Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Black Rose - Odwiedziny

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Sob 18:52, 03 Gru 2011    Temat postu: Black Rose - Odwiedziny

Zapraszamy do odwiedzania klaczy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nojec dnia Sob 18:16, 04 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:18, 17 Gru 2011    Temat postu:

Przyjechałam do SC. Obolała, wymordowana, wręcz wypluta. Chciałam zobaczyć parę bliskich mi łebków i obejrzeć nowych przybyszy. Wpierw zajrzałam do rekonwalescencji. Spotkałam tam znaną mi Cinnamon Delight (ach, piękne kucysiątko z niej), młodą ale chwytającą za oko mimo zaniedbania Arcadię, wspaniałego, w podeszłym już wieku Golden Rusthlessa, Andaluzyjską Autumn Gold i... kruszynkowatą, karą arabkę. Świtała mi w myśli, jednak ze wszystkich tych koni była najmniej znana. Zerknęłam na tabliczkę. "Black Rose" przeczytałam mrużąc zmęczone oczy. "Black Rose... Aaa już wiem!" doznałam olśnienia. Arabka stała w głębi boksu, przyglądając mi się z uwagą. Podeszłam do drzwiczek, na co ona w ułamku sekundy znalazła się tuż obok. Pogładziłam jej nieco przykurzony łepek, połachotałam malutkie, ruchliwe chrapki i spojrzałam w zaropiałe, ale błyszczące oczęta. Uśmiechnęłam się i biorąc w dłoń kantar otworzyłam drzwiczki boksu. Weszłam doń i zachowując spokój przy nieco spłoszonej klaczce pogładziłam ją po szyi, ganaszu, łebku, następnie stanęłam obok i powolutku, delikatnie założyłam kantarek na jej główkę. Zapięłam i poklepałam Rose. Na uwiązie wyprowadziłam ją przed boks i uwiązałam. Pogładziłam po wychudzonej, łabędziej szyjce i chwyciłam szczotki. Długimi, stanowczymi ale spokojnymi pociągnięciami zdejmowałam z sierści Czarnej Róży kolejne zastępy zlepek i innych brudów. Widok wystających żeber nie był najmilszy, ale przywykłam. Oczyściłam dokładnie dwie strony, poczęstowałam arabkę kawałkiem marchewki i złapałam szmatkę. Z jej pomocą zdjęłam z całej klaczki jak najwięcej kurzu, co sprawiło, że jej maść nabrała życia i kruczoczarnej, błyszczącej barwy. "Od razu lepiej" pomyślałam chowając skrawek materiału do skrzynki i wyjmując grzebień. Nim z kolei dokładnie rozplątałam arabkową grzywę, grzywkę oraz ogon. Black zaczynała porządnie wyglądać. Nie denerwowała się, czasem tylko zaczepiała domagając się pieszczot bądź smakołyka bądź lekko zaniepokojona oglądała na mnie, gdy operowałam przy jej kicie. Dostała kolejny kawałek marchewki a ja wyciągnęłam kopystkę. Poprosiłam karą o lewy przód - poderwała go prędko, niczym oparzona, ale potem się uspokoiła i raczej nie wyrywała. Tyłem wierzgnęła i schowała pod siebie, w końcu jednak odpuściła. Prawy przód poszedł gładko, z prawym tyłem była akcja "chowamy nogę pod siebie, człowiek chce ją urwać i zjeść" ale w końcu przekonałam arabkę, że krzywdy jej nie zrobię. Zadowolona dałam jej resztę marchewki i złapałam się za olej do kopyt. Były czyste, więc dokładnie wysmarowałam ścianę każdego z nich i tak wypielęgnowaną klaczkę oprowadziłam dwa razy po stajni następnie odstawiłam do boksu. Zdejmując jej kantar pogładziłam trochę szczupłą łepetynkę, w końcu jednak wyszłam z boksu zamykając drzwiczki na zasuwę, a kobyłce zostawiając w żłobie dwie marchwie.
-Pa mała. - Powiedziałam odchodząc. - Może jeszcze uda nam się razem spędzić czas. - Dodałam już raczej do siebie, niż do niej, kiedy to leniwym krokiem zmierzałam do Last Songa, by popieścić go chwilę i zostawić z paroma jabłkami w żłobie dla rekompensaty małej ilości czasu dla niego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Sob 13:56, 31 Gru 2011    Temat postu:

Przybyłam dzisiaj do Centralki by zapoznać się lepiej z moją nową podopieczną - delikatną arabką Black Rose. Podeszłam spokojnie do boksu, który jak dumnie głosiła tabliczka zajmuje córka Lady Cinnabar i Nadima - z głębi zaciekawione spojrzenie rzuciła mi wychudzona karoszka, zupełnie do swoich wypielęgnowanych rodziców niepodobna.
Zawołałam ją i spokojnie pokazałam przyniesione w celu przełamania lodów kawałki marchewki, na co klacz powoli, z pewną nieufnością podeszła do drzwi boksu. Pozwoliłam jej się obwąchać, po czym powoli uchyliłam drzwi boksu by założyć jej kantar. Cofnęła się niepewnie, ale już po chwili bez oporu pozwoliła założyć sobie kantar i wyprowadzić się z boksu.
Uwiązałam ją na szerokim korytarzu stajennym i zaczęłam czyścić włosianką. Usunęłam wszystkie zaklejki i kurz, po czym zabrałam się za kopyta. Z przednimi uporałam się bez problemu, ale klacz za żadne skarby nie chciała podać tylnych. Zaczęłam głaskać klacz po zadzie i stopniowo schodziłam w dół nogi, by przyzwyczaiła się do mojego dotyku, a potem spróbowałam ponownie. Klacz uniosła nogę, ale szybko ją wyrwała. W końcu udało mi się jednak wyczyścić i tylne kopyta, a klacz w nagrodę za cierpliwość dostała marchewkę. Na koniec zajęłam się jej grzywą i ogonem.
Pomyślałam, że klaczy przyda się spacer, więc po uprzednim zapakowaniu jej w derkę i założeniu ogłowia dla lepszej kontroli wybrałyśmy się na małą wycieczkę.
Poruszałyśmy się wyłącznie spokojnym stępem, Rose była bardzo zainteresowana swoim otoczeniem, chciała wszystko dokładnie obejrzeć i obwąchać, na co oczywiście jej pozwalałam. Gdy zrobiłyśmy rundkę wokół całego terenu odprowadziłam ją z powrotem do boksu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reverse




Dołączył: 22 Sty 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nida City:D

PostWysłany: Śro 20:24, 25 Sty 2012    Temat postu:

Przyjechałam do SC, aby zacząć oswajać się z moja pierwszą podopieczną, cudowną Black Rose. Weszłam do siodlarni, aby wziąć rzeczy klaczy oraz kilka, jej ulubionych, marchewek.
Gdy podeszłam do jej boksu zobaczyłam jeszcze trochę chudą karą klacz. Rose praktycznie od razu wystawiła swój ciekawski nos w moja stronę. Dałam jej kawałek marchewki, pogłaskałam i zaczęłam otwierać boks. Klacz troszeczkę się wystraszyła, ale na widok kolejnego kawałka marchewki trochę się uspokoiła. Znów ja pogłaskałam i dzięki spokojnemu głosowi dała mi założyć kantar. Znów dałam jej marchewkę i spokojnie wyprowadziła z boksu.
Przywiązałam ją na korytarzu, ponieważ w boksie mogła się czuć ze mną niepewnie. Sięgnęłam po szczotkę i zaczęłam sczyszczać z jej sierści uklejki i kurz. Klacz była jeszcze troszkę spięta więc cały czas do niej mówiłam. Gdy była już czysta wzięłam w swoje ręce kopystkę i delikatnie zjechałam ręką po jej sierści od łopatki w dół uspokajając Rose głosem. Lewa przednią nogę podała mi prawie bez problemu. Podeszłam więc do tylnej i zrobiłam podobny ruch, klacz niestety się spięła, więc zabrałam rękę i złapałam ją za skórę na szyi (taki trick uspokajający) i znowu podeszłam do tylnej nogi. Tym razem klacz rozluźniła i lekko podniosła nogę. To mi wystarczyło, Black była spokojniejsza i dała mi wyczyścić kopyto. Z druga tylną był podobny problem, ale poradziłam sobie tym samym sposobem. Prawą przednią podała mi spokojnie. Za to dostała jeszcze jeden kawałek marchewki. Po kopytach zaczęłam rozdzielać jej grzywę i ogon, nie były bardzo poplątane więc szybko poszło. Klacz była już prawie spokojna, więc wzięłam szczotkę do masażu i zaczęłam masować Rose po szyi , grzbiecie i zadzie. chyba nigdy nie widziałam tak szczęśliwego konia, pomyślałam że to niesamowity pieszczoch. Gdy skończyłam klacz była już rozluźniona. Założyłam jej dla bezpieczeństwa ogłowie i wyszłyśmy ze stajni.
Postanowiłam oprowadzić klacz po terenie Stajni Centralnej, by czuła się pewnie. Gdy chodziłyśmy była spokojna i zaciekawiona wszystkim wokoło. Po obejściu prawie całego terenu wróciłyśmy do stajni, wprowadziłam Black do boksu, zdjęłam ogłowie i dałam marchewkę na pożegnanie. Odniosłam sprzęt do siodlarni i odłożyłam na miejsce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
caballio




Dołączył: 18 Kwi 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 14:19, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Jestem tu od dosyć nie dawna i po raz pierwszy odwiedziłam SC. Weszłam do stajni rozglądając się po wszystkich boksach. Zaglądałam do każdego konia i dawałam mu smakołyka. Gdy podeszłam do boksu z tabliczką "Black Rose" koń nie wychylił głowy, jak wszystkie inne. Klacz leżała w rogu niezbyt zainteresowana tym co się dzieje. Spojrzała na mnie dosyć niepewnie, ale gdy dostrzegła marchewkę wstała od razu. Dałam jej. Wystawiła język na bok i tak się bawiła z 5 minut. Potem zaczęła szukać mi po kieszeniach następnych smakołyków. Dałam i drugi kawałek. Jej było nadal mało i wyciągnęła mi z rąk jeszcze jeden - ostatni. Nie wydawała się już spięta, więc powoli weszłam do boksu. Obejrzałam ją, a szczególnie kopyta. Była nieco zaniedbana, dlatego poszłam po kantarek i szczotki. Wyczyszczenie jej było nie lada wyzwaniem - tyle zaklejek i kurzu, że musiałam wyjść na chwilę. Wydawało mi się, że ma grudę, ale na szczęście nie, tylko trochę błota pod pęcinami, które delikatnie zmyłam gąbką. Od początku wiedziałam, że to arabka, choć nazbyt spokojna. Bez problemu dała nogi do czyszczenia i nawet nie kręciła się po boksie, gdy ją oglądałam. Zaryzykowałam i wyciągnęłam ją na chwilę ze stajni. Widać, że dawno chodziła. Trochę ruchu dobrze jej zrobiło, rozciągnęła swoje mięśnie i rozruszała stawy. Nawet chwilę pokłusowała. Widać, że była zadowolona, ale widziałam też jak się marnuje stojąc tu, w stajni centralnej. Prawie żadnej formy i trochę wychudzona, chociaż od razu nie rzucało się to w oczy. Szkoda było mi ją opuszczać. Ale musiałam już iść. Zaprowadziłam ją z powrotem do boksu i chwilę jeszcze z nią tam posiedziałam głaszcząc i pieszcząc. Naprawdę jej tego brakowało. Tak rzadko jest odwiedzana, ale nie straciła zaufania do ludzi. W jej oczach malowało się to coś, co sprawiało, że chciałam ją teraz, tu w tym miejscu przygarnąć do siebie. Wychodząc postanowiłam, że jutro złożę wniosek o adopcję. Skradła mi serce!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez caballio dnia Czw 14:21, 19 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin