Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Talizman - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carrot
Większy wolontariusz



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:30, 31 Sty 2010    Temat postu: Talizman - Treningi

Tutaj trenujecie z Talizmankiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carrot
Większy wolontariusz



Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:31, 31 Sty 2010    Temat postu:

Układanie

Obudziłam się z samego rana. Pierwszą moją myślą był fakt, że dzisiaj pierwszy raz dosiądę potomka mojego prestiżowego ogiera. Podniecona zwlekłam się z łóżka i pochłonęłam śniadanie, po czym wymyłam się. Założyłam jakieś pierwsze lepsze bryczesy, sztylpy i sztyblety, złapałam za kask i wybiegłam z domu.
Weszłam do stajni. Powitało mnie rżenie Desiowej. Talizman popatrzył się na mnie swoim "złowrogim" wzrokiem. Z siodlarni wzięłam jego kantar, szczotki oraz sprzęt. Uwiąz był przy boksie. Wyprowadziłam z boksu wałacha i uwiązałam go z zewnętrznej strony boksu. Ściągnęłam derkę i zaczęłam go czyścić. Kręcił się niemiłosiernie więc na powitanie dostał solidne uderzenie w dupę. Zdziwiony stał spokojnie. Gdy uporałam się z zaklejkami i kurzem pochwaliłam konia. Czekały nas teraz nogi... zjechałam ręką od jego pachy w dół łapiąc za pęcinę. Zacmokałam i poprosiłam o nogę. Taliś jednym słowem mnie olał więc stwierdziłam, że wyperswaduję od niego podanie. Wyprostowałam się i zaczęłam go delikatnie kopać w pęcinę co było dla niego nie bolesne, a irytujące. Poddenerwowany wałach uniósł kończynę, chcąc ją przestawić, a ja w tym momencie złapałam ją i przycisnęłam do brzucha trzymając przez dziesięć sekund. Potem puściłam ją i poprosiłam wcześniejszym sposobem o nogę. Ćwiczenie widocznie zadziałało, bo wałach wiedział co go czeka, jeśli będzie nieposłuszny. Gdy uporałam się ze wszystkimi nogami - a nie ukrywam, że zajęło mi to trochę czasu, przemyłam mu oczy i chrapy wilgotną gąbką. Na szczęście, tutaj nie było większych problemów. Przeszłam do siodłania i pojawił się kolejny problem. Wałach za nic nie chciał przyjąć wędzidła i zadzierał łeb. Złapałam go porządnie za pysk i mocno nacisnęłam na kość nosową. W tym samym momencie wałach chcąc uniknąć żelastwa zaczął się cofać. Uniemożliwił mu kantar i uwiąz zawieszony na karku który przy cofaniu szarpnął za szyję konia. Nacisnęłam mu na dziąsło i w końcu Talizman otworzył swój pysk. Przy zapinaniu pasków ogłowia nie było już większych problemów. Zakładanie siodła było już o niebo łatwiejsze. Zapinanie popręgu nie sprawiało mu nieprzyjemności. Gdy zakładałam mu ochraniacze, także stał spokojnie. Założyłam kask i wio na maneż.
Stanęliśmy przy schodkach. Najpierw dociągnęłam mu popręg z czym nie było trudno. Skróciłam sobie strzemiona, żeby mieć stabilniejszy dosiad i podprowadziłam go po łuku pod schodki. Oczywiście, bo jakżeby inaczej, Taliś odwalił mi potańcówkę. Najpierw robił cudowne ciągi od schodków, albo nagle skrócał stępa. Idealny koń ujeżdżeniowy... Zrobiłam szerokie koło i jeszcze raz go podprowadziłam, tym razem stojąc po zewnętrznej stronie. Pukałam go w zad batem aby zbliżył się do schodków. Gdy wałach łaskawie wykonał moje polecenie, powoli weszłam na schodki i pogłaskałam go po szyi i poklepałam w siedzisko. Włożyłam nogę w strzemię i miękko usiadłam na koniu. Zebrałam go na kontakt, opuściłam piętę w dół i dziesięć sekund stałam z nim w miejscu. Potem poklepałam go za posłuszeństwo i ruszyliśmy stępem. Siedząc w siodle czułam, że mam większą kontrolę nad koniem. Szedł spokojnie i czekał tylko na sygnały wydawane wodzą. Po dwóch, a może trzech, kołach luźnego stępa zaczęłam go rozgrzewać. Przez pierwsze 50 metrów męczyłam się, aby mojego zeźlonego wałacha w końcu zebrać. Talizman zaczął łaskawie podstawiać swoje dupsko i może trochę się zganaszował. Jednak nie było to to, czego się po nim spodziewałam. Trudno, dopiero się układamy... Wzięłam go na ciasne wolty i ósemki. Na długich ścianach robiłam wężyki a na krótkich zmiany strony. Gdy poczułam, że Talizman zrobił się ciepły dałam mu sygnał do kłusa. Nieco za mocno poszedł do przodu więc zaczęłam spokojnie anglezować i ściągać go wodzami. Od razu zwolnił tempo i szedł ładnie pozwalając mi na spokojne wysiadywanie. Po kilku kołach ćwiczebnego kłusa zaczęłam anglezować i powtórzyłam ćwiczenia które wymieniłam w poprzednim chodzie. Wałach dobrze się spisywał, chętnie współpracował. Po rozgrzewce w kłusie, poprosiłam Anikę o ułożenie mi kilku drągów po kole. Spełniła swoje zadanie a ja ruszyłam na "przeszkodę" Przeszłam do półsiadu już 2 metry przed drągami i dałam mu sygnał do najazdu. Przeszedł ładnie. Nie puknął w żadnego drąga i wysoko podniósł nóżki. Powtórzyłam ćwiczenie jeszcze kilka razy i zmieniłam stronę. Talizman bardzo ładnie przechodził przez drągi. Z lewej strony najechałam na małego, 50 cm krzyżaka. Najeżdżałam w półsiadzie. Talizman nie bał się przeszkody. Przeskoczył ładnie i pewnie. Miękko wylądował, zrobił ze dwa fule galopu a potem bez problemu przeszedł do kłusa. Pochwaliłam go i do stępa. Przekazałam Anice kartkę z kilkoma przeszkodami. Postawiła je tak, jak chciałam. Po odpoczynku wjechałam z młodym na koło i zagalopowałam z wolty. I tu zaczęły się problemy... Talizman nagle zrobił się wredny. Strzelił mi barana i spuścił łeb, który szybko zkorygowałam szarpnięciem wodzy. Usiadłam w siodło i dałam nogi mocno do przodu, żeby koniowi trudniej było wierzgać. Spróbował jeszcze strzelić dwa barany, ale nie udało mu się mnie zrzucić. Wróciłam do poprawnego dosiadu i żeby dać mu nauczkę skręciłam go na małe kółeczko i co chwilę popędzałam. Gdy się zmęczył zatrzymałam go i cofnęłam o kilka kroków. Potem spróbowalam jeszcze raz zagalopować. Na szczęście Talizman wiedział co go czeka za nieposłuszeństwo. Poleciał trochę za szybko, ale to nie było problemem. Zdziwił mnei fakt, że wałach bez problemu galopuje na dobrą nogę. Po dwóch kołach galopu zwolniłam tempo i najechałam na 70 cm stacjonatę. Najeżdżałam na kontakcie. Skoczył wysoko, z zapasem. Potem okser 90 cm. Tutaj zmyliły go kolory przeszkody, ale skoczył - bez zrzutki. Najechałam jeszcze raz na kawaletkę, którą praktycznie przeszedł i jeszcze raz na stacjonatę. Wałach naprawdę świetnie skacze. Przećwiczyłam jeszcze te przeszkody na drugą nogę i do stępa. Na luźnej wodzy go rozprężyłam i do stajni.
Przy rozsiodłaniu nie było już problemów. Wsypałam mu kilka marchewek i natarłam słomą. Opatuliłam go derką i poszłam do domu.

By Kutasicek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin