Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Eter - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:52, 27 Lip 2009    Temat postu: Eter - Treningi

Data: 19.06.08
Z samego rana przyprowadziłam z trudem z padoku Etera. Pędził do przodu i ciągnął jak pies na smyczy ale po chwili udało się go uspokoić i dał się prowadzić normalnie. Uwiązałam go na koniowiązie przed stajnią i poszłam po szczotki. Gdy wróciłam kombinował jakby tu się rozwiązać ale mu się nie udało. Wyczyściłam go szybko bo był cały okurzony od tarzania się w piachu. Dobrze podał mi wszystkie kopyta i ich nie wyrywał więc po wyczyszczeniu dałam mu marchewkę. Odniosłam skrzynkę ze szczotkami, wzięłam lonżę i zaprowadziłam go na lonżownik. Gdy tylko wszedł na koło, od razu zaczął lecieć szybkim kłusem więc uspokoiłam go głosem, przeszedł do stępa lecz dalej szedł żywo. Podniosłam bat, który leżał na ziemi i zacmokałam. Ogierek znów się wyrwał ale po chwili wrócił do normalnego, spokojnego tempa w kłusie. Kłusował bardzo dobrze, równo i żywo. Po kilku kółkach przejście do stępa, dałam mu smakołyka i zmieniłam stronę. Stępował z głową przy ziemi na drugą rękę po czym spokojnie zakłusował bez bata - na komendę głosową. Pochwaliłam go i kłusował dalej. Zacmokałam bo zaczął zwalniać a on wyrwał do galopu. Uspokoiłam go i przeszedł z powrotem do kłusa. Pochwaliłam i wzięłam na środek. Dałam go do potrzymania stajennej i położyłam na kole pojedynczego drąga. Wzięłam niecierpliwiącego się konika, wrócił na koło i najpierw przeszedł stępem. Z początku się zatrzymał, dotknął chrapkami czy jadalne po czym przeszedł stawiając każdą nogę ostrożnie pokolei. Machnęłam batem by zakłusował i przeszedł drąga z kłusa. Bardzo wyciągnął nogi, pochwaliłam go i przejście do stępa. Zmieniłam stronę, zacmokałam i machnęłam batem, do kłusa i na drugą rękę. Tutaj czując się trochę pewniej puknął tyłem ale dobrze. Poprosiłam, by ze ścieżki na razie zdjąć drąga. Gdy było czysto aktywnie machnęłam batem, zacmokałam i spokojnym galopem. Ogierek chwilkę pobrykał, dalej ma dużo energii ale to dobrze. Gdy już się uspokoił, zaprezentował nam równy, spokojny i bardzo spektakularny galop. Zmieniłam strony i na drugą rękę już bez problemów galopował. Spokojne przejście do kłusa i do stępa. Znów dałam go do potrzymania i postawiłam na ścieżce drąga na podstawkach do cavaletek na wysokości 40 cm.. Wzięłam ogierka, najpierw spokojnym kłusem na krótkiej lonży małe kółko po czym na pełne koło galopem. Przed samą przeszkódką machnęłam batem bo już kombinował by się zatrzymać lub ominąć. Skoczył z zapasem ale jakoś skoczył, bynajmniej lepiej niż za ostatnim razem gdy w przeszkody wpadał. Skoczył jescze raz, bardzo ładnie i poprawnie. Pochwaliłam go i przepięłam z lonży na uwiąz. Wyjęłam z kieszeni jabłko i dałam mu je po drodze do zjedzenia. Poklepałam ogierka i podrapałam za uszkiem. Jest już całkiem duży, chociaż jeszcze niedawno była to taka mała kulka. Ciężko będzie się z nim rozstawać. Wypuściłam go na padok a on ruszył galopem przed siebie.

By Amelkace


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nojec dnia Pią 18:36, 17 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:53, 27 Lip 2009    Temat postu:

Data : 7.07.08r

Opis : Przyszłam dziś do Etera jak zwykle, około 7:30. Właśnie jadł, więc chwilę poczekałam. Ogiereik ma już 11 miesięcy i nie jest już taki malutki. Rozmyślając o nim doczekałam się w końcu chwili, w której spożył. Zaszłam do swojej szafki i wzięłam zestaw do czyszczenia oraz kantarek dla młodego. Ucieszył się widząc mnie ze szczotkami, bo uwielbia zabiegi pielęgnayjne. Zabrałam więc miękką szzotkę i zaczęłam go czyścić. Mnóstwo kurzu wzbiło się w powietrze, aż się zakrztusiłam.

-Eter, chłopaku, co ty tu wyprawiałeś ? - powiedziałam patrząc na konika. A ten jedynie stał raz po raz grzebiąc kopytkiem w ziemi i rozkoszując się czyszczeniem. Gdy już "z grubsza" go wyczyściłam, wzięłam gumową szczotkę i wyczesywałam sklejki. Po jakichś 10 minutach ogierek był czysty i wzięłam się za nogi. Nie męczyłam się z tym, żeby mi te nogi podał, bo Amel go tego nauczyła, ale były brudne baerdzo, więc dopiero po 15 minutach mały był gotowy na wyjście ze stajni. Założyłam mu więc kantarek i poszłam po lonżę do szafki. Gdy szliśmy po nią, cały czas chciał podgryzać mi koszulę. Postanowiłam, że niedługo muszę coś z tym zrobić. W końcu ze sprzętem znaleźliśmy się na round-penie. Z Amelką dobrze sobie radził, a mi już ufał, w związku z czym uznałam, że nie powinno być z lonżą problemów. Zapięłam mu ją do kantarka, wyprowadziłam na koło, trzasnęłam batem o ziemię i powiedziałam 'STĘP'. Ogierek najpierw popatrzył na mnie,a potem powtórzyłam chlaśnięcie o ziem batem i ponownie powiedziałam 'STĘP'. Tym razem ogier ruszył energicznym stępem do przodu, po czym nie zaprzestając iść popatrzył na mnie. Skinęłam głową i powiedziałam 'dobrze'. Po dwóch kółkach znów trzasnęłam batem o ziemię i powiedziałam 'KŁUS'. Eter wyrwał do przodu, o mało co nie galopując. Jednak, gdy dałam przed niego bat i powiedziałamspokojnie coś w stylu 'Hola, młody, gdzie tak pędzisz', zwolnił do pożądanego chodu. Ciągle chciał wybiegać do przodu, więc uznałam, że jaksobie trochę pobiega to będzie spokojniejszy, więc znów trzasnęłam batem o ziemię i powiedziałam 'GALOP'. Po kilku minutach galopu ogierek zmęczył się, więc dałam bat przed niego i powiedziałam 'KŁUS'. Mały zwolnił do pożądanego chodu, z lekką ulgą. Faktycznie, nieco zmęczony był grzeczniejszy. Jeszcze przez chwilkę ćwiczyłam z nim zmiany chodów w lewą stronę, po czym małego zatrzymałam i przywołałam do siebie. 'Dobry konik'- powiedziałam, bo wyrwał mi się jedynie raz, podczas gdy chody zmienialiśmy dość często. Poklepałam go po pyszczku, po cxym przepięłam lonżę na drugą stronę kantara. Wyprowadziłam młodego na koło i walnęłam bacikiem o ziemię, mówiąc 'STĘP'. Mały zmienił kierunek i już chciał pójść w drugą stronę, gdy ja go zatrzymałam i odwróciłam ponownie w dobrą stronę. Eter chciał tak zrobić jeszcze kilka(naście) razy, ale ja konsekwentnie obracałam go, aż w końcu za którymś razem zajażył i poszedł w dobrą stronę. Powiedziałam głośno 'Dobrze' i pozwoliłam mu iść tak przez 6, może siedem okrążeń . Potem popędziłam go do kłusu, a po kilku kolejnych okrążeniach do galopu. Prawie cały czas zmienialiśmy chody. Popiętnastu minutach uznałam, że małemu idzie dobrze i na dziś chyba dość. Przywołałam go do siebie, pochwaliłam, pogłaskałam, chwyciłam za kantarek i zaprowadziłam do stajni, po drodze cały czas o czymś z nim gadając. Niewiedziałam, że mam tyle do powiedzenia komuś o.O.W stajni odniosłam lonżę i bat do mojej szafki, a zabrałam stamtąd szczotki i wyczyściłam w boksie. Tym razem krócej męczyłam się z jego kopytkami, ale w końcu udało mi się i był całkiem czysty. Dałam mu marchewkę, pogłaskałam, po czym odprowadziłam na pastwisko. Nie stracił chyba tyle energii, bo zaczął po nim biegać jak szalony. Chwilę mu się przyglądałam, po czym ulotniłam się do swojego pokoju.

By SHG


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:53, 27 Lip 2009    Temat postu:

Przyjazd do Magii
Długo poszukiwałam dobrego ogiera do hodowli. Kiedy znalazłam ogłoszenie SHG, wiedziałam, że nie muszę juz szukać <img src=" border="0" />. Eter był pod każdym względem idealny, więc przyjechałam do niego dzień po dobiciu targu.
Do Disturbi dotarłam po południu. Ogierek był już porządnie wypucowany i grzecznie stał w boksie. Po załatwieniu wszystkich formalności, Eszag porządnie pożegnała się z ogierkiem. Widać było, że jest do niego przywiązana.
Eter był bardzo spokojny. I gdy zakładałam mu nowy kantar i gdy wprowadzałam go do przyczepy. Czuł, że jego życie gwałtownie się zmienia i nie próbował protestować. Wiedział, że wszysto już postanowione.
Po półgodzinnej podróży byliśmy w Magii. Ogierek stąpał bardzo uważnie, wszystko ciekawsko obwąchując. Pogłaskałam go uspokajająco i oprowadziłam po terenie hodowli. Szedł wolno, bardzo spokojnie ale i nerwowo. Zaprowadziłam go na pastwisko, gdzie zapoznał się z resztą gromadki. Klacze przyjęły go z dużym entuzjazmem, więc postanowiłam zostawić ich na trochę samych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:53, 27 Lip 2009    Temat postu:

Koń:
Miejsce: round-pen
Czas: 30 min
Pogoda: 21 stopni Celcjusza, słonecznie
Trener: Lejdi

Przyjechałam do stajni wczesnym rankiem z zamiarem spaceru z Eterem. Gdy weszłam do stajni przywitałam każdego konia kostką cukru i chwilą czułości. Nadal nieufny po przeprowadzce ogierek położył uszy i cofnął się kilka kroków. Nie chciałam nalegać, więc poszłam do siodlarni po kantar i lonżę.
Po powrocie Eter przeżuwał siano, ale kiedy mnie zobaczył, przybrał atakujacą postawę. Nie zważałam na to i otworzyłam drzwi boksu. Eto zaczął stukać kopytem. I wtedy popełniłam ogromny błąd. Także tupnęłam nogą. Wszystko potoczyło się szybko. Jednym skokiem wyskoczyłam z boksu, ale Eter był szybszy i zdążył "musnąć" mnie kopytem. Otrząsnęłam się i zdecydowanie założyłam mu kantar i lonżę. Poszło łatwo, bo koń myśląc, że sie przestraszę, skubał siano.
Zaprowadziłam go na round pen. Odpięłam lonżę i mocno machnęłam nia. Ogier odskoczył do tyłu przestraszony. Powtórzyłam to kilka razy i za każdym razem Eter uciekał. Przez kilka minut podążałam za nim i popędzałam go tak, że zaczął galopować w okół mnie.
Biegł nierówno, co chwila próbował mnie atakować, stając dęba, ale skutecznie ostudzałam jego zamiary świstającą liną.
Po kilkunsastu minutach ciało ogiera pokryło sie potem, a on galopował równiej. Mimo zmęczenia nie ustępował.Gniewnie parskał i niósł dumnie uniesioną głowę.
Po pewnym czasie jego wewnętrzne ucho zwróciło się w moja strtonę. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale chciałam, aby w pełni mnie zaakceptował i poddał się. Wkrótce opuścił głowę, niemal dotykając nią ziemi. Przestałam go popędzać, przybrałam swobodną postawę i pozwoliłam Eterowi zatrzymać się.
Stał w miejscu mocno dysząc, więc małymi kroczkami, klucząc pomiędzy małymi kamyczkami doszłam do jego zadu. Ogier odwrócił się. Podążał za każdym moim krokiem. Założyłam mu kantar, przypięłam lonżę i pogłaskałam.
Długo stępowałam go, aby nie zakolkował. W stajni natarlam go sianem i dałam marchewkę.
Zrobiliśmy pierwszy krok ku porozumieniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:53, 27 Lip 2009    Temat postu:

Koń: Eter
Miejsce: round pen i las
Czas: pół godziny
Pogoda: 17 stopni Celcjusza, pochmurno
Trener: Lejdi

Po wczorajszym połączeniu, dziś postanowiłam zacząć siedem gier.
Zaczęłam już w boksie, sprawdzając reakcję na czyszczenie w poszczególnych miejscach. Ogólnie rzecz ujmujac był całkiem grzeczny. Założyłam kantarek sznurkowy , przypięłam lonżę i zaprowadziłam na round-pen.
Puściłam go luzem i zacząłam głaskać. Najpierw głowę, szyję, potem kłąb, grzbiet, brzuch i nogi przednie i tylne. Ogierek trochę obruszał sie przy dotyku pomiędzy uszami, brzuchu i tylnich nogach. Głaskałam go jednak uparcie, nie zważając na jego kaprysy. Wkrótce zrozumiał, ze to nic złego, a kręcenie sie i atakowanie nie są dobrym pomysłem.
Po naturalu, z powrotem przypiełam ogerka do lonży i poszliśmy na spacer.Początkowo długo stępowalismy. Eter był trochę niespokojny, ale grzecznie szedł za mną.
Po rozgrzewce zacmokałam i ruszyliśmy kłusikiem. Po kilku minutach koń był już zgrzany, ale nie pozwalałam mu zwolnić uporcie cmokając, klaskając i stosując inne formy dopingu.
Kilkadziesiąt metrów przed stajnią zwolniliśmy. Oprowadzałam go jeszcze przez kilka minut, a potem zaprowadziłam do boksu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:54, 27 Lip 2009    Temat postu:

Ponieważ przez ostatni tydzień pogoda niezbyt dopisywała, a dach półhali zaczął przeciekać, nie mieliśmy jak trenować. Korzystajac jednak z przerwy w opadach, postanowiłam kontynuować naturalny trening Etera.
Przybyłam do stajni jeszcze przed śniadaniem, wiec ogierek był czysty. Wyczesałam go jednak miękką szczotka, aby usunąć kurz. Następnie wcisnęłam go w kantarek i zapinając lonżę, wyprowadziłam ze stajni.
Poszliśmy na round-pen. Odpięłam konia i złapałam poniewierajacą się po nim torebkę foliową. Gdy zaczęłam nią trząść, ogierek był bardzo spokojny. Na początku cofnął się o kilka kroków, ale szybko przestał. Przy kolejnych próbach też nie wykazywał zainteresowania folą, więc położyłam mu ją na grzbiecie. Tym razem zaczął kłusować i rzucać głową. Spokojnie stałam obok niego i próbowałam uspokoić głosem. Po kilkunastu minutach przestał wierzgać, a folia przestała szeleścić, a Eter był już jako - tako spokojny. Zdjęłam ja wiec, a konia pogłaskałam.
- No i co? Zmieniasz zdanie to folii? - rzuciłam mu kostkę cukru i uśmiechnęłam się.
Przeszłam do kolejnego punktu naszego treningu - jeża. Podeszłam konia od przodu i pogłaskałam go po klatce piersiowej po czym przyłożyłam do niej palce ułożone w jeża. Najpierw napierałam delikatnie, ale po chwili naparłam mocniej, jednak Eter ciągle stał w miejscu. Gdy nie ruszył sie przy czwartej fazie, pomyślałam, ze coś jest nie tak. Koń patrzył na mnie wzrokiem mówiącym " coś nie tak, bejbe?" . Wzięłam z ziemi mały kamyk i powtórzyłam ćwiczenie. Zaczęłam tak jak wcześniej, delikatnie napierałam ręką, ale przy czwartej fazie wzięłam kamyk i przycisnęłam go do klatki piersiowej konia. Eter jak oparzony odskoczył do tyłu, wiec delikatnie pogłaskałam go w tym miejscu i spróbowaliśmy kolejny raz. Tym razem nie musiałam używać kamienia i ustąpił już przy trzeciej fazie.
Na koniec został nam spacer do lasu. Tym razem po chwili stępa, kłusowaliśmy przez całą drogę, ok. 15 minut. Po powrocie do stajni występowałam go i odprowadziłam do boksu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 18:54, 27 Lip 2009    Temat postu:

Koń: Eter
Miejsce: round-pen
Czas: 30 min
Pogoda: chłodno
Trener: Lejdi

Tego dnia postyanowiłam wdrożyć ogierka w trzecią grę. Z dwoma poprzednimi poszło nam znakomicie, a Eter powoli zaczynał mnie akceptować. Było więc całkiem dobrze. Jednak nadmierne szczęście nigdy nie trwa zbyt długo, więc od rana miałam złe przeczucia. Mimo wszystko wieczorem poszłam do stajni. Wyprzytulałam wszystkie kopytne po czym wyczysciłam małego Łobuza. Wyjątkowo nie był brudny, wiec ograniczyłam się do przeczesania go miękką szczotką i wyszorowaniu kopyt. Następnie poszliśmy na round-pen.
Na początek pomęczyłam konia na lonży. Na początek stępował w obie strony, a potem popędziłam go do kłusa. Po około dziesieciu minutach tego chodu ogierek zaczął się pocić, a po pietnastu postanowiłam dać mu spokój, bo miałam z nim do zrobienia jeszcze kilka innych rzeczy, a potrzebowałam go w stanie używalności Wink
Odpięłam mu lonżę i stanęłam po jego lewym boku. W miejscu, gdzie przykłada się łydkę, położyłam rękę uformowaną w jeża. Na początku delikatnie, jednak przez tą warstwą tłuszczo czuł pewnie niewiele, a nawet gdyby czuł niewiele by obchodziło go jakieś łaskotanie i szybko użyłam czwartej fazy. Dopiero wtedy przesunął się w bopk. Pochwaliłam go i spróbowałam jeszcze raz. Tym razem też niewiele sobie robił z mojego naparcia i odszedł dopiero przy ostatniej fazie. Za trzecim razem ruszyło go sumienie i ustąpił nieco szybciej. Całe szczęście, bo zaczynały sinieć mi palce. Po drugiej stronie poszło nam nieco lepiej i Eter szybciej ustępował.
Kolejnym ćwiczeniem była Gra w prowadzenie. Wzięłam bacik, bo zamówiony przeze mnie carrot stick nie przychodził od miesiąca. Na początek wziełam się za cofanie. Stanęłam przed koniem i zaczęłam machać batem w powietrzu. Lewa-prawa, lewa - prawa. Ogra oczywiście to nie ruszało i tylko głupkowato się na mnie patrzył. W drugiej fazie, więc telikatnie smyrgałam jego klatkę piersiową. W trzeciej fazie już go klepałam, a w czwartej uderzałam. Jednak ani myślał żeby się cofnąć. Wrecz przeciwnie, o mało na mnie nie wskoczył. Chcąc mieć to za sobą, kleałam go jeszcze mocniej, ale w tym samym tempie. Dopiero wtedy poszedł krok do tyłu. Pochwaliłam go i powtórzyłam grę. Znów cofnął sie dopiero przy mocnym klepaniu. Trzecia i czwarta próba wyglądały podobnie, ale nie dajac za wygraną próbowałam dalej. I przy piatej ogierzasty coś zrozumiał i zaczął iść do tyłu juz przy trzeciej fazie. Pochwaliłam go przeszlismy na parkur.
Ustawiłam stacjonatę na 20 cm i poprosiłam konia po galop. Zrobił w nim dwa kółka i nakierowałam go na przeszkodę. Skoczył całkiem ładnie. Moze bez zapasu i z nikłym stylem, ale pochwaliłam go i nakierowałam raz jeszcze. Tym razem wybił się odrobinę później i skoczył lepiej. Pochwaliłam go i podwyzszyłam przeszkodę o dwadzieścia centymetrów. Poprosiłam Etera o skok. Puknął przeszkodę kopytem, ale skoczył. Pochwliłam go i za stacjonatą postawiłam trzydziesto centymetrowego oxerka. Nakierowałam konia na szereg. Tym razem miał zrzutkę przy stacjonacie i przestraszony wyrwał się szybkim galopem wpadajac na oxera. Wsyzstko potoczyło sie strasznie szybko. Potknął sie i upadł rżąc. Odskoczyłam do tyłu, ale, fdy koń sie uspokoił poklepałam go i pomogłam wstać. Prawą, przednią kończynę trzymał w górze. Poprowadziłam go do stajni, ale nadal nie stawał na tej nodze. Po odprowadzeniu do boksu zadzwoniłam do MissK. Była na innej wizycie, ale powiedziała, ze przyjedzie, gdy tylko bedzie mogła.
Poszłam do Etera. Leżał. Usiadłam obok niego i poczęstowałam marchewką. Przynajmniej wiemy, ze skoczkiem nie zostanie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:32, 01 Lut 2010    Temat postu:

Dziś wpadłam do Etera troszkę z nim potrenować. Zgłosiliśmy się do ciekawych zawodów (Turniej Rycerski) i warto by było się przygotować. Gdy wlazłam do stajni bułanek wyglądał z boksu ciekawsko, tylko czekając na nasz wspaniały trening ;> Szybko przytargałam z siodlarni potrzebny mi sprzęt i zabrałam się za ogra. Wyprowadziłam z boksu, uwiązałam i zaczęłam czyścić. Był mocno posklejany, jednak jakoś sobie poradziliśmy. Następnie miękką szczotką wywojowałam ładny i estetyczny wygląd jego sierści na koniec doprawiając szmatką, by się błyszczał. Potem kopytka, które niechętnie ale podane, a tyły nawet za chętnie, jednak zignorowałam to i dokładnie wyszorowałam szkitki konika. Na koniec dokładnie rozczesałam jego grzywę oraz ogon wyciągając przy okazji słomę. Otrzepałam zadowolona ręce i wzięłam w dłoń owijki. Nim skończyłam, minęło sporo czasu, bo ogier chyba jeszcze ich nie znał, wykonywał takie kombinacje, że hoho - ciekawe, co będzie przy zdejmowaniu. Gdy w końcu jednak się uporałam dałam młodemu smakołyka i wzięłam siodło. Założyłam na grzbiet pf-a i zapięłam popręg, co mu się nieco nie spodobało. Na koniec ogłowie i derka. Z przyjęciem wędzidła nie było problemu, z założeniem ogłowia za uszy też. Poklepałam ogiera i zarzuciłam na niego derkę, po czym ruszamy na halę, gdzie razem z Nojką przygotowałyśmy wszystko specjalnie do treningu koni z SC. Ustawiłyśmy sztuczne szranki pośrodku pomieszczenia. Nad tym dziś będę pracować z Eterem. Dociągnęłam popręg bułankowi, ustawiłam sobie strzemiona i lekko wskoczyłam w siodło.
Po chwili poprawiania się ruszyliśmy stępem. Nie miałam zamiaru od samego początku szturmować konia zbieraniem itd, bardziej zależało mi na tym, by się dobrze powyginał, więc po 5 okrążeniach luźnego stępa nabrałam wodze, zaczęłam dawać naprzemiennie łydki i kręcić wolty na przemian z slalomami, przekątnymi i zmianami kierunków. Ósemki tez były. Mały dobrze chodził, świetnie się wyginał i bardzo dobrze reagował na pomoce. Zaczęłam wykonywać na nim tez różne kombinacje typu przechylenia to w jedną, to w drugą stronę co początkowo dziwiło i denerwowało ogiera, jednak po dłuższym czasie stwierdził, że nie musi na to uważać. gdy już się oboje super rozgrzaliśmy i przyzwyczailiśmy do dziwnych figur nie tylko jeźdźca, ale i konia ruszyliśmy kłusem. Pierwsze 4 koła na luzie, potem dużo wygięc w obie strony z ciągłymi zmianami kierunków. Można się było poplątać w tym wszystkim, jednak Et dawał dzielnie radę. Po 15 minutach kłusa Sprawdzenie popręgu i znów kłus, następnie galop. W galopie zrobiliśmy 3 okrążenia na czysto następnie 2 duże koła gdzie się nam udało i 4 małe wolty w narożnikach. Pochwaliłam Etera i to samo w drugą stronę. Wygięcia były bardzo ładne, nawet te super wąskie wolty nam wychodziły. Gdy już się rozgrzaliśmy zupełnie w obie strony spokojnym stępem podjeżdżamy do pseudoszranek. Młody miał już czas się z nimi zapoznać, więc tylko na chwilę przystanął, powąchał po czym od lekkiej łydki ruszył stępem obok nich. Po wykonaniu jednego okrążenia zachęciłam małego do przybliżenia się. Byliśmy teraz jakiś metr od "płotu" i spokojnie, bezstresowo przybliżaliśmy się.
W końcu odległość między nami a nimi osiągnęła okolice 50 cm, więc już starczy. Po jednym okrążeniu w stępie (w którym młody bardzo ładnie się przy zwrotach wyginał) ruszyliśmy kłusem. Żwawe tempo nie przeszkadzało bułankowi doskonale zawracać ani moje dziwne kombinacje momentami chcące zburzyć jego równowagę. Pojeździliśmy kłusem i stępem w ten sposób na obie strony, póki konik zupełnie spokojnie nie szedł obok nich. Potem dopiero zagalopowaliśmy i w średnim tempie próbujemy swoich sił. Zwroty ładne, dobre wygięcia i jazda blisko bandy. Pochwaliłam młodzika i po 3 okrążeniach to samo w drugą stronę. Po tak samo udanych wygięciach przejście w szybki galop. Tu już trochę straciliśmy kontrolę, jednak udawało nam się trzymać blisko szranek, jak widać ogier doskonale się nadaje Very Happy Gdy już po 10 minutach opanowaliśmy sztukę wyginania się, zawracania itp w szybkim galopie na obie strony przyszła pora poćwiczyć ruszania z miejsca. Przedtem dałam jednak Eterowi luźną wodzę w stępie, by trochę odsapnął.
Po 5 minutach odpoczynku nabrałam wodze i wpierw ruszanie galopem ze stępa. Trochę chaotyczne i powolne, jednak stopniowo, ćwicząc w obie strony dochodziliśmy do bardzo ładnych zagalopowań i to od razu w szybkim tempie. Zdolnego bułanka poklepałam sowicie za świetne spisywania się i teraz próbujemy ze stój. Szło nam tragicznie, pierwsze 10 razy w ogóle nie miało nic wspólnego z galopem, tym bardziej szybkim. Kolejne 10 już było lepsze, jednak wciąż sporo nam brakowało do minimalnego poziomu. Następne 10 razy już już dawało nam jakieś szanse, młody załapał i na mocną łydkę przyłożoną na galop wypruwał do przodu, lecz nie zawsze jeszcze udawało mu się przejść w czysty galop bez kłusa czy stępa na początku. Po każdych 10 próbach dawałam młodemu chwile wytchnienia, bo sama też się przy tym zmęczyłam. Ostatecznie za 35 razem wykonaliśmy świetne ruszenie galopem ze stój, więc masa pochwał, jakieś smakołyki i inne takie po czym próba przy szrankach. Podjechaliśmy, zatrzymaliśmy się i na sygnał Nojki dałam konikowi mocny sygnał do galopu. Ogier wypruł wraz z sprzedaniem baranka i pędząc blisko bandy wychylałam się w obie strony, patrząc na reakcje konia. Zawróciliśmy w bardzo ładny sposób i dojeżdżamy do mety, którą była Nojczu z wodą i kawałkiem jabłka. Pochwaliłam sowicie młodego, świetnie się spisywał i od razu widać, że świetny z niego ujeżdżeniowiec z przyszłością. A zwrotny jak w westernie normalnie x] Byłam zaskoczona jego szybkimi postępami, jego chęcią pracy i ogólnie nim. Koń jest świetny, nawet gdy gdzieś obok słychać było wycie karetki, jakieś inne hałasy oraz przy okazji widział pozostawione na hali siatki i folie, to nic nie robił, był tak skupiony na wykonywanej pracy, że nic nie było mu w stanie przeszkodzić.
Koń w stępie schrupał jabłko, ja się napiłam i kończymy trening. Ruszyliśmy kłusem i spokojnie na luźnej wodzy, sterując albo jedną ręką, albo dosiadem rozkłusowałam ogra, potem rozstępowałam przez 15 minut. Oboje byliśmy zlani od stóp do głów, dyszeliśmy ale byliśmy zadowoleni. Młody się wyszalał, wybiegał, powariowaliśmy trochę a ja spełniłam swoje zadanie i przy okazji spędziłam miło czas. Po 15 minutach zsiadłam z rumaka, poluźniłam mu popręg, podpięłam strzemiona i rozpięłam nachrapnik, zarzucając na niego derkę i wracamy do stajni.
Przed boksem rozsiodłałam ogiera, założyłam mu kantar i na myjkę. Zlałam mu dokładnie nogi, wytarłam ręcznikiem i poczekałam chwilę aż podeschnie. Następnie wróciliśmy pod boks. Założyłam na Etera derkę, ale przedtem trochę wyklepałam i wymasowałam, by nic sobie nie nadwerężył bądź by nie miał zakwasów. Potem odstawiłam do boksu, gdzie dostał marchewkę plus jabłko i został sam. Ja odniosłam sprzęt, wyczyściłam go i odstawiłam na miejsce, następnie ruszając do pomieszczenia dla nas, gdzie padłam jak trup na kanapę i przysnęłam. Eter jest świetnym koniem, gdyby włożyć w niego trochę pracy zapewne stawał by na podium w prawie każdym konkursie, w którym by uczestniczył.

słów 1098


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Pon 8:33, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:56, 22 Lut 2010    Temat postu:

Postanowiłam zająć się trochę treningiem Etera, bo ogierek ma talent, a nikt go nie szkoli. Szkoda by było, gdyby się zmarnował. Gdy przyszłam bułanek akurat tarzał się na padoku, więc westchnęłam ciężko i poszłam po brudasa. Podeszłam do bramki i zawołałam go po imieniu. Konik grzecznie podszedł, pozwolił sobie zapiąć uwiąz i wyprowadzić, przy czym już trochę chciał mnie wyprzedzać, jednak jedno lekkie upomnienie wystarczyło, by się opanował i szedł ładnie u mojego boku. Dotarliśmy pod boks Etera, gdzie uwiązałam wiercipiętę i poleciałam po sprzęcior potrzebny mi na dziś. Gdy wróciłam Eter bawił się uwiązem, który jakimś cudem rozplątał. Szybko go złapałam i uwiązałam ponownie, przy okazji rozpoczynając czyszczenie. Błotko na szczęście szybko zaschło, więc mogłam go dokładnie wyczyścić. Wpierw walka z zaklejkami trwająca 15 minut, przy czym koń oczywiście też pomagał zlepkom, bo ja przecież jestem zła, walczę z brudem i jeszcze oczekuję, że ON będzie stał spokojnie. Mimo wszystko starałam się zachować spokój, jednak dwa razy ogier dostał lekko po łopatce z ostrym "Hej!". Sierść wykończyłam odkurzaniem za pomocą miękkiej szczotki, następnie odkołtunianie długich i gęstych Eterowych włosów z grzywy i ogona. "Chyba trzeba będzie mu przerzedzić tą grzywę" Pomyślałam siłując się z masą kołtunów i zaschniętych plam błota na całej długości i szerokości grzywy, tak samo potem walcząc z ogonem. Po 20 minutach Eter miał jakimś cudem rozczesane dokładnie wszystkie włosy, nawet szczotki pęcinowe, które zamiast białe były brązowe, ale trudno - uroki przedwiośnia. Na koniec zostały mi jeszcze kopyta. Eter ładnie podał wszystkie nóżki, dokładnie je wyszorowałam i voilà! Chcąc uzyskać u małego dobrą giętkośc i rozciągnięcie postanowiłam przed osiodłaniem jeszcze chwilę go pomasować i porobić różne wygięcia. No to z początku lekki masaż pobudzający mięśnie, następnie zaczynamy rozciąganie. Pierwsza była szyja - z pomocą marchewki nakłoniłam Etera do wykonania kilku wygięć do brzucha zarówno w prawo jak i w lewo, po czym pochwaliłam i teraz głowa między nogi. Bułanek miał niewielkie problemy z wykonywaniem tych ćwiczeń, wyraźnie był usztywniony w szyi. Stopniowo jednak w miarę postępu czasu coraz łatwiej przychodziło mu docieranie do marchwi. Po porozciąganiu szyi dokładnie wygłaskałam konia, następnie nogi. Każdą nogę z kolei podnosiłam i wyginałam w wszystkie strony, kręciłam koła, podnosiłam do góry, odchylałam mocno do przodu jak i do tyłu, wciąż patrząc na reakcje konia. Eter ze spokojem przyjął te ćwiczenia, stopniowo możliwości jego aparatu ruchu się zwiększały, więc po pewnym czasie zakończyłam ten etap, dokładnie wygłaskałam i wyklepałam ogiera w tych najciężej pracujących miejscach, następnie rozciągamy grzbiet od ogona. Stanęłam za ogierem, złapałam go za ogon chwilę przed tym masując okolice rzepu ogonowego dla rozluźnienia i stopniowo, coraz mocniej ciągnęłam biedaka za ten ogon zgodnie z linią grzbietu. gdy skończyłam dokładnie wygłaskałam i wyklepałam wszystkie pracujące mięśnie dla rozluźnienia i widać było, że Eterkowi te ćwiczenia pomogły. Nie chcąc już marnować zbytnio czasu wzięłam założyłam na grzbiet bułanka siodło ujeżdżeniowe plus niebieski czaprak pełny, na nogi owijki i w końcu na głowę ogłowie z oliwką. Nie miałam z tymi czynnościami żadnych problemów po za jednym - wierceniem się pana konia. Eter wciąż się kręcił, rozpierała go energia. Mimo wszystko osiodłałam pana 'wszystkich-chce-zdominować', następnie opatuliłam się ciepło, ogra okryłam derką i ruszamy na halę. Tłok był dość spory, jednak na nasz trening wystarczała aktualna przestrzeń. Dociągnęłam popręg za co zostałam uszczypnięta, a koń lekko pstryknięty w ucho za karę, następnie ustawiłam sobie strzemiona i lekko wsiadłam na grzbiet pf-a.
Gdy już wszystko było dopasowane jak należy ruszyliśmy stępem. Eter szedł żwawo, na lekkim kontakcie. Kilka dużych okrążeń w obie strony i zaczęłam półparadami nakłaniać bułanka do zebrania się. Z początku opornie, jednak stopniowo coraz mocniej pracował zadem, zaokrąglał się i szedł z główką w dole. Bardzo pojętny rumak ^^ Zaczęliśmy w miarę możliwość wykonywać najrozmaitsze serpentyny, wolty, zmiany kierunków, dosłownie wszystko. Młody dzięki rozciąganiu był luźniutki w szyi, ślicznie się wyginął i szedł elegancko zaokrąglony, robiąc wrażenie na przypadkowych widzach. Trzeba przyznać - ruch to on ma. Początkowo troszkę wahał się między ucieczką a napieraniem na wędzidło, jednak gdy już się porządnie rozprężył wszedł ładnie na kontakt i czułam go w palcach. Zadowolona zmniejszyłam kontakt i delikatnie przyłożyłam łydki działając dosiadem tak, by Eter zakłusował. Ogier pierwszego przejścia nie wykonał, więc zwalniamy do poprzedniego stępa i znów to samo. Tym razem bułanek ślicznie ruszył od łydki na lekkim kontakcie, zgrabnie zaokrąglając grzbiet. Z początku jeździliśmy raczej po liniach prostych i łagodnych łukach, sporadycznie wyjeżdżaliśmy na jakieś duże koło, jednakże po 10 minutach zaczęliśmy porządniejszą pracę. Podstawą było rozluźnienie, które musiałam utrzymać jak najdłużej i podczas każdej figury. Stopniowo zbierałam coraz mocniej Etera, aż w końcu jechaliśmy naprawdę imponującym kłusem co jakiś czas robiąc a to widowiskowe dodania, a to skrócenia. Często też się wyginaliśmy, przypomnieliśmy sobie przejścia i w końcu poczułam, że mały jest gotowy na galop. Zwolniliśmy do stępa pośredniego, następnie stęp swobodny przez 5 minut. Gdy już ochłonęliśmy nabrałam wodze, przyłożyłam łydki do boków Etka i kłus, potem w narożniku zagalopowanie. Ogier ruszył żwawym galopem przed siebie. Wpierw można ten galop było nazwać raczej wyciągniętym niż roboczym, jednak stopniowo konik zwalniał i powolutku się rozluźniał (bo od początku galopu był sztywny) i odpuszczał z łebkiem. Po 5 okrążeniach Eter szedł luźniutki, spokojny, doskonale czułam go w paluszkach. Wykonaliśmy dwa duże koła i kilka przejść galop-kłus-galop, po czym przejście do kłusa, zmiana kierunku przez środek ujeżdżalni i dwa narożniki później zagalopowanie z lewej nogi. Konik ładnie reagował na łydki, szybko się porozluźniał i spuścił z gazu, więc mogłam z nim trochę popracować. Tak jak poprzednio delikatne wygięcia na dużych kołach, bardzo udane, ogier z łebkiem w dole, w ogóle super miodzio, potem dla odetchnięcia na przemian galop wyciągnięty, roboczy i skrócony. Z dodaniami problemów nie mieliśmy żadnych, ze skróceniami początkowo były niewielkie niedociągnięcia, bo ogr nie potrafił się należycie skupić. W końcu jednak ładnie wykonywaliśmy zmiany więc ćwiczymy przejścia od dosiadu. Po pierwszych 3 razach utwierdziłam się w przekonaniu, że tego ćwiczyć nie trzeba, więc dla rozluźnienia i rozprostowania mięśni szyi żucie z ręki w galopie na dużym kole. Przy pierwszym podejściu zabrakło łydek i koń nie do końca opuścił głowę, więc powtarzamy ćwiczenie. Tym razem poszło o wiele lepiej, więc pochwała dla rumaka i kłus. Zmiana kierunku, galop i to samo - mocniejsze wygięcia, dodania i skrócenia, przejścia od dosiadu i na koniec żucie z ręki, które już za pierwszym razem wyszło nam super. W końcu zwolniłam do kłusa, w nim tez żucie z ręki i stęp swobodny. Poklepałam Etera i patrzymy na program L-4.
Gdy już się połapałam w tym wszystkim nabrałam wodze, nakłoniłam Etera do kłusa z niewielką pomocą bacika i jedziemy. Wyjazd na środek w A, zatrzymanie w X, ukłon i ponowne ruszenie. Eter aż nadgorliwie reagował na pomoce i mało nie zagalopował ze stój (odruch po treningu do turnieju xD) jednak udało mi się go wstrzymać i tylko chwilę pojechał kłusem wyciągniętym. Mimo to jedziemy dalej. Przy C skręcamy w prawo, następnie serpentyna o jednym łuku między M a F (przechodząca przez X). Eter dobrze wykonał figurę więc między F a A zagalopowanie z prawej nogi. Przejście ładne, płynne i przejrzyste, dostalibyśmy za nie wysoką punktację. Galopem jedziemy do E, gdzie duże koło o średnicy 20 m w prawo, przy H zwolnienie do kłusa. Przejście od dosiadu, bardzo ładne i płynne. Następnie w B wyjazd na duże koło w kłusie anglezowanym i żucie z ręki. Przed powrotem na ślad nabrałam wodze na kontakt, jak powinnam. Kłusem roboczym jedziemy sobie do A, gdzie zwolnienie do stępa pośredniego. Przejście nieco nieudane, jednak byłoby zaliczone. Przekątna KXM w stępie swobodnym i powrót do pośredniego. W C ruszenie kłusem roboczym, płynne i ładne, bez wypruwania wyciągniętym kłusem. na HXK serpentyna o jednym łuku wykonana prawidłowo, bo konik najwyraźniej nie ma z takimi figurami problemów (gorzej z niektórymi przejściami...) następni w narożniku między K a A zagalopowanie z lewej. Eter ładnie się skupił, pozbierał do końca i zaczął patrzeć gdzie stawia nogi, co jeszcze wzmocniło dynamikę jego ruchu, który jednocześnie był niebiańsko wygodny. Przy B koło 20 m w lewo, z lekka jajowate, jednak za słabo zadziałałam wewnętrzna łydką. W M zwolnienie do kłusa roboczego przy E skręt w lewo, potem przy B w prawo i jedziemy do A. Wyjazd na linię środkową, zatrzymanie w X, nieruchomość, ukłon i stęp swobodny do A. Poklepałam Etera za dobre sprawowanie i stwierdziłam, że pora kończyć. Rozkłusowałam go dokładnie, rozstępowałam i po 15 minutach stępa swobodnego zatrzymałam przed drzwiami hali, nie będąc jednak jeszcze na śladzie. Hala opustoszała, ale wolałam nie przeszkadzać galopującym. Poluźniłam ogierowi popręg, podpięłam strzemiona, rozpięłam nachrapnik i podarowałam marchew, na grzbiet założyłam mu derkę i wracamy do stajni.
Przed boksem rozsiodłałam Etera, wytarłam dokładnie, bo się trochę chłopak spocił, wyklepałam, wygłaskałam, wymasowałam, następnie na kantarku idziemy na myjkę. Matko, czego tam nie było. Eter wpierw stanął i wydawało by się, że chciał wejść, potem jednak zaparł się i nie, nie wejdzie. Z pomocą marchewki wszedł jednak do pomieszczenia, gdzie go uwiązałam mocno i odkręciłam wodę. Koń uciekał od niej jak ognia, unosił nogi i machał nimi, kopiąc powietrze i wodę, kręcił się, raz kwiknął, a gdy zakręciłam kurek i chwile go pogładziłam koniecznie chciał się napić. Odkręciłam go na nowo i pozwoliłam bułankowi wziąć kilka łyków letniej wody. Potem już szybko lecz dokładnie zlałam i wyszorowałam mu nogi i w końcu wracamy pod boks. Jeszcze raz rozczesałam grube i gęste ogierowe włosy, po czym grzywę zaplotłam, by się nie poplątała, samego konia dopieściłam mocno, wysmarowałam kopytka i w końcu odstawiłam do boksu, gdzie w żłobie znalazł już kilka zdrowych przysmaków. Ja zamknęłam tylko drzwi pomieszczenia, odniosłam sprzęt na miejsce i pojechałam do domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Pon 18:31, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:24, 07 Sie 2010    Temat postu:

Przyjazd do WSR Aurum Animus - 23 Maj 2010
Z samego rana niecierpliwie oczekiwałam przyjazdu kolejnego podopiecznego. W sprawach stajennych odciążyła mnie też Chocky - nowa współwłaścicielka WSR AA Smile Siedziałam tak i czekałam, coraz bardziej się denerwując. W końcu pod bramę podjechał koniowóz z SC. Zerwałam się na równe nogi i czym prędzej ją otworzyłam. Samochód wjechał na teren stajni, po czym zatrzymał się, a od strony kierowcy wysiadła NojNojka. Przywitałam się z dziewczyną i poszłyśmy wypakowywać ogiera. Bułanek wyglądał dobrze, podobno nie stresował się zbytnio podczas podróży. Weszłam do niego, pogładziłam po chrapach a Nojka ustawiła nam rampę. Zaczęłam powoli cofać ogiera, który niepewnie stawiając kroki ostrożnie wyszedł z przyczepy. Gdy stanął na równym terenie poklepałam go i dałam smakołyka. Z stajni dało się słyszeć rżenie innych koni, który Eter odpowiedział. Rozglądał się czujnie wokoło, widać był trochę zestresowany. Razem z Nojcem zaprowadziłyśmy go do czystego, wyścielonego słomą boksu. Ogier niepewnie i żwawo wszedł bacznie wszystko obserwując. Zdjęłam mu kantar z głowy, dałam jeszcze jednego smaczka, pogładziłam po głowie i szyi następnie wyszłam zamykając drzwi. Postałyśmy chwilę przy nim, obserwując reakcje. Bułanek z początku stał nieco zdezorientowany i spięty, potem rozluźnił się i pierwsze co zrobił, to się napił i zaczął badać teren. Przeszedł się kilka razy po boksie, zbadał słomę, siano, lizawkę, ściany i drzwi, następnie wyjrzał na korytarz i czujnie się rozglądał. Postanowiłyśmy z Nojem go zostawić samego i poszłyśmy z powrotem na plac. Z przyczepy wyniosłyśmy jego sprzęt i odniosłyśmy do siodlarni, posiedziałyśmy jeszcze chwilę i dziewczyna musiała jechać. Pożegnałyśmy się, następnie Nojka wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i wyjechała. Zamknęłam bramę i poszłam do siodlarni. Porozkładałam sprzęt Etera wedle własnego porządku i poszłam do ogiera, który często rżał.
-Hej mały. - Powiedziałam gładząc go po nosie. Chwilę przy nim postałam, aż w końcu wrzuciłam do żłobu jabłko i marchew, następnie ruszyłam posprzątać niego w okolicy.
Z samego rana niecierpliwie oczekiwałam przyjazdu kolejnego podopiecznego. W sprawach stajennych odciążyła mnie też Chocky - nowa współwłaścicielka WSR AA Smile Siedziałam tak i czekałam, coraz bardziej się denerwując. W końcu pod bramę podjechał koniowóz z SC. Zerwałam się na równe nogi i czym prędzej ją otworzyłam. Samochód wjechał na teren stajni, po czym zatrzymał się, a od strony kierowcy wysiadła NojNojka. Przywitałam się z dziewczyną i poszłyśmy wypakowywać ogiera. Bułanek wyglądał dobrze, podobno nie stresował się zbytnio podczas podróży. Weszłam do niego, pogładziłam po chrapach a Nojka ustawiła nam rampę. Zaczęłam powoli cofać ogiera, który niepewnie stawiając kroki ostrożnie wyszedł z przyczepy. Gdy stanął na równym terenie poklepałam go i dałam smakołyka. Z stajni dało się słyszeć rżenie innych koni, który Eter odpowiedział. Rozglądał się czujnie wokoło, widać był trochę zestresowany. Razem z Nojcem zaprowadziłyśmy go do czystego, wyścielonego słomą boksu. Ogier niepewnie i żwawo wszedł bacznie wszystko obserwując. Zdjęłam mu kantar z głowy, dałam jeszcze jednego smaczka, pogładziłam po głowie i szyi następnie wyszłam zamykając drzwi. Postałyśmy chwilę przy nim, obserwując reakcje. Bułanek z początku stał nieco zdezorientowany i spięty, potem rozluźnił się i pierwsze co zrobił, to się napił i zaczął badać teren. Przeszedł się kilka razy po boksie, zbadał słomę, siano, lizawkę, ściany i drzwi, następnie wyjrzał na korytarz i czujnie się rozglądał. Postanowiłyśmy z Nojem go zostawić samego i poszłyśmy z powrotem na plac. Z przyczepy wyniosłyśmy jego sprzęt i odniosłyśmy do siodlarni, posiedziałyśmy jeszcze chwilę i dziewczyna musiała jechać. Pożegnałyśmy się, następnie Nojka wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i wyjechała. Zamknęłam bramę i poszłam do siodlarni. Porozkładałam sprzęt Etera wedle własnego porządku i poszłam do ogiera, który często rżał.
-Hej mały. - Powiedziałam gładząc go po nosie. Chwilę przy nim postałam, aż w końcu wrzuciłam do żłobu jabłko i marchew, następnie ruszyłam posprzątać niego w okolicy.

słów: 604


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:25, 07 Sie 2010    Temat postu:

Ujeżdżenie: doskonalenie L-ki - 04 Cze 2010
Gdy wparowałam do stajni konie akurat wracały z padoków. Nie czekając ani chwili przejęłam od stajennego Puńka z Eterem i wstawiłam obydwu do boksów. Szybko poszłam do siodlarni po potrzebny mi sprzęt i równie szybko przytargałam na korytarz szczotki, siodło z czaprakiem, ogłowie i owijki Etera. Poukładałam tak, by niczemu nic się nie stało, następnie poleciałam się przebrać (zupełnie o tym zapomniałam). Gdy wróciłam bułan zaczął walić nogą w drzwi.
-Hej! Ty ogrze niedobry, przebrzydły rozbójniku! - Powiedziałam grożąc koniu palcem. Eter, który ostatnio utracił na zdyscyplinowaniu jednak spostrzegawczy natychmiast przestał i patrzył na mnie wyczekująco. Podeszłam do niego, pogłaskałam zabierając przy okazji z haczyka kantar z uwiązem, następnie weszłam do boksu, założyłam kantar na głowę pf-a i wyprowadziłam bułanka na korytarz. Uwiązałam mocno i zabrałam się za czyszczenie. Najpierw twardą szczotką dość mocno rozczesałam jego pozlepianą sierść, przy czym kilka razy musiałam mu przypomnieć o tym, że dobrze ułożony koń powinien stać w miejscu, szczególnie taki, który jest wybiegany i nie roznosi go energia. Gdy skończyłam ogier wyglądał o wiele lepiej. Wzięłam więc włosiankę i już delikatniej, ale nadal stanowczo doczyściłam jego lśniącą sierść. Po skończonym zabiegu poklepałam go, dałam smaczka i sięgnęłam po kopystkę. Najpierw prawa przednia - bardzo ładnie, Eter zaczął się w końcu uspokajać. Potem prawa tylna - również ładnie, choć jeszcze musimy popracować, z lewą przednią i tylną nie było większych problemów (poza jednym wymachem tyłu, ale niewielkim). Poklepałam łogra i wzięłam w dłoń szczotkę, którą stosunkowo szybko rozczesałam zarówno gęstą grzywę, jak i bujny ogon. Oczywiście trochę wiercenia się było, chyba jednak Etera dziś nosi. Gdy skończyłam koń wyglądał o wiele lepiej. Wzięłam więc owijki i kolejno pozawijałam tak, by się nie zsunęły. Po nich wzięłam czaprak i ułożyłam na grzbiecie pf-a, a potem usadowiłam na nim siodło ujeżdżeniowe. Zapięłam popręg na drugą dziurkę i wróciłam się po ogłowie. Przełożyłam przez jego głowę wodze, zdjęłam kantar i włożyłam do pyszczka wędzidło bez żadnego oporu. Założyłam resztę ogłowia, pozapinałam paski i poklepałam grzecznego rumaka. Sama ubrałam na głowę kask, na dłonie rękawiczki, a w dłoń wzięłam bata ujeżdżeniowego. Chwilka na drobne poprawki i ruszamy przed stajnię. Eter szedł żwawo, czasami podkłusowywał i był pobudzony. Zatrzymałam go na placu, gdzie dociągnęłam popręg, ustawiłam strzemiona i wsiadłam ze schodków, by nie przeciążać zbytnio grzbietu bułanka. Dzisiejszy trening miał się odbyć w terenie - po prostu przejażdżka z wstawionymi elementami klasy L i ewentualnie na jakiejś polance jeden krótki przejazd. Chciałam po 1 - zmęczyć konia, po 2 - zacząć z nim pracę nad kondycją, 3 - zwiększyć jego odwagę.
Tak więc lekko nabrałam wodze, przyłożyłam delikatnie łydki do boków konia i dosiadem skierowałam go w stronę półhali, która była najbliżej bramki. Wjechaliśmy na nią i luźny stęp na długiej wodzy w obie strony, czasami dla urozmaicenia wykonując jakieś koła, wolty, półwolty i slalomy. Serpentynę też 2 razy zrobiliśmy, ale już później, gdy nabrałam wodze i Eter wszedł na lekki kontakt. Poklepałam posłuszniejszego i spokojniejszego już ogiera po czym przygotowanie do zakłusowania i kłus od lekkiej łydki. Eter ruszył żwawym, wyrazistym kłusem przed siebie, ale przytrzymany posłusznie zwolnił machając ogonem.
soon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:29, 07 Sie 2010    Temat postu:

Jako, że chcieliśmy dojść z Eterem do klasy P w ujeżdżeniu musiałam go nauczyć ustępowania od łydki. Ogier szybko załapał o co chodzi zarówno z ziemi jak i z siodła i bardzo dobrze opanował dany element Smile

Poniedziałek:
Ogr po odpoczynku w Niedzielę miał dużo energii, więc zabrałam go w teren. Tradycyjna rozgrzewka w stępie, kłusie i galopie, chwila odpoczynku i wyjeżdżamy na polanę. Tam rozpoczęłam trening właściwy. Pozbierałam Etera, poustawiałam i mocno, wyraźnie używając pomocy nakłoniłam go do wykonania kilku kroków po skosie. Były one koślawe i niepewne, ale jednak ruch po przekątnej był. Pochwaliłam go i w nagrodę chwila luzu. Potem kolejne podejście. Znów koślawo, ale kroki były już pewniejsze i dalej się posunęliśmy w tym ruchu. Bułanek się trochę spinał, ale mieściło się to jeszcze w normie. Po kolejnych 3 podejściach zmieniliśmy kierunek przez półwoltę. Chwila stępa swobodnego i znów ustępowanie. Na tą stronę Eter chodził o wiele lepiej, już za pierwszym razem zrobił sporo kroków w sporym rozluźnieniu i nie wyglądało to aż tak tragicznie jak poprzednio. Poklepałam go, chwila odpoczynku i znowu. Delikatne, ale wyraźne pomoce i jeszcze koślawe ustępowanie, ale czego się spodziewać po koniu, który wykonywał ten chód tylko i wyłącznie z ziemi. Po kolejnych 3 podejściach Eter umiał już wykonać w miarę płynne i równe ustępowanie w obie strony i na dużą odległość w stępie. Oczywiście płynne i równe jak płynne i równe, jednak jak na pierwszy raz to naprawdę dobrze wyszło. Pochwaliłam sowicie ogiera i zakończyłam trening właściwy, gdyż ustępowania w kłusie będziemy robić dopiero wtedy, kiedy opanujemy je w stępie. Do stajni wróciliśmy jadąc szybkim, luźnym kłusem oraz galopem, wybrałam trasę trochę naokoło, by zmęczyć bułanka i przy okazji popracować trochę nad jego kondycją. Wróciliśmy spokojnym stępem cali mokrzy, ale zadowoleni. Po zakończeniu treningu konia rozsiodłałam, wyczyściłam, schłodziłam nogi i wystawiłam na pastwisko, by podjadł trochę trawy.

Wtorek:
Dziś trening odbył się na półhali. Na maneżu czy gdziekolwiek indziej byśmy nie wytrzymali długo. Przy okazji poprzechodzimy sobie trochę przez drążki - tak dla urozmaicenia programu. Przygotowałam sobie Etera, przed stajnią wsiadłam i ruszyliśmy na miejsce. Tam chwila luźnego stępa, potem lekki kontakt i coraz to mocniejsze wygięcia, jakieś drążki i kłus na luźnej wodzy. Potem kontakt, wolty i slalomy, następnie przejścia i drążki. Mały dobrze sobie z nimi radził, choć kilka razy mocno się potknął. Po kilku kołach kłusa odpoczynek w stępie. Byliśmy cali mokrzy, bo mimo dużej ilości cienia było tam niemiłosiernie gorąco. Po stępie zebranie, kłus i w narożniku galop. Widać było, że ogier jeszcze się nie wrócił do formy po wczorajszym terenie, jednak z każdym kolejnym kołem szedł lepiej. Zrobiliśmy po kilku woltach i kołach, następnie ze 3 przejścia galop-kłus-galop i zmiana kierunku. To samo w drugą stronę. Następnie do kłusa, kilka drążków i stęp. Wykonałam półparadę i po chwili dałam ogierowi sygnał do ustępowania. Eter po dłuższej chwili odpowiedział na jego mocniejsze powtórzenie rozpoczynając ruch po skosie. Był przy tym luźny a jego ruch stał się płynniejszy i równiejszy, wyraźnie zaczynał łapać o co biega i panować nad swoimi nogami. Wykonaliśmy po 5 ustępowań na stronę po czym chwila kłusa z drągami dla urozmaicenia (w końcu znudzony koń nie jest skupiony na pracy) i zatrzymanie. Ruszenie stępem i po chwili sygnał do ustępowania. Szybka reakcja Etera i już bardzo ładne ustępowanie w lewo, następnie zmiana kierunku na luźnej wodzy przez przekątną i to samo, tylko że w prawo. Sygnał, szybka reakcja i ładne wykonanie elementu. Poklepałam ogiera i postanowiłam dać mu na dziś z tym spokój. Korzystając z dużego zapasu w czasie poćwiczyliśmy przejścia kłus-stój-kłus oraz galop-stęp-galop. Wychodziły nam już całkiem całkiem. Potem galop wyciągnięty na luźnej wodzy, kilka przejazdów przez drągi (na czym się o mały włos nie zabiliśmy) i tak w obie strony, następnie do kłusa i na luzie rozkłusowanie w obie strony i rozstępowanie. Po zakończonym treningu odstawiłam Etera do boksu, gdzie ochłonął, następnie go wykąpałam. Było przy tym sporo śmiechu i grozy, ale w końcu bułanek był czyściutki i pachnący (xD). Poszłam z nim na trawę, by podsechł i ostatecznie wypuściłam na pastwisko, gdzie ten od razu poszedł do wiaty, odpocząć w cieniu.

Środa:
W środę tak jak i we wtorek trening odbył się na półhali. Tym razem mieliśmy i widownię w postaci Roselle z Chocky. Wyszykowałam sobie konia, zaprowadziłam na miejsce, wsiadłam i rozpoczynamy trening.Tradycyjna rozgrzewka w stępie, kłusie i galopie od czasu do czasu przechodząc przez drągi i do stępa. Wyjechałam na linię środkową i od X robimy ustępowanie od łydki w prawo. Dziś reakcje Etera na pomoce były błyskawiczne, a ustępowanie wyglądało naprawdę dobrze, jak stwierdziły dziewczyny. Jeszcze 4 ustępowania w prawo po czym na luźnej wodzy zmieniamy kierunek przez ujeżdżalnię. Potem zebranie, wyjazd na linię środkową i ustępowanie w lewo. Z lekka koślawe, ale było x] No to jeszcze 4 kolejne i dajemy spokój ustępowaniom w stępie. Nabrałam bardziej wodze, lekka łydka i kłus. Eter zaczynał się naprawdę wyrabiać - zrobił się z niego świetnie idący naprzód koń bardzo elastyczny i czuły na pomoce. Bardzo mnie to ucieszyło, bo wiele w niego wkładam. W kłusie zrobiliśmy może 2 okrążenia i półparada, po której wyraźne sygnały do ustępowania. Ogier dość szybko odpowiedział na nie, jednak nasze ustępowanie wyszło bardzo krzywe i dziwnie powyginane. No to jeszcze raz. Półparada, jeszcze jedna i ustępowanie. Tym razem bułanek skupił się jak należy i bardzo ładnie jak na nowicjusza poszedł po skosie w prawo. Pochwaliłam młodego i luźna wodza. Po chwili znów zebranie, półparada i jeszcze jedno. Eter bardzo szybko załapał i to podejście było już udane, ustępowanie od łydki w kłusie wyglądało jak ustępowanie od łydki w kłusie Smile Pochwaliłam go i jeszcze 2 w prawo. Ostatnie wyszło nam już fajnie, więc pochwała i na luzie zmieniamy kierunek.Chwila jazdy po prostej i ustępowanie w lewo. Eter szybko załapał i bardzo ładne jak na początkującego konia wykonał ruch po skosie. Poklepałam go i dla urozmaicenia dwa kółka luźnego galopu. Potem wracamy do kłusa, chwila na luzie i potem ponownie ćwiczymy ustępowanie od łydki w lewo. Pierwsze poszło w miarę, a każde kolejne było coraz lepsze. W końcu po 6 wykonaniu tej figury postanowiłam dać młodemu spokój. Wróciliśmy na ścianę i zagalopowanie. Galop roboczy przez 2 koła i potem próbujemy przejść do pośredniego. Niestety, jakoś nam to kiepsko wyszło, ale Eter nie był jeszcze tego uczony, więc ma prawo. Jeszcze 2 próby i odpuściłam, bo i tak wiele dziś zrobił. Dałam mu luźną wodzę i przyłożyłam łydki jednocześnie przechodząc w półsiad, by wyciągnął galop. Kilka okrążeń i 2 najazdy na drągi. Ogier wyraźnie się wyrabiał i w tym kierunku, bo już nie zdarzyło się nam niebezpiecznie zbliżyć do ziemi. Poklepałam go i do kłusa, zmiana kierunku przez półwoltę i galop z prawej nogi. Znów 3 próby przejścia w galop pośredni, potem odpuszczenie, luźna wodza i galop wyciągnięty w półsiadzie z dodatkowymi 2 przejazdami przez drążki. Eter był wyraźnie zmęczony, bo niechętnie się wyciągał i podnosił wyżej nogi przy drągach. Po kilku kołach kłus, rozkłusowanie w obie strony i stęp swobodny. Po 10 minutach wróciliśmy do stajni, gdzie konia rozsiodłałam, wyczyściłam, zlałam nogi i wystawiłam na padok, by nie stał sam w dusznej stajni.

Czwartek:
Kontynuowaliśmy naukę ustępowania w kłusie ale tym razem w terenie. Był to dobry pomysł, bo dzięki temu Eter nie był znudzony, pracował dalej nad swoją kondycją a przy okazji doskonalił ujeżdżenie. Rozgrzewka była taka jak zwykle, tyle, że w ramach dodatku mieliśmy kilka przejazdów przez wodę, wysokie trawy i inne takie. Ogier już bardzo ładnie wykonywał ustępowanie, choć należałoby jeszcze trochę mu następnym razem poświęcić. Oprócz ustępowania uczyliśmy się także chodów pośrednich, z czym były spore problemy, jednak pod koniec tego 2 czy 3 godzinnego terenu bułanek wykonywał je na podstawowym poziomie. Same ustępowania były już dobre, młody bardzo szybko załapał o co w tym biega. Znów wróciliśmy cali mokrzy, ale co się dziwić, skoro galopowaliśmy po plaży, lesie, łąkach i oprócz tego dużo jeździliśmy po nierównym terenie. Po porządnym rozstępowaniu rozsiodłałam bułanka, wytarłam, schłodziłam nogi i wstawiłam już do boksu, bo na zewnątrz zaczynało w końcu padać.

Piątek:
Eter miał ogólnie większość dnia wolne, rano poszedł tylko na krótką lonżę w spokojnym tempie na której popracowaliśmy nad tymi okropnymi chodami pośrednimi. Przyznam, że wychodzą nam one coraz lepiej, konio się wyrabia Smile Oczywiście ustępowania też były, na chwilę nawet wsiadłam i z grzbietu ogra wykonałam kilka bardzo ładnie wyglądających ustępowań w stępie i kłusie. Potem go rozebrałam i wypuściłam na pastwisko, gdzie spędził resztę dnia. Wieczorem zabrałam go do stajni i porządnie wyczyściłam.

Sobota:
Wieczorem mieliśmy normalny trening ujeżdżeniowy na maneżu, bo słońce nie dawało już tak bardzo i wiał przyjemny wiaterek. Przygotowałam sobie konia, na miejscu wsiadłam i rozgrzewka. Stęp, kłus galop z wygięciami we wszystkie możliwe strony, przejścia i sporadycznie przejazd przez jedną kawaletkę ustawioną na środkową wysokość. Początkowo mały skakał, jednak potem doprowadzony do porządku ładnie i spokojnie przez nią przechodził wysoko podnosząc szkitki. Po rozgrzewce i odpoczynku wykonaliśmy po 3 ustępowania na stronę w stępie, potem dla odmiany przejścia stęp swobodny-stęp pośredni i w końcu kłus. W kłusie trochę jazdy po elipsie i wyjazd na linię środkową, od X ustępowanie w prawo. Byłam mile zaskoczona, bo to NAPRAWDĘ było dobre ustępowanie, chyba najlepsze w wykonaniu Etera. Poklepałam ogra i powtórka. Znów świetnie, wiec znów pochwała i po raz ostatni. Chyba nie muszę mówić jak poszło Wink Więc po kolejnej pochwale zmiana kierunku przez ujeżdżalnię i to samo w drugą stronę - trochę jazdy po elipsie i 3 razy ustępowanie od łydki w lewo. Eter mnie dziś bardzo mile zaskoczył, więc dałam mu odsapnąć na luźnej wodzy i postanowiłam wykonać jedno z rzadko wykonywanych prze ze mnie ćwiczeń. Ruszyliśmy kłusem roboczym po ścianie i od narożnika do połowy ujeżdżalni ustępowanie w prawo, potem od razu ustępowanie w lewo. Eterowi poplątały się przy tym nogi, jednak dzielnie wybrnął z opresji. Poklepałam go za dobre intencje i jeszcze kilka razy. Ogier coraz lepiej wykonywał to ćwiczenie, aż w końcu dałam mu spokój, bo wyraźnie miał dość chodzenia po skosie. Wróciliśmy na ślad i ćwiczymy przejścia kłus roboczy-kłus pośredni. Z początku szły słabo, koń zdekoncentrowany, ja jeszcze myśląca o ustępowaniach i efekty były marne, jednak stopniowo wyglądało to coraz lepiej. Ostatecznie pochwaliłam bułanka i ruszamy galopem roboczym. Trochę luźniejszego galopu i tu również kilka przejść galop roboczy-galop pośredni. Potem postanowiłam już dać Eterowi spokój, dałam mu luźną wodzę i przegalopowałam chwilę, następnie rozkłusowałam i rozstępowałam. Po jeździe go wyszczotkowałam i puściłam na padok.

Niedziela:
Eter miał wolne, cały dzień spędził na jednym z większych pastwisk upajając się trawą w cieniu drzew i słuchając szemrzącego strumyka x]

słów: 1719


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:31, 07 Sie 2010    Temat postu:

Ujeżdżenie: Pierwsze programy klasy P(P1 i P2)
Chcąc się wziąć porządnie za Etera wpadłam do stajni z niemałym hałasem. Cóż...dziś miałam dzień w którym wszystko upuszczałam, przewracałam i ogólnie byłam bardzo niezdarna, jednak mus to mus, konia trzeba do przodu pchać, bo predyspozycje ma i to nie małe. Podeszłam do boksu pf-a, wyjrzał nieco smętnie i z niezbyt miłą miną na 'twarzy'. Pogładziłam go po czole, sprawdziłam jak tam długie warkocze, które ostatnio zaplotłam nie tylko dla wyglądu, ale też wygody(po 1-nie musiałam rozczesywać grzywy, po 2-dużo łatwiej mi się z nim pracowało, nic się nie zaplątywało co kilka sekund) i poszłam do siodlarni. Przytargałam cały potrzebny mi sprzęt i wyprowadziłam konia na korytarz wiążąc po chwili dość mocno. Otworzyłam skrzynkę i zaczynamy czyszczenie. Bułanek był w miarę czysty, szybko przejechałam po nim miękką szczotką dla usunięcia kurzu, rozczesałam ogon, wyskrobałam brudy z kopyt i na koniec wilgotną gąbką dokładnie przetarłam wrażliwe części ciała. Po wyczyszczeniu założyłam na grzbiet siodło, zapięłam popręg trochę mocniej niż zwykle, nogi owinęłam owijkami, a kantar zastąpiłam ogłowiem z oliwką. Gotowi do treningu ruszyliśmy żwawym stępem na czworobok. Eter jak zwykle chwilę caplował, jednak krótkie 'hej!' wraz z lekkim pociągnięciem za wodze uświadomiło mu, że ma się jako-tako ogarnąć i pora na pracę, a nie popisy. 'Ten koń to jednak jest spostrzegawczy' - uśmiechnęłam się i będąc już na miejscu odciągnęłam popręg, ustawiłam sobie strzemiona, następnie wskoczyłam lekko w siodło i dałam koniu sygnał do stępa.
Rozgrzewka były taka jak zwykle - 10 minut stępa raczej na luzie, jednak nie oszczędziłam bułankowi wolt, kół, slalomów, przejść i serpentyn, z czego te ostatnie najdłużej wałkowałam, bo jakoś nam nie szły, jednak po kilku minutach poświęconych wyczuleniu ogra na łydki wychodziły nam bardzo ładnie. Potem półparada i kłus. W kłusie chwila luzu potem praca nad zebraniem, przejścia, wolty, serpentyny i częste zmiany kierunków. Nie obyło się tez bez żucia z ręki i innych wymaganych w P-tce figur, a więc i ustępowania się tam pojawiły. Czułam, że systematyczne treningi dobrze wpływają na ogiera, stał się spokojniejszy i bardziej skupiony na pracy, czasami zapominałam o jego 'pełności'.Po rozgrzewce w kłusie przyszła pora na galop. Eter ładnie reagował na łydki i chętnie szedł do przodu, więc tak jak zwykle - kilka kół luzem, potem jakieś koła i wolty, następnie przejście do kłusa i galop w drugą stronę, tu również luz, potem koła i wolty, następnie zmiana kierunku po przekątnej i kontrgalop, w którym musiałam jeszcze ogra pilnować, bo nie czuł się zbyt pewnie, ale jeszcze do programów z tym elementem trochę nam zostało. Po porządnym rozgrzaniu we wszystkich chodach przejście w stęp swobodny i chwila odpoczynku. Wyciągnęłam kartkę z programem [link widoczny dla zalogowanych] i dokładnie przeczytałam sobie program punkt po punkcie.
Gdy to zrobiłam schowałam kartkę do kieszeni, nabrałam wodze i kłus roboczy. W A wyjazd na linię środkową, zatrzymanie w X, potem znów kłus roboczy. Przy C w lewo, potem przy E również w lewo. Następnie od X wolta w lewo, potem w prawo (czyli taka ósemka), którą Eter bardzo ładnie wykonał mimo chwilowej dekoncentracji z powodu galopującej w stronę stajni Wiary, która znów przeskoczyła przez bramkę. Pogłaskałam bułanka po szyi i jedziemy dalej. Od X przez B i F do A kłus roboczy, następnie od A do C serpentyna o 4 łukach w kłusie roboczym. W narożniku między C i H zagalopowanie z prawej nogi i jedziemy galopem roboczym do B, w którym robimy koło o średnicy 15 m w prawo. Poklepałam posłusznego ogiera i powrót na ślad. Wyjazd na przekątną FXH, w X przejście do kłusa i zagalopowanie z lewej nogi między H a C. Eter ładnie reagował na bardzo lekkie ale wyraźne sygnały, naprawdę miał dziś dobry dzień. Galopem roboczym aż do B, gdzie w prawo jedziemy koło o średnicy 15 m. Potem powrót na ślad i jedziemy galopem roboczym do A, gdzie dość kanciaste przejście w kłus roboczy. Wyrzuciło mnie nico z siodła, jednak byłam świadoma, że wina leży po mojej stronie (zwolniłam konia bez żadnego uprzedzenia). No cóż...bywa. Następnie w K przejście w stęp pośredni, którym nadrobiliśmy straty w poprzednim zwolnieniu. Potem od E do B pół koła 20 m wykonane w stępie swobodnym na długiej wodzy, w F przejście w kłus roboczy, przy A wyjazd na linię środkową, w X zatrzymanie, nieruchomość i ukłon.
-Dobry Eter! - Poklepałam solidnie ogiera, dając mu pełny luz na chwilę stępa. Potem znów nabrałam wodze i pora na program [link widoczny dla zalogowanych]. Tu już było trochę trudniej, jednak byłam dobrej myśli. Ruszyliśmy kłusem roboczym i tradycyjnie - w A wyjazd na środek, zatrzymanie, nieruchomość, ukłon w X, następnie kłus roboczy. Przy C po ładnym łuku skręt w prawo, następnie B w prawo i przy E w lewo, więc zmiana kierunku przez środek ujeżdżalni. Eter ładnie wykonał figurę i po chwili jechaliśmy energicznym kłusem roboczym dalej. W A wyjazd na środek i od D do R ustępowanie od łydki w prawo. Dzięki częstym ćwiczeniom i sporej ilości czasu poświęconej na ten element Eter wykonał go bardzo ładnie i płynnie, jak na dobrego ujeżdżeniowca przystało. Pochwaliłam go głosem i przy C zagalopowanie z lewej nogi. Przejście ładne, płynne i od lekkiej łydki, powoli dogadywaliśmy się coraz lepiej. Między H a V wydłużenie galopu, co bardzo się spodobało bułankowi, który wciąż posiadał sporo energii. Od V robimy koło 15 m, przy czym po przejechaniu połowy zwolniliśmy do galopu roboczego, tak jak było napisane w programie. Eter niechętnie, ale posłusznie wykonał przejście i już po chwili byliśmy na przekątnej FXH, przy czym w X zwolniliśmy do kłusa roboczego. Chwila kłusa i po przekątnej MXK dodanie w kłusie anglezowanym. Tu także ogier pokazał swoje uzdolnienia, bardzo ładnie i z taką energią wykonał figurę tak, że pewnie nie jednego by zachwycił swoją widowiskowością. Jednak w K musieliśmy wrócić do kłusa roboczego, co bułanek bardzo grzecznie wykonał od lekkich pomocy. W punkcie A zatrzymanie, nieruchomość przez 5 sekund, następnie ruszenie stępem pośrednim. Eti chciał na początku zakłusować, jednak szybko go uspokoiłam i sprowadziłam do odpowiedniego chodu. Wyjeżdżamy na przekątną FXH i stęp swobodny. Przy H powrót do pośredniego, a przy C kłus ćwiczebny. W tym chodzie problemów z wysiedzeniem nikt nie powinien mieć, Eter bardzo miękko i przyjemnie nosił, więc element można zaliczyć do udanych Smile Chwila kłusa i przy B koło 20 m w prawo w kłusie anglezowanym wraz z żuciem z ręki zakończonym tuż przed powrotem na B. Chwila kłusa i przy A wyjazd na linię środkową i od D do S ustępowanie od łydki w lewo. Musiałam obudzić znudzonego już lekko ogiera bacikiem i trochę za D dopiero zaczęliśmy figurę, jednak nie czułam potrzeby jej poprawiania. Po ustępowaniu zagalopowanie z prawej nogi w C i między M a P dodanie (wydłużenie). Figura wykonana ładnie, konik ogarnięty, bardzo efektownie wykonał element, za co został po chwili pochwalony. przy P koło 15 m w prawo, przy czym w połowie koła skracamy się do galopu roboczego, co może i z lekkim oporem, jednak elegancko pan koń wykonał. Potem zmiana kierunku przez przekątną KXM z przejściem do kłusa roboczego w X, następnie dodanie na przekątnej HXF zakończone płynnym przejściem do kłusa roboczego w F. Na koniec wyjazd na linię środkową w A, w X zatrzymanie, nieruchomość, ukłon i stęp swobodny na luźnej wodzy. Pochwaliłam bułanka, który parsknął kilka razy i zarzucił lekko łbem.
Postanowiłam na dziś zakończyć trening właściwy, więc zagalopowanie i szybkim galopem wyciągniętym, w półsiadzie i na luźnej wodzy kilka okrążeń, następnie to samo w drugą stronę i kłus. Rozkłusowanie w 10 minut na luźnej wodzy i stęp. Rozstępowanie również przez 10 minut i kończymy trening. Zatrzymałam rumaka przed stajnią, zsiadłam z niego podpięłam strzemiona, poluźniłam popręg i idziemy pod boks.
Tam go rozsiodłałam i na kantarku zaprowadziłam do myjki, by zlać nogi. Bułanek wchodził już do niej ze stoickim spokojem i nie sprawiał większych problemów. Dokładnie schłodziłam i umyłam jego nogi, następnie odstawiłam do boksu, w którym dostał świeżą porcję witamin pod postacią kilku smakowitych owoców i warzyw. Gdy koń sobie pałaszował nagrodę ja odniosłam sprzęt i poszłam do biura odpocząć.

słów: 1318


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:24, 25 Sie 2010    Temat postu:

Dziś chciałam nauczyć ostatniego wymaganego w klasie P elementu - łopatki o wewnątrz. Od kilku tygodni ciężko trenowaliśmy w owej klasie i dochodziliśmy już do ostatnich programów. Eter ładnie zaczął się wyrabiać, widziałam w nim naprawdę bardzo wartościowego konia. Gdy przyszłam do stajni bułan powitał mnie donośnym rżeniem, na co odpowiedziałam mu chwilą pieszczot. Gdy już nawiązaliśmy kontakt fizyczny poszłam po potrzebny mi dzisiaj sprzęt i ułożyłam pod boksem. Wyprowadziłam ogiera na korytarz i mocno uwiązałam po obu stronach.
-No młody, zabieramy się do pracy - Powiedziałam i zaczęłam szybko i mocno, ale z wyczuciem szorować jego brudną sierść. Gdy skończyłam rozczesałam i zaplotłam grzywę, to samo zrobiłam z ogonem. Na koniec wyszorowałam mu kopytka i siodłamy. Wpierw potnik i owijki, potem siodło ujeżdżeniowe i na koniec ogłowie z nachrapnikiem polskim i skośnikiem. Eter jako ogarnięty koń wyglądał przewspaniale. Złapałam w dłoń bacik, drugą chwyciłam ogra za wodze i ruszyliśmy na halę, bo padoki nie nadawały się zbytnio do jazdy po wczorajszych ulewach. Na miejscu dociągnęłam popręg, ustawiłam sobie strzemiona i lekko wskoczyłam na bułanka.
Od lekkiej łydki stęp swobodny na luźnej wodzy przez 10 minut, potem zebrałam młodego i kilka w miarę prostych figur na rozgrzewkę. Po chwili zabraliśmy się już za cięższe figury w coraz większym zebraniu. Eter szedł chętnie i wszystkie figury wykonywał z typową dla niego starannością i dokładnością, co po prostu wielbiłam w tym koniu. W końcu po dobrym rozprężeniu w stępie przyszła pora na kłus. Przyłożyłam łydki do boków konia i lekko biodrami wypchnęłam do przodu, n co ten płynnie zakłusował.

soon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin