Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Melodia Duszy - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:52, 05 Mar 2011    Temat postu: Melodia Duszy - Treningi

Miejsce na trenowanie z Melodią

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anitaikonie3




Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:18, 15 Kwi 2011    Temat postu:

Weszłam do boksu melodii. Postanowiłam ją trochę polonżować. Była lekko spięta, ale gdy weszłam z nią na halę i spuściłam z lonży od razu zaczęła kłusować. Po chwili samowolki zapięłam klaczy lonże i skłoniłam do stępa. Przez około 5 minut spokojnie chodziła zmieniając 3 razy kierunek.
- No to teraz KŁUS!
Krzyknęłam, a po chwili piękna arabka ruszyła do kłusa. Świetnie wyciągała nogi. Była stworzona do pokazów. Minęło 15 minut. Postanowiłam, że klacz pogalopuje 5 minut i na koniec stępa. Tak właśnie zrobiłam. Klacz cudownie galopowała, a ja wpatrywałam się z jaką gracją podnosi i opuszcza każdą nogę.
-Kłus! I Stęp! Ślicznie!
Klacz wysoko unosiła nogi nawet w stępie. Była prawdziwą królową gracji. Po 5 minutach wyprowadziłam ją z hali zdjęłam kantar i roztarłam jej spocone miejsca. Dzisiaj miała świetny trening.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise




Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:35, 07 Cze 2011    Temat postu:

Najszybciej jak się dało wdziałam bryczesy, oficerki i całą resztę stroju jeździeckiego. Jak rakieta wystrzeliłam z domu i wskoczyłam do auta. Nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania z Melodią Duszy. Po drodze wkurzały mnie ograniczenia prędkości. Chciałam jechać ponad 200km/h żeby jak najszybciej zobaczyć tego kochanego konia. Ale cóż zrobić. Po niecierpliwym i długim wyczekiwaniu wreszcie me oczy dostrzegły SC. Napełniła mnie fala radości. Kiedy auto było już zaparkowane, wysiadłam i pognałam do stajni. Siwa stała w swoim boksie ciekawsko wyglądając ponad drzwiami. Wyjęłam z kieszeni krążki marchwi, które zabrałam specjalnie dla niej. Schrupała je w ciągu kilku sekund. Pogłaskałam jej śnieżnobiałe czółko i udałam się do siodlarni. Razem z jej zestawem do pielęgnacji wróciłam przed boks. Położyłam rzeczy i wyprowadziłam kobyłkę. Przywiązałam ją i zajęłam się jej czyszczeniem. Poszło szybko, Melodia nie wykazywała żadnych sprzeciwów. Gdy była gotowa odniosłam zestaw i zabrałam linkę do lonży. Przybyłam spowrotem do przywiązanej piękności i zapięłam jej ją. Pogłaskałam łabędzią szyję arabki i ruszyłyśmy na maneż. Melodia szła dumnie u mego boksu. Po chwili spaceru dotarłyśmy do celu. Otworzyłam bramę i ślicznotka zgrabnie weszła na plac. Zamknęłam bramę i podeszłyśmy do jednego z narożników. Popuściłam linkę na odpowiednią odległość i odsunęłam się.
- Dalej malutka. Stęp..- powiedziałam i cmoknęłam
Siwka posłusznie ruszyła do przodu. Zachwycał mnie po prostu każdy ruch jej mięśni. Szła i szła. Patrzyłam na nią, ale myślami byłam gdzieś daleko. Marzyłam o tym, żeby ją dosiąść. Szybko wróciłam jednak do rzeczywistości. Klacz zrobiła już kilka okrążeń i czas troszkę zakłusować. Cmoknęłam i kobyłka przyspieszyła. Zauważyłam jej wysoką akcję nóg. Wolałam jej na razie nie przemęczać i dzisiaj popracować tylko w stępie i kłusie. Bez zagalopowań.
- Prrrr.. – powiedziałam i lekko pociągnęłam lonżę.
Klacz zwolniła poczym zatrzymała się. Poleciłam jej zmienić kierunek i tak też zrobiła. Znów kilka kółek stępa. Po zrobieniu ich kolejne cmoknięcie i zakłusowanie. Rozejrzałam się dookoła. Szukałam wzrokiem jakichś drągów czy czegoś. Tak! Leżały niedaleko od nas. Postanowiłam za chwilę podejść tak żeby Melodia wykonując koło, musiała przez nie przejść. Kiedy znów zwolniła i zmieniła kierunek, przeszłyśmy kawałek. Pozwoliłam jej najpierw powąchać drążki, aby się ich nie bała. Gdy skończyła poznawanie ich, cmoknęłam dwa razy i ruszyła kłusikiem. Widząc przed sobą drągi nieco się zawahała i kawałek przed nimi zwolniła kroku.
- No już maleńka, to nic strasznego, dasz sobie radę. – powiedziałam do niej spokojnym i łagodnym tonem.
Przeszła. Słysząc mój głos, zachęcający do tego poczuła się nieco pewniej i postanowiła spróbować. Kochany zwierz. Powtórzyłyśmy to jeszcze kilka razy, aż wreszcie nadszedł czas na to żeby wracać. Melodyjka zwolniła do stępa. Podeszłam do niej i poklepałam ją po szyi.
- Brawo kochana, jesteś świetna. –szepnęłam jej do uszka i dałam krążek marchwi.
Razem ruszyłyśmy do stajni. Weszłyśmy do budynku raźnym krokiem. Przywiązałam ślicznotkę i poszłam do siodlarni po zestaw do pielęgnacji. Wróciłam i w mgnieniu oka wyczyściłam całą piękność. Wprowadziłam ją do boksu i odniosłam rzeczy na ich miejsce. Gdy już się tam znalazły, skierowałam swe kroki znów ku klaczy. Weszłam do jej boksu i wymasowałam ją porządnie terapią T-Touch. Przytuliłam jeszcze, dałam buziaczka w chrapki i niestety musiałam już pójść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cochise




Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:09, 08 Cze 2011    Temat postu:

Obudziłam się gdzieś o 5 rano. Później nie dałam rady już zasnąć. W mojej głowie była tylko jedna myśl. Dzisiaj miałam pojechać do Melodii i jej dosiąść. Nie mogłam się doczekać. Niecierpliwiłam się bardzo. Godziny strasznie mi się dłużyły. Miałam wrażenie, że czas jakby się zatrzymał. Aż wreszcie usłyszałam dźwięk, którego tak wyczekiwałam. Dzwonił budzik. Czas wstać. Wyskoczyłam z łóżka pełna energii i rzuciłam się w stronę szafy. W ciągu niecałych 20 minut byłam gotowa do wyjazdu. Zabrałam jeszcze tylko krążki marchwi i paczkę kostek cukru, aby inne konie też coś dostały. Wpakowałam wszystko do plecaka i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyłam drogą do stajni. Dojazd trochę mi zajął. Niestety. Wreszcie dotarłam do SC. Zaparkowałam samochód i ruszyłam do stajni. Każdy z koni dostał ode mnie prezencik w postaci kilku krążków marchwi i kostek cukru. Po chwili znalazłam się przy jej boksie. Spojrzała na mnie tymi swymi cudnymi czarnymi oczętami i zarżała na powitanie. Oczywiście i dla niej nie zabrakło prezenciku. Kiedy schrupała go ze smakiem, weszłam do jej boksu. Przytuliłam tę piękną siwą łabędzią szyjkę. Pomasowałam ją chwilkę i oddaliłam się w stronę siodlarni. Zabrałam zestaw i rząd arabki. Położyłam wszystko przy jej boksie i chwyciłam uwiąz. Przypięłam go klaczce do kantarka i wyprowadziłam przed pomieszczenie. Przywiązałam ją i dokładnie wyczyściłam. Wygłaskałam ją całą dokładnie, zaraz po zabiegu. Odpięłam kantar i zapięłam go tak, że luźno wisiał sobie na jej szyjce. Wzięłam ogłowie. Dałam kobyłce powąchać poczym, powoli jej je założyłam. Kiedy poczuła na wargach chłód wędzidła, skuliła lekko uszy, ale dała je sobie włożyć.
- Spokojnie maleńka…- powiedziałam do niej i pogłaskałam ją.
Zapięłam wszystko i pomasowałam ją chwilkę. Nie chciałam żeby się stresowała. Gdy tylko się rozluźniła, wzięłam siodło. Podeszłam do niej z nim powoli i dałam powąchać tak jak ogłowie. Gdy skończyła, delikatnie i powoli ułożyłam je na jej grzbiecie. Lekko skuliła uszka. Pogładziłam jej szyję.
- Ciii… Nic Ci nie zrobi…
Uspokajałam ją przez chwilę, aż chwyciłam popręg. Zapięłam jej go bez większych problemów. Pomasowałam ją znów. Teraz wzięłam jej ochraniacze i założyłam je. Nawet nie wyrywała nóg. Poklepałam ją po szyi i zdjęłam kantar. Odłożyłam go i chwyciłam wodze. Ruszyłyśmy na zewnątrz. Jej kopyta dudniły o podłoże. Wyszłyśmy z budynku. Świeciło piękne słoneczko. Było ciepło, ale nie za ciepło. Postanowiłam zabrać kobyłkę w teren. Taki spacerek na stępa, może trochę kłusa, i jakieś krótkie zagalopowanie. Nie chciałam jej przemęczyć. Ustawiłam sobie strzemiona i dopięłam popręg. Poprowadziłam ją jeszcze chwilę w ręku aż wreszcie wsiadłam. Dałam jej leciuteńką łydkę i ruszyłyśmy leśną ścieżką. Szłyśmy tą samą drogą co wcześniej. Drzewa prezentowały się tak samo świetnie jak poprzednio. Tym razem skręciłyśmy w inną stronę. Nie w stronę drogi polankę, tylko na dłuższą ścieżkę. Klacz szła żwawo i miękko. Z obu stron ścieżki prezentowały się wspaniałe widoki. Było na co popatrzeć. Zauważyłam, że z głównej drogi, odbija w bok mniejsza ścieżka. Kiedy tylko się zbliżyła skręciłam w nią klacz. Podłoże było trochę nierówne i nie zachwycało zbyt arabki to, że musi po nim iść. Krajobraz trochę się zepsuł. Drzewa były trochę pousychane i mizerne jakieś. Duszno trochę w tym lesie było. Wyjechałyśmy wreszcie na jakąś większą drożynę. Dokąd dalej? Nie miałam bladego pojęcia. Nie przypominałam sobie jakiejś dużej drogi w tej okolicy. Postanowiłam skręcić w lewo. Tak mi podpowiadała intuicja, no i tam było lepsze podłoże. Z drugiej strony było dużo kamieni. Wolałam chociaż iść gdzieś gdzie kobyłce by się wygodniej szło. Posłusznie skierowała się w tę stronę. Minęło już trochę czasu, można by zakłusować. Cmoknęłam i dałam Melodii lekką łydkę. Od razu ruszyła kłusikiem. Miękka z niej klaczka. Anglezowałam lekko cały czas zastanawiając się gdzie jesteśmy. Po chwili wyjechałyśmy przed jakiś strumyk. Zatrzymałam Melodię. Zsiadłam i przyjrzałam się mu, oraz okolicy. Kawałek za nim była jakaś tablica. Płytki był, woda w nim nie była aż taka super zimna, tylko taka raczej letnia. Wsiadłam znów i postanowiłam, że go jakoś przejdziemy. Przy okazji siwka troszeczkę się ochłodzi. Zachęciłam ją i przeszła. Zaraz po pokonaniu wody znów zakłusowaliśmy. W mgnieniu oka znaleźliśmy się przy tablicy. Zastanawiałam się jak daleko jesteśmy. Długo już jechałyśmy. Tablica mówiła iż, jesteśmy kawał drogi od SC. Udało mi się wybrać odpowiednią ścieżkę. Na wszelki wypadek zrobiłam zdjęcie komórką. Zawróciłam kobyłkę i pojechałyśmy wskazaną trasą. W połowie drogi powrotnej postanowiłam na chwilę zagalopować. Udało się, kobyłka bez problemu wykonała polecenie. Po chwili na naszej drodze pojawiło się przewrócone drzewo. Wąski pień miało, więc można by bez problemu skoczyć. Cmoknęłam i Melodia skoczyła. Nie widziałam jak wyszło, ale z tego co czułam to było dobrze. Ściągnęłam wodze. Teraz już tylko stępik aż do stajni. Siwka szła sobie spokojnie. Dotarłyśmy do celu. Tuż przed budynkiem zatrzymałyśmy się i zsiadłam. Poklepałam kobyłkę i weszłyśmy do środka. Zdjęłam jej ogłowie i założyłam kantar. Przywiązałam ją i zaraz potem zdjęłam siodło. Odniosłam rząd do siodlarni i wzięłam zestaw toaletowy. Wyczyściłam znów arabkę i odstawiłam do boksu. Dałam jeszcze jakieś smakołyki i przytuliłam. Odniosłam zestaw i weszłam znów do jej boksu. Wymasowałam ją porządnie. Dałam buziaka na pożegnanie i odeszłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin