Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Diana - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:04, 02 Lip 2008    Temat postu: Diana - Treningi

Tu trenujecie z koniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:05, 02 Lip 2008    Temat postu:

PNH, spacer
Weszłam do stajni. W oczy od razu rzuciła mi się siwa klacz. Sprawiała jednak wrażenie raczej smutnej.Podeszłam do jej boksu i wyciągnęłam do niej rękę. Niepewnie podeszła i powąchała mnie. Uśmiechnęłam się. Otworzyłam drzwi i weszłam do boksu, klacz cofnęła się o kilka kroków. Pogłaskałam ją i dałam jej cukierka. Schrupała go ze smakiem. Złapałam ją za jej zdezelowany kantar i wyprowadziłam na korytarz. Wzięłam do ręki szczotki i delikatnie zaczęłam ją czyścić. Diana obserwowała dokładnie każdy mój ruch. Po dwudziestu minutach była już całkiem czysta. Wzięłam ją więc na lonżownik. Zamknęłam za nami furtkę. Klaczka z zainteresowaniem rozejrzała się dookoła. Pogłaskałam ją po szyi, a ona zarżała cicho. Zaczęłam głaskać ją po całym ciele, a ona, o dziwo, pozwalała mi na to. Po kilku minutach takiego głaskania obie byłyśmy w dobrych humorach Smile Diana przestała patrzeć na mnie z obawą, zaczęła natomiast z radością ;]
Złapałam za sam koniec uwiązu. Palce prawej dłoni ułożyłam w "jeża" i dotknęłam nimi łopatki klaczy. Oczywiście od nacisku na samą sierść nie ustąpiła, więc poprzez nacisk na skórę doszłam do nacisku na mięsień i wtedy Diana obróciła się na zadzie o 2 kroki Smile Natychmiast odpuściłam i pogłaskałam naciskane miejsce. Powtórzyłam ćwiczenie z drugiej strony, znowu dochodząc do trzeciej fazy stanowczości. Przeszłam do zadu, znów trzecia faza. Po kilku próbach tej zabawy (w różnych miejscach) klacz zaczęła reagować na nacisk na skórę Smile Stwierdziłam, że jak na jeden dzień - wystarczy. Powtórzyłam więc Friendly Game i wyszłyśmy z lonżownika. Korzystając z ładnej pogody, stwierdziłam, że możemy iść na spacer. Otworzyłam więc bramę stajni i mało uczęszczaną dróżką udałyśmy się w stronę lasu.
- Jaką śliczną masz klacz! - powiedział przejeżdżający akurat obok nas mieszkaniec wsi, a ja odpowiedziałam tylko, że to nie moja Wink Mała rozglądała się z wielką ciekawością budzącej się do życia przyrodzie, a ja cieszyłam się, patrząc jak z minuty na minutę nabiera odwagi Smile Spacerowałyśmy dobre 40 minut, po drodze mijając kilka zająców, sarnę i całe mnóstwo wiewiórek. Przy każdym takim "strasznym stworze" Diana zatrzymywała się, stawiała pionowo uszy, robiła wielkie oczy, czekała aż stwór przejdzie na drugą stronę drogi, po czym ruszała dalej przed siebie, jak gdyby nigdy nic Wink Wróciłyśmy do stajni lekko ubłocone, bo na drodze napotkało nas też kilka kałuży. Jako że było 20 stopni, stwierdziłam, że mogę opłukać klaczy nogi wodą i tak też zrobiłam. Po tej czynności dałam jej dużą, soczystą marchewkę i zaprowadziłam do boksu.
- Do zobaczenia, Mała - powiedziałam na pożegnanie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:05, 02 Lip 2008    Temat postu:

PNH, spacer
Korzystając z okazji, że akurat jestem w SC, postanowiłam odwiedzić Dianę. Weszłam do stajni, kilka koni obróciło się w boksie, żeby zobaczyć kto je nawiedził Wink Siwa wychyliła głowę z boksu, popatrzyła na mnie i zarżała. Uśmiechnęłam się. Otworzyłam drzwi jej boksu i wyciągnęłam do niej rękę z cukierkiem. Zjadła go w mgnieniu oka Smile Przymknęłam za mną drzwi, pogłaskałam klacz po szyi.
- Oj, skaleczyłaś się - powiedziałam widząc średniej wielkości rankę na nodze. Wyszłam z boksu, a po chwili wróciłam z wodą utlenioną w ręku. Wyprowadziłam Dianę na korytarz i delikatnie zdezynfekowałam ranę. Klacz nie sprawiała problemów, nagrodziłam ją cukierkiem.
Przypięłam jej do kantara uwiąz, a jego drugi koniec przywiązałam do kółeczka przy jej boksie. Wzięłam szczotki leżące po drugiej stronie korytarza i zabrałam się za czyszczenie. Mała stała spokojnie, uważnie obserwowała moje ruchy. Denerwowała się tylko, gdy zbliżałam się do skaleczonego miejsca na prawej przedniej nodze. Była strasznie ubłocona, więc doprowadzenie jej do stanu względnej bieli zajęło mi niemal pół godziny. Zmęczona, napiłam się trochę wody, odwiązałam klacz i zabrałam ją na nasz drugi wspólny spacer. Gdy zbliżałyśmy się do bramy stajni, Diana zarżała radośnie i strzeliła małego baranka Wink Była śliczna pogoda. Słońce świeciło, temperatura 22 stopnie, zero wiatru, a na niebie same obłoczki. Po drodze mijałyśmy łąki, jakiś strumyczek i mnóstwo leśnych zwierząt, które, przy bliższym poznaniu, wcale nie były takie straszne! Wink Napełnione dobrym humorem, z dotlenionymi mózgami, po półgodzinnym wiosennym spacerku w ręku wróciłyśmy do stajni Smile Obmyłam Małej nogi wodą, jeszcze raz zdezynfekowałam rankę i wypuściłam na pastwisko do innych koni Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:06, 02 Lip 2008    Temat postu:

PNH, lonża
Dziś miałam tylko chwilkę wolnego czasu, jednak przyjechałam do SC aby chociaż przywitać się z Małą. Była akurat na pastwisku, więc minęło dobre pół godziny zanim ją znalazłam. Przywitałam ją miłym słowem i pogłaskaniem po szyi. Miałam przy sobie uwiąz. Przyczepiłam go więc do kantara i zabrałam Dianę do stajni. Tam wyczyściłam ją dokładnie i zdezynfekowałam ranę - dziś wyglądała o wiele lepiej Wink Wzięłam klacz na lonżownik i przelonżowałam ją, aby się trochę poruszała Wink Później pobawiłyśmy się w Friendly game i porcupine game, dałam Dianie marchewkę i po dwóch godzinach spędzonych razem wypuściłam z powrotem na pastwisko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:08, 02 Lip 2008    Temat postu:

PNH, podstawy ujeżdżenia, spacer
Przyjechałam do SC, najpierw zajęłam się Gretą, ale stwierdziłam, że skoro już tu jestem, to nie mogę nie spotkać się z moim i w dodatku ulubionym koniem Wink Znalazłam Dianę na pastwisku. Klaczka wypatrzyła mnie z dość daleka i podbiegła zgrabnym kłusem. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po szyi.
- No, Mała.. pracę czas zacząć! - powiedziałam z uśmiechem, złapałam klacz za kantar i sprowadziłam do stajni. Tam szybko wyczyściłam ją. Zauważyłam, że ranka wygląda już dużo lepiej niż dwa dni temu. Dałam Dianie marchewkę i poprosiłam stajennego aby przez chwilę ją popilnował, ja w tym czasie poszłam po lonżę. Wróciłam, podziękowałam, odwiązałam Małą i poszłyśmy na lonżownik.
Diana podążała za mną żywym krokiem, co chwilę rżąc radośnie. Weszłyśmy na plac, zamknęłam za nami bramę, a Dianie przypięłam do kantara lonżę. Naprowadziłam ją na ścieżkę, klacz od razu załapała i poszła przed siebie stępem. Przez chwilę przestałam ją kontrolować wzrokiem - zapatrzyłam się na pasące się w oddali Damę Pik, Pinxit Molly i Jaśmina. Diana zauważyła, że nie zwracam na nią uwagi, cicho podeszła do mnie od tyłu i delikatnie trąciła mnie chrapami, natychmiast budząc mnie ze 'snu'. Roześmiałam sie, odwróciłam się do niej i podrapałam po chrapach.
- No idź, idź, Mała - powiedziałam, a klacz jakby mnie zrozumiała Wink Wróciła na ścieżkę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Po jakichś 8 minutach stępa, kazałam.. nie, to złe słowo. poprosiłam też nie. nakłoniłam Wink Dianę do kłusa. Klacz ruszyła bez problemów. Szła bardzo żywo i szybko. Kilka minut pokłusowała sobie w obie strony, trochę pogalopowała strzelając przy tym mnóstwo baranków z radości Smile Chwila stępa. Odpięłam jej lonżę aby móc ułożyć trzy drągi na kłus. Przypięłam lonżę z powrotem i Diana zakłusowała. Bardzo się zdziwiła, gdy na jej drodze pojawiło się ni stąd ni zowąd kilka megapatyków xD Jednak, mądra klaczucha, wydłużyła krok i przekłusowała przez leżące potwory nawet ich nie dotykając. Pochwaliłam ją głośno. Zrobila jeszcze dwa kolka w klusie przechodzac przez drągi, po czym przeszla do stępa. Była cała mokra Wink Po ok. 10 minutach stępa i porządnym wytarzaniu się nagrodziłam ją marchewką. Pobawiłysmy sie jeszcze chwile w Friendly Game, po czym poszlysmy schlodzic Dianie nogi szlaufem a następnie wypuściłam klacz na pastwisko do reszty koni, dając jej najpierw biiig całusa w chrapy Wink Ze wzruszeniem patrzyłam jak galopuje do stada w blasku zachodzącego słońca... <chlip> Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:08, 02 Lip 2008    Temat postu:

PNH
Przyjechałam do SC. Było bardzo wcześnie (7.30) więc konie były jeszcze w boksach. Przywitałam się z każdym po kolei, podeszłam do boksu Diany
- Hej, malutka! Wink - powiedziałam na przywitanie. Klacz obwąchała mi rękę i jakby uśmiechnęła się. Dałam jej cukierka, którego akurat przypadkiem miałam w kieszeni kurtki.
- Dziś sporo pracy przed nami Wink - powiedziałam, zdjęłam kurtkę, położyłam ją po drugiej stronie korytarza i poszłam do siodlarni. Po dłuższej chwili wróciłam, cała obładowana Smile Wzięłam szczotki, lonżę, siodło i owijki. Diana spojrzała na mnie z zaciekawieniem i lekką nutką zażenowania Wink Uśmiechnęłam się. Wzięłam do ręki kantar wiszący na wieszaku przy boksie, otworzyłam boks, podeszłam do klaczy i założyłam jej kantar. Wyprowadziłam ją na korytarz, przypięłam do kantara uwiąz i przywiązałam ją do kółeczka przymocowanego do ściany boksu.
Po około 20 minutach solidnego czyszczenia, klacz była lśniąco biała. Wzięłam łyka wody. Założyłam jej po kolei na wszystkie nogi piękne, żółte owijki. Była śliczna pogoda - niebo bezchmurne, 20 stopni, praktycznie zero wiatru... Stwierdziłam więc, że nie ma sensu kisić się na hali. Poprosiłam stajennego, który właśnie przyszedł wyprowadzić konie na pastwisko, aby przed tym zaniósł siodło i lonżę na okrąglak. Ja odwiązałam Dianę, złapałam za koniec uwiązu i poszłyśmy za stajennym. Podziękowałam mu serdecznie za pomoc, weszłam z Dianą na okrąglak. Okolica jeszcze spała. Większość sklepów dopiero się otwierało, pobliskie łąki pokryte były grubą warstwą mgły, na jedynej ulicy w promieniu 5 kilometrów nie było nikogo. Mimo to stajnia tętniła już życiem. Klacz rozejrzała się i głośno zarżała, ptaki zgromadzone na pobliskim dębie zerwały się do lotu Smile Odpięłam Dianie od kantara uwiąz i zamiast niego przymocowałam lonżę. Na początek treningu - Friendly Game. Mała trochę wierciła się przy dotykaniu brzucha, ale po kilku minutach zabawy było jej wszystko jedno. Odwinęłam nieco lonżę, aby była dłuższa, i zaczęłam skakać na około siwej, machając rękami, nogami, głową i językiem Wink Klacz na początku odsunęła się ode mnie o kilka kroków i podniosła wysoko głowę, po pewnym czasie przyzwyczaiła się jednak, że jestem nienormalna XD Przestałam skakać, biegać i się wiercić, podeszłam do niej spokojnie i pogłaskałam ją po szyi, Mała cicho zarżała Smile Następnie pobawiłyśmy się chwilę w Porcupine Game używając jedynie drugiej fazy stanowczości Wink Zabawa ta zajęła nam jakieś kilka minut. Dla uzupełnienia postanowiłam powieszać się trochę na Dianie. Położyłam jej całe ręce na grzbiecie przesuwając je we wszystkie strony, podskoczyłam i przewiesiłam się przez nią, a ona tolerowała to wszystko bez ruchu Wink Stwierdziłam, że jesteśmy już gotowe do właściwego treningu. Odpięłam lonżę od kantara tak, aby Diana stała luzem, wzięłam z ogrodzenia siodło i podeszłam z nim do niej. Postawiła pionowo uszy a w jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. Zaczęłam trząść nim [siodłem] z każdej strony ciała klaczy. Wydawało z siebie multum strasznych dźwięków, skrzypiało, latało w powietrzu, a jednak Diana nawet nie drgnęła! Smile Uznałam więc, że mogę położyć jej je na grzbiecie. Położyłam, nadal się nie ruszyła. Podpięłam popręg - nic xD Super! - pomyślałam, pogłaskałam klacz po szyi w ramach nagrody i zostawiłam ją na środku okrąglaka - poszłam do ogrodzenia po lonżę. Podpięłam ją jej do kantara i machnęłam końcówką, aby ruszyła. Po około 10-minutowym rozstępowaniu, nakłoniłam klacz do kłusa. Szła bez problemu Wink Zrobiła jakieś... dwa czy trzy kółka i poprosiłam ją, by przeszła do stępa. Podeszłam do niej, odpięłam lonżę, przypięłam uwiąz z jednej i drugiej strony kantara. Stanęłam z lewej strony klaczy i podciągnęłam popręg. Odwinęłam strzemiona. Podprowadziłam Dianę do ogrodzenia, weszłam na nie i sprawnie usadowiłam się w siodle - pierwszy raz na jej grzbiecie! Wink Wyregulowałam sobie strzemiona. Zajęło mi to nieco czasu - siodło nówka xD Złapałam końcówkę... linki przymocowanej do kantara i lekko ruszyłam biodrami, aby klacz ruszyła stępem. Po dwóch okrążeniach przesunęłam ciężar ciała na lewo, lewą łydką mocniej dotknęłam jej boku, prawą przesunęłam za popręg, zmieniłyśmy kierunek. Byłam zadziwiona, że klacz będzie tak fajnie reagować na pomoce. Z drugiej strony spodziewałam się tego Wink Uznałam, że okrąglak jest dla nas jednak za mały. Poprosiłam więc stajennego aby otworzył nam bramę i zaprowadził na maneż.
Miasteczko zaczęło już się budzić. Maneż znajdował się tuż przy chodniku, ludzie nim przechodzący zatrzymywali się i patrzyli na mnie i siwą.
Trening ten potraktowałam raczej rekreacyjnie. nie próbowałam jakoś super wyginać kłody czy ćwiczyć wydłużania i skracania chodu. Chciałam przyzwyczaić Dianę do mnie na jej grzbiecie. I chyba mi się to udało. Już po trzech zagalopowaniach udało nam się zrobić w miarę ładną woltę i uniknąć bryknięcia Smile Po mniej więcej godzinie w siodle Diana była już cała mokra. Stwierdziłam, że na dziś tyle wystarczy. Przestępowałam ją, zsiadłam. Zdjęłam z jej grzbietu śliczne siodło od Say ( Wink ), powiesiłam je na ogrodzeniu maneżu, aby czaprak wysechł. Odpięłam uwiąz z jednej strony kantara, złapałam mniej więcej metr od głowy klaczy, kask położyłam na siodle i poszłyśmy na spacer do lasu. Obie odsapnęłyśmy, wyschłyśmy. Wróciłyśmy po mniej więcej 30 minutach. Zdjęłam Dianie z nóg owijki, schłodziłam nogi wodą, dałam dużą, soczystą marchewkę i wypuściłam na pastwisko do reszty koni. Pierwsze co zrobiła, to podeszła do wanny z wodą Wink Piła dłuższą chwilę, popatrzyła na mnie i pogalopowała do stada.
Spojrzałam na zegarek. Była już 10.45... Trening zajął nam ponad 3 godziny O.O Ale opłacało się Wink Zabrałam siodło z ogrodzenia menażu, posprzątałam swoje rzeczy w siodlarni, a do żłobu Diany wrzuciłam dwie duże marchewki Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asia




Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:10, 02 Lip 2008    Temat postu:

Teren na oklep z elementami ujeżdżenia
W SC pojawiłam się z samego rana. Równo o 7 weszłam do stajni. Przywitało mnie mnóstwo zaspanych oczu koni Wink Podeszłam do boksu Diany.
- Hej Mała! - powiedziałam i pocałowałam klacz w chrapy Wink Pogłaskałam ją i udałam się w stronę siodlarni po szczotki. Po chwili wróciłam, wyprowadziłam klacz na korytarz i zabrałam się za czyszczenie. Klacz była strasznie brudna, więc doprowadzenie jej do "stanu używalności" zajęło mi dobre pół godziny.
- No, Siwulcu.. taka ładna pogoda, to sobie na oklep w terenik pojedziemy Wink
Założyłam na głowę kask, odwiązałam uwiąz od kółeczka przy boksie i przymocowałam go z obu stron kantara Diany. Do stajni akurat wszedł stajenny.
- Dzień dobry, mógłby pan pomóc mi wsiąść? Smile - poprosiłam. Po chwili znalazłam się na grzbiecie Diany. Podziękowałam i przesunęłam się trochę bliżej kłębu. Klacz po przywiezieniu jej z opuszczonej stajni była dość mocno wychudzona. Od tamtej pory minęły już jednak ponad trzy miesiące, zdążyła więc przybrać na wadze. I bardzo dobrze, bo inaczej na ten trening musiałabym wziąć poduszkę Wink Poklepałam Dianę po szyi i lekko dotknęłam jej boków łydkami, klacz ruszyła. Wyszłyśmy ze stajni. Słońce znajdowało się już wysoko nad linią horyzontu, a ptaki rozpoczynały swój poranny koncert, uśmiechnęłam się. Brama stajni była otwarta, wyjechałyśmy na drogę z ubitej ziemi. Diana podniosła głowę i postawiła uszy, z zainteresowaniem obserwując świat. W promieniach porannego słońca musiała wyglądać bajecznie.. Smile Właściwie nigdzie nam się nie spieszyło, więc nie próbowałam nakłonić Diany do szybszego stępa. Ten trening postanowiłam potraktować jako zwykły spacer. Minęło około 10 minut stępa, ścisnęłam więc klacz mocniej łydkami i ruszyłam biodrami, ruszyła kłusem. Dojeżdżałyśmy właśnie do lasu. Diana szła wolniutkim, mięciutkim kłusem, który spokojnie dało się wysiedzieć, a jej piękne, wypucowane kopyta doskonale było słychać na drodze. Kłusem jechałyśmy minutkę, może dwie, gdy znalazłyśmy się już w lesie, przeszłyśmy do stępa, aby spokojniej mogła zaznajomić się z terenem. Po kilku minutach stępa znów ruszyłyśmy kłusem, tym razem nieco szybszym. Było niesamowicie cicho, słychac było tylko szum liści i śpiew ptaków Smile Klacz głowę niosła wysoko i dumnie. Zwolniłyśmy trochę, ale nadal jechałyśmy kłusem. Mała obniżyła nieco głowę. Po około 10 minutach kłusa, przeszłyśmy do stępa, aby chwilkę odpocząć przed galopem. W tym czasie dojechałyśmy do znanej mi dobrze długiej, prostej drogi, wprost idealnej właśnie na galop. Tuż przed nią zakłusowałyśmy, a po kilku krokach, dałam Siwej sygnał do galopu. Ruszyła od razu, strzelając przy tym maleńkiego baranka z radości. Droga miała długość około kilometra, więc jechałyśmy wolno, spokojnie i rytmicznie, nie pozwalałam się jej rozpędzać. Galopem przejechałyśmy jakieś 500 - 600 m, następnie przeszłyśmy na kilka kroków do kłusa i do stępa Smile Było niesamowicie ciepło. 25 stopni w cieniu dawało się we znaki. Po 45 minutach przejażdżki, byłam już cała mokra Wink Stwierdziłam więc, że możemy pojechać nad pobliską rzeczkę. Miejscami jest dość płytka - jedynie ok. metra głębokości, tam zmierzałyśmy. Spokojnym stępem dojechałyśmy na miejsce. Diana chętnie i bez problemów weszła do wody, sięgającej jej samego brzucha Wink Musiałam podciągnąć nieco nogi do góry, aby nie zamoczyć butów. Kilka minut kąpieli i wychodzimy Wink Postanowiłam już nie kłusować, aby klacz po drodze do stajni wyschła prawie do końca. Wolniutkim stępem na długiej "wodzy" dojechałyśmy więc pod sam boks Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 15:15, 31 Sie 2009    Temat postu:

Trening z elementami ujeżdżenia i skoków

Dzisiaj w końcu znalazłam czas na porządny trening z Dianą. Klacz od początku pobytu w StarHorses była tylko lonżowana i dwa razy wyjechałyśmy w teren. Teraz nadszedł czas aby sprawdzić jej ujeżdżewniowe umiejętności.
Klacz biegało po padoku kiedy po ną przyszłam. Od razu podbiegła i domagała się smakołyków. Dałam jej smaczka, zapięłam uwiąz i poszłyśmy przed stajnię się czyścić.
Trudno było siwą brudaskę doprowadzić do porządku ale udało mi się to Smile
Wzięłam sprzęt od Efekta i osiodłałam Dianę. SIodło było nieco przyduże więc musiałam dodatkowo zastosować poduszkę i podkładkę pod siodło.
Kiedy klacz była już gotowa, zaprowadziłam ją na maneż. Tam też podciągnęłam popręg, uregulowałam strzemiona i wsiadłam na kobyłę. Od razu ruszyłyśmy żwawym stępem. Klacz miała masę energii, musiałam lekko ją przystopować bo już chciała zakłusować. Teraz Diana szła równym stępem. Zrobiłyśmy kilka ćwiczeń, a mianowicie: wolty, półwolty, serpentyny i wężyki. Na koniec postanowiłam zrobić zwrot na zadzie. Z tego co wiedziałam, klacz od najmłodszych lat "bawiła się" w 7 gier, więc zwrot na zadzie nie był dla niej trudnym elementem do wykonania, zrobiłą go wręcz z dziecinną łatwością.
Kiedy Siwa była już rozgrzana, dałam jej sygnał do kłusa. Zauważyłam, że klacz bardzo ładnie podnosi nogi w kłusie, jest bardzo zwrotna a jej wysoka akcja przednich kończyn pięknie się prezentuje.
W kłusie zrobiłyśmy woltę. Oczywiście nie można było wymagać od konia z niskim doświadczeniem ujeżdżeniowym wspaniałych figur, toteż wolta wyszła jako tako. Następnie przeszłyśmy do stępa i poćwiczyłyśmy żucie z ręki. Delikatnie oddałam wodze, na co klacz zareagowała wyciągnięciem szyi. Następnie pobawiłam się chwilę wędzidłem co poskutkowało tym, że Diana obniżyła głowę. Przeszłyśmy tak kilka kroczków po czym stopniowo nabrałam wodze. Pochwaliłam klacz. Dałam jej łydkę do kłusa. Postanowiłam, że na dzisiaj koniec z ujeżdżeniem więc poćwiczymy elementy skoków. Na początek przeszłyśmy przez kawaletki. Nad każdym drągiem dawałam Dianie wyraźny sygnał do tego, aby podnosiła nogi i uważała. SPisała się znakomicie. Następnie zmieniłyśmy kierunek i to samo w drugą stronę. Po tymćwiczeniu wprowadziłam klacz na woltę. Przy wyjeździe z koła, dałam jej zdecydowany sygnał do galopu. Klacz jedynie machnęłanerwowo ogonem i przeszła do super szybkiego kłusa. Zwolniłam ją i jeszcze raz wjechałam na woltę. Tym razem delikatnie pomogłam sobie palcatem. Tak jak się spodziewałam, klacz strzeliła z zadu i niezadowolona ruszyła galopem. Klacz galopowała tak, jakby były to jej pierwsze galopy w życiu. Mocno musiałam klacz popędzać, ponieważ jej galop był bardzo mało energiczny. Po kilku kołach przeszłam do kłusa a nastepnie do stępa. Naśrodku ujeżdżalni postawiona była malutka koperta, miała może 50cm. Dałam klaczy chwilkę odpocząć, po czym znów kazałam klaczy zagalopować. Tym razem nie było aż tak wielkich problemów, aczkolwiek znów strzeliła z zadu. Najechałam z prawej strony na przeszkodę. Klacz wysoko uniosła głowę ciekawiąc się co też jej stoi na drodze. Przed przeszkoda mocno się wybiła i miękko wylądowałapo drugiej stronie. Sądzę, że był to jej pierwszy skok w życiu Smile
Najechałam jeszcze raz, ale z drugiej strony. Klacz ładnie pokonała kopertę ale jej technika skoku pozostawia wiele do życzenia Rolling Eyes
Na tym skończyłam trening. Zeszłam z klaczy i zdjęłam jej siodło po czym wsiadłam na oklep. Tak stępowałyśmy przez 15 minutpo czym zaprowadziłam Diankę na pastwisko. Miło bylo patrzeć jak siwa biegnie do swoich towarzyszek:)
by Roselle


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin