Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Diana - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roselle
Większy wolontariusz



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:37, 10 Lis 2008    Temat postu: Diana - Treningi

Tu trenujecie z koniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:20, 24 Sty 2009    Temat postu:

Skokowo - Naturalowy za czasów Aktomedu

Koń : Diana
Trener : SHG
Pogoda : Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań...

OPIS : Ale dzisiaj było cholernie zimno ! Przyszłam do Diany o 10.00. Klacz stała w boksie jedząc sianko. Przerwałam jej tę czynność i osiodłałam. Klacz cieszyła się na swoją pierwszą jazdę ze mną, tym bardziej , że była to jazda na hali na kantarku sznurkowym =D. Jeszcze tylko derka, bo jest zimno i byłyśmy gotowe. Na naszej jeszcze półhali ustawiłam przeszkody do LL-ki, tzn. 60-cmowe. A na razie Diana nie jest do sznurkowego przyzwyczajona, bo nie często tak jeżdżę w mojej stajni. W każdym razie na razie musiałam dość mocno jąc iągnąć, bo nie wiedziała, że ma chodzić bez wędzidła. A jest ona dosyć mocnym koniem, bo te razsy pomieszane to dosłownie "wielkie opakowanie" o dobrej duszyczce, czy jakoś tak. W każdym razie przez najbiliższe pół godziny jeździłyśmy tak, zmieniając chód ze stępa na kłus i oodwrotnie. A po tej pół godzinie powoli rozumiała, o co chodzi. Co prawda dalej musiałam ją ciągnąć, ale już nieco lżej. Po tej półgodzinie po raz pierwszy zagalopowałyśmy z Dianą. Mimo moich "złych przeczuć" nie było tak trudno wychamować, a klacz ładnie skręcała. Jeszcze jakieś piętnaście minut jeździłyśmy tak "dla złapania kontaktu na kantarze", a potem jak juz w miarę się rozumiałyśmy to zaczęłyśmy usiłować skakać. Jak już wsponiałam na oklep nie jeżdżę często, więc mi się źle skakało. Ale mimo wszystko z Diany byłam dumna, bo 30- centymetrową przeszkodę po raz pierwszy skoczyła. Uznałam, że nie bede dziś już wyższych skakała, bo jak mówią co za dużo to nie zdrowo. Ale nawet na oklep Diana miała świetną technikę i nie zważała na to co ja wyczyniałam na jej grzbiecie. Bo ciągle po skok się do przodu zsuwałam. Ale jej to dzięki Bogu nie przeszkadzało. Po tej przeszkodzie zrobiłam kilka kółek w galopie po półhali. Ogólnie robiłyśmy długie przerwy, bo nie mamy dużej wprawy w jeździe bez wędzidła. Byłam dumna z klaczy, że potrafiła wszystko od razu zrozumieć =D Jeszcze najechałyśmy na 3 przeszkody, i zaczęłam końcowy etap naszego treningu. Zaczęłam powoli zwalniać tempo, żeby klaczy zbytnio zgrzanej do stajni nie dawać. Dałam jej na koniec jeszcze łytkę, bo chciałam kawałekjeszcze przegalopoać. Potem już tylko wodze zbierałam i zwalniałam klacz, początkowo do kłusa, a potem do stępa. Dawała sobie świetnie radę ze skokami, choć jej trochę przeszkadzałam xD.

-Dobra, mała. Zjeżdżamy i do stajni, co ? - klacz jakby zrozumiała o co mi chodzi i zarżała. No więc wjechałam na niej do stajni, gdzie zeskoczyłam z niej i "rozebrałam", a po Polski rozsiodłałam. Poszłam to zanieść i wróciłam ze szczotkami *Bry, bo Diana swoich jeszcze nie ma. Wyszyściłam ją i wyczesałam, a na koniec oczywiście wprowadziłam do boksu. Tam czekała już na nią woda, którą chciała i to mocno. Na koniec pogłaskałam klacz, a ona otarła się chrapami o moją ręke. Potem dąłam jej cukier, i się ulotniłam xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avocado
Mały wolontariusz



Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:46, 06 Mar 2009    Temat postu:

Koń : Diana
Trener : Av.
Pogoda : Pada deszcz, wieje silny, zimny wiatr, niekiedy się błyska

Weszłam przemoczona i zziębnięta do stajni. Popędziłam przez stajnię do siodlarni. Otworzyłam drzwi z hukiem i wmaszerowałam do ciepłego wręcz gorącego pomieszczenia. Z uśmiechem na ustach zdjęłam mokrą kurtkę, a potem spodnie i bluzę. Przebrałam się w strój do jazdy konnej, a następnie znowu ciepło ubrałam (czyt. Sucha kurtka, grzałki do butów, czapka, szalik, rękawiczki xD). Rozglądnęłam się po siodlarni w poszukiwaniu sprzętu kobyłki, którą od dziś się opiekuje. Wczoraj kiedy do niej zaglądnęłam bardzo mi się spodobała i zachwyciła. Złożyłam wniosek z prośbą o opiekę nad Dianą i udało się ^^
W końcu znalazłam jej szczotki, ogłowię i czaprak. Wzięłam jeszcze pas do lonżowania i poszperałam gdzieś odnajdując jakieś stare owijki. Stwierdziłam, że będzie trzeba niedługo pojechać do All4Rysual i zakupić dla klaczy porządny, nowy sprzęt. Z żalem wyszłam z cieplutkiej siodlarni do zimnej stajni. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do boksu Diany. Postanowiłam wyczyścić ją w boksie jako iż tam jest cieplej niż na korytarzu. Kiedy tylko pojawiłam się przy jej boksie od razu podeszła bliżej z postawionymi uszami. Chyba mnie poznała ^^ Wyciągnęłam zgrzebło i lekko uchyliłam drzwi do boksu. Ciekawska kobyłka wychyliła po za niego nos rozpychając drzwi, które mocniej się otworzyły. Po chwili miała już na zewnątrz cały łeb. Miała postawione uszy do przodu i ciekawski błysk w oku. W pysku przeżuwała jeszcze resztki siana, które przed chwilą jadła. Pogłaskałam ją czule po nosie.
- Witaj Maleńka. – szepnęła do niej i cofnęłam do boksu jej głowę
Zaraz potem weszłam do niego ze zgrzebłem w ręku. Lekko przymknęłam drzwi aby przypadkiem nie wyszła i zaczęłam ją czyścić. Prawdopodobnie tarzała się w nocy w boksie gdyż miała na sierści tonę zaklejek. I nie dość, że na samej sierści. Grzywę miała pozlepianą, nawet ganaszki i nos cały brudny. Po rozczyszczeniu zaklejek odłożyłam zgrzebło, a zamiast niego wzięłam miękką szczotkę, którą potem dokładnie zmiotłam kurz i piach z jej sierści. Oczywiście również miękką szczotką wyczyściłam jej pysk. Następną czynnością jaką zrobiłam było porządne rozczesanie sklejonej grzywy. Na początku palcami, a później grzebieniem. Następnie z ogona wyjęłam jej słomę i siano (oh dobre 10 minut się męczyłam ;| ). Następnie przygotowałam jej ogłowię i założyłam. Na początku było trochę problemów. Nie chciała otworzyć pyska. A kiedy już go otwierała, a ja próbowałam jej włożyć wędzidło do pyska, albo odskakiwała albo podnosiła bardzo wysoko głowę do góry. Dałam sobie na chwilę spokój i przeglądnęłam jej zęby. Faktycznie, czas aby je spiłować. Postanowiłam jutro przyjechać i jej je spiłować, a następnie poćwiczyć trochę na round-penie bez ogłowia tylko na kantarku. Po dłuższej chwili jakoś udało mi się wygrać i włożyć jej wędzidło do pyska. Po zapięciu wszystkich pasków, otworzyłam szerzej drzwi od boksu i wyprowadziłam ją na chłodny korytarz. Przypięłam do kółek od wędzidła lonżę, a następnie przywiązałam klacz do krat od jakiegoś boksu. Wzięłam kopystkę i wyczyściłam jej wszystkie cztery kopyta. Przednie podawała chętnie, zaś z tylnimi trochę się namęczyłam. W końcu zabrałam się za zawijanie jej nóg. Stała przy tym grzecznie, nawet nie myślała o wierceniu się. Kiedy wreszcie skończyłam założyłam jej na grzbiet czaprak, a na czaprak pas do lonżowania. Z tego co mi mówiono jest zajeżdżona dlatego bez obaw zapięłam popręg na drugą dziurkę. Wszystko poszło jak po maśle. Poprosiłam jeszcze przechodzącego obok stajennego żeby przyniósł mi jakąś polarową derkę, którą potem zarzuciłam na jej grzbiet. Obie ruszyłyśmy ku wyjściu ze stajni.

Kiedy dotarłyśmy do krytego lonżo wnika zamknęłam go i poszłam na środek. Zaraz przekonamy się czy umie chodzić na lonży : ) Najpierw na lewo. Pokazałam jej kierunek ręką i puściłam nieco lonży aby mogła swobodnie powiększyć kółko. Szła grzecznie, widocznie była kiedyś lonżowana. Więc ze spokojem odłożyłam bat na ziemię i uspokajałam ją głosem. Widocznie lubi dźwięk słów ludzkich bo od razu zauważyłam, że rozluźnia mięśnie i uspokaja się. Po około 10 minutach stępa w lewo i prawo zdjęłam jej derkę. Znowu stępowała na lewo. Przedtem podciągnęłam jej popręg o dziurkę. Po chwili poprosiłam ja o kłus wydając komendę głosową (aby nauczyła się reagować na głos).
- Kłus - zawołałam i nieco machnęłam za jej zadem długim batem
Od razu posłuchała i puściła się szybkim kłusem. Znowu głosem uspokajałam ją aby tak nie goniła. I rzeczywiście po pewnej chwili to poskutkowało. Kłusowała luźniej, chodź nadal była spięta. Zauważyłam, że kiedy się czegoś boi od razu słucha wszystkich moich poleceń jak by wiedziała, że jeśli je wykona wszystko będzie good. Po około 10 minutach spokojnego już wkrótce kłusa na lewo poprosiłam ją o przejście do stępa (głosowo i za pomocą lonży). Chwilę stępa na złapanie tchu i zmiana kierunku. Sprawdziłam jej popręg po czym przepięłam lonżę na drugą stronę. I znowu stęp. Po chwili wydałam samą komendę głosową ‘kłus’. Zarachowała od razu i bez pomocy bata zakłusowała i to spokojnie. Dzisiaj praca bez żadnych wypinaczy, czy jakichkolwiek wynalazków. Po kolejnych 10 minutach (raz się spłoszyła, jak mocniej zawył wiatr i grzmotnęło) przeszła do stępa za moją prośbą. Postanowiłam dzisiaj nie galopować. Być może to jej pierwsza lonża od bardzo dawna. Ponieważ związałam jej wodzę na szyi wpadłam na genialny pomysł. Rozplątałam je i odpięłam lonżę. Podeszłam z klaczką do schodków i zgrabnie wsiadłam. Diana zdziwiła się tego i nerwowo zaczęła grzebać w ziemi kopytem. Nie chciałam żeby zaczęła się nudzić dlatego dałam jej delikatną łydkę, ruszyła stępem. Poklepałam ją aby nabrała nieco pewności. Poczułam, że jest spięta. Nie próbowałam jej zbierać, na razie to jest zbędne. Natomiast ćwiczyłam różne zgięcia na woltach, ósemkach, wężykach i serpentynach. Po około 15-20 minutach zsiadłam z niej i założyłam jej derkę. Naprawdę spisała się dzisiaj wyśmienicie. Zaprowadziłam ją do stajni.

W stajni na korytarzu odwinęłam jej nogi. Zdjęłam derkę, mocno się spociła. To świadczy o tym, że nie ma kondycji. Zdjęłam jej pas. Następnie porozpinałam paski przy ogłowiu. Wzięłam z jej boksu słomę i skręciłam ciasno. Następnie roztarłam nią mokrą sierść na bokach, pod popręgiem, na szyi i piersi. Po skończonym rozcieraniu wprowadziłam ją do boksu i zdjęłam ogłowie. W żłobie nie miała jeszcze owsa. Dałam jej cukierki. Odniosłam sprzęt do siodlarni i pojechałam do domu. Jutro przyjadę.

punkty = 1 000 słów = 40pkt Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avocado
Mały wolontariusz



Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:43, 08 Mar 2009    Temat postu:

Koń : Diana
Trener : Av.
Pogoda : świeci słońce, wieje zimny wiatr

Wcześnie rano przejazdem wpadłam do Stajni Centralnej. Postanowiłam na początku zająć się Dianą. Po krótkiej chwili namysłu w siodlarni postanowiłam pobawić się z nią w I z VII gier. Zabrałam z siodlarni jej kantar, uwiąz, owijki i skrzynkę ze szczotkami. Pomaszerowałam z tym wszystkim pod boks kobyłki. Na mój widok od razu podeszła energicznie pod drzwi i próbowała nosem je otworzyć. Rozbawiona pomogłam jej i już po chwili do połowy wylazła z boksu. Założyłam jej kantar i wyprowadziłam na korytarz aby ją wyczyścić. Trzymałam w ręku uwiąz i czyściłam ją. Grzecznie stała co jakiś czas oglądając się do tyłu aby sprawdzić cóż tam kombinuje. Po całkowitym wyczyszczeniu klaczki zawinęłam jej nogi, a następnie dałam w nagrodę marchewkę za to, że się AŻ tak dużo nie wierciła ^^ Po schrupaniu całej marchewki poprowadziłam małą na kryty round-pen.

Po zamknięciu bramki do lonżownika poszłam na sam środek po czym wysłałam Dianę na lewo aby szła po kole. Na początku chcę aby rozgrzała mięśnie, a nie od razu biegała i nie daj boże by sobie coś naciągnęła. Około 10 minut stępa na lewo, później 10 minut na prawo i można było zacząć kłus. Po kłusie na obie strony spuściłam ją z lonży. Klacz chwilę pobiegała i pobrykała. Ja spokojnie czekałam siedząc na środku lonżownika. Kiedy wreszcie się uspokoiła i stanęła obok mnie wstałam i podeszłam do rogu lonżownika gdzie były przygotowane przeze mnie specjalne przedmioty. Najpierw wzięłam krótki palcat skokowy i wróciłam do Małej. Na początku ręką poprzejeżdżałam jej po całym ciele z obydwu stron. Potem powtórzyłam tą czynność za pomocą bacika. W miejscach, których ‘drgała’ dotykałam palcatem tak długo aż nie przyzwyczaiła się do tego dotyku. Po przyzwyczajeniu ją do palcata odniosłam go i przyniosłam ze sobą bat do lonżowania. Przyczepiłam do kantaru lonżę i zaczęłam po jej lewej stronie z dala od niej wymachiwać krótko batem w powietrzu. Dina wzdrygnęła się w pierwszej chwili, ale później nie zwracała na to aż tyle uwagi. Później z jej prawej strony powtórzyłam czynny, ale Dinę mało to już obchodziło. Dlatego odpięłam lonżę i podniosłam bat do konta skąd wzięłam dziurawą piłkę plażową. W pierwszej chwili Diana zrobiła wielkie oczy i cofnęła się kilka kroków. Na spokojnie zbliżyłam się do niej i dałam jej obwąchać owe „cuś”. Kiedy odwróciła głowę od piłki podeszłam do jej boku i położyłam piłkę na jej grzbiecie. Odwróciła ku mnie głowę, machnęła ją krótko po czym znieruchomiała. Dała mi znak, że się nie boi. Odłożyłam piłkę w kont i wzięłam już ostatni dzisiaj przyrząd zbrodni. Był to równie ostro kolorowy co piłka parasol. Na razie był złożony. Podeszłam do kobyłki i dałam jej go obwąchać. Następnie odeszłam na drugi koniec lonżownika i otworzyłam do końca parasol nad swoją głową. Diana wpatrzona we mnie ze strachem cofnęła się krok.. Jako że pokazała mi wyraźnie, że się tego boi spokojnie podeszłam do niej z parasolem, który trzymałam wysoko nad moją głową. Dina była przerażona, dlatego zdecydowałam się uspokajać ją głosem. Drugą, wolną ręką kiedy do niej dotarłam zaczęłam ją głaskać. Powoli przeniosłam parasol nad jej głowę. Później nad moją. W końcu opuściłam go powoli na ziemię i starając się jej nie wystraszyć zamknęłam go. Na dziś wystarczy..

Po 10 minutach stępa wróciłam z Małą do stajni gdzie odwinęłam jej nogi i zrobiłam każdej 10 5 minutowy masaż. W boksie czekał już owies..

punkty = 550 słów = 25pkt


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin