Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Bastylia - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Sob 17:53, 18 Kwi 2009    Temat postu: Bastylia - Treningi

Miejsce na treningi Bastyli

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Sob 18:16, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Treningi i inne z WWKR Irysek

Przyjazd 21 maja 2008
Od rana oczekawiliśmy przyjazdu do stajni młodej klaczki o imieniu Bastylia. Bardzo się denerwowałam bo przyjazd opuźniał się wyjątkowo a jak wiadomo podroz to nie jest to czego potrzeba jakiemukolwiek koniowi. O godzinie 14 na podwórko wjechała przyczepka. Boks juz czekał w stajni wyscielany i gotowy do wprowadzenia nowego mieszkańca. Otworzyłam drzwiczki przyczepy a Karuchna pomogła mi wyprowadzic klaczkę ze srodka. Chetnie wyszła (nie dziewię się po takiej podrozy) jednak zachowywała się spokojnie. Była wyraźnei zmęczona przejażdżką, jednak wyglądała dobrze- mocne nogi, zadbana sierść i grzywa, troszkę sie tylko spociła. Wprowadziłam Bastylię do stajni gdzie pierwsze chrapy jakie napotkała należały do Denwera ktory był wyraźnnie zainteresowany nową lokatorką. Klaczka odsuneła się od niego nie ufnie, jednak bylo widac, ze jest zainteresowana zawarciiem nowej znajomosci. Idąc dalej zauważyła Deltę II przy ktorej się zatrzymała. Nie ponaglałam jej, niech zwiedzi nowe miejsce. Delta była bardzo przyjaźnie nastawiona, nie pozwiliłam jednak Bastylii na podejscie blizej w obawie, ze moglaby źle zareagowac (w koncu prawie nei znamjej charakteru i nie wiem co jej odbije). Podążałyśmy dalej w stronę boksu gdzie ją wprowadziłam. Stanęła w kącie. Chwilę postałam z nią patrząc jak się zaklimatyzuje. Po chwili już przechadzała się po przestronnym "mieszkanku" odpoczywając. Po jakichś 20 minutach opuściłam klacz co było jej obojętne po czym poszłam podziękować za przywóz. Klaczka zdawała się nie zwracać uwagi na otaczjących ją ludzi ktorzy przechodzili po stajni, stanęła zadem do wejscia i cos tam skubała sobie na ziemi. stwarza dobre wrażenie, jest wyjątkowo spokojna, albo to przemęczenie podruza ale nei sadze. Napewno da nam wiele radosci.

Zapoznanie z Giant Recitalem 26 maja 2008
Czas by zapoznać ze sobą konie. Przedstawianie Bastylii innych koni ze stajni zaczelam od Giant Recitala choc mialam dusze na ramieniu. Wpuściłam Bastylię na wybieg gdzie sama chodziła sobie z 2 godzinki zkubiąc trawę i zapoznajac się z terenem. Po tym czasie wzięłam ogierka i wpuściłam do mieszczacego się oboj drugiego wybiegu. Poczatkowo wydawał się nie widzieć nowego przybysza, jednak gdy dotarł do ogrodzenia gdzie klaczka skubała trawędonośnie podbiegł do płotu. Bastylia była względem neigo obojetna i zawziecie kontynuowala dotychczasowa czynnosc. Mimo to ogierek nadal byl wyraźnie podniecony ta sytuacja. Bastylia podniosla leb do wiekrzego kolegi ktorego wywachala na tyle dokladnie na ile zezwalalo na to ogodzenie. Recital chyba obawial sie jej ruchow bo kladl uszy jednak bylo to bardziej ze strachu niz agresji. Postanowilam puscic je razem. Ogierka wpuscilam do Bastylii ktora podbiegla do niego klusikiem. Ogierek zaczął szaleć popisując sie przed towarzyszką jednak ta nie odwzajemniała jego zainteresowania. Po kilkuktotnych pprubach klaczka zdenerwowała sie takim ciaglym skakaniem i ugryzła malucha aby go przepedzic. Recital natychmiast uciekl mimo tego, ze ugrzienie nie bylo mocne. Po jakims czasie powrocil. Klaczka traktowala go neutralniechociaz on troche sie jej bał. Była opanowana i dostojna a w glowie napewno neimiala ochotyu na chasanie i zabawe z kolegą. Zarowno jeden jak i drugi kon uznali sie na wzajem za nie zbyt ciekawych towazyszy i rozeszli w dwie inne czesci wybiegu. Bastylia nie jest agresywna i dobrze znosi towazytwo nawet drazniacych wspołlokatorow. Sądzę, ze te konei beda zyc ze soba w zgodzie bo zarowno ogierekk jak i klacz unikaja klopotow (nie liczac zaczepek GR). Myślę, ze z innymi konmi rowniez nie będzie problemu. Bastylia jest spokojna i wydaje się jakby caly swiat nei miałdla niej znaczenia, dlatego jesli jakis kon nie zacznie wymuszac zamieszania to ona napewno nie bedzie do niego dazyc.

Jazda zapoznawcza 31 maja 2008
Czas jazdy: 1 godz

pogoda: ciepło, słonecznie

cel jazdy: określenie umiejętności klaczy oraz jej chodów

Przebieg: Ubrałam klaczkę co nie było problemem bo stoi spokojnie podczas tej czynności. Około 13 udałyśmy się na kółko by odbyć spokojną ale jakże ważną jazdę zarówno dla niej jak i tym brdzoej dla mnie. Zaczelysmy rozstepowywanie. Chody klaczki były dość sztywne przez co wyraźnie czułam każdy jej ruch i przenoszenie ciężaru ciała z nogi na nogę. Poruszałyśmy się po obrzezach koła, z resztą sama od razu wjechała na sciezkę. W trzecim rogu wykonalysmy woltę. Zaczęłam od dania jej sygnału dosiadem jednak nie zareagowała. Dopiero nakierowanie wodzami dało upragniony efekt. Okrążenie wyszło ładne, średnica jakieś 3 metry- małe ale w normie, jednak strasznie przeszkadza mi ta sztywnosc bo klaczka wręcz przechylała się podczas okrazenia, a co to będzie przy kłusie czy galopie na zakretach.... Na skręcanie dosiadem mało reakcji, jednak na wyraźną wodze bardzo dobrze. Wjechałyśmy do środkaby tam zrobić slalom w stępie między ustawionymi wcześniej pachołkami. Jedzie we wskazaną stronęaż do uzyskania kolejnej komendy przez co mam nadzieję będziemy dobrze współpracować. Po wróceniu na ścieżkę postanowiłam zakłusować. Po daniu lekkiej łydki klaczka uniosła leb ułatwoając mi zebranie wodzy jednak nie zakłusowała. Gdy powtorzyłam komędę kilkakrotnie dociskającnogę ładnie poszła. Jest to dobra reakcja gdyz dzięki temu mam pewność, że Bastylia nie wykona żadnej czynności gdzy np przypadkowo puknę ją nogą. Podczas zakłusowania czuć było wyraźne wybicie bardziej w górę niz do przodu. Kłus utrzymywała bardzo dobrze i w równym tempie przez co po każdym siadaniu podczas anglezowania nie musiałam ponaglać jej znaczaco łydką. Gdy to zrobiłam na długiej ścianie nastąpiło wyciągnięcie kłusa a delikatna komenda podczas siadania pozwalała nam utrzymać oczekiwaną prędkość. Zwolniłysmy trochę do kłusu roboczego i wykonując bardzo dużą półwoltę zmieniłyśmy kierunek na przeciwny. Było to dla mnie bardzo wazne gdyż duzo koni ma wtedy tendencję do zwalniania badź w ogóle zwolnienia do niższego chodu przy robieniu jakichkolwiek figur bądź zakretów. Jestem zadowolona, że klaczka w pełni wypełnia polecenia i nie trzeba jej specjalnie poganiać. W prawo równiez dobrze kłusowała. Trzymała się ściany ale jak na razie nie przeszkadzało mi to, kiedy indziej pobawimy się w unikanie wyuczonej ściezki. Wyciągałam kłus na dłogiej, skracałam na krótkiej ścianie. Następnie zmiana i wyciągnięcie na krótkiej (która wcale nie jest wbrew pozorom taka krótka) i zwolnienie na długiej. Przebiegło to bez problemów po czym postanowiłam zrobić woltę. Była to duża, około 9 metrowa pentelka. Nie zaczęła się może idealnie w miejscu zakończenia, ale może być. Klaczka troszkę zwolniła kłus który dotychczas nei był szybki bo najwyraźniej było jej tak łatwiej pokonywac zakrety po czym utrzymując obecną prędność wróciła na dróżkę. Po kilku okrążeniach ponownie zmieniłyśmy kierunek w kłusie bez przejścia do nizszego chodu. Kilka okrążeń i najazd na ustawione pachołki aby jak wcześniej w stępie zrobić mały slalom. Między słupkami były duże odległości które można pokonaćw średniej szybkości chodzie. Ja jednak zpowolniłam kłus i w takim wolniutkim najechałam od lewej strony. Bastylka wysoko unosząc nogiominęła pierwszy pachołek (wszystkich było 6), po nim drógi, przy trzecim wyraźnie się przekrzywiając. Gdy dojechała do czwartego chciała zwolnic jednak dałam jej łydkę przez co się nie udało i przejechała również i ten. Piąty jednak ominęła gdyż stosunkowo daleko zakończyła poprzedni , tak więc przejechała dopiero za szustym- ostatnim. Mimo to poklepałam ją i przejechałyśmy kłusem okrążenie przy ścianie zmieniając kierunek przez środek ujeżdzalni. Najechałam ponownie wykonując takiesamo ćwiczenie jednak efekt był bardzo podobny. Bastylia mimo jakiegoś tam rozgrzania jest nadal wyjątkowo sztywna. Podczas nieskomplikowanej jazdy jest to moze lekko dziwne uczucie, ale podczas skrętów wyjątkowo nieprzydatne. Jeszcze jedno kółeczko i zakończyłyśmy kłusowanie. 10 minut kończącego stępu aby klaczka mogła sobie trochę odpocząć. Nie była mokra na klatxce, taknaprawde nei miała się czym zmęczyć. Tylko pod czaprakiem pozostały zlepione włoski sierści od potu ale nic strasznego. W stępie oddałam Bastylce wodze i pozwoliłam na swobodniejsza jazdę. Ta jednak wydawała się cały czas czekać na moje komendy nie chcąc samej decydować o przebiegu jazdy- t bardzo przyjemne zaskocznie.

Podsumowanie: Jak juz wcześniej wspomniałam Bastyliajest wyjątkowo sztywna. Jażdy skret na jej grzbiecie odczuwa się jakby był przynajmniej dwa razy bardziej ostry niz w zeczywistosci. Będziemy ćwiczyć i wykonywac rozne czynnosci majace na celu opanowanie i jak najwiekrze wyeliminowanie tej paskudnej cechy. Klaczka ma jednak bardzo dobry charakter dzieki ktoremu wroze "naszemu zwiazkowi" basniowa przyszlosc. Wypelnia komendy bez potrzeby powtarzania ich wielokrotnie. Trudno na tym etapie stwierdzic czy jest chetna do wspolpracy z jezdzcem, bo wydaje sie ze zotala bardzo dobrze ujezdzoa a przy polaczeniu z jej brakiem dominacji i bezblednym wykonaniem polecen tworzy to idealnego konia zarowno dla zaawansowanego jeźdzca jak i osoby poprawnie jezdzacej.

Drągi i cavaletti 17 czerwca 2008
Gdy przyszłam do stajni Bastylia tarzała się właśnie na wybiegu przez co miałam spore problemy z jej wyczyszczeniem. Kurzyła się niesamowicie podczas czesania jakąkolwiek szczotką, tak więc doprowaddzenie jej do stanu używalnośc zajęło mi prawie godzinę. Zauważyłam, ze klaczka bardzo lubi miec czyszczone kopyta. Bardzo chętnie podkłada je pod strumien wody podczas czyszczenia i sprawia jej to wielką radość. Ubrałam ją i wyprowadziłam na ujeżdzalnię.



koń: Bastylia

czas jazdy: 1 godzina

pogoda: pochmórnie ale ciepło

Przebieg: Po wjechaniu na miejsce jazdy zaczelysmy od wyciągniętego stępa. Dzisiaj już nie trzymałyśmy się ściezki przy ścianie, a trasą posłużyły mniejsze okrążenia. Ustawione przeszkody zostały rozebrane dzięi czemu mogłam ułożyc w jednym miejscu cavaletti, w drógim lezące drągi i gdzie niegdzie pojedyńcze belki. Cała ujeżdzalnia jest dość duża tak więc bez problemu można było te atrakcje ominąć. Podciągnęłam popręg na co klaczka lekko machnęła głową. Opuściłam nogę po czym zaczęłam ponownie drugi pasek na co pokazała takąsamą reakcję. Zmieniłyśmy kierunek jazdy przezśrodek ujeżdzalni i zakłusowałyśmy wolniutko i spokojnie. Poczatkowo były to okrążenia wokuł ustawionych przedmiotów przeznaczonych na dzisiejsze popołudnie. Po trzech okrążeniach zmieniłysmy kierunek jazdy tym razem przez półwoltę przez co jechałyśmy w lewo. Zaczęłyśmy się kręcić między ustawionymi drągami wykonując doże okrążenia oraz małe kółka miedzy nimi. Przy okazji zmieniałyśmy kierunki nie zwracając nawet na to uwagi. Gdy klaczka rozgrzała się trochę, po mniej więcej 20 minutach jazdy najechałyśmy na drągi wolnym i opanowanym kłusem. Bastylka nie wyłamała się i najechała łanie tak jak została nakierowana, natomiast zwolniła do stępa przy drugim kroku przez co zamiast przekłusowac przeszła. Ćwiczenie powtórzyłyśmy robiąc okrążenie w kłusie i ponownie najeżdżając z tejsamej strony na dragi. Dałam jej mocniejsza łydkę przednajazdem przez co wyciągnęła trochę kłus na drągach co zaowocowało poruszeniem dragów i przejazd ten zdecydowanie nie zaliczał się do bezbłednyc. Zastanowiło mnie więc jaka komenda bedzie najleprza gdyż na lekką łydkę odpuszcza sobie a na mocną przyspiesza. Zrobiłyśmy dwie wolty po czym zmieniłyśmy kierunek po skosie by najechac od drógien strony. Na szczęście drągie nie były poprzesuwane i można było na nie bezpiecznei najechać. Tym razem poprawnie odebrała polecenie i skończyło się tylko na zachaczeniach kopytem. Przejechałysmy z Bastylią do następnej tego typu atrakcji znajdujacej sie po drugiej stronie. Ponownie kilka zachaczeń ale juz nie za każdym razem. Wyciągnęłam kłus wykonując w nim dwa okrążenia po czym zwolniłam do stępa dając Bastylce chwilę odpoczynku. Po trzech minutach znów zakłusowałyśmy. Tym razem zdecydowałam się spróbowac najechac na cavaletti. Nie było żadnego oporu, chętnie wykonany przejazd z jedną zrzutką i dwoma zachaczeniami. to i tak nie źle bo nei oczekuje po niej nie wiadomo jakich sukcesów. Trochę pokreciłyśmy się pomiędzy środkiem by znów przjechac przez drągi (te bardziej ułożone) a po nich następne cavaletti. Nawet ładnie nam to wyszło. Niestety więkrzość była zachaczona kopytem ale mimo to nic nie spadło, dlatego więc najechałam jeszcze raz. Oczywoście nie mogło być zbyt pięknie i na końcu zrzuciła jedną. Zwolniłyśmy tępo do minimalnego i takim wolniutkim kłusikiem wróciłyśmy na ściezkę przy ścianie by tam zagalopowac na dwa okrążenia. Klaczka nie wypełniła pierwszej komendy jednak już po jej powtorzeniu poszło bezbłędnie na dobrą nogę. Wolniutkim galopem przejechałyśmy zaplanowane okrążenia. nie potrzebna była nawet zbyt wyraźna komendapodtrzymująca bo klaczka szła posłusznie. Kończył się po woli czas jazdy, tak więc wróciłyśmy do kłusa a po nim stępa na osygnięcie. Oddałam Bastylii wodze jednak mimo to bła skupiona i czekała na polecenia.

Podsumowanie: Bastylka jest ambitna i chętna do współpracy z jeźdźcem. Nie wyłamuje się i nie próbujedominowac przez co jazda na niej jest przyjemnością gdyz nie tzreba cały czas się pilnować i mozna wpelni kozystac z uroku jazdy. Osiagniecia w cwiczonej dzisiaj kategorii nie byly moze nadzwyczajne ale nie jest tak źle jak na rozpoczynanie dopiero treningu w tą stronę.

Zatrzymania, przejścia stęp - kłus 19 czerwca 2008
Dzisiaj upał był tak wielki, ze chyba nikomu nei chciało się jakkolwiek pracować. Bastylia chowała się w cieniu nie zajmowanym przez inne konie, natomiast GR najchętniej włożyłby całą głowe w znajdujący się pojemnik z wodą co spowodowało jego wyciszenie. Gdy weszłam na wybieg do Bastylii odeszła kilka kroków ode mnie. Nie zraziłam się jednak i usiadłam sobie w cieniu na trawie. Po kilku minutach klaczka podezła do mnie uginając lekko tylnią noge do odpocztnku. Siedziałyśmy tak sobie z pół godzinki głaszcząc się i bawiąc trawką. Następnie wzięłam Bastylkę i udałyśmy się do stajni. Dzisiaj wprowadziłam pewną odmianę gdyż jazda odbyła się jedynie na ogłowiu, bez siodła.

********

Przebieg:

Po uporaniu się z wsiąściem na grzbiet klaczki postanowiłam przeprowadzic dzisiaj niewyczerpującą lekcję i dlatego wlasnie zajęłyśmy się dzisiaj zatrzymaniami oraz przejsciem ze stepu do kłusa. Będę sobie teraz tak sprawdzać jakie elementy umie dobrze a nad jakimi musimy jeszcze popracować. Nie obrazłam wyznaczonej trasy- poruszałyśmy się po dużym kółku dość chaotycznie wykonując liczne obroty i zakręty. Długo stępowałyśmy by w końcu nabrała chęci do jazdy. Po jakichś piętnastu minutach zdecydowałam się na zakłusowanie. Nie było na to żadnego oporu bądź odmowy wykonania polecenia co mnie bardzo ucieszyło. Kłusik był spokojny, masochizmem byłby szybszy biorąc pod uwagę brak siodła i jej wyjątkowo wybijające kroki. Szła ładnie gdy kończyłyśmy już drógie okrążenie a wtedy zatrzymałam. Nie potrzebowała dużo czasu bo od razu zrobiła kroczek w stępie i zatrzymała. Powtórzyłyśmy zatrzymania ze stępu i również zrobione dobrze. Ponownie zatrzymania z kłusa. Przekłusowałyśmy kilka orążeń i z akażdym razem wychodziło ok. Nawet w tak nietypowym meijscu jakim był zakręt- tam zrobiła kroczek więcej w stepie ale i tak wszystko ok. Musze przyznać, że przejścia miedzy stępem do kłusa wychodzą jej ładnie. Ma na to niewątpliwie wpływ jej charakter pod siodłem dzięki czemu komendy wykonane sa natychmiastowo. Spróbowałysmy także zakłusowanie ze stania. Dwa kroczki stepu i od razu klusik nawet dość szybkawy przez co musialam ją zwolnić. Zaczęłam dobic Bastylce lekki metlik w głowie gdyż ze stania wypychałam do kłusa po czym ponownie zatrzymywałam po przejechaniu wyjątkowo małego odcinka. Jestem bardzo zadowolona wynikiem gdyz nie spotkałam się z żadną formą sprzeciwu a wykonanie było bardzo dobre. Na zakończenie przejechałyśmy dłuższy odcinek kłusem krążąc gdzies po środku ujeżdzalni, po czym stępik na zakończenie. Klaczka trochę się rozbudziła pod koniec. Po zakończonej jeździe wypuściłam ją ponownie na wybieg aby jeszcze sobie poodpoczywała. Sama jestem zadowolona z wyniku dzisiejszego treningu gdyż elementy te ma doskonale opanowane i nie widze konieczności dalszego powtarzania ich. Dalen skupimy się na sprawach bardziej skoko podobnych bo to one stwarzają jej problem. Nie bedę zabierała się jednak za dresaz gdyż jest ona do niego za sztywna, no chociaz zobaczymy co z tego wyjdzie po daszyc treningach uelastyczniajacych.

Treningi i inne z WSR Echo:

Przyjazd 12 sierpnia 2008

Około godziny czternastej zaczęliśmy podejżdżać pod bramę stadniny. Co chwilę obracałam się, aby popatrzeć czy Bastylia dobrze znosi naszą podróż. W końcu przejechaliśmy szmat drogi. Śliczna klacz spokojnie stała i poskubywała sobie siana- pewnie nie umiała się doczekać, aż stąd wyjdzie. Na reszcie dojechaliśmy. Pan Zbyszek stanął na środku dziedzińca. Cały personel stajni zgromadził się wokół transportera, aby zobaczyć nowy nabytek stadniny. Szybko wyskoczyłam z samochodu i weszłam do transportera. Bastylia tylko się na mnie obejrzała i czekała aż wreszcie stąd wyjdzie. Odwiązałam ją i szybko, kłusem wyszłyśmy po trapie. Poszłam z nią na trawę aby mogła się troszkę uspokoić po tak długiej podróży. Klaczka najwyraźniej spodobała się wszystkim. Każdy pojedyńczo podchodził aby to się jej przyjrzeć, czy pogłaskać. Klaczka znosiła to bardzo cierpliwie i nawet nie podnosiła głowy gdy poczuła na sobie czyić dotyk. Szybko skubała trawę jakby ktoś miał jej ją zaraz odebrać. Odciągnęłam ją od trawnika i postanowiłam, że troszkę sobie z nią pochodzę aby rozprostowała nogi zanim wejdzie do swojego nowego mieszkania - boksu. Bastylka ma już kupiony cały sprzęt więc już niczym nie musimy się martwić. Poszłam z nią na łąkę. Klacz stawiała troszkę niepewnie kroki, ale nie dawała po sobie poznać zakłopotania czy strachu. Konie były właśnie wypuszczane na padok. Bastylia podniosła ciekawsko głowę i nasłuchiwała rżenia. Dałam jej sygnał , że już idziemy. Teraz dam ją na stary, kryty lonżownik, aby zapoznała się ze stadem. Nie puszczę jej od razu z innymi końmi bo nie chcę aby coś jej zrobili - w końcu jest nowa i nikt jej nie zna. Wpuściłam ją na nasz stary, kryty lonżownik... Podłoże porosło trawą w kącie było siano oraz żłób z wodą. ten lonżownik nie jest zapuszczony, tylko przygotowany tak, aby kontuzjowane, czy też nowe konie mogły też się zrelaksować. Zdjęłam Bastylii kantar z uwiązem. Pierwsze co zrobiła to zakłusowała do płotu. Stanęła i zarżała w stronę innych koni, a one odpowiadziały jej tym samym. Bastylia odwróciła się w moją stronę i przez chwilkę na mnie ciekawsko patrzyła po czym położyła się i wytarzała. Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam, aby mogła sobie odpocząć i zrelaksować się po przebytej podróży.

Spacer 14 sierpnia 2008
No dobrze dzisiaj postaram się trochę zapoznać z Bastylią. Konie były już po porannym czyszczeniu więc tylko wzięłam kantarek i uwiąz klaczki. Weszłam do jej boksu i przywitałam się z nią. Klacz nawet nie drgnęła. Stała jakby zahipnotyzowana, zapatrzona w coś oddali za oknem. Pogłaskałam ją delikatnie po szyi. Basta obróciła tylko swój łebek. Założyłam jej kantar i szybko zapięłam uwiąz. Miałyśmy już wyjść, ale nic z tego. Wysłałam jej palcem lekki sygnał przez uwiąz, że ma iść - podziałało. Szłyśmy przez cichą stajnię. Konie zaraz będą puszczane na pastwisko. Basta szła leniwym krokiem za mną. Wyszłyśmy ze stajni i skierowałyśmy się w las. Chcę z nią iść na spacer - pokazać jej tutejsze tereny. Gdy weszłyśmy do lasu, klaczka od razu się ożywiła. Szła żywym, energicznym krokiem. Co chwilę próbowała mnie zaczepiać. Ja znowu to ją głaskałam po szyi, to po chrapach. Opowiadałam jej o stajni, o koniach i o wszystkim co dla niej zaplanowałam. Wydawała się być zainteresowana tym co mówię i ciekawsko nastawiała uszy gdy zaczynałam nowe zdanie. Zaprowadziłam ją na plażę - zawsze zaprowadzam tam nowe konie. Wyszłyśmy z lasu i naszym oczom okazało się piękne , błękitne morze zlewające się czystym, niebieskim niebem. Ostrożnie zeszłyśmy piaskową górką ( nie wydmą ! ^^ ) i poszłyśmy do wody. Weszłam w moich gumowych oficerkach do wody. Bastylka poszła za mną. Weszła do wody, a gdy poczuła jak fale obijają się o jej nogi natychmiast odskakiwała na brzeg, aby znowu wrócić do wody i powtórzyć tę czynność. Osobiście bardzo mnie to rozśmieszyło ^^ Szłyśmy spokojnie morzem w kierunku stajni. Bastylii spodobało się morze- chciała wchodzić głębiej i głębiej, ale skończyło się na głębokości do brzuszka. Jakoś wyciągnęłam ją z wody i teraz miałyśmy mały kawałeczek stępa piaskiem. Chciałam aby ta panna się trochę wysuszyła i wygrzała no bo ile można być w wodzie ? ^^ Weszłyśmy drewnianą ścieżką na łąkę obok której był już padok, a za nim nasza stajnia. Przystanęłyśmy troszkę na łączce. Bastylka zaczęła skubać zieloną, bujną trawę. Ja zaczęłam się w nią wpatrywać. Trzeba jej przyznać, że jest naprawdę ładna, a co będzie jak nam wyrośnie ? ^^ Wstałam i zaczęłam iść - Bastylia zrobiła to samo. Szłyśmy w kierunku jej "padoku". Konie już wypoczywały na padoku. Wszystkie podbiegły do płotu i z zaciekawieniem przyglądały się Bastylii. Ona przeszła obok nich z dumnie, wysoko podniesioną głową. Weszłyśmy na stary lonżownik. Odpięłam od jej kantarka uwiąz i poklepałam ją jako podziękowanie za miły spacer.

Trening w ręku 14 sierpnia 2008
Dzisiaj postanowiłam, że poćwiczę z Bastylią w ręką - chcę zobaczyć jak wyglądają jej chody oraz przejścia. Klaczka była na swoim małym pastwisku. Wzięłam sprzęt do pokazów oraz prezenterkę. Weszłam do starego lonżownika i przywitałam się z nią. Zaczęłam ją ubierać w zestaw pokazowy. Stała bardzo cierpliwie i spokojnie. Gdy już skończyłam zapięłam ją na prezenterkę i poszłyśmy na maneż. Zrobiłyśmy dwa kółka stępa w obie strony po czym rozpoczęłyśmy trening właściwy. Stępem szłyśmy w kierunku środka gdzie miałyśmy zamiar się zatrzymać. Zbliżamy się do X-a. Zaczynam wysyłać jej lekkie sygnały poprzez prezenterkę do zatrzymania. Jesteśmy na środku. Ku mojemu wielkiem zdziwieniu Basti zrobiła zatrzymania idealnie. Nogi stały w idealnym, równym rzędzie. Dla pewności zrobimy to jeszcze raz. To będzie dzisiaj krótki trening, ponieważ sądzę, że koń lepiej zapamięta wiadomości w ciągu 5-10 minutowej sesji niż w ciągu godzinnej mozolnej pracy. Szłyśmy żywym stępem od drugiej strony z tym samym zamiarem. lekkie sygnały i ponownie bardzo ładnie zatrzymanie. Poklepałam ją i dałam trochę luzu. ten trening bedzie przypominał ujeżdżenie w ręku, ale chcę po prostu poćwiczyć pracę w ręku, bo zresztą zbliżają się pokazy Wink Z środku zrobiłam ukłon po czym ładnym energicznym stępem ruszyłyśmy w kierunku C, a potem w prawo. bastylia bardzo ładnie unosiła wysoko nogi. W ogóle szła z wdziękiem i wielkim urokiem. Jednym krokiem potrafiła mnie zaczarować. W B zrobiłyśmy woltę,a w F zakłusowałyśmy. Bastylia poszła bardzo ładnie bez cmoknięcia, zresztą czemu mnie to dziwi - ta klacz już wcześniej brała udział w pokazach i wystawach więc ma już bardzo duży bagaż doświadczeń. Kłus był również z wysoką akcją nóg. Był umiarkowany, spokojny. Wysoko i dumnie niosła głowę. W E przeszłyśmy do stępa. Bardzo ładnie. Poklepałam ją. Zmieniłyśmy kierunek. W A do stój. Byłam zachwycona jak szybko wykonuje moje polecenia i komendy. W F ponownie do kłusa. Szła żywiej, ale nadal umiarkowanie, tak, że spokojnie mogłam za nią nadążyć. W M przejście do stępa, a w C do stój. Byłam z niej bardzo zadowolona. Poklepałam ją i zdjęłam z niej te "cyrkowe ciuszki". Zaprowadziłam ją na jej padok.

Jazda 30 sierpnia 2008
Godzinkę ochłonęłam sobie po jeździe na Sunnim, a teraz wypróbuję Bastylii. To również będzie moja pierwsza jazda na niej, ale nie odczuwam takiego stresu jak przed ostatnią jazdą. Bastylia była już osiodłana przez Kaśkę. Wyglądała pięknie w swoim niebieskim kompleciku. Zpięłam jej jeszcze ochraniacze i wzięłam się za siebie. Włożyłam kask i rękawiczki. Wzięłam sobie takze bacik ujeżdżeniowy, ale wątpię by był mi on potrzebny. Poklepałam Bastę na powitanie i odpięłam ją z uwiązu. Kaśka mi ją przytrzymała, a ja sprawnie wskoczyłam w siodło. Na luźnej wodzy, wolnym stępem pojechałyśmy w kierunku ujeżdżalni. Po drodze dociągnęłam popręg. Kaśka zamknęła za nami furtkę i poszła dalej przerzucać siano. Bastylia szła wolno wręcz leniwie. Nie spodobało mi się to. Zaczęłam mocniej działać łydkami. Teraz ładnie wyciągnęła. W narożniku zrobiłyśmy woltę. Bastylia skręcała ładnie na dosiad oraz na mocny, zdecydowany sygnał łydką. Wodzy staram sie używać jak najmniej. Następnie półwolta. Tak jest. Następnie wężyk. Wbrew pozorom prowadziło mi się ją bardzo lekko i przyjemnie. Udało nam się zrobić cztery równe garby. Poklepałam ją i zmieniliśmy kierunek poprzez przekątną. Na środku ujeżdżalni zatrzymanie. Bardzo ładnie. Niestety gdy jej odpuściłam wodzy cofnęła się i jej nogi nie były w równej linii. Po pięciu sekundach ruszyliśmy żywym stępem. Zauważyłam, że Bastylia lubi wykorzystywać okazję czyli jak się da to zwalnia. Trzeba ją cały czas pilnować. Na środku długiej ściany wolta, a na wyjściu zatrzymanie. Tak teraz dobrze. Po zatrzymaniu kilka kroków stępa po czym zakłusowanie. Zakłusowanie było płynne, ale gdy poczułam jej kłus... oołł... Z siodła wyrzucało mnie chyba na pięć metrów. Próbowałam anglezować troszkę niżej, bo to dziwnie wyglądało. Po chwili złapałam jej rytm. Po dwóch kółkach swobodnego kłusa zmieniłyśmy kierunek przez pół ujeżdżalni. Na środku zatrzymanie. Poklepałam ją za ładne zatrzymanie i od razu przejście do kłusa. Bardzo ładnie. Wolta , a potem ósemka. Szła teraz bardzo ładnie - żywo i energicznie. Mimo, że strasznie wybijała jechało mi się na niej niezwykle przyjemnie i czułam się bardzo bezpieczna. Teraz serpentyna. Zauważyłam , że ma bardzo ładne wygięcie. Teraz szła nawet na małą łydkę. Może trzeba było ją obudzić? Po ćwiczeniu poklepałam ją i zrobiłyśmy duże koło. Wyszło całkiem ładne. Poklepałam ją i przeszliśmy do stępa. Dałam jej długą wodzę, aby na chwilkę se odetchnęła. Po trzech minutach zebrałam wodze i przeszłyśmy do kłusa. W narożniku wolta, a na wyjściu z wolty zagalopowanie. Galop ma bardzo wydajny i szybki. Troszkę sztywny , ale da się wysiedzieć. Po jednym kółko na środku krótkiej ściany koło. Bardzo dobrze. Po czym przejścia do kłusa. W narożniku zmiana kierunku przez przekątną. Na środku ujeżdżalni zagalopowanie. Bardzo dobrze. Usiadłam w półsiadzie i tak przez dwa kółka. Później do kłusa i długa wodza. Po dwóch kółkach w obie strony do stępa i rozstępowanie.

Skoki 4 września 2008
Bastylia czekała na mnie na hali razem z Kaśką. Byłam już spóźniona 10 minut. Wszystko przez to, że pięciu stejnnych dzisiaj nie przyszło i miałam więcej roboty niż zwykle. Nie obwiniam ich, a wręcz przeciwnie - rozumiem. Ja także mam mimo tych obowiązków szkołę i też się czasami nie wyrabiam. Ubrałam kask i rękawiczki. Bacika nie biorę. Pobiegłam na halę. Padał deszcz. Pogoda była ogólnie bardzo zepsuta. Szybko weszłam na halę. Bastylia stała na środku razem z Kaśką. Z daleka wyglądała jak niebieska plama Wink Podeszłam do nich szybkim krokiem. Sprawdziłam popręg, szybko wyregulowałam strzemiona i wskoczyłamw siodło. Podziękowałam Kasi i ruszyłam stępem. Bastylia szła bardzo leniwnie. Zaczęłam mocno działać łydkami. Teraz o wiele lepiej. Dałam jej luźną wodzę. Ona szła energicznym stępem, a ja regulowałam jesczze strzemionka. Po trzech okrążeniach zmiana kierunku poprzez środek ujeżdżalni. Teraz nawet nie musiałam działać łydkami - sama szła wyciągniętym krokiem. Po kolejnych trzech okrążeniach zaczęłyśmy wykonywać pare figurek ujeżdżeniowych. Na krótkiej ścianie 20 metrowe koło. Zauważyłam, że przy skręcie działa nawet na najmniejszą łydkę, a jak trzeba wyciągnąć to się nieźle trzeba nasiłować ^^. Po kole zrobiliśmy wężyk. Wyszło ładnie. Będzie dobra do ujeżdżenia. Ale o tym nie dzisiaj, bo dzisiaj próbujemy skakać ^^. Później zmiana kierunku poprzez środek ujeżdżalni. Przy ścianie zrobiłyśmy dużą woltę. Na wyjściu z wolty zakłusowanie. Ruszyła leniwym kłusem, ale po paru taktach przyśpieszyła. Jechałyśmy ładnym, wyciągniętym kłusem. Po dwóch okrążeniach w obie strony bierzemy się za jazdę. W C zrobiłyśmy ładną, równą woltę, a na wyjściu zaczęłyśmy wężyk. Nie było problemów. W narożniku zmiana kierunku poprzez przekątną. Następnie ósemka, którą zaczęłyśmy w A. W kłusie zaczęłą już troszkę zwalniać, ale teraz szła nawet na najmniejszą łydkę. Wydłużyłyśmy troszkę kroku i na długiej ścianie, zaczęłyśmy serpentynę. Bardzo ładne miała wygięcie. Dała się prowadzić łydkami i z lekkim kontaktem na pysku. Koło na środku długiej ściany i w B gdzie je zaczęliśmy zatrzymanie z kłusa. Nie było to ładne zatrzymanie, głównie dlatego, że gdy stała bardzo "wisiała" na wędzidle. Jednak przeszła do stój z kłusa co pochwaliłam. No dobrze zaczniemy teraz coś skokowego - cavaletti ^^. Kasia zaczęła wnosić zwykłe drążki. Na początek trzy. Bastylka ciekawsko popatrzała się w ich stronę. Kiedy Kaśka skończyła już planowałam najazd. Najedziemy z C. W C skręciłyśmy na środek na drążki. Mocniej przyłożyłam łydki, zrobiłam zgrabny półsiad. Bastylia mocno wyciągnęła kłusa. Lekka łydka przed drążkami. I Hop, Hop Hop. Bardzo ładnie. Poklepałam ją i zmiana kierunku. Teraz najazd z A. Również bardzo ładnie. Widać, że była solidnie trenowana w kierunku skoków. Zawołałam Kasię, aby dołożyła jeszcze dwa drągi. Ok. Najazd z A. Hop...Hop... ładnie, ale potknięćie na 6 drągu. Jeszcze raz. Przed drągami dałam jej mocniejszą łydkę. Teraz dobrze. I najazd z C. Hop.. Hop.. Bardzo dobrze. Na chwilkę do stępa. Kaśka wyniosła drągi i przyniosła parę stojaczków. Ułożyła z nich krzyżaczka z 30 cm. Kasia powoli wyniosła wszystkie drągi. Dałam Bastylii znak do kłusa. Zakłusowała od razu. Z C najazd na krzyżaczka. Już zrobiłam półsiad. Przed przeszkodą mocna łydka i skok!. Ładne wybicie. Skacze strasznie tawrdo. Trzeba trzymać się mocno w siodle. Lądowanie jednak miękkie. Ładny baskil. SKok z dużym zapasem. Teraz z galopu ją przeskoczymy. Najazd z A. Na przeciwko przeszkody zagalopowanie. Mocna łydka i HOP! Bardzo dobrze. Poklepałam ją. Kasia podbiegła i zmieniła krzyżaczka na stacjonatę 45 cm. Najazd z galopu z C i Hop! Bardzo ładnie. Poklepałam ją i do kłusa. Nie chcę jej męczyć. Jeszcze trochę pokłusowałyśmy, a później rozstępowanie.

Skoki L 7września 2008

Bastylka czekała już na mnie czekała. Kaśka już ją rozgrzała. Akurat kiedy weszłam przechodziły z galopu do kłusa. Niestety Kaśka musiała ją rozgrzać ponieważ ja musiałam pojechać z Sunnim do weterynarza w mieście na sprawdzenie stanu zdrowia i wydanie opinii i zaświadczenia o możliwości startu. Dałam Kaśce znak żeby dalej kontynuowała rozgrzewkę. Po 10 minutach podejchały do mnie. Kaśka szybko z niej zeskoczyła, dała mi kask i pobiegła układać parkur. Ja sprawnie wskoczyłam na klaczkę i stępowałam z nią chwilkę. Kaśka miała już wszystko przygotowane - parkur z prawdziwego zdarzenia. Ładnie ułożyła przeskzody z moimi wskazówkami. Przeszkody nie były wysokie. Poprosiłam Kaśkę, żeby zmieniła wysokość o 10 centymetrów. Po ostatniej demonstracji jej umiejętności uważam, że sobie świetnie poradzi. Z resztą zaczynam myśleć o startach w zawodach więć na treningach będziemy pokonywać nasze rekordy i samych siebie. Basti ciekawsko patrzyła się na przeszkody. Przestraszyła się troszkę szeleszczących drągów które składały się na okserka. Przeszła do kłusa, ale szybko się uspokoiła. Kaśka weszła na widownię. Zaczynamy. Dałam jej mocną łydkę i wypchnięcie z bioder. Ładne zagalopowanie ze stępa. Z narożnika najazd na pierwszą przeszkodę. Stacjonatka 40 centymetrów. Bastylia była bardzo skoncentrowana. Jechałyśmy umiarkowanym galopem. Zrobiłam półsiad i troszkę ją pogoniłam. ładnie wymierzyła miejsce odskoku. Skok był bardzo udany. Z dużym zapasem. Lądowanie bardzo niewygodne jednak skok był bardzo łądny technicznie. Świetny baskil. Jak dotąd chwaliłam go tylko na okserkach, ateraz proszę bardzo. Następnie ostry zakręt na "straszny okser" 55 centymetrów. Mocniej przytrzymałam ją łydkami i na wodzy. Nie uciekniesz moja droga. Już kombinowała. Dałam jej bardzo mocną łydkę aby szła dalej do przodu. Ładny najazd, ale za wczesne wybicie. Na szczęście obeszło się bez zrzutki, jednak faza lotu trwała niesłychanie długo. Poklepałam ją jednak za odwagę, bo wiem, że się boi takich przeszkód. Następnie szereg z trzech stacjonat - 70 centymetrów. Ładnie skoczyła. Bardzo energicznie, bez zawahania. Byłam z niej bardzo zadowolona bo myślałam, że na parkurze pójdzie jej gorzej. W końcu trenowałam z nią na razie na pojedyńczych przeszkodach,a tu proszę. I zwinna i piękny baskil. Byłam z niej zadowolona. Następnie zakręt na stacjonatę 60 centymetrów, ale z jaskrawych drągów. jednak ich się nie bała - to pierwsze drągi z jakimi tutaj miała styk więc byłam bardzo spokojne. Mocno przyśpieszyła przed przeszkodą. Odskok ładny. Jednak czułam się jakbym była wystrzelona z katapulty. Lądowanie bardzo twarde, ale dobre technicznie. Następnie w prostej linii stacjonatka 90 centymetrów. Nie zdziwię się jak ją zrzuci. Ale jestem ciekawa jak jej pójdzie. Dałam jej bardzo mocną łydkę. ładnie wyciągnęła. Ładny odskok. I... zamknęłam oczy. Poczułam twarde lądowanie. Przeszkoda stała cała. Poklepałam ją i najazd na rów - 1,5 metra. Ładne wybicie. Tak jest. Poklepałam ją. Jedno okrążenie galopem i do kłusa. Pare kółeczek kłusa na długiej wodzy, po czym do stępa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milkaa




Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:30, 14 Cze 2009    Temat postu:

Trening:Skoki kl.LL i L
Pogoda:Dość słonecznie,lecz mokro po deszczu
Czas trwania:1 h 30 min (łącznie z czyszczeniem i rozprężaniem)
Należność:200 H (pokonałyśmy jej rekord w skoku)

Po pracy w obiektach postanowiłam potrenować jakiegoś konia.Skierowałam się do boksu Bastylii.Przywitałam się z taranowatą pięknością i zaczęłam ją czyścić.Była cała w błotnych plamach.Rano chwilowo padał deszcz,a po nim zrobiło się mnóstwo błota.Potem została wyprowadzona na padok i wytarzała się w tym błotku.Teraz plamy zaschły i trudno było je wyczyścić.Próbowałam i na mokro,i na sucho.W końcu po półgodzinie doczyściłam piękną sierść Basi.Osiodłałam klacz i pojechałyśmy na halę ćwiczyć skoki,bo na parkur był ubłocony.Tam już czekały przedtem przygotowane przeze mnie przeszkody.Parkur wyglądał mniej więcej tak:
-Kawaletka
-Koperta 50 cm
-Stacjonata 80 cm
-Okser 85 cm i 90 cm
-Murek 95 cm
-Stacjonata 1 m
-Stacjonata 105 cm
Najpierw rozprężenie.15 minut stępu na luźnej wodzy.Potem stwierdziłam,że Bastylce wystarczy tyle relaksu.3 kółka kłusem angelezowanym i jedno ćwiczebnym.Potem wolta kłusem,wężyk canterem i galop zebrany,1 okrążenie.Potem zwykły galop też jedno okrążenie.I najazd kłusem na kawaletkę.Potem przejście do galopu na kopertę.Klacz bardzo dobrze się wybiła,miała duży zapas.Potem najazd pod skosem na stacjonatę.Tutaj Bas poradziła sobie wyśmienicie.Dobre odbicie,ładny baskil i równowaga.Lądowanie też niczego sobie.Potem czas na okser.Przed skokiem zebrałam lepiej klacz i popędziłam ją łydką mając nadzieję,że się nie wyłamie.Na szczęście tego nie zrobiła.Znowu zakręt,a za zakrętem mocno czerwony murek ze styropianowycn cegiełek.Basia nie zlękła się go ani trochę,nie przeszkadzała jej jego wysokość.Potem najazd na metrową stacjonatę.Klacz troszkę przerażona,lecz nie zrzuciła drągów.Dzięki Bogu,nie zrzuciła tej ostatniej przeszkody.Stuknęła zatem kopytkiem w najwyższy drąg,co jeszcze można jej wybaczyć Smile Przeszłyśmy do kłusa i pokonałyśmy szereg kawaletek stojących pod ścianą.Potem jeszcze skok przez stacjonatę 1 m i rozprężenie.Stęp na luźnej wodzy,stęp zebrany i troszkę kłusa.Klacz szybko wyschła i wróciłyśmy do stajni.Tam jeszcze ją obejrzałam,dałam jej przysmak za dobrą pracę i pożegnałam się całuskiem w chrapki : ))


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:32, 28 Lis 2009    Temat postu:

Dziś przyszła pora potrenować z Batalią, która zgłoszona na zawody nie miała na razie ani jednego treningu. Klacz stała spokojnie w boksie, gdy do niej przylazłam. Przywitałam się z nieco niepewną kobyłką, dałam jej smakołyka i ruszyłam do siodlarni po sprzęt. Wzięłam jej zielony pełny czaprak, zielone owijki, siodło wszechstronne i ogłowie z oliwką. Szczotki były już przy boksie, więc położyłam wszystko tam gdzie trzeba było i zajęłam się kobyłką. Delikatnie wślizgnęłam się do boksu cicho uprzedzając, iż tam jestem, bo kobyłka odwróciła się w międzyczasie zadem, następnie podeszłam do jej szyi i lekko pogłaskałam. Założyłam kantar, dopięłam uwiąz i wyprowadziłam tarantkę na korytarz. Tam rozpoczęłam czyszczenie. Wpierw twarda szczotka, którą dokładnie rozczesałam wszystkie zaklejki, potem miękka na inne brudy i martwe włosie, gąbki i szmatka na wykończenie no i grzebykiem grzywę i ogon rozczesać przyszedł czas. gdy tą czynność wykonałam sięgnęłam po kopystkę i poprosiłam klacz o podanie nogi. Bati ładnie i lekko ją uniosła i czekała, aż skończę skrobać ten brud by ja postawić. Podeszłam do zadu i poprosiłam o podanie tylnej nogi. Tu też grzeczny koń pięknie uniósł kopytko i lekko oparł na moim kolanie, na które tą nogę nakierowałam. Wyskrobałam wszelkie niewielkie brudy i z drugiej strony. Poszło równie gładko więc podeszłam do łebka klaczy, wygładziłam go i szyję, oraz dałam kawałek jabłuszka. Potem wzięłam siodło z czaprakiem, założyłam je i zapięłam popręg na drugą dziurkę, potem nogi zawinęłam w owijki i na koniec ogłowie. Wędzidło Bastylia przyjęła posłusznie i cierpliwie czekała, aż zapnę wszystkie paski. Potem ja założyłam na głowę kask, na dłonie rękawiczki i jeszcze bat ujeżdżeniowy, w razie potrzeby wzmocnienia moich pomocy. Ruszyłyśmy na halę. Osób było sporo, jednak prosty trening ujeżdżeniowy spokojnie można było przeprowadzić. Oby ich nie przybyło, bo może dość do kilku kraks Wink
Ustawiłam kobyłkę w środku, by nikomu nie przeszkadzać i tradycyjnie podciągnęłam popręg, ustawiłam sobie strzemiona i lekko wskoczyłam w siodło. Tarantka uważnie na mnie patrzyła z lekką nieufnością, jednak gdy ruszyłyśmy sobie swobodnym stępem rozluźniła się i zaczęłyśmy rozgrzewkę. 2 kółka na pełnej swobodzie i potem stopniowo wchodzimy na pożądany kontakt. Zajęło nam to troszkę czasu, lecz potem już na tym wyznaczonym kontakcie zaczęłam trochę wyginać klacz, robić dużo wolt, slalomów, zmian kierunków, by ją zainteresować tą jazdą. Popatrzyłam, jak Basti wykonuje zatrzymania i jak rusza do stępa. Nie podobał mi się brak zaangażowania przy zadzie. No to kilka półparad, żwawsze tempo, przy którego utrzymaniu musiałam czasami wspomóc się ujeżdżeniówką. W końcu, po dobrych kilku minutach udało nam się osiągnąć jako-takie zaangażowanie tego zadu. Stwierdziłam, że pora ruszyć kłusem, więc lekka łydka i nic, tylko przyspieszenie tempa. No to wracamy do poprzedniego tempa i lekka łydka z batem tuż za nią (oczywiście lekkim) i błyskawiczna reakcja klaczki czyli wyprucie kłusem do przodu. Zaczęłam anglezować. Zrobiłyśmy dwa okrążenia na luzie (po jednym na stronę) i znów wejście na kontakt, półparady, wygięcia, wolty, półwolty etc oraz praca na prostych. Bastylia szła już ładnym tempem, lepiej podstawiała zad jednak czasami trzeba było ją puknąć w niego lekko dwa razy, by sobie o nim przypomniała. Na prostych lubiła nieco spływać lub schodzić gdzieś gdzie ona chce, więc zamknięcie w łydkach i wodzach, półparady i tak jeździmy w różne strony. Po pewnym czasie chód klaczki się wydłużył, zmiękczył, a zad jeszcze mocniej podstawił, kobyłka zaczęła się ładnie pienić i przybierać trochę na tempie bez pomocy moich łydek czy bata. Usiadłam w siodło i kłus ćwiczebny. Wykonywałyśmy duże koła, małe wolty, najróżniejsze wygibasy, zmiany kierunków i wszystko co się dało. Potem przejścia. Wpierw kłus-stęp-kłus, następnie kłus-stęp-stój-stęp-kłus, kłus-stój-stęp-kłus i na koniec kłus-stój-kłus. Przyznam, że przejścia były kiepskie, jednak dzięki sumiennemu ćwiczeniu kilku tych elementów w kółko po dłuższej chwili Bastylia ładnie wykonywała przejście z żwawego kłusa, do żwawego stęp i znów do żwawego kłusa oraz z wolnego kłusa do żwawego stępa etc... Urozmaiciłam klacz niektóre przejścia schematem dziecięciu kroków lub sekund i dzięki temu szybciej załapała o co chodzi. Po kilkunastu minutach Bastylia ładnie wykonywała każdy rodzaj opisanych przejść i zaangażowała bardziej swój zad. Odpuściła trochę z głową, która dotychczas była nieco sztywna i wysoko noszona, klaczka czasami mocno napierała na wędzidło, jednak teraz już całkowicie rozluźniła się i szła miarowym stępem na idealnym kontakcie intensywnie żując wędzidło i pieniąc się przy tym. Wykonałyśmy żucie z ręki, potem stęp swobodny przez chwilę, bo klaczka wyraźnie się zmęczyła tymi intensywnymi ćwiczeniami. Pochwaliłam ją za dobrą pracę i dostała też kawałek jabłuszka i wchodzimy na kontakt i ruszamy kłusem. Hala powoli pustoszała, choć i tak koniarki przychodziły z podopiecznymi potrenować trochę. Wjeżdżając w narożnik dałam klaczy lekką łydkę z biodrami sygnalizującą galop, na co ta ruszyła dość szybkim tempem, ale na dobrą nogę i z zaangażowanym w miarę zadem. Zwolniłam ją trochę i zamknęłam w łydkach, jednocześnie wyginając lekko do środka. Zrobiłyśmy 2 okrążenia na tą stronę, przejście do kłusa wykonane ładnie, zmiana kierunku i w narożniku galop na drugą nogę. Bastylia wyraźnie wyczuliła się na łydki i zrozumiała sens ćwiczenia. Szła ładnym, ustawionym galopem wciąż się pieniąc i mocno pracując zadem. Znów zrobiłyśmy 2 okrążenia i duże koło w galopie. No cóż...dla mnie to raczej jajo niż koło, więc jeszcze raz, a po udanym wykonaniu poklepanie i kręcimy po wolcie w narożniku. Batylia ładnie szła, choć na woltach traciła tempo, mimo to pochwaliłam ją i żucie z ręki. ładne wykonanie, tarantka starała się bardzo więc ponowna pochwała i kłus. Zmiana kierunku i galop w drugą stronę. Tu jedno okrążenie na czysto i duże koło. Ładne wykonanie, kształt tez przejdzie, więc kręcimy po wolcie w narożniku. Przyznam, że zostałam mile zaskoczona przez Bastylkę, która tak ładnie wykonała ćwiczenie, że potem zrobiłyśmy 3 okrążenia galopem w jej tempie i na całkowicie luźnych wodzach. Ponieważ kobyłka już się zmęczyła przeszłam do kłusa i wejście na kontakt, przy którym od razu przyszło mocniejsze zaangażowanie zadu i intensywne żucie, więc i pienienie się. Rozkłusowałam mocno, popracowałyśmy jeszcze nad chodzeniem prosto, przejściami i trochę wygięciami, potem kilka kółek na luźnej wodzy i stęp. W stępie całkowity luzik, poluźniłam klaczce popręg o dziurkę i odpoczywamy przez 15 minut. Potem zatrzymałam ją, zsiadłam, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i rozpięłam nachrapnik.
Wróciłyśmy do stajni, gdzie rozsiodłałam tarantkę, wytarłam ręcznikiem jej całkowicie mokre ciało i ruszyłyśmy na myjkę, gdzie zlałam jej nogi i wracamy pod boks. Dokładnie wyczyściłam co mogłam, dałam resztę jabłka, pogłaskałam gdzie mogłam i pomasowałam trochę mięśnie, które mocno dziś pracowały, następnie Założyłam na kobyłkę derkę i odstawiłam do boksu, gdzie te od razu się napiła wody i poszła w głąb boksu drzemać. Pożegnałam się z nią po cichu, zamknęłam boks i odniosłam sprzęt do siodlarni. Trening poszedł dobrze, myślałam, że będzie gorzej, jednak trzeba jeszcze popracować, szczególnie nad kondycją, już niedługo weźmiemy kobylastą na lonżę i tam popracujemy też Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Nie 9:21, 29 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin