętał z ostatnich (dość dawnych co prawda, no ale zawsze xD) odwiedzin. Najpierw przywołałam do siebie psinkę i przypięłam mu do obroży smycz.
-Idziemy na spacer Domi! - Zawołałam wesoło i zachęciłam psa do truchtu obok mnie.
Najpierw poszliśmy do parku, gdzie spuściłam go ze smyczy i usiadłam na ziemi. Pies cieszył się jak szczeniak. Skakał obok mnie, kłapał pyskiem w powietrze i łapał motyle. ^ ^ Znalazłam pod ręką jakiegoś patyka i zainteresowałam nim psiaka. Potem wstałam i rzuciłam go daleko przed siebie. Domino popędził przed siebie niczym folblut. Chwycił patyk i momentalnie zawrócił. Teraz pędził w moją stronę. Wyglądał trochę jak pocisk atomowy. Dłużej się nie namyślając, wyciągnęłam ręce przed siebie, a gdy czarny znalazł się blisko mnie, wybił się w powietrze i wskoczył mi w ramiona. ^^ Potem odłożyłam go na ziemię, a on oddał mi patyk. Rzucałam mu jeszcze przez jakieś 15 minut, a potem poszliśmy dalej w świat. Po pół godziny zawędrowaliśmy nad rzekę. Tam Domino zaczął bawić się w wodzie. Wbiegał do niej i wybiegał, potem znowu wbiegał i znowu wybiegał i tak w kółko. xd Potem ja chciałam przejść na drugi brzeg. Szłam powoli po kamieniach, a Domi skakał naokoło mnie. Gdy dotarłam na stały ląd, położyłam się na trawie i zamknęłam oczy, a po chwili poczułam mokre łapy na brzuchu i wilgotny język na twarzy. x_x' Pobawiłam się chwilę z psiakiem, a potem znowu zaczęłam rzucać mu patyka na drugi brzeg. ^^ Wyglądał komicznie gdy szybko przebiegał przez wodę, a potem wracał uradowany. Po 15 minutach postanowiłam, że już wrócimy, bo nie ma nas już drugą godzinę. Weszłam na pierwszy kamień, a Domino tak się ucieszył, że wstałam, że aż z radości skoczył na mnie i wpadłam do wody. >.> Cała mokra potem biegłam przez las i park, żeby psiak jeszcze trochę się poruszał. Pod koniec wędrówki odpoczęliśmy chwilę w parku. Wróciłam do SC po prawie 3 godzinach. xd Trochę wyschłam, ale buty i bluza nadal były mokre. Cóż, mówi się trudno. ^^
Nasypałam psiakowi suchej karmy do miski i nalałam świeżej wody. Potem się z nim pożegnałam i pojechałam do domu.
+90h


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anitaikonie3




Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:44, 25 Maj 2011    Temat postu:

Dziś postanowiłam także Wyprowadzić Domina. Poszliśmy na półtoragodzinny spacer. Najpierw było przeciąganie liny, potem oczywiście piłka i na koniec frissbi, nowa dziedzina zabawy psiaka. Po drodze zatrzymaliśmy się na polanie. Postanowiłam nauczyć go siadania na komendę. Wyjęłam z torby pudełko smakołyków, wzięłam jednego i podniosłam do góry mówiąc SIAD. Powtarzałam ten etap więcej niż 30 razy, aż Domino sam usiadł gdy uniosłam rękę. Teraz tylko bez smakołyka a z głaskaniem i można ZACZĄĆ NA SAMĄ KOMENDĘ USTNĄ. SIAD! ŚWIETNIE! Domino nauczył się nowej sztuczki. Po powrocie wyczesałam go i pożegnałam się z nim.

Spacer półtora godzinny: 50hs
Zabawy: 40hs
Szkolenie: 80hs
Łącznie: 170hs


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lysandra




Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:08, 20 Lip 2011    Temat postu:

Przyszłam dzisiaj do Stajni Centralnej, ponieważ postanowiłam, że zajmę się stajennym stróżem - Dominem. Najpierw poszłam po kilka jego rzeczy - smycz, szczotkę i piłkę do aportowania, a dopiero później ruszyłam w stronę kojca. Pies z daleka zauważył, że zbliżam się do jego budy, więc zaczął szczekać, ale też machał przyjaźnie ogonem. Otwarłam drzwi kojca, podeszłam do niego bliżej, pogłaskałam go po głowie i wyjęłam z kieszeni bluzy przygotowane wcześniej psie smakołyki. Gdy Domino wyczuł ich zapach, spróbował ich dosięgnąć, stając na tylnich łapach. Rzuciłam mu kilka kawałków, które najpierw próbował łapać w locie, a później po prostu zbierał z ziemi. Pogłaskałam go jeszcze kilkakrotnie, a następnie wyjęłam jego szczotkę. Skołtuniona i miejscami splątana sierść Domina wymagała rozczesania. Podczas szczotkowania trochę się wiercił. Jednak po kilkunastu minutach wyszczotkowany pies wyglądał o wiele lepiej.
Ponieważ zamierzałam zabrać Domina na spacer, musiałam dopiąć mu smycz. Gdy ją wyciągnęłam. pies zareagował szaleńczym merdaniem ogonem, unoszeniem przednich łap, bieganiem wokół mnie i ogólnym entuzjazmem - chyba dawno nikt go nie wyprowadzał. Przywołałam go do porządku komendą ,,siad''. Domino natychmiast posłusznie zareagował, więc wreszcie mogłam przypiąć smycz do jego obroży. Wyszliśmy z terenu Stajni Centralnej i ruszyliśmy polną drogą w kierunku pobliskiego lasu. Panowała wprost wymarzona pogoda - było ciepło, ale nie zbyt gorąco, błękitu nieba nie zakłócała ani jedna chmurka, a moją twarz muskały podmuchy lekkiego wiaterku. Przy takiej aurze spacer to czysta przyjemność. Na początku Domino trochę ciągnął się na smyczy, jednak udało mi się go opanować i dalej nie rwał się już tak do przodu. Gdy weszliśmy do lasu, Domino co chwilę zbiegał ze ścieżki, by obwąchać jakieś drzewo, czy kamień. Po półgodzinie dotarliśmy na niewielką polankę porośniętą mchem. Pomyślałam, że mogłabym spuścić tutaj Domina ze smyczy i pozwolić mu swobodnie pobiegać. Przywołałam go do siebie i odpięłam smycz. Na początku Domino trzymał się blisko mnie, ale później zaczął odbiegać coraz dalej. Jednak byłam spokojna o to, że mi nie ucieknie, ponieważ za każdym razem, kiedy go do siebie przywoływałam, od razu wracał. Dziesięć minut później, gdy Domino już trochę się wyhasał, wyjęłam piłkę, rzuciłam ją i zawołałam: ,,Aport!''. Pies pobiegł po piłkę i bez sprzeciwu oddał mi ją.
Pobawiliśmy się w ten sposób jeszcze trochę, a gdy Domina zaczęło to trochę nudzić, stwierdziłam, że mogłabym nauczyć go czegoś. Znał już podstawowe komendy takie jak ,,siad'' i ,,leżeć'', dlatego mogło to być coś trudniejszego - na przykład turlanie się. Odłożyłam piłkę i zawołałam Domina. Następnie wydałam mu komendę leżeć i zachęciłam go do przewrócenia się na bok. Wyjęłam z kieszeni smakołyk i przesunęłam go od nosa Domina w stronę jego ucha, jednocześnie delikatnie poklepując go ręką po boku, by zasygnalizować, o co mi chodzi. Chcąc złapać smakołyk, Domino przewrócił się na plecy, a następnie na drugi bok, aż wrócił do pozycji ,,leżeć''. Świetnie! Dałam mu smakołyk, pogłaskałam go i pochwaliłam go głosem. Spróbowałam jeszcze kilkakrotnie zachęcić Domina do takiego jednokrotnego przeturlania się, dodając do tego komendę głosową ,,turlaj się''. Następnie przyszedł czas na to samo ćwiczenie, ale teraz już bez naprowadzającego Domina smakołyku. Poszło to wolniej, ale zupełnie nieźle. Dlatego spróbowaliśmy jeszcze raz. Za trzecim podejściem Domino przeturlał się aż trzykrotnie. Długo go chwaliłam, głaskałam i dałam mu smakołyk. Tę sztuczkę trzeba będzie jeszcze poćwiczyć, ale uznałam, że na dzisiaj wystarczy już nauki. Zamiast tego trochę poprzeciągaliśmy się jeszcze specjalnym sznurem. Z Dominem można było pozwolić sobie na taką zabawę, ponieważ, gdy go o to poprosiłam, oddawał zabawkę.
W końcu przypięłam mu z powrotem smycz i ruszyliśmy na dalszy spacer. Poza tym, że Domino mógł się trochę wybiegać, ja czerpałam z tego dodatkową korzyść - poznawałam lepiej okolicę, dzięki czemu będę mogła wybierać się tutaj na przejażdżki konne. Domino chyba trochę się zmęczył podczas zabawy na polanie, więc szedł raczej powoli. Gdy po jakimś czasie wyszliśmy z lasu, znajdowaliśmy się na polnej drodze wiodącej wokół terenów należacych Stajni Centralnej. Przechadzka trwała już dość długo, ponad godzinę, dlatego zdecydowałam, że okrążymy pastwiska i wrócimy. Idąc, obserwowałam konie. Wśród nich rozpoznawałam majestatycznego Sir Noxle'a, arabskiego Shiki'ego, a także siwą hanowerkę Dywizję, która stała obok jakiejś srokatej klaczy i skubała trawę. Gdy ja i Domino byliśmy z powrotem w Stajni Centralnej, odpięłam mu smycz i zaprowadziłam go do kojca. Nalałam mu świeżej wody i dosypałam karmy do miski, pogłaskałam go jeszcze trochę i pożegnałam się z nim.

50+40+80=170 hrs


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lysandra dnia Śro 11:10, 20 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 13:17, 08 Sty 2012    Temat postu:

Biedny, stary Domino, którego nikt nie zauważa, bo są skupieni wyłącznie na koniach. Podeszłam do budy i gwizdnęłam, a ze środka wysunęło się przyjazne, czarno-białe cielsko - kiedyś zupełnie czarne, ale teraz przekładane siwymi pasmami. Pogłaskałam pieska i przypięłam do obroży smycz.
- No, mały. Idziemy na spacer.
Pies zamerdał ogonem i wystawił jęzor na wierzch. Poszliśmy najpierw do pobliskiego lasu, gdzie gołe drzewo przedstawiały się nad wyraz ponuro. Doszliśmy do niewielkiego stawu, gdzie Domino lubił się kiedyś kąpać. Niestety, już nie te lata i pogoda. Przysiadłam na pniu ściętego drzewa i wspominałam tamte chwile. Pies usiadł obok mnie i położył mi łeb na kolanach, machając nieprzerwanie ogonem. Gładziłam go po łbie i trwało to dobre 20 minut, ale uznałam, że idziemy dalej. Przeszliśmy się lekko podmokłą łąką, gdzie pies mógł się trochę wybiegać, bo potrzeby ma takie same. Tam też się załatwił, a ja sprzątnęłam po nim i wyrzuciłam śmieci do najbliższego kosza. W międzyczasie modliłam się tylko, żeby nikt mnie nie przyuważył ;d. Kiedy zobaczyłam, że już zaraz druga, zawróciłam pospiesznie. Pies kłusował obok mnie, cały promieniejąc. Mógł rozprostować kości, pobiegać, łyknąć świeżego powietrza - co to musiała być za radość. Kiedy dotarliśmy do budy, postanowiłam, że przećwiczę z nim "siad" i "leżeć". Wyciągnęłam smaczka z kieszeni i powiedziałam wyraźnie: "siad". Od razu posadził wielkie siedzenie na ziemi, uważnie mnie obserwując. - Leżeć! - tutaj pies lekko przekrzywił głowę, a ja przysunęłam rękę ze smakołykiem do ziemi. Przypomniał sobie i położył też przednie łapy. "Turaj się". Uwalił się na boku, ale leniwie się nie przewrócił. Popatrzyłam na niego surowo i poprowadziłam go znowu smakołykiem. Wykonał ćwiczenie, a ja je powtórzyłam już bez przynęty. Wyszło od razu, więc dałam mu wyczekiwaną nagrodę i pogłaskałam po głowie. Potem wyciągnęłam piłkę.
- Okey, teraz musisz się ruszyć, staruchu. Przyda ci się trochę ruchu.
Rzuciłam mu piłkę, a on ruszył w ślad za nią i rzucił się cielskiem, robiąc pewien ślizg na ziemi. Kopnęłam piłkę dalej, a on z głosnym szczekiem rzucił się w pogoń i zaczął odbijać ją łapą. Zabawa trwała z dziesięć minut, ale czas gonił. - Dobra, mały, czas się zbierać. - powiedziałam, a potem zdjęłam psu smycz, pogłaskałam go na pożegnanie i odeszłam.
+ 160H


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Obiekty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin