Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Coco Jumbo - Treningi
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:30, 05 Kwi 2009    Temat postu: Coco Jumbo - Treningi

Tu trenujecie z koniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:31, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Relacja z przyjazdu Coco Jumbo do WSR Echo

Autor: Aga

Był piękny słoneczny dzień. Wszyscy czekali na przyjazd naszego nowego gościa Coco Jumbo. Nagle przyjechała przyczepa. Wszyscy wpatrywali się w biały wóz. Owtorzyłam drzwi i wyprowadziłam po trapie Coco i zaprezentowałam go pracownikom. Wszyscy zachwycali się nad tym wyjątkowym hucułkiem. Już zaczęli do niego podchodzić, lecz Coco uciekał- bał się bo wszystko co go otaczało było nowe. Ja go tylko poklepałam przeszłam się z nim kawałek trawą wzdłuż chodnika i wzięłam do stajni. Kasia bardzo chciała mu się ejszcze przyjrzeć. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, ze ten zakup nam się udał i wszyscy nie umiemy się doczekać, aż zobaczymy Coco Jumbo w treningu, jednak teraz będzie trzeba go z wszystkimi zapoznać. Przeszliśmy sobie brzozowym laskiem i wróciliśmy do stajni. Założyłam mu nowy błękitny kantar i zaprowadziłam na padok. Coco nie chciał wejśc- bał się reakcji innych koni. Poklepałam go i spokojnie powiedziałam ' Misiek nie ma się co bać' . Popchnęłam go lekko przez bramkę, a ten dzikim galopem wystrzelił w padok. Zawróciłam, ale po chwili usłyszałam rozpaczliwe rżenie. Coco stał przy płocie i wołał kogoś, gdyż cuzł sie pewnie samotny i inny od innych koni. Podeszłam do niego i poklepałam. Usiadłam sobie na płocie i krótko opowiedziałam mu o każdym koniu. Tak zleciały nam z dwie godziny gdy wzięliśmy wszytskich do stajni.
-Heh Coco jesteś jak ściany do której mozna mówić i mówić Smile
Powiedziałam i szeroko uśmiechnęłam się Kokosa.
Szczerze przyznać jestem bardzo zadowolona z zakupu. Może i nawet jak ja se nie dam rady z nim w sporcie to będę miała ścianę której będę mogła się wygadać Wink Zaprowadziłam go do jego nowego boksu.
'Masz miejsce między Ku, a Merino - szczęsćiarz z Ciebie Wink' - oznajmiłam i wprowadziłam Kokosa do boksu.
On spokojnie się rozejrzał i... wziął sie za jedzenie. Uśmiechnęłam się i zostawiłam go samego, aby poznał resztę koni Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:32, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trenujący:Aga
Koń: ***Coco Jumbo
Dysycyplina: Dresaż kl.L -lajcik
Miejsce:Maneż
Czas:1h
Data: 31 maja

Trening:
Weszłam do jego boksu i klepając przywitałam go. Wyczyściłam go i osiodłałam. Była 17:00 więc już wychodziliśmy na maneż na ktorym nie było już przeszkód. Wskoczyłam na niego, podciągnęłam popręg i wyregulowałam strzemiona, a Muszka podała mi mój metrowy bacik o.O. Coco nerwowo stukał kopytami w glebe. Rozstępowałam go żywym stepem. Robiliśmy pare wolt, półwolt i zatrzymań. Po 15 minutach. Zakłusowaliśmy. Jumbo jechał kłusem wyciagniętym. Postanowiłam robić z nim ćwiczenie na skracanie i wyciąganie kłusa. Mistrzuch niechętnie przechodził z szybszego chodu w wolnym i trochę to potrfało az robił to płynnie i wtedy kiedy ja chcę. Porobiliśmy kilka wolt które rysunkowo i technicznie wychodziły nam naprawdę dobrze. Teraz była pora na koła które robiliśmy na całą szerokość maneżu. Co kilkanaście minut przechodziliśmy do stępa gdzie również wykonywaliśmy wolty, koła i półwolty. Przeszliśmy do kłusa roboczego a po 10 minutach do wyciągniętego. Robiliśmy jeszcze przekątne na których starałam się jeszcze bardziej wyciągnąć kłusa. W końcu zagalopowaliśmy. Kokos galopował świetnie. W ogóle nie wybijał i udało anm sie zagalopować na odpowiednią nogę. Coco robił świetne wolty ale troszke mu było trudno ze względu na jego budowę . Mój dzielny kucyś sobie świetnie poradził. Dzisiaij świetnie działał na najmniejszy nawet sygnał. Z galopu przeszliśmy do stępa. Ze stępa do galopu, z galopu do kłusa. Na długiej scianie wjechaliśmy na środek i zatrzymaliśmy się. STaliśmy nieruchomo przez 5 sekund. Poklepałam Misztrza za świetną jazdę. Oby Ci tak poszło na zawodach! Poluzowałam mu popręg i rozstępowałam. Po rozstępowaniu zatrzymałam go i zeszłam. Jeszcze maksymalnie poluzowałam popręg. Chwyciłam wodze i poszliśmy jeszcze na spacerek dookoła maneżu i stajni. Później poszliśmy do stajni i jego boksu. Rozsiodłałam go i jeszcze wyczyściłam. Okryłam też derką bo był bardzo spocony. W nagrodę za pracowity dzień dałam mu jeszcze marchewkę. Pa kochany Mistrzu Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:32, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trenujący: Aga
Koń: *Coco Jumbo
Dyscyplina: Skoki
Czas: 1h
Miejsce: Parkur
Pogoda: Zimno i mżawka
Temperatura: 23 Stopnie Celsjusza
Data: 22 maja

Przebieg:

W stajni:
Dzisiaj chciałam więcej czasu poświęcić Coco. Chłopak od rana niespokojnie kręcił się po boksie - wiedział, że czeka go jazda. Weszłam do jego boksu wraz z jego szczotkami. Poklepałam go na powitanie i zaczęłam czyścić. Ciasteczko zaczęło się kręcić.
- Po co sie tak wygłupiasz i tak Cię wyczyszczę Smile- powiedziałam i uśmiechnęłam sie do niego.
Gdy już lśnij poszłam po kopystkę, grzebień i gumki. Wyczysciłam mu szybko kopyta- o dziwo nie marudził! Odniosłam kopystkę i zajęłam sie jego grzywą. W ciągu 20 minut zamiast rozczochranej grzywy pojawiło się 20 koreczków.
- No teraz to wyglądasz porządnie a nie jak jakiś żul! - uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Poklepałam go za cierpliwość i poszłam po jego sprzęt. Siodłanie poszło wyjątkowo szybko. Najpierw ogłowie. Teraz doczepiłam wytok i już siodło. Przy popegu troszkę wariował, ale to żadna nowość. Gdy był już gotowy założyłam mu tylko ochroniacze. Idziemy na parkur!

Rozgrzewka:
Gdy byliśmy na parkurze, akurat zaczęło troszkę padać. Podciągnęłam mu szybko popręg, założyłam kask i wskakuję. Wyregulowałam strzemiona i jeszcze troszkę ten popręg.
-Coco Ty grubasie! - powiedziałam lekko podciągając popręg. udało mi się maksymalnie go zapiąć. No dobrze- zaczynamy! Dodałam mu mocną łydkę.Jumbo posłusznie ruszył wyciągniętym stępem. Jeszcze ostatnie poprawki w strzemionach i juz. Wyprostowałam się chwyciłam wodze. Powoli zaczęłam je skracać. Po czterech okrążeniach w stępie postanowiłam zakłusować. Kucych ruszył leniwym kłusem. Usiadłam do ćwiczebnego i mocno wypchnęłam go z bioder. Ale Coco ruszyło! Pochwaliłam go głośno i zaczynamy rozgrzewkę. Na początek duża wolta w okół drągów. Coco cały czas wzdychał jak tylko poczuł że daję mu łydkę. Teraz zmiana kierunku przez ujeżdżalnie. Chłopak na początu walczył ze mną na wędzidle, ale ja się wycfaniłam i tak łatwo mu nie dałam. Na środku zmieniłam nogę i przełożyłam bacik. Teraz wężyk na długiej ścianie. Wyszło całkiem ładnie Very Happy Poklepałam go. A teraz najazd na cavaletti 30 cm. Zrobiliśmy ładny najazd. Dodałam łydką kłusa i pilnowałam go aby nie wyłamał. Troszeńkę odpuściłam wodzę i gotowe. Jeszcze zrobiłam zgrabny półsiad i na drążki. Coco bardzo ładnie przeszedł, a raczej przeskoczył przez pięć drągów. Poklepałam go i zmieniłam kierunek.Teraz najazd na drążki z drugiej strony. Najazd i HOP! Raz, dwa , trzy, cztery i pięć. *Coco Jumbo łądnie wykonał ćwiczenie. Poklepałam go i głośno pochwaliłam. Teraz przejścia kłus- stój - stęp- kłus-stęp-stój-kłus-stęp-kłus-galop. Wszystko się udało. Wykonaliśmy jeszcze pare zatrzymań z galopu w jedną i drugą stronę. teraz uznałam że Mistrzu jest gotowy na trening Smile

Skoki:
Goldi ustawiła kilka przeszkód od klasy L do P. A nasz parkur wyglądał tak:
1. Stacjonata 50 cm
2. Okser: 70cm
3. Triplebarre 60 cm
4. Doublebarre 80 cm
5. Stacjonata 1m
6. Rów z wodą 2 m
7. Mur 1,20 m
Gdy Kaśka skońćzyła a my przejechaliśmy dwa kółka galopem przeszłam do kłusa. Najechaliśmy an pierwszą przeszkodę. Coco bardzo sie ucieszył, że skaczemy. Pokonał sprawnie przeszkodę wogóle jej nie strącając. Poklepałam go i głośno pochwaliłam. Wykonaliśmy bardzo ciasny najaz na przeszkodę numer dwa. Na szczęście ogierek się wyrobił i nie sprawiło to żadnych komplikacji przy skoku. Wszystkie przeszkody szły nam naprawdę fajnie. Nawet metrówka została pokonana bez stracenia! Do końca treningu nie wierzyłam, że jeżdżę na tym leniuchu ! Zakończyliśmy trening po godzinie. Kacha wzięła go później na spacerek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:33, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trenujący : Aga
Koń: Coco Jumbo
Dyscyplina: ----
Miejsce: teren
Pogoda: słoneczna
Czas: 1 h
Data: 21 lipca 2008

Przebieg:
Coco Jumbo rozgrzewał się na hali z Kaśką , kiedy ja załatwiałam kilka spraw dla stajni. Jak najszybciej pobiegłam na halę z wielkim uśmiechem na twarzy. Kasia szybko zeszła i przekazała mi mojego najdroższego ^^ Bardzo ucieszyłam się na jego widok... Tak dawno go nie widziałam. Szybko na niego weszłam. Strzemiona były dobre popręg też. Wyjechaliśmy z hali i ruszyliśmy na szlak. Coco szedł żywym, sprężystym krokiem. Nawet nie możecie sobie wyobrazić jaka byłam szczęśliwa siedząc na grzbiecie jednego z moich ukochanych koni. Poklepałam go i dodałam jeszcze trochę stępa. Po pięciu minutach dałam sygnał do kłusa. Jumbo odrzucił swoją piękną grzywę i z gracją zakłusował. Na początku troszkę się wlokł ale z każdą łydką nabierał tempa.
Dzień był wprost wymarzony na teren . Było ciepło, lekko wiał wietrzyk. Wjechaliśmy do lasu. Tam wykonaliśmy slalom między paroma sosnami i ponownie wróciliśmy na drogę. Wyciągnęliśmy kłusa wjeżdżając pod górkę. Wjechaliśmy na łagodną górkę na której stała opuszczona latarnia morska. Zatrzymałam Ala po czym zjechaliśmy stępem z górki. Zaczęła się prosta droga. Nikogo na niej nie było więc spokojnie usiadłam w siodle i przyłożyłam mocniej łydki. Al wykonał świetne zagalopowanie. Spokojnie przemierzaliśmy drogę galopem gdy nagle wyskoczyła wiewiórka. Coco Jumbo tak się przestraszył, że głośno zarżał, wykonał zwrot na zadzie i galopował w drugą stronę. Zatrzymałam go i próbowałam uspokoić.
-Spokojnie Misiu, to tylko niegroźne zwierzątko Smile Ale z Ciebie strachajło nie ma się czego bać.
Zakłusowaliśmy i kłusem jechaliśmy dalej. Misio szedł trochę niepewnie - pewnie bał się, że znowu na drogę wyskoczy jakaś mordercza wiewióra. Gdy dojechaliśmy do plaży skręciliśmy w boczną dróżkę i jechaliśmy dalej lasem. Kolejne podejście do zagalopowania. Zagalopowanie dobrze wykonane ale z opóźnionym zapłonem. Po dwóch zakrętach przeszliśmy do stępa i przeszliśmy przez jakieś bajoro. Kokos wystraszył się błota i zamiast przejść je to przeskoczył.
-Coco Jumbo jesteś niemożliwy ^^
Stepem przeszliśmy jeszcze trochę i ponownie zakłusowaliśmy w stronę stajni. Tam wjechaliśmy na halę. Pokłusowaliśmy troszkę, dwa razy przeszliśmy przez cavaletti, zagalopowanie, kłus i stęp, żeby chłopak się jeszcze trochę zmęczył. Poklepałam go i wyściskałam za wszystkie czasy. Spokojnie stępowaliśmy. Po 20 minutach zeszłam z niego i odprowadziłam na padok. Zdjęłam siodło, ogłowie i wypuściłam go do innych. Popatrzałam sobie chwilkę na moje perełki i odniosłam sprzęt do siodlarni. Jak dobrze jest być znowu w domu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:33, 05 Kwi 2009    Temat postu:

RiR Sunniego cz.2

Po południu postanowiłam puścić konie na padoki... oprócz SUnniego rzecz jasna ^^ Gdy inne konie szalały na padoku ja wzięłam jego uwiąz i poszłam go "męczyć". Weszłam do jego boksu... wyglądał na lekko smutnego, ale także osamotnionego. Wiem, ze jest mu trudno... staram sie mu poświęcać jak najwięcej czasu, ale przez kontuzje wałaszek nie może normalnie "żyć"... Tak mi było go żal że przytuliłam go... A on haps ! Ugryzł mnie w ramię - tak o to nasza chwila wzruszenia ^^ WIęc wzięłam go na uwiąz i poszliśmy do ambulatorium gdzie czekał go zabieg. Weterynarz już czekał. Zawołałam SNow , aby pomogła mi go przytrzymać. Wterynarz wykonał zastrzyk, aby kontuzja szybciej się goiła... Sunny oszalał- dosłownie^^ Dobrze, że Snow z nami była, gdyby nie ona dostałabym pewnie kopytem w łeb... Podziękowałam im serdecznie i poszliśmy na placyk do czyszczenia. Sunny szedł bardzo żywo- jakby chciał przejść do kłusa , tak się wystraszył. Uśmiechnęłam się do niego i przywiązałam go do barierki na placyku. Najpierw zdjęłam mu opatrunek po czym przyniosłam wiadro czystej , chłodnej wody, aby przemyś opuchliznę... - No, no opuchlizna o wiele zmalała!- powiedziałam bardzo zadowolona... - Ciekawe jak tam Twoje ściągna i kość... miejmy nadzieję, że też się tak pięknie goją... Przez 10 minut przemywałam mu nogę chłodną wodą... pewnie zastanawiacie się dlaczego tak długo?... No co cwaniak igrał ze mną... Co dwie minuty wywracał wiadro , a ja musiałam chodzić cały czas po nową wodą. Na koniec zrobiłam mu opatrunek... Przemyłam ranę, nałozyłam glinkę... Spsikałam preparatem przepisanym przez wterynarza nałożyłam na to bandaż i zawinęłam owijkami, i gotowe. Postanowiłam, ze dzisiaj powinien poznać inne konie... Zaprowadziłam go na jego "padok". Sunny gdy go odpięłam wykonał barana i szczęśliwy zaczął skubać sianko , które mu tam wyłożyłam. Nagle podgalopowały inne konie, wszystkie zaciekawione kim jest ten nowy. Posiadziałam sobie tam pięć minut... nie zanosiło się na bójki więc poszłam po Coco Jumbo... Coco był lekko ciekawy po co wyciągam i daję na lonżwonik. Chciałabym, aby się poznali... Lonżownik jest bardzo obszerny więc spokojnie będą mieli dużo miejsca dla siebie. Coco od razu go polubił... właśnie go dałam do Sunniego bo on jest najspokojniejszy, nie to co Ku czy Alut ^^... Sunny chyba też go polubił, ale nadal nie był zbyt ufny. Przyniosłam niwielką piłkę, która od razu zaciekawiła nasze wałaszki- spodobała im się od razu i oboje zaczęli ją zaczepiać... Sprawdziłam która godzina... była 15:30... o ile taka pogoda się utrzymie cały dzień to będą tutaj do 20.... Jeszcze trochę posiedziałam, aby sprawdzić czy między wałaszkami nie wybuchną jakieś zamieszki... Siedziałam tak przez pół godziny i nadal był spokój więc chyba mogę im zaufać Smile Sunny wyglądał na o wiele bardziej szczęśliwego- znalazł sobie nowego przyjaciela... A ja cieszę się, że zrobiliśmy kolejny duży krok a przód Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:35, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Koń: Kukułka
Trenujący: Aga
Dyscyplina: Wprowadzenie do crossu
Czas: 2h
Pogoda: słońce, lekki wiatr
Data: 8 maja 2008

Przebieg:

W stajni:
Weszłam do stajni szczęśliwa, że spotkam się z moim kochanym grubaskiem. Od razu wzięłam sprzęt do czyszczenia i do dzieła Smile Podeszłam do jego boksu. Coco od razu poszedł kryć się w kącie. Poklepałam go i przytuliłam . Wzięłam się za czyszczenie. Wałaszek stał spokojnie, nie wiercił się jak zwykle. Poklepałam go za grzeczne zachowanie i wzięłam się za kopyta. Tutaj już nie był taki grzeczny - probował wyrywać nogi i mnie uszczypnąć. Później poszłam po cały sprzęt i szybko go osiedłałam. Założyłam mu jeszcze ochraniacze i wyszliśmy ze stajni.

Rozgrzewka:
Dzisiaj trzeba zrobić porządną rozgrzewkę- chcę aby Coco wziął się za cross.
Najpierw poszłyśmy na ujeżdżalnie. Podciągnęłam popręg, strzemiona i HOP do góry. Poklepałam go , lekka łydka i jedziemy. Coco się wlókł. Zaczęłam mocniej działać łydkami, bo jak teraz się nie rozrusza to dalszego treningu nie widzę w jasnych kolorach. Teraz szedł żywym stępem. Po czterech kółkach w prawo i w lewo zakłusowałyśmy. No tu nie trzeba było jej poganiać. Początek rozgrzewki taki jak zawsze - dużo wolt, półwolt wężyk. Wolty wyszły naprawdę fajnie, ale wężyk był trudniejszy ^^ Jednak po kilku próbach wyszłoto co miało. Cfaniak próbował skracać narożniki i trzeba było naprawdę go trzymać. Później porobiliśmy kilka zatrzymań. WJazd na linię środkową i zatrzymanie. No niezbyt... Zakłusowaliśmy i ponownie wykonaliśmy ćwiczenie- lepiej. Później zatrzymania z kłusa. Po 20 minutach porządnej rozgrzewki galop. Od razu zagalopował, ale zaczął z barankami , ale to nic dziwnego bo dawno razem nie jeździliśmy i znowu musi się przyzwyczaić. Na zakrętach nie ścinał. Ćwiczyliśmy skracanie i wydłużanie galopu. teraz w półsiadzie i wolta. SKoczyliśmy przez stacjonatkę 30 cm po czym zmiana kireunku. Najazd zdrugiej strony. Kilka razy skoczyliśmy przez stacjonatę i krzyżaczka. Po czym do stępa. Jeszcze przejścia i znowu stęp. Po krótkim wypoczynku wyjechaliśmy z ujeżdżalni na ścieżkę crossową.

Cross:
Wjechaliśmy na ścieżkę crossową. Coco Jumbo zna ją więc nie powinien się płoszyć. Zagalopowaliśmy i okrążyliśmy dwa razy całe pole.
Zjechaliśmy na start i zagalopowaliśmy. Najpierw najechaliśmy na stacjonatę 50 cm z którą nie było większych problemów. Skoczył ją z dużym zapasem. Jechaliśmy bardzo żywym galopem na rów o szerokości 50 cm. Przytrzymałam go mocniej łydkami, bo Coco nie lubi wody i może się łatwo spłoszyć. Już widziałam jak niepewnie zmierzał na rów. Przeskoczył ! Ale bardzo niepewnie. Trzeba było go mocno przytrzymać bo próbował uciec. Następny pień 60 cm po czym bankiet ok 20-30 cm. Coco Jumbo już pewniej przeskoczył pień, ale z bankietem nie było już tak dobrze. Zeskok na początku był udany ale lądowanie było tragiczne. Wałaszek przeraził się na początku po czym się potknął, lecz na szczęście się nie wywrócił. Poklepałam go bo był naprawdę odważny, że się odważył zeskoczyć. Następnie galop 150 metrów po czym wskok na bankiet 30 cm. Coco Jumbo był już bardziej skupiony i ostrożny niż na początku - na reszcie trafiło do niego, że to nie parkur. Teraz zjazd z lekko stromej górki. Toż to się pan nam rozpędził Smile Ale dzięki temu sprawniej przeskoczył następny pień. Zeskok z bankietu - tym razem poprawnie wykonany. Następnie już galop po ścieżce, następnie bramka i wjazd pod niewielką górkę, po czym zjazd. Szereg stacjonat 60 cm. I galop po łące. Po przejeździe przeszliśmy do stępa i jechaliśmy pomiędzy przeszkodami. Wyklepałam go bo jak na amatora poradził sobie świetnie Smile Po 10 minutach odpoczynku. Do kłusa , galop. Przejechaliśmy jeszcze raz tor. Było lepiej jednak cały czas był niepewny i troszkę spięty. W końcu to coś dla niego nowego. Następnie poklepałam go i rozstępowałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:35, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Koń: **Coco Jumbo
Jeździec: Aga
Trener: Zośka
Dyscyplina: Skoki kl. P
Czas: 55 minut
Data: 29 maja

Przebieg:

Rozgrzewka:
Zastałam Coco z Snow na hali. Podziękowałam jej za osiodłanie hucułka. Szybko wskoczyłam w siodło. Strzemiona idealne, popręg super. Łydka i jedziemy. Coco Jumbo szedł równym, sprężystym krokiem. Zaten ubrałam sobie rękawiczki i byłam gotowa do działania. Zocha przyjdzie po rozgrzewce. Zrobiliśmy duże koło na środku ściany po czym wężyk i zmiana kierunku przez przekątną. Dodaliśmy trochę stępa. Powtórzyliśmy ćwiczenie po czym dwie wolty w narożniku i zatrzymanie. Bardzo dobrze. Poklepałam go. Łydka i dalej. Następnie ósemeczka. Dzisiaj Coco ma chyba dobry dzień Smile . Zatrzymanie i trzy kroczki w tył - bardzo dobrze. Łydka zmiana kierunku przez ujeżdżalnię i wolta i seria zatrzymań. Wykonaliśmy jeszcze kilka wolt i półwolt oraz cofnięć. Po 12 minutach zdecydowaliśmy się na rozgrzewkę w kłusie. Coco poszedł od pierwszej łydki. Szedł od razu kłusem wyciągniętym. Wolta w narożniku i jedno swobodne okrężenie kłusem. Kolejna wolta i zmiana kierunku przez półwoltę po czym zmiana kierunku przez środek. Bardzo dobrze... Następnie wężyk i zatrzymanie. Pare kroczków w tył - tym razem nie było tak łatwo ^^. Ze stój zakłusowanie. Po trzech taktach stęp i zatrzymanie. Pięć sekund bezruchu po czym kłus i wolta. Teraz ósemeczka i dwa kółka swobodnego kłusa. Teraz czas na skracanie i wydłużanie kłusu. Usiadłam w siodło do ćwiczenbnego i przechodziliśmy z kłusu roboczego do wyciągniętego i pośredniego i tak na zmianę. ZNowu do stój. DObrze. Stęp. SPrawdziłam popręg. Ok. Po dwóch kółkach do kłusa i w narożniku zagalopowanie. Coco poszedł na początku leniwym galopem, ale stopniowo przyspieszał. Po trzech kółkach w lewo zmieniliśmy stronę na prawo i powtórzyliśmy ćwiczenie , z tym że wykonaliśmy w tym dwie wolty. Wolta w kłusie po czym zagalopowanie na drugą stronę i najazd na krzyżaczka i zmiana kierunku. Najazd ponownie. Super. Do stępa... I kłus. Przeszliśmy sobie przez cavalletki z dwa razy po czym chwilka na odpoczynek. I wkroczyła ZOcha z całym parkurem ^^

Skoki:
Parkur był już ustawiony. Najpierw zaczniemy od L tak na rozgrzewkę,a później przejdziemy do P. ZOśka wytłumaczyła mi przejazd, po czym przeszła na trybuny. Zagalopowaliśmy z narożnika i najechaliśmy na stacjonatę 60 cm. Dla Coco nie było żadnego problemu. Przeskoczył zgrabnie przeszkodę. Po czym okserek... Tutaj już były problemy, gdyż Coco wyrażnie zaczął się bać "drapieżnych barw" przeszkody. WIdać było jak próbował uciec i już próbował skręcać. Przytrzymałam go mocniej na pysku i łydkami. Przeskoczył, ale prawie strącił drąg. Jednak poklepałam go za odwagę i zrobiliśmy najazd na rów z wodą. Bardzo dobre wybicie jak i lądowanie, skok z dużym zapasem. Następnie triplbarre... tutaj zaczęły się problemy. Już przyciągnęłam do siebie wodze, gdy Coco nagle skręcił, a ja prawie wypadłam z siodła. ZOcha westchnęła i podeszła do mnie. Co się stało? - zapytała chłodno.... - No widziałaś... "uciekł"... - powiedziałam smutno. Zocha kazała mi spróbować jeszcze raz na felernym triplbarre. Przytrzymałam go mocniej i skoczył. Następnie dounlbarre. Tutaj poradził sobie bardz dobrze, a zapewnie technicznie równiez wypadło świetnie. Oto koniec rozgrzewki w klasie L. ZOśka ruszyła cztery litery i poddżwignęła drążki. Trochę to było wysokie... No cóż trochę nie lubię skakać Petki, albo wyżej, ale dla Miśka wszystko Wink Zocha wytłumaczyła parkur (eee powtórzyła ^^) i pozwoliła nam zacząć. No więc od narożnika ze stępa galop. Przejście bardzo płynne, za które miałam ochotę poklepać Coco, ale nie było czasu. Dodałam o wiele bardziej galopu, obawiając się wyłamania. Zdążyliśmy w idealnej chwili. Coco świetnie wymierzył kroki. Skok był naprawdę dobry -ale to dopiero początek... Okser i rów, poszły nieźle, ale zacharatał brzuszkiem o drągi... Teraz triplbarre.. Przytrzymałam go na pysku, ale nie odpuszczałam mu galopu. Dodaliśmy bardzo dużo galopu, pędził jak oszalały, ale nie tracił kontroli, wszystko robił z wielkim skupieniem, a to rozpędzenie tylko mu pomagało. Już chciał uciekać już skręcił lewą nogą ale nie. Dałam mu bata... pierwszy raz, ale nie mogę mu tak odpuszczać za każdym razem. Chyba Coco w podzięce za to, wybił się wyjątkowo niewygodnie i złośliwie. Natsępnie rząd stacjonat poszło mu dobrze, bardzo uważał, jego skupienie i precyzja były niesamowite. Na końcu parkuru czekała na nas olbrzymia stacjonata, przeraziłam się, ale nie odpuściłam. I nagle wybicie... Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie, adrenalina, strach... już mieszałam te wszystkie uczucia... I ostre wylądowanie jednak bardz dobre. Galop po prostej i kłus. Byłam roztrzęsiona. ZOcha podbiegła do mnie - ALe mieliście zapas... Conajmniej pięćdziesiąt centymetrów! - prawie krzyknęła. ZRobiłam wielkie oczy. Poklepałam go i jeszcze jedno kółko galopu po czym rozstępowanie. Po tym oddałam go Zośce któa obiecała dać go na padok....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:35, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trenujący: Aga
Koń: Coco Jumbo
Dyscyplina: ujeżdżenie kl. P
Miejsce: czworobok
Czas: godzina
Pogoda: odwilż

Przebieg:

W stajni:
Coco był już osiodłany i gotowy do akcji. Goldi swietnie się spisała. Był wyczysczony na błysk i idealnie osiodłany. Podciągnęłam popręg i wskoczyłam na niego. Wyregulowałam strzemiona poprawiłam kask i pojechaliśmy na czworobok.

Rozgrzewka:
Rozstępowanie było dosyć krótkie, gdyż Mistrzu był po oprowadzaniu. Prawie od razu przeszliśmy do kłusa. Postanowiłam ze będę jeździć na razie w cwiczebnym. Coco szedł żywo i energicznie- miał dzisiaj dobry dzień i humor na trening. Na początku duże koło - na cały czworobok. Delikatnie przyłożyłam mu łydkę a ogr od razu skręcił. Dodałam troszkę kłus. Teraz zmiana kierunku przez półwoltę. Wyszła nam ładna, duża łezka. Oczywiście na trening ujeżdżeniowy wzięłam sobie nat skokowy XD . Szybko go przełożyłam i kontynuowaliśmy rozgrzewkę. Na środku prostej zatrzymania. Pięć sekund nieruchomości i cofnięcie- siedem kroków. Po wykonaniu tego dałam mu sygnał do kłusa. teraz kolejne ćwiczenie- na długiej ścianie wyciągamy kłusa , a na krótkiej zbieramy. To ćwiczenie wyszło nam o dziwo bardzo dobrze. teraz zmiena kierunku przez przekątną i powtarzamy ćwiczenie. I w końcu przejścia kłus-stój-stęp-kłus-stęp-stój-kłus-galop. Gd zrobiliśmy to ćwiczenie z przejściami w obie strony postanowiłam przećwiczyć nasz program na zawody.

Ujeżdżenie:
Po 3 kółkach galopu przeszliśmy na chwilkę do stępa. W czasie gdy Kokos odzyskiwał siły ja przypominałam sobie nasz program na zawody ujeżdżeniowe. A oto on:

1. A
X Wjazd kłusem zebranym
Zatrzymanie, nieruchomość, ukłon, ruszyć kłusem zebranym
2. C
MV
VKAF W prawo
Kłus pośredni
Kłus zebrany
3. FB Łopatką do wewnątrz
4. BG
C Ciąg w lewo
W lewo
5. HXF
FAK Zmiana kierunku kłusem wyciągniętym
Kłus zebrany
6. KE Łopatką do wewnątrz
7. EG
C Ciąg w prawo
W prawo
8. CMBX
X Kłus zebrany
Wolta w prawo o średnicy 10 m
9. X
XEKA Wolta w lewo o średnicy 10 m
Kłus zebrany
10. A Zatrzymanie, cofnąć długość konia i ruszyć stepem wyciągniętym
11. AFS Stęp wyciągnięty
12. SHC Stęp zebrany
13. C
CMR Galopem zebranym z prawej nogi
Galop zebrany
14. R Wolta w prawo o średnicy 10 m
15. RBLK
Blisko linii środkowej Galop zebrany
Zmiana nogi
16. KAFP
P Galop zebrany
Wolta w lewo o średnicy 10 m
17. PBIH
Blisko linii środkowej Galop zebrany
Zmiana nogi
18. HCM
MV
V Galop zebrany
Galop pośredni
Galopem zebranym
19. Pomiędzy V i K Zmiana nogi
20. KAF
FM
MCH Galop zebrany
Galop wyciągnięty
Galop zebrany
21. HP
P Galop pośredni
Galopem zebranym
22. Pomiędzy P i F Zmiana nogi
23. FA
A
X Galop zebrany
Na linię środkową
Zatrzymanie, nieruchomość, ukłon
Opuścić czworobok stępem na długiej wodzy w A

Powtórzyłam sobie w myślach kilka razy program. Zmieniłam kierunek i zaczynamy. Pokolei realizowaliśmy punkty programu. Trzeba było przyznać- Kokomistrz jest w szczytowej formie. Musimy jeszcze poćwiczyć galop pośredni i przejścia z wyciągniętego w zebrany. Troszkę trudno było nam się zmieścić w 10 mtrach wolty w galopie gdyż zazwyczaj robimy większe ale i tak było naprawdę dobrze. Trening zakończył się zgrabnym ukłonem. Trochę z wielkim zaskoczeniem reagował na moje sygnały łydką- wyprężał się co wyglądało troszkę sztucznie i znikała harmonia między nami. Dałam mu troszkę leżej łydkę i było o wiele lepiej. Musimy się jeszcze lepiej poznać. Ja go za dobrze nie znam, ale dalszymi treningami uzupełnimy tę lukę. Dzisiaj spisał się naprawdę dobrze- myślałam, ze nie będzie tak chętnie ze mną współpracować. WKrótce opuściliśmy czworobok stępem. Goldi wzięła Jumbo jeszcze na spacerek. Coco jest w szczytowej formie i sądzę że na zawodach pójdzie mu świetnie!

Ocena treningu: b.dobry


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:35, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trener: Aga
Koń: ***Coco Jumbo
Dycyplina: Rajd
Czas: 2 H
Miejsce: Teren
Pogoda: Bardzo ciepło, duszno
Data: 23 czerwca 2008

Przebieg:

W stajni:
Dzisiaj zrobię próbę dla Coco... Jak przetrwa to przetrwa każdy rajd. Weszłam powoli do siodlarni i wzięłam cały sprzęt Coco. Podeszłam do jego boksu. Poklepałam go i weszłam z kuferkiem do czyszczenia. Nie był brudny, trochę zakurzony no i kopyta... Szybko go "pozamiatałam" i wzięłam się za kopyta. Coco cierpliwie i grzecznie stał, czekał aż skończę. Po paru chwilach był już wyczyszczony. Odniosłam szczoty i weszłam z ogłowiem. Nie było żadnych problemów z czego bardzo się ucieszyłam. Siodłanie poszło nam równie sprawnie jak pozostałe czynności. Poklepałam go i sprawdziłam jaka jest godzina... Mamy 15:00... Gotowy? Zapytałam się. Wzięłam jego wodze, otwarłam boks i żywym stępem zmierzaliśmy ku ujeżdżalni.
Było gorąco i nieznośnie. Dzisiaj potrenujemy w terenie dwie godziny - miejmy nadzieję, że w lesie będzie o wiele chłodniej... Stanęłam z nim na środku. Dociągnęłam popręg i ustawiłam strzemiona. Zwinnie wskoczyłam w siodło i wszystko "dopięłam na ostatni guzik". Poklepałam go za cierpliwość i ruszyliśmy. Trening dzisiaj będzie naprawdę ciężki z powodu pogody... a nadomiar złego mam nadwyrężoną kostkę...

Rozgrzewka:
Ruszyliśmy żywym stępem w prawo. Przejechaliśmy tak dwa kółka po czym wykonaliśmy duże koło, a po nim dwie wolty. Następnie zmiana kierunku przez przekątną i ponownie swobodne dwa kółka i dwie wolty, a po nich koło. Następnie przyspieszyliśmy i poslziśmy tak jeszcze dwa kółka. Zmiana kierunku przez ujeżdżalnię. Jedno swobodne okrążenie po czym wężyk i ósemka, a potem szereg wólt i półwolt. Poklepałam go i ponownie zmieniliśmy kierunek poprzez półwoltę. Wykonaliśmy podobne ćwiczenie. Teraz z dwa kółka swobodnego stępa, a ja zaten sprawdziłam jeszcze popręg i strzemiona. No dobrze czas na kłus.
Po dziesięciu minutach rozgrzewki w stępie nadszedł czas na rozgrzewkę w kłusie. Coco poszedł od pierwszej łydki. Kucyś szedł żywym, sprężystym kłusem. Na początku dwa swobodne kółka po czym rozpoczynamy figury. Na początek seria wolt na środku ściany i we wszystkich czterech narożnikach. Po czym wężyk, a po nim duże koło i zmiana kierunku przez środek. W tę stronę zaczęliśmy od dwóch dużych kół , które robiliśmy po dwóch stronach ujeżdżalni. Następnie wolta i półwolta. Coco był dzisiaj bardzo uległy- nie śmiał nawet się buntować, pewnie pogoda tak go dobija, że nie ma na to nawet sił... Poklepałam go na zachętę po czym wykonaliśmy wężyk i ósemkę przy czym zmianę kieurnku. Następnie wolta i bawiliśmy się w skracanie i wydłużanie chodów. Był bardzo miękki na pysku i reagował nawet na najmniejszy sygnał - szkoda, że nie jest tak zawsze ^^... Następnie zmieniliśmy kierunek przez półwoltę i jazdę na drugą stronę rozpoczęliśmy od zatrzymania i pięciu kroczków w tył. Poklepałam go i przeszliśmy bezpośrednio w kłus, gdzie wykonaliśmy podobne przejścia jak przed tem. Po takiej rozgrzewce przeszliśmy do stępa... Snow wniosła na ujeżdżalnię niewielkiego krzyżaczka. Coco spojrzał się na niego z niepokojem.
Po jakichś dziesięciu minutachstępa przejście z stępa do kłusa. W narożniku zagalopowanie. Coco wykonał świetne zagalopowanie i udało nam się na dobrą nogę. Po czym wolta wokół krzyżaczka, trzy fule i do kłusa. Zmiana kierunku przez półwoltę i od razu galop. Ponowna wolta wokół Snow i jedno kółko galopu po czym do kłusa i najechaliśmy na krzyżaczka. Coco wykonal dobry skok. Wykonaliśmy jeszcze kilka najazdów na tę przeszkódkę z różnych stron. Następnie przeslziśmy do dwudziestominutowego stępa i tak zakończyliśmy rozgrzewkę....

Teren:
Po dwudziestu minutach wyjechaliśmy z ujeżdżalni i ruszyliśmy w las. Coco był już troszkę zmęczony, ale niedługo poczuje się lepiej. Na początek postanowiłam, że przejedziemy przez jeziorko- dla ochłody. Coco z chęcią przystał na moją propozycję i od razu przeszedł do galopu jak zobaczył wodę. Stanął na środku płytkiego jeziorka i nie chciał się ruszyć. bez sensu dodawałam łydek i głośno do niego mówiłam. Poszłam po ostateczność i dałam mu mconego bata - za karę, że w ogóle mnie nie słuchał i to na początku treningu właściwego. Łaskawie ruszył tyłek i wyjechaliśmy z jeziorka. Po paru metrach zaczął się las. Na początek zrobiliśmy salon w okół czterech sosenek. A teraz zakłusowanie. Spokojnie wkłusowaliśmy na łagodną górkę i jechaliśmy dalej leśną ścieżką. Temperatura spadła, a Coco wracał w swój buntowniczy żywioł. Zjazd z górki okazał się trudniejszy gdyż było pełno kamieni i było stromo. Zakręciłam go z powrotem, aby zjechać z górki stępem. Coco ostrożnie stawiał każdy krok aż w końcu znaleźliśmy się na dole. Tradycyjne jechałam po prawej stronie. Mijaliśmy wielu turystów na rowerach na których Coco patrzył jak na konkurencję czy też rywali ^^... Dodaliśmy kłusu i wjechaliśmy w las gdzie nie było ścieżki. Jeździliśmy spokojnie między sosnami. Wjechaliśmy na pusty i prosty odcinek. Zagalopowaliśmy. Niedaleko był łagodny zjazd na naszą plażę. Zakręciliśmy w galopie i przyspieszyliśmy. Zrobiliśmy efektowny wjazd na plażę po czym wparowaliśmy do morza. Kłusem przejechaliśmy odcinek po czym ponownie wróciliśmy do lasu i skierowaliśmy się ku polanie. Zaczął się odcinek na którym znajdowało się kilka szerokich rowów. Chciałam je spokojnie przejchać stępem, ale Coco miał pomysł , który i mnie się spodobał. Przeskoczyliśmy je wszystkie (czyli cztery), co okazało się lepszym i szybszym rozwiązaniem. Poklepałam Coco za naprawdę dobre skoki po czym zagalopowaliśmy. Wjechaliśmy na pustą, długą ścieżkę dzięki której dojechaliśmy na polanę. Polana a raczej pole znajdowało się na stromej górce, a akurat jej szczyt był naszym aktualnym celem. Dodałam mocno łydkę . Coco bardzo dobrze zareagował i przeszedł do super wyciągniętego galopu. Zrobiłam półsiad i zaczęliśmy wjeżdżać pod górę. Coco wjechał na nią bardzo agresywanie. Gdy wjechaliśmy przeszliśmy do stój. Przed nami rozciągał się piękny widok morza. Lecz nie mieliśmy na to czasu, czas nas gonił, a gorąc doskwierał. Poklepałam go i dałam znak, że ruszamy. Spokojnym stępem zeszliśmy z górki. Od stajni dzieliła nas jedynie polanka. Postanowiłam, ze ją przegalopujemy. Zagalopowaliśmy , a Coco tak się ucieszył, że jedziemy do domu, że aż go poniosło, ale nie miałam zamiaru go zatrzymywać. Dotraliśmy do rzeki, którą przekłusowaliśmy i wjechaliśmy na dziedziniec. Stamtąd Coco przechwyciła Snow, która wzięła go na spacer....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:36, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trener: Aga
Koń: ***Coco Jumbo
Dyscyplina: Skoki kl. P
Czas: 1H
Data: 23 lipca
Pogoda: Bardzo zimno, mżawka
Miejsce: Kryta hala

Przebieg:

W stajni:
Coco jak zawsze miał bardzo dobry humor. Z siodlarni od razu wzięłam jego cały sprzęt. Przywitałam się z Coco i do dzieła. Wzięłam jego szczoty i zaczęłam go czyścić. W sumie nie był aż tak bardzo brudny, był tylko trochę zakurzony. Czyszczenie więc poszło szybko. Teraz kopyta. Coco grzecznie podawał wszystkie kopytka. Niestety były bardzo brudne. Musiałam je długo trzymać przez co chłopak się niecierpliwił. Poklepałam go za to, że grzecznie stał. Upewniłam się jeszcze czy nie ma jakichś zaklejek. Po tym wzięłam się za siodłanie. Najpierw ogłowie - nie było problemów. Siodło. Trochę się wiercił przy zapinaniu popręgu, ale dało się przeżyć. Założyłam wodze za strzemiona i pobiegłam po palcat oraz kask. Zdjęłam mu wodze z szyi i poszliśmy na halę. Gdy byliśmy już na hali włączyłam światło i poszliśmy na środek.
Tam dociągnęłam popręg i wyregulowałam strzemiona. Hop w siodło, ostatnie regulacje. czas rozpocząć rozgrzewkę.

Rozgrzewka:
Na początek stępowanie. Ok. 10 minutek. Coco szedł żywym, energicznym stępem, a ja w tym czasie regulowałam sobie strzemiona. Po 5 minutach zmieniliśmy kierunku przez środek ujeżdżalni. Gdy upłynęło 10 minut zebrałam wodze i zarządziłam kłus. Coco podniósł wysoko głowę i zakłusował od pierwszej łydki. Kłus był leniwy przez co trzeba było cały czas przyciskać łydki. Wałaszek podnosił wysoko nogi - został podkuty ^^ na początku jedno swobodne kółko kłusa, a potem wykonaliśmy kilka figur- koło, woltę i zmieniliśmy kierunek poprzez przekątną i te same figury w drugą stronę. Następne koło na krótkiej ścianie i serpentyna na długiej. Coco szedł dzisiaj bardzo dobrze( przynajmniej jak na razie ^^ ) od najmniejszej łydki i sygnału. Teraz pare ćwiczeń z ujeżdżenia. Przeszliśmy do stępa. Wydłużenie kroku i skracanie na zakręcie. Tak jest! Chociaż Coco nie był chętny do przyspieszania to nieźle się spisał. ZMiana kierunku i to samo na równoległej ścianie. Tak teraz nawet dobrze! A teraz moje ulubione zadem do środka. Gdy byliśmy na długiej ścianie zaczęłam działać wodzami i mocno łydkami(niechętnie się zgina). Niestety było bardzo mało wygięcia. W zkaręcie zmieniliśmy kierunek i jeszcze raz na tej samej ścianie powtórzymy to. No teraz lepiej, ale stać go na więcej. Zmieniliśmy kierunek i to samo na anstępnej ścianie. Pierwsze wygięcie było takie sobie, ale następne... idealne! Poklepałam go i w zakręcie przeszliśmy do kłusa. Dalej bawiliśmy się w wydłużanie i skracanie kroku. Za dobrze wykonane ćwiczenie poklepałam go, a teraz zadem do wewnątrz w kłusie. No teraz dobrze. Przeszliśmy tak całą ścianę. Zmieniliśmy kierunek i jeszcze raz. Na następnej ścianie to samo. Po tych ćwiczeniach teraz rozgrzewka dla mnie. Wyciągnęłam nogi ze strzemion i anglezowałam. Po dwóch okrążeniach do ćwiczebnego,a potem półsiad. Gdy skończyłam włożyłam nogi do strzemion i teraz poprzechodzimy sobie przez cavaletti. Na razie cztery drążki. Snow ładnie ustawiła je na kłusa. Odpowiedni najazd i półsiad. Dałam mu łydkę aby się tak nie gramolił. Raz , raz raz i bardzo dobrze. Teraz najazd z drugiej strony. Półsiad i raz, raz, raz - super! Poprosiłam ją aby dała na środek straszne drągi... niech będą trzy. Jedno kółeczko kłusa i najazd na drągi. Skróciłam wodze mocno przytrzymałam go łydkami. Pierwszy przeszedł , a na drugim wyłamał. Kolejna próba - to samo. Poprosiłam Snow, aby odsunęła trzeciego drąga. Ponowny najazd. Raz, Raz i ładnie przeszedł. Potknął się , ale przeszedł i za to go poklepałam. Jeszcze raz. No teraz dobrze! Snow dostawiła trzeciego drąga. Raz, raz, raz! Bardzo dobrze! Przeszliśmy teraz do galopu i najechaliśmy na drążki z galopu. Powtórzyliśmy to w obie strony. Później po dwa kółka galopu w prawo i w lewo. Poklepałam go i do stępa. Dałam mu luźnej wodzy, a Snow poprosiłam , aby przysunęła przeszkody.

Trening właściwy:
Dałam Coco całą wodzę aby sobie troszkę odpoczął. Snow przytargała wszystkie przeszkody - w tym nasze nowiutkie. 'Coco! Jak jakąś zrzucisz to będziesz je malował!' Powiedziałam mu żeby później nie było, że nie ostrzegałam ^^. Parkur był już gotowy. trudny to on nie był, ale było dużo zakrętów nad którymi musimy popracować. Parkur był gotowy. Na początek poskaczemy sobie niwielki rząd - 60 cm, który jest na środku - dla rozluźnienia. Hop i Hop! Dobrze. teraz stacjonatkę 80 cm. Ładnie i teraz poprosiłam o podniesienie do 95. Dobrze tak jest Coco! ostatnia to 105 cm. Tak dobrze. No to parkur czas zacząć! Snow przesunęła stacjonatę i rząd na swoje miejsce. Parkur wyglądał tak.
Stacjonata - 80 cm
Rządz dwóch stacjonat - 70 cm
Okser - 90 cm
Stacjonata - 100 cm
Okser - 95 cm
Stacjonata - 105 cm
Rząd trzech stacjonat - 80 cm - 90 cm - 105 cm
Stacjonata - 110 cm
Straszny drąg - 85 cm
Ok no to czas zacząć. Przejście do kłusa i do galopu. Zrobiliśmy sobie najpierw jedno kółko galopu po czym rozpoczęliśmy parkur. Stacjonata poszła bez problemu. Coco skoczył ją z bardzo dużym zapasem. Rząd wyszedł średnio, ale to tylko i wyłącznie moja wina - straciłam równoagę. Na szczęście obyło się bez zrzutki. Coco teraz bardzo przyspieszył. Skróciliśmy trochę galopu, aby nie miał problemu z odmierzeniem wyskoku. Ostry zakręt i na okser. Udało nam się zrobić naprawdę dobry najazd zobaczymy jak będzie ze skokiem. nagle Coco Jumbo naprawdę przyspieszył. Za wcześnie oddał skok, ale nie zrzucił. Faza lotu była strasznie długa, a przynajmniej dla mnie. Lądowanie było za to bardzo ostre. Czas na stacjonatkę. Coco Jumbo nie miał z nią problemów przeskoczył bardzo ładnie i delikatnie. Kolejny zakręt na szczęście Coco się wyrobił. Najazd na okser 95 cm. Przez ostry zakręt mieliśmy bardzo krzywy najazd. Coco jednak tym się nie przejmował i skoczył. Puknął o drąg, ale nie zrzucił. Teraz stacjonata. Coco teraz bardzo zwolnił. Spróbowałam go pośpieszyć ale niezbyt to się udało. Zrzutka. trudno jedziemy na następną. Teraz rząd. teraz Coco Jumbo dał se z nim naprawdę bardzo dobrze radę. Stacjonatka 110 cm o dziwo nie stanowiła dla niego problemów, a zrzucił 105 cm ^^. Czas na straszny drąg. Coco zaczął się stresować. Bardzo dobry najazd i już na miejscu wyskoku było wyłamanie. Jeszcze raz. No teraz dobrze było. Jeszcze poćwiczymy z tymi drągami bo się ich panicznie boisz. Powtózyliśmy najazd na stacjonatę 105 cm. Teraz było prawie dobrze gdyby nie fakt , że strasznie pędził. Przeszliśmy do kłusa i do stępa. Poklepałam go i popuściłam mu popręg. Przybiegła do mnie Snow , że jestem pilnie wzywana do telefonu. Musiałam zsiąść z Coco i pobiec do biura. Snow zajęła się Miśkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:37, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Zajęcia z Coco Jumbo
Trener: Aga
Niestety Coco ma zranioną nogę więc musi troszkę odpocząć, ale to nie znaczy, że może całe dnie być na pastwisko i nic nie robić. Pobawimy się w jedną z zabaw a konkretnie w piątą. Będzie tutaj także troszkę z odczulania. Dlaczego nie zaczynamy od początku? Bo niedawno je powatrzaliśmy. Wzięłam od razu linę, carrot sticka i kantarek Coco Jumbo. Weszłam na zielone pastwisko. Rozejrzałam się i nikogo nie było. Zacmokałam głośno. Nagle zza skwerku wyszły trzy moje kochane konie - Kukułka, Sunny Consoll no i Coco Jumbo. Podeszłam kilka kroków, a oni zrobili to samo. Złapałam Coco i założyłam mu kantarek. Wyszliśmy z pastwiska i poslziśmu na kryty lonżownik. Puściłam Coco na niego swobodnie. Położyłam moje narzędzie zbrodni i wyszłam. Przytargałam dwa stojaki z drągiem. Położyłam je z boku. Najpierw się rozgrzejemy z liną. Przypięłam do jego kantarka linę. Staliśmy na środku. Wzięłam carrot sticka. Zrobiłam z nim to co z Sunnim - przy odesłaniu skierowałam jego głowę na zewnątrz, a carrot stickiem pokazałam mu kierunek. Czas na przyzwolenie. Bardzo ładnie szedł po okręgu. Każdy z koni w tej stajni zna na pamięć siedem zabaw dlatego nie popełniają przy nich aż tylu błędów. Za moimi plecami także nie kombinował. Po dwóch kółkach przywołanie - oto nie trzeba było go nawet prosić. Pogłaskałam go i dałam mu chwilę swobody. Czas na kłus. Odesłanie- bardzo ładnie. Jedno kółko stępa i do kłusa. Po dwóch kółkach przywołanie. Pogłaskałam go i wypiesciłam. Tak dobrze się dzisiaj spisuje!. No ale dobra teraz czas na galop. Udało się - ładne zagalopowanie z kłusa. Po trzech kółkach przywołałam go i dałam mu dłuższą chwilę swobody. Po odpoczynku powtórzyliśmy wszystko na drugą stronę. Teraz był już bardziej skupiony i ostrożny. Pochwaliłam go i odpięłam lonżę. powtórzyliśmy wszystko jeszcze raz w obie strony. Dwa razy wracał do mnie w stępie, ale i tak później był odsyłany i wszystko od początku zaczynaliśmy. No dobrze to teraz czas przejść do kwintesencji naszych zajęć - skoki. Zostawiłam go i poszłam ustawiać przeszkodę. On cały czas ciekawsko za mną chodził. Ustawiłam na trzydziestkę - to powinna być dla niego pestka. Pogłaskałam go i odesłałam zaraz za przeszkodą. Zarządziłam kłus. Bardzo dobrze szedł po okręgu. Cały czas starałam się aby utrzymał kłus. Tak będę mogła przyjrzeć się jak skacze. Miał bardzo ładny zebrany najazd. W dobrym miejscu wymierzył odskok. Wow. Ale miał zapas. Świetnie skoczył i nie było przejścia do galopu. Zarządziłam stęp i przywołałam go. Uśmiechnęłam się do niego promiennie i pogłaskałam go. Odesłałam go tym razem z przeciwnej strony na najazd. Byłam obrócona w stronę przeszkody rzecz jasna Wink. Zarządziłam kłus. Usłyszałam jak za moimi plecami Coco jedzie tym razem wyciągniętym kłusem. Trochę krzywo najechał, ale wyszło dobrze. Przywołanie i wygłaskałam go. Przeszkodę przestawiłam w inne miejsce i przestawiłam na pięćdziesiątkę. Dzisiaj nie będziemy dużo skakać. Odesłałam go zaraz za przeszkodą. Szybko zarządziłam kłus , a po nim galop. Tak jest bardzo ładnie. Galop był odpowiednio szybki. Szczerze mówiąc idealny. Coco skoczył. Zauważyłam, że ma naprawdę dobry baskil na co właściwie nigdy nie zwracałam uwagi. Przywołałam go i pogłaskałam. To na tyle - nie chcę go przemęczać. Pogłaskałam go i poklepałam. Zostawiłam cały sprzęt tutaj. Zdjęłam mu także kantarek. Wzięłam go za grzywię i zaprowadziłam na padok. Otworzyłam bramkę i puściłam go, a on ciekawsko się na mnie spojrzał, odwrócił się i pogalopował do reszty koni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:37, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Koń: Coco Jumbo
Trener: Albinka

Wyczyściłam i osiodłałam Coco i wsiadłam na niego. Jej jak to dobrze znów na tobie siedzieć. Poszłam na ujeżdzalnie i zaczęłam stępować. Jej kochany tęsknie za toba wiesz . Przytuliłam go. Przeszłam na kontakt i zaczęłam dodawać stępa. Najpierw wolno poźniej skracanie i wydłużanie na zmiane. Coco fajnie reagował na pomoce. Zrobiłam kilka wolt o różnych średnicach. Coco fajnie chodził i ogólnie podobało mi się to jak Agi go trenuje. Po tej rozgrzewce dopięłam popręg. Dodałam łydki i zakłusowałam. Coco na poczatku poszedł strasznie wolnym kłusem ale mu cmoknęłam i było fajnie .. Jechałam najpierw całe koło dla rozluźnienia. Poźniej znowu przypomniałam mu o kontakcie. Zrobiłam woltę w lewo o średnicy 10 metrów. Coco ładnie sie wyginał nawet zdołałam go lekko zebrac. Zrobiłam teraz przekątną w kłusie wyciągniętym. Ale Coco zamiast iść w wyciągniętym zaczął galopować. Prrr.. więc jeszcze raz... i znowu to samo. Zatrzymałam go lekko szarpnęłam. Wziął łeb do góry i chyba chciał stanąć lewade ale szybko dałam mu łydy. Po chwili dalej już kłusowaliśmy.. wiec jeszcze raz przekątna w kłusie. Tym razem ładnie wyciągnął. Ok do stępa.. sprawdziłam popręg ale był dobrze. Chwię stepowałam. Zrobiłam teraz serpentynę o jednym łuku w stępie. Coco ładnie mi dojechał na jeden krok do X tak jak chciałam. Poźniej zakłusowałam. Na długiej ścianie zrobiłam wyciągnięcie. Super . na krótkiej skrócenie i tak na zmiane przez ok 4 kołka. Ok Zrobiłam połwolty i znowu to samo. Na tę stronę było trochę wiecej problemów ale jakoś poszło. No dobra.. do stępa i chwila odpoczynku. Po 5 minutach ruszyłam kłusem i dałam łydy do galopu. Coco poczatkowo tylko machnął głową.. oo Coco co ty robisz łyda mocna i galop. Coco zagalopował i bryknął. Ok.. jedziemy dalej. Łyda łyda łyda bo Coco troche zwolnił. Zrobiłam koło w galopie ale w połowie koła zwolnił do kłusa! NIE! galop krzyknelam i dalam mocne lydy ten nic.. wiec jeszcze raz galop i bata.. zagalopował. Jedziemy dalej jeszcze jedno koło.. tym razem ladniej nie przeszedł do kłusa ale nie dojechał do konca do sciany. No dobra do stępa. Pojedziemy sobie cos z programu L3 i wystarczy. No dobra po paru minutach stepa ruszyłam kłusem. Wjechałam na linię srodkową i zatrzymałam. Zrobił niestety po zatrzymaniu jeszcze krok. Ukłoniłam sie do pustych trybun i zakłusowałam . W C ruszyłam w lewo potem w E? w lewo i do X w X wolta o średnicy 20 metrów. Coco ładnie sie trzymał rysunku. Po ponownym dojechaniu do X znowu wolta tym razem w prawo. Tym razem z rysunkiem było gorzej. Ale ok.. teraz pomiędzy A i K zagalopowanie dałam łydy i o dziwo ładnie zagalopował. Teraz koło w galopie cały czas pilnowałam go na łydach i na kontakcie... i poszedł ładnie.. no dobra po kole do kłusa i teraz przekątna w kłusie anglezowanym. Początkowo nie chciał wydłużyć.. ale potem łydy łydy łydy i w X juz ladnie . ok w A przejscie do stępa. Chwila stępa a ten sobie stanal.. ej dalej lydy mocne.. przekątna teraz w stępie.. cały czas go musialam pilnować bo nie chciał iść. Ok w C znowu zakłusowanie w B? żucie z ręki ładnie opuścił łeb niestety już go potem nie chciał spowrotem podniesc musialam go lekko pociagnac.. Ok teraz juz wjezdzamy na linie środkową i stój . ładnie ładnie poklepałam . Poźniej rozkłsuowałam go jeszcze dwa kołka na luźnych wodzach i rozstępowalam i zaprowadzilam do stajni .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:37, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Koń: Coco Jumbo
Trener: Albinka

No dobra znowu wyczysciłam konia rano jeździlismy L to teraz P. Osiodłałam i wsiadłam znowu dopięłam popręg. Ruszyłam na ujeżdzalnie. Ok szybko dodawałam łydy żywo stępowalam żeby się rozgrzał. Zrobiłam kilka wolt . Potem połwolty.. Ok teraz zrobilam w stępie wyciagnietym przekątną. No dobra.. zakłusujemy... zrobiłam koło w kłusie i dałam do stępa żeby dopiąć popręg. No dobra teraz w stępie zrobimy serpentynę o jednym łuku. Ładnie nam poszła jak rano ładnie doszedł. Ok teraz o trzech łukach .. ładnie się wyginął ładnie reagował na pomoce. Więc zakłusowałam. Znowu robiłam zmiany kierunku przez ujeżdzalnie w wydłuzonym. Lepiej nam szło chociaż znowu chciał podgalopowywać. Poźniej robiliśmy wolty o róznej średnicy zaczynajac na 20 konczac na 5 metrach. Na tych 5 chcial przejsc do stepa ale szybko go upomnialam lydą. Ok.. no dobra teraz zrobiłam co jakiś czas zatrzymanie. Po paru razach udało nam sie zupełnie czysto stanac. No dobra chwila stępa. Dałam mu luźne wodze żeby sobie rozluźnił łeb. Ok po 5 minutach zakłusowałam i zagalopowałam. Ok tym razem ladniej szybciej wiec dodalam na dlugich scianach a na krótkich skracałam.. ladnie nam poszlo tylko troche musi nauczyc sie szybszych rekacji na te pomocę. Ok poklepałam. Przeszłam do kłusa i zmienilam kierunek.. zagalopowalam znowu puscilam luźne wodze. I galopowalam tak poźniej sprobowalam zrobić kolo w galopie na luźnych wodzach i prawie nam wyszlo.. tylo zamiast na scianie zrobic jeden krok zrobil 3 ale i tak spoko.. poklepałam i dałam mu chwilę stępa. No dobra z nim nie bede jechala calosci tylko elementy P. A przynajmniej część ruszyłam kłusem i juz zaczelam od 3 punktu P-6. pomiedzy D i X jechałam kłusem i zrobiłam woltę. Ładnie nam by poszla tylko mielismy mały problem z rysunkiem.. wiec zrobilam ja ponownie tym razem lepiej. W C pojechałam w lewo. w E w lewo w X zatrzymanie. To ładnie zatrzymał sie i to równo. W B w prawo teraz KXM zmiana kierunku kłusem pośrednim M kłusem roboczym. O dziwo Coco ładnie mi reagował i nie zwalniał. W C stępem pośrednim. Ten znowu chcial robic to samo co rano ale caly czas go pilnowalam na lydach. HXF zmiana kierunku stepem spowodnym caly czas dodawalam lydy i go pilnowalam. Treaz zagalopowanie w A .. przygotowalam go mocne lydy i galop ! Tak zagalopowal poklepalam.. jechalam dalej. Koło w prawo o średnicy 15 metrów poszedł ładnie... Smile Teraz pomiędzy MF przejscie do galopu pośredniego.. troche mielismy kłopotów ze zmiana tepa ale poźniej już dobrze. Połwolty w lewo i kontrgalop... raz dwa trzy cztery galopuj galopuj Coco bardzo chcial przejsc do klusa a mialo to byc dopiero w K widocznie mu sie niewygodnie na ta noge galopowalo i przeszedl troche wczesniej. Musisz z nim to pocwiczyc... ok juz nie jedziemy dalej jeszcze raz przejedziemy kontr galopem zagalopowalam wiec.. i zrobilam polwolty caly czas go pilnowalam i jakos przejechal ten dystans ale chod mial niewrownomierny... zmienilam noge przez przejscie do klusa przegalopowalam na luźnych wodzach dwa kołka potem go rozkłusowałam i rozstepowlam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:38, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Trener: Arabianka
Koń: Coco Jumbo
Dyscyplina: Ujeżdżenie kl. L

Przyjechałam do stadniny po czym wysiadłam z samochodu.Od razu skierowałam sie w stronę siodlarni. Wzięłam szczotki i kantar po czym poszłam do ogiera. Coco Jumbo stał w boksie wychylając łeb i patrząc ciekawie na mnie. Podeszłam do ogierka.- Cześc śliczny-przywitałam się.Dałam mu marchewke po czym pogłaskałam go po pysku.-Dzisiaj zrobimy sobie trening ujeżdżeniowy. Co ty na to? - powiedziałam i poklepałam wałaszka po szyi.
Coco spojrzał na mnie po wziął się za wcinanie sianka.Otworzyłam boks po czym nałożyłam mu kantar i go przywiązałam.Wzięłam się do czyszczenia ogiera. Po krótkim czasie Jumbo był czysty. Poszłam więc do siodlarni odłożyć szczotki i wziąć siodło, ogłowie oraz owijki, a następnie wróciłam do ogiera. Na początku osiodłałam go i złożyłam ogłowie, a dopiero potem zajęłam się owijaniem nóg. Gdy Coco był gotowy do jazdy poszliśmy na halę.Wprowadziłam go na hale po czym wsiadłam. Koń stał spokojnie i czekał na sygnał do ruchu. Dopasowałam sobie dokładnie strzemiona,po czym dałam mu sygnał do ruszenia. Dałam mu możliwość narzucenia kierunki, więc zostawiłam go na luźnej wodzy. Tempo narzuciłam mu ja, działając impulsywnie ale też delikatnie łydką. Szliśmy dość szybkim stępem. Na długiej ścianie dociągnęłam popręg w stępie. Chciałam wypróbować ogiera w "stój" więc zganaszowałam go działając łydką a następnie zjechaliśmy do środka. Tuż przed samym środkiem przygotowałam konia do zmiany ruchu, w tym przypadku zatrzymania.Aby ogier się zatrzymał, ścisnęłam lekko w łydkach jego boki aby ten podstawił nogi pod zad. Gdy tylko wałaszek podstawił nogi, odchyliłam się lekko do tyłu, jednocześnie przytrzymując go delikatnie na pysku.Coco Jumbo zatrzymał się. Nie było to może perfekcyjne zatrzymanie, ale było dobrze wykonane. Poklepałam ogiera i ruszyliśmy stępem. Postanowiłam że poćwiczymy trochę i kilka razy wykonamy jeszcze kilka zatrzymań ze stępa do pozycji "stój". Z każdym zatrzymaniem, każdą próbą szło nam coraz lepiej. Wałaszek podczas zatrzymań był gotowy do ponownego ruszenia. W końcu uznałam że sobie trochę pokłusujemy. Ponieważ Jumbo był cały czas zaganaszowany, dałam mu tylko lekki sygnał łydką. W tym momencie zakłusowaliśmy. ,,Zostałam" w siodle w celu poprawienia równowagi i samego dosiadu. Cały czas trzymałam łydki przyłożone do boków konia aby szedł rytmicznie, żywo i nie przechodził do stępa. Ogier z początku denerwował się, ale gdy tylko bardziej się rozluźniłam i mocniej usiadłam w siodło uspokoił się. Po kilku ,,rundkach" kłusa na prawo i lewo, uznałam że się troszkę powyginamy i rozluźnimy. Na początek zrobiliśmy kilka wolt. Ogier wykonywał wolty na komendy dosiadu i łydek (zewnętrzna za- wewnętrzną na popręg). Na początku działałam lekko wodzami (wewnętrzna odstawiona, ustawia głowę ogiera do skrętu a zewnętrzna przystawiona do szyi konia pokazuje w którą stronę ogier ma skręcić). Z początku, ogier skracał wolty. Dopiero gdy zaczęłam mocniej działać wewnętrzną łydką ogier lepiej wchodził w wolty. Z czasem wykonywał coraz ładniejsze, krąglejsze wolty. Aż w końcu, robił bardzo ładne wolty na komendy samego dosiadu i łydek. Jumbo mimo to, że trenował z całych sił, cały czas chodził chętnie i dynamicznie. Będąc jednocześnie rozluźnionym. Z każdym krokiem ogier i ja byłam coraz luźniejsza a mój dosiad stawał się coraz lepszy, stabilniejszy. Po wykonywanych coraz to ładniejszych wolt, przyszedł czas na koła. Stosowałam te same pomoce co przy woltach. No może trochę mocniej przesunęłam łydki i nimi działałam. Oraz siadałam bardziej na zewnętrzną stronę. Na pierwszych dwóch kołach Coco tracił równowagę i usztywniał się, przez co "ścinał" koła. Jednak z każdym kołem szło mu coraz lepiej. Po którymś kole zauważyłam, że wykonywane przez nas okrążenia były bardzo ładne - płynne, dynamiczne, okrągłe, równomierne. Były wykonywane w świetnym zgraniu i rozluźnieniu. Po udanych kołach potrenowaliśmy trochę półwolty, zmiany kierunku po przekątnych oraz przez ujeżdżalnię. Jednak na te ćwiczenia straciliśmy bardzo mało czasu, ponieważ ogier wszystko dobrze i ładnie wykonywał. Oczywiście nie było jakoś perfekcyjnie czy cudownie, zdarzały się jakieś błędy, ale były one naprawdę drobne. Wynikały raczej z "ogierczego charakteru" Jumbo niż z braku umiejętności.
Po przebytych ćwiczeniach, dość czasochłonnych, uznałam że nie będę już go męczyła kolejnymi ewolucjami. Dlatego przeszliśmy do galopu. Aby zagalopować odchyliłam się lekko do tyłu, wsiadłam mocniej w siodło, przesunęłam łydkę zewnętrzną za popręg a wewnętrzną na popręg. W narożniku zadziałałam tymi pomocami. Zagalopowaliśmy błyskawicznie. W galopie również jechaliśmy wolty i półwolty oraz koła i wychodziły nam dość dobrze. Galopowaliśmy [jak również przedtem stępowaliśmy i kłusowaliśmy] na obie strony. Po galopie usztywniłam sie i zadziałałam łydkami oraz odchyliłam się do tyłu a ogier przeszedł do kłusa. Ponieważ poprzednie ćwiczenia były dość męczące dla mnie oraz ogiera, teraz dałam mu odpocząć oddawając ogierowi wodze. Ogier wyciągnął szyję i nie szedł już w lekkim zebraniu, lecz szedł całkiem luźno. Po kłusie przeszliśmy do stępa.
Poluźniłam ogierowi popręg i odstawiłam łydki. Podążaliśmy luźnym, wolnym stępem. Stępowaliśmy dość długo, bo 15 minut, gdyż chciałam aby ogier sobie odsapnął. Następnie zjechaliśmy do środka, gdzie zatrzymaliśmy się. Z zatrzymaniem nie było już najmniejszych problemów. Zsiadłam z ogiera, odpięłam popręg, podciągnęłam strzemiona, odpięłam nachrapnik i pasek podgardla. W końcu ruszyliśmy do boksu.
W boksie rozsiodłałam go i przetarłam wiązką słomy. Na koniec rozmasowałam ogiera zwracając szczególną uwagę na mięśnie nóg i szyję. Gdy koń po masażu był rozluźniony, poszłam do siodlarni odłożyć siodło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin