Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Fierry Flame - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:55, 06 Kwi 2010    Temat postu: Fierry Flame - Treningi

Miejsce na pisanie treningów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kana




Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:01, 11 Kwi 2010    Temat postu:

Wstawiam tutaj, stary trening zrobiony jeszcze przez jego dawną właścicielkę Wink

By Martha

Dzisiaj przyjechałam do stajni. Wczoraj nie mogłam bo koleżanka zaprosiła mnie w teren, na jej koniach. Więc pojechałyśmy. Dzisiaj więc ja zaprosiłam ją tutaj i potrenujemy z Fierr'ym. Wink)
Poszłam na pastwisko i sprowadziłam konika do boksu. Zaczął wesoło rżeć i popychać mnie głową w plecy. Poszłam po szczotki. Gdy wróciłam, Fierry stukał kopytem w drzwi od boksu.
Kochane wałaszysko miało mnóstwo zaklejek. Prawie nie dało się ich doczyścić. Trochę go zmoczyłam, i wtedy zeszły. Kopyta były w miarę czyste. Ogólnie tylko sierść była posklejana.
Poszłam po sprzęt. Później założyłam Fierr'emu czaprak, siodło i ogłowie. Później zapięłam popręg. Wyprowadziłam go z boksu i wyszliśmy ze stajni. Poszłam z nim na ujeżdżalnię. Przeszkody były ustawione, tylko troszkę je zniżyłam. Dopięłam popręg i wszystko jeszcze raz sprawdziłem.
Wsiadłam na konia i ruszyłam stępem. Zrobiłam 2 kółka w prawo i 2 w lewo. Później stepem przejechałam przez drągi i przez cavaletti. Następnie przeszliśmy do kłusa. Znów 2 koła w lewo i prawo, w międzyczasie drągale, cavaletti i mini przeszkoda wysokości opony. Później zagalopowałam na prostej. Przeskoczyłam przeszkodę, na wysokość dwóch oponek. Wink) Fierry stuknął kopytem w belkę, na szczęście nie spadła. Postanowiłam skoczyć tą przeszkodę jeszcze raz. Tym razem się udało. Zwolniłam do stępa.
Poprosiłam koleżankę, żeby ustawiła przeszkodę na stojaku na 60 cm i żeby podwyższyła przeszkodę z opon.
My w tym czasie przejechaliśmy przez cavaletti. Później galop i przez tą 60 cm przeszkodę. Fierry strącił belkę. Więc kumpela ją podniosła. ;pp Ja wtedy od razu zawróciłam na tą przeszkodę. Tym razem było tylko małe puknięcie. No to jeszcze raz. Teraz było czysto! A żeby mieć satysfakcję, że nie tylko raz się udało, to jeszcze raz i znów ładnie skoczył. Fierry jest ogólnie okrągły w skokach, ale wiadomo, czasem tylnymi nogami stuknie w belkę i strąci. Później jeszcze przegalopowałam 2 koła i skoczyłam oponkową przeszkodę. Było ładnie. Zwolniłam do kłusa i do stępa. Przestępowałam około 5 kółek. Zatrzymałam się i zsiadłam.
Popuściłam popręg i podciągnęłam strzemiona. Wyszliśmy z ujeżdżalni. Przywiązałam Fierr'ego na polu i poszłam po szczotki. W międzyczasie ściągnęłam sobie toczek, rękawiczki i kamizelkę. Wróciłam do konia i razem z moją koleżanką wyczyściłyśmy Fierr'ego. Później dałam mu marchewkę i wypuściłam na pastwisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:21, 28 Sie 2010    Temat postu:

Stwierdziłam, że warto by wziąć nowego podopiecznego w teren. Fierry stał już jakiś czas, sporadycznie wożąc na sobie rekreantów. Gdy weszłam do stajni spora ilość łbów wyjrzała na korytarz, dało się słyszeć kilka cichych rżeń. To od razu wprawiło mnie w dobry nastrój, więc do każdego boksu podchodziłam i witałam się z jego mieszkańcem. W końcu dotarłam do celu - boksu Fierrego. Wałaszek wychylił przyjaźnie łebek i zaczął się nadstawiać do pieszczot. Chwilę go pomiętoliłam i wróciłam się do siodlarni, z której przyniosłam potrzebny mi dzisiaj sprzęt. Przytargałam go na miejsce i wyprowadziłam Fiorda na korytarz, następnie uwiązałam do pobliskiego kółka. Otworzyłam skrzynkę i zabrałam się za czyszczenie jego bułanej sierści. Fierry non stop domagał się pieszczot, patrzył na mnie i tylko na chwilę odwracał łeb, gdy czyściłam mu szyję, wyraźnie brakowało mu towarzystwa i ciepła. Gdy skończyłam wyglądał o wiele lepiej. Przytuliłam się do jego ciepłego ciałka, po chwili odeszłam, wzięłam grzebień i rozczesałam ogon. Grzywy nie trzeba było, bo bułanek ma irokeza, ale przeczesałam jego gęstą i długą grzywkę. Gdy skończyłam wyciągnęłam z niej kilka kłaczków, następnie zabrałam się za kopyta fiorda. Były w dobrym stanie i nawet czyste, a Fierry grzecznie czekał aż skończę. Poklepałam go i na nogi założyłam ochraniacze. Zabezpieczyłam zarówno przody i tyły, bo nigdy nie wiadomo, co nas spotka w terenie, a nie chcę wrócić z kulawym czy rannym koniem. Na jego grzbiet zarzuciłam siodło, zapięłam popręg i na koniec zostawiłam sobie ogłowie. Odwiązałam wałaszka, kantar przepięłam mu na szyję, przełożyłam wodze i podstawiłam oliwkę pod pyszczek bułanka. Flame grzecznie przyjął kiełzno i poczekał aż pozapinam paski. Potem wsadziłam na swoją głowę kask, w dłoń wzięłam palcat, koniu zdjęłam kantar i ruszamy przed stajnię, gdzie po uprzednim dociągnięciu popręgu i stawieniu wszystkiego wsiadłam.
Fierry wyraźnie był pobudzony, czuł, że to coś innego.
Stępem na lekkim kontakcie ruszyliśmy na maneż, by się rozprężyć nieco. 10 minut luzu i zaczynamy lekką pracę. Fierry chętnie przyjął kontakt, opuścił głowę i w miarę zaangażował zad, choć jeszcze trochę mu brakowało do utworzenia mostu, ale temu poświęcimy inny dzień. Wykonaliśmy kilka dużych kół, wolt i zmian kierunków, w końcu zatrzymanie i dociągamy popręg. Fiordek trochę przytył, więc popręg za wysoko się nie dopiął, ale po sprawdzeniu wszystko nam pasowało. Ruszyliśmy stępem, następnie kłusem. Flame szedł bardzo do przodu, był pobudzony ale tez i usztywniony. Zaczęłam pracować z nim na kole. Gdy się uspokoił i nieco wyszalał w kłusie w obie strony przejście od dosiadu do stępa i na chwilę do stajni, założyć wytok. Gdy już wszystko ustawiłam jak należy dociągnęłam jeszcze raz popręg i jedziemy do lasu.
Trzymałam uniwersalny kontakt z jego pyskiem - miałam nad nim kontrolę, ale nie czuł dyskomfortu mocnego kontaktu. Chwilę postępowaliśmy przyzwyczajając się do zmiany otoczenia, następnie sprawdzamy popręg i kłus. Fierry szedł naprawdę szybko, był pobudzony i zdezorientowany, więc zaczęłam kręcić z nim wolty. To trochę go uspokoiło, zaczął się rozluźniać i skupiać na jeździe. W końcu przestałam tak się z nim kręcić i kłusem anglezowanym jechaliśmy przez las. Fierry pokazał mi jakie świetne ustępowania robi schodząc raz po raz z naszego 'toru' poprzez ustępowanie, bo 'tam coś jest! Te krzaki mnie zjedzą! aa! ścieżka!' i tak dalej... W końcu jednak przestał odstawiać cyrki i zobaczył, że krzaki, liście i ścieżki w bok nie gryzą. Pochwaliłam go, gdy szedł spokojnie i na luzie. Wszystko przebiegało pomyślnie, gdy nagle coś dość głośno zaszeleściło obok nas. To była iskra odpalająca napęd. Fierry wypruł galopem przed siebie i w bok, łeb w górze, kilka baranów i weź tu go uspokój. Siłą go wykręciłam na koło i zaczęłam uspokajać. Dużo do niego mówiłam, wodzą działałam pulsacyjnie, aż w końcu Fiordek przeszedł do kłusa, chwilę potem do stępa i się zatrzymał.
-No już, spokojnie, nic nam się nie stało, już dobrze Fierry, nie bój się, przy mnie jesteś bezpieczny - Mówiłam ciągle do bułanka gładząc go po szyi. Flame rozluźnił mięśnie i opuścił łeb żując wędzidło. Postanowiłam podjechać do owego strasznego miejsca i zobaczyć, co go tak wystraszyło. Gdy zbliżaliśmy się do tych krzaków Fierry zaczął caplować, więc go zatrzymałam i znowu głaskałam mówiąc uspokajającym głosem. W końcu udało nam się podjechać do krzaków. Po chwili wyleciały z nich 2 duże, ogromne ptaki, na co bułanek uskoczył w bok i znów galop.
-Hej! To tylko ptaki! - Powiedziałam znów wykręcając Młodego na koło, zatrzymując i uspokajając. - To tylko ptaki...
Jeszcze raz wróciliśmy do owego miejsca i tym razem zsiadłam z wałacha, by pokazać, że krzaki już są niegroźne. Nie znalazłam w nich nic, więc zaszeleściłam, potargałam i już się koń nie boi. Pozwoliłam mu skubnąć listka, następnie wsiadłam i stępem jedziemy w końcu dalej. Chwila stępa i kłus. Na rozdrożu odbiliśmy w prawo, po chwili zagalopowaliśmy. Droga była szeroka i miękka, idealna na galop. Jeśli nic nam nie wyskoczy z krzaków, to będzie dobrze. Flame szedł energicznie, ale o dziwo nie był spięty i zdenerwowany. W pewnym momencie droga zamieniła się z dróżkę, wąską i nieco zarośniętą, więc ten odcinek przebyliśmy stępem. Wałaszek szedł dzielnie przedzierając się przez chaszcze, i o dziwo ani razu się nie spłoszył. Gdy w końcu dotarliśmy na coś szerszego pochwaliłam go sowicie i galop. Chwilę jechaliśmy na spokojnie, by potem ruszyć z kopyta przez pola. Fiord wypruł przed siebie z postawionymi na sztorc uszami, uzyskaliśmy ogromną prędkość, nic nie słyszałam, tak mi wiało w uszy. Fierry wyraźnie się cieszył. Szedł szybko, galopował mocno i pewnie, raz uskoczył lekko w bok, bo niedaleko nas zerwało się do ucieczki stado saren. Mimo to uskoczył i pogalopował chwilę szybciej, potem wolniej, aż w końcu już uspokojony pędził dalej na wprost. Odcinek był długi, więc zdążyliśmy się wyszaleć. Gdy dotarliśmy do konia pól zawróciliśmy. Tamta trasa mogłaby być zbyt straszna dla Fierrego, bo nawet odważne konie się tam płoszą, po za tym są tam skoki, a dziś mieliśmy tej atrakcji sobie oszczędzić. Zagalopowaliśmy na drugą nogę i znów dzida. Młody galopował już wolniej, ale nadal nieźle cisnął na gaz. Pozwoliłam mu na to, bo miał się wyszaleć, wybiegać i odprężyć. W końcu zwolniliśmy galop i po chwili stęp, by znowu przedzierać się przez chaszcze. Flame dyszał, ale był zadowolony. Pewnie przedzierał się przez krzaki, a gdy wyjechaliśmy na drogę od razu ruszył kłusem na mój znak. Tym razem pojechaliśmy inną trasą. Szybciej odbiliśmy w lewo, w stronę pobliskiej wsi. Wjeżdżając na drogę przeszliśmy do stępa. Fierry mimo zmęczenia był pobudzony. Wieś to była dla niego nowość, więc wiele rzeczy sprawiało, że wykonywał bardzo ciekawe i trudne figury ujeżdżenia. W końcu odbiliśmy w prawo, na główną drogę do SC. Jechaliśmy już stępem, wałach miał już wystarczająco dużo ruchu i musiał mieć duużo czasu na ochłonięcie. Po 15 minutach wjechaliśmy na teren stajni. Poluźniłam wałaszkowi popręg o dziurkę i wjechaliśmy na maneż. Postępowałam z nim jeszcze 10 minut i wracamy do stajni.
Zatrzymaliśmy się przy jego boksie, gdzie zsiadłam, rozsiodłałam go i zaprowadziłam na myjke, by tam dokładnie zlać mu nogi. Fierry był cały mokry, na myjce stał jak ciele - stoi i się patrzy, nie ruszając się ani na krok. "Musiałam go nieźle zmęczyć" pomyślałam, po czym odprowadziłam młodego do boksu. Tam zdjęłam mu ogłowie, odwiesiłam na miejsce i wróciłam, by wymasować bułanka. Nie chciałam, by miał po dzisiejszym szaleństwie zakwasy, albo go coś bolało. Gdy skończyłam Flame przysypiał. Wzięłam z pod boksu 2 marchwie i dałam dzielnemu maluchowi. Ten szybko je schrupał i znów domagał się pieszczot. Przystałam na to i gładziłam go przez chwilę, bo później przysnął. Cicho wyszłam i zamknęłam boks, następnie wzięłam nasz sprzęt i odniosłam do siodlarni, ochraniacze powiesiłam na boksie, a czaprak wystawiłam na dwór, by wysechł.

słów: 1257 (+1200 hrs)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Śro 12:20, 08 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:15, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Wieczorem przyjechałam do SC, by wsiąść na kilka koni. Pierwszego wybrałam Fierrego. Postanowiłam poskakać 60-70, może jedną czy dwie przeszkody 80 cm. Gdy weszłam do stajni, zza drzwi boksów wychyliła się spora ilość końskich łebków. Wśród nich była urocza, brudna mordka Fiordka. Pogłaskałam malucha po łebku, następnie wróciłam się po sprzęt do siodlarni. Wzięłam ogłowie z nach. meksykańskim, siodło skokowe z osprzętem (moje ulubione oczywiście xD) czaprak i ochraniacze dla kucyka. Przytargałam wszystko pod jego boks i na kantarku wyprowadziłam wałaszka, po czym uwiązałam. Otworzyłam stojącą pod boksem skrzynkę ze szczotkami i wyjęłam ryżową. Dokładnie rozczesałam sierść Flame'a, po czym wzięłam włosiankę i oczyściłam malucha z kurzu i starego włosia. Następne w kolejce był grzywa i ogon, które dokładnie rozczesałam i przycięłam. Nogą zgarnęłam obcięte włoski w jedną kupkę i sięgnęłam po kopystkę. Poprosiłam FIerrego o podanie lewej przedniej nogi - bez oporów, grzeczny konik. Tam samo poszło z resztą kopyt. Zadowolona dałam bułankowi cukierka i założyłam na cztery nogi ochraniaczki. Potem czaprak na grzbiet, na niego siodło, zapinamy popręg, dociągamy z drugiej strony i pora na ogłowie. Wałaszek grzecznie przyjął wędzidło i dał sobie założyć resztę ogłowia. Pozapinałam paski i poklepałam go. Zapomniałam o jednym - wytoku. Poleciałam do siodlarni i wróciłam z napierśniko-wytokiem w ręce. Odpięłam popręg i przełożyłam ucho napierśnika, następnie zapięłam tak jak był. Paski przyczepiłam do siodła, a wodze rozpięłam, przełożyłam przez kółka i zapięłam. Sama założyłam kask, w dłoń wzięłam bata i ruszamy. Energicznym stępem powędrowaliśmy na halę. Zastałyśmy tam tylko Deidre z Hunkym i Carrot z New Bombem. Tak więc hala dla panów. Dziewczyny nie planowały skakać więc z koniem w ręku poustawiałam sobie niewielkie przeszkódki i drążki na kłus i galop. W końcu dociągnęłam Fierremu popręg, opuściłam sobie strzemiona i wsiadłam.
Ruszyliśmy stępem. Z początku dużo luzu, długa wodza, następnie zaczęłam brać bułanka na kontakt, zbierać i wyginać. Po chwili zakłusowałam. Dałam Fierremu nieco luźniejszą wodzę i po jednym kole zaczęliśmy kręcić wolty, jeździć po przekątnych i zmieniać kierunki. W końcu zatrzymanie i dociągamy popręg. Poszło gładko, więc po chwili nabrałam wodze, ruszyłam stępem i pozbierałam Fiorda. Po chwili kłus i kilka przejść. Flame dobrze się spisywał, więc dałam mu spokój i najechałam 4 razy na drążki z obu stron. Mały z początku puknął je dwa razy, potem już bardzo ładnie podnosił nogi. Poklepałam go i zagalopowanie na prawą nogę. Bułany wypruł do przodu galopem, więc na koło i pozbierałam, dopiero gdy galopowaliśmy "przez nóżkę" wyjechałam na ścianę i w zebranym galopie 2 koła, następnie wyjazd na przekątną i próba lotnej. Niestety nieudana, więc jeszcze raz, lecz tym razem na sekundę do kłusa i zagalopowanie. Udało się, więc poklepałam Fierrego, następnie 2 koła galopem, kilka wolt, próba lotnej - nieudana. Powtórka z rozrywki z kłusem i w drugą stronę kilka wolt, następnie próba lotnej. W końcu Fiordek załapał i zmienił ładnie nogę. Poklepałam go sowicie i jeszcze raz. Udało się, więc poklepałam i do kłusa. W tym chodzie z lewego najazdu na kopertkę 40 cm z wskazówką. Za pierwszym razem zabrakło impulsu z mojej strony i wyłamanie. Potem już lepiej, ale skok nagły, prawie ze stój. W końcu na drążku mocno przyłożyłam łydki do boków wałaszka i udany skok. Poklepałam i teraz 3 razy z prawego najazdu. Wszystkie poszły super, więc zagalopowałam. Z prawego najazdu ta sama kopertka - bardzo ładnie, Fierry się obudził i zaczął starać, ja też w końcu ogarnęłam swoje ciało. Po skoku zmiana nogi i z lewego najazdu. Tak na przemian jeszcze 2 razy i jadąc na lewą nogę pół koła w półsiadzie mocniejszym galopem i naprostowanie na stacjonatkę 50 cm. Bułanek chciał przyspieszyć, jednak metoda przytrzymać-puścić sprowadziła go do poprzedniego tempa. Ładny, lekki skok i spokojny galop tuż po nim. Jeszcze 1 skok i z drugiej strony(oraz nogi). Flame bardzo ładnie skakał, więc tuż po stacjonacie wykręciłam go na oksera 60x40. Pogalopowałam nieco mocniej i ładny, okrągły skok. Po skoku jedziemy z drugiej nogi. Również ładnie, ale zabrakło impulsu. Jeszcze 2 skoki ze zmianą nogi i na chwilę do stępa. W międzyczasie Carrot, która właśnie zsiadła z konia podwyższyła mi przeszkody do 70 cm, dodatkowo ustawiła murek 80 i piramidę tej samej wysokości. Gdy już odpoczęliśmy zagalopowałam z prawej nogi i jedziemy na stacjonatę. Ładny, okrągły galop, prosty, duży najazd i ładny, płynny skok. Po stacjonacie skręciłam od razu na oksera i stopa. Wykręciłam bułanka na woltę i jeszcze jeden najazd. Na odskoku puknęłam wałaszka bacikiem, z czego wyszedł bardzo udany skok. Poklepałam go i jeszcze jeden najazd. Wszystko poszło super, więc na chwilę do kłusa. Odpoczęliśmy troszkę, następnie zagalopowałam z lewej nogi i nakierowałam Fiordka na stacjonatę 70cm. Ładny, lekki skok i zmiana nogi, ostry zakręt i po chwili skręcamy na oksera. Ładny, płynny lot nad przeszkodą i miękkie lądowanie. Poklepałam Fierrego i z lewej nogi jedziemy na murek. Kilka foule przed przeszkodą przykleiłam mocno łydki do jego boków i tuż przed odskokiem przycisnęłam. Fierry wybił się mocno i poleciał wysoko nad przeszkodą. Skoczyliśmy na czysto, więc pochwaliłam go sowicie i jeszcze raz. Znów ładny, przyjemny dla oka skok, następnie skręt w lewo i nakierowanie na piramidę 70/80/70. Na odskoku łydka, mocne wybicie się konia, oddałam bardzo wodze i bardzo ładny, dobry technicznie skok.
-Tak! O to chodzi! Dobry Fierry! - Powiedziałam klepiąc mokrego już konia i przechodząc do kłusa. Rozkłusowałam go przez 5 minut, następne rozstępowałam przez 10 i wróciliśmy do stajni.
Na miejscu rozsiodłałam malucha, odziałam w kantar i zaprowadziłam na myjkę. Zimną wodą zlałam mu nogi i odstawiłam do boksu. Tam przeczyściłam jeszcze z zaschniętego potu, wymasowałam i dopieściłam smakołykami. Zadowolona zamknęłam boks i odniosłam sprzęt do siodlarni, następnie poszłam do biura.
słów: 929 (+900 hrs)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Pią 19:28, 24 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin