Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Volver - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:24, 21 Cze 2009    Temat postu: Volver - Treningi

Tu znajdują się stare treningi Volver'a.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:35, 21 Cze 2009    Temat postu:

Spacer z Milką

Wstałam dzisiaj wcześnie rano i wesoło pobiegłam do stajni.Podeszłam do mojego kochanego źrebaka i przywitałam się z nim.Potem wyczyściłam go i wyprowadziłam przed stajnię.Dopięłam mu długi uwiąz do kantara i poszliśmy na długi spacer.Wybrałam jedną z krętych leśnych alejek,która biegła brzegiem jeziora.Konik szedł posłusznie.Gdy spojrzałam na jego sylwetkę widziałam w nim przyszłego skokowca.Był umięśniony i miał doskonale rozwinięte stawy skokowe oraz mocne nogi.Był też niezwykle wytrzymały.Może wiec do crossu się kiedys nada...
Nagle konik pociągnął mocniej za uwiąz.Zdziwiłam się.Pociągnął drugi raz i bryknął.Nagle oświeciło mnie.Ciągnął mnie nad jezioro.Zaśmiałam sie i poszłam z nim nad wodę.Konik Niepewnie zamoczył kopytka,a po chwili brykał w wodzie rozchlapując ją na wszystkie strony.Pobawił się kilka minut,potem zaczął kłusować na małą leśną polankę.Dogoniłam go i chwyciłam za uwiąz.Konik wreszcie stanął na polance.Trącił mnie pyszczkiem i zaczął krążyć wokół mnie.Ja pobiegłam w krzaki.Zaczął mnie gonić.Ja biegałam od krzaka do krzaka,a Volver mnie gonił.Po 10 minutach padłam na trawę,a on pochylił się nade mną i parsknął.Wstałam i zaczęliśmy wracać do stajni.
W stajni wyczyściłam ponownie Volvera i dałam mu buziaka w chrapy.

By Milka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabika
Większy wolontariusz



Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:35, 21 Cze 2009    Temat postu:

Friendly Game z Milką

Przyszłam dziś do mojego źrebola wcześnie rano,żeby go zabrać na padok na Friendly Game.Wyczyściłam go dokładnie i poszliśmy.
Na padoku zaczęłam od głaskania Volvera Lead Rope.Zaczynałam od czoła.Najpierw pogłaskałam go liną od czoła w dół,aż do chrap.Był troszkę niespokojny.Potem głaskałam go po uszach,potylicy,szyi.Już się troszkę oswoił.Potem zaczęłam go głaskać po klatce piersiowej,łopatkach i całych nogach.Potem grzbiet,boki i brzuch oraz tylne nogi.A i jeszcze zad.Potem zaczęłam go głaskać.Łaskotałam go tam,gdzie ma łaskotki,czyli pod bródką,między przednimi nogami i na brzuszku.Konik zaczął parskać radośnie,ale gdy zaczęłam go głaskać po pęcinkach,cofnął się.Dałam mu odpocząć,potem znowu zaczęłam go głaskać.Następnie założyłam rękawiczki i zaczęłam klepać lekko konika.Nie spłoszył się,najwyraźniej sprawiało mu to przyjemność.Potem wzięłam lekką piłkę plażową i zaczęłam ją lekko obijać o konika.Troszkę się płoszył,ale potem nabrał ochoty na zabawę ze mną.Rżał radośnie i próbował zjeść piłkę.Potem położyłam źrebolowi poduchę na grzbiecie.Z początku strząsał ją i przestraszony uciekał kilka kroków,ale potem pozwoliłam mu obwąchać podusię i jakoś ją zaczął tolerować Wink Po tym ćwiczeniu rozłożyłam parasol.Volver zląkł się i odkłusował troszkę.Ja zaczęłam lekko ruszać parasolem i schowałam się pod nim.Volver zaciekawił się i podszedł.Zaczął obwąchiwać parasolkę i po chwili schował się ze mną pod nią.Zrobiłam kilka kroków i Volver znowu wszedł pod parasol.Zaśmiałam się i położyłam parasol na ziemi.Konik zaczął go znów obwąchiwać.Zakręciłam parasolem,ale Volvi się nie przestraszył.Potem sięgnęłam po folię i się pod nią schowałam.Konik cofnął się.Po chwili jednak wszedł ze mną pod folię.Potem odłożyłam ją na bok i zaczęłam jeszcze raz głaskać konika i przytulać go.Potem odprowadziłam Volverka do stajni i dałam mu smakołyk za dobrze wykonaną robotę Wink
Po tej zabwie Volvi dałby mi się nawet drapać pod ogonem xD

By Milkaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avocado
Mały wolontariusz



Dołączył: 10 Wrz 2008
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:37, 07 Lip 2009    Temat postu:

Friendly Game

Przyjechałam do Stajni Centralnej aby pobawić się dzisiaj z Volverem w
pierwszą z siedmiu gier. Od razu po zaparkowaniu auta skierowałam się napastwiska gdyż była b. ładna pogoda dlatego roczniak pewnie był na padoku. W ręku trzymałam skrzynke ze szczotkami, którą przed przyjazdem kupiłam
specjalnie dla malucha. Od razu znalazłam Izabelka na jednym z padoków. Wyjęłam ze skrzyneczki nowy kantar, który również kupiłam i weszłam na padok. Podeszłam do niego, powoli prawie się skradając aby go nie wystraszyć. Kantar trzymałam w ręku, zaś samą rękę miałam wyciągniętą do przodu aby wiedział, że nic przed nim złego nie ukrywam. Zauwazył mnie zanim
jeszcze weszłam na padok. Stał nie daleko mnie z głową zwróconą ku mnie i nastawionymi do góry uszami. W pysku miał trawę którą wolno
przeżuwał. Nawet nie drgnął kiedy do niego podeszłam i pogłaskałam go po szyi. Dalej przeżuwając patrzał na mnie tyle że teraz lekko zwrócił głowę i uszy ku mnie. Powoli założyłam mu kantar, a kiedy go zamknęłam
złapałam za niego i lekko pociągnęłam. Ogierek posłusznie ruszył za mną.
Kiedy znaleźliśmy się przy ogrodzeniu przywiązałam go do drewnianego
ogrodzenia i zaczęłam czyszczenie. Najpierw powoli, nie wiem czy kiedykolwiek go ktoś czyścił. Gumowym zgrzebłem usunęłam zakleiki, a potem szczotką z miękkiego włosia zaczęłam zmiatać z jego sierści kurz i nawet trawe Razz Później ową miękką szczotką wyczyściłam mu pysio i nogi. Następnie rozczesałam mu grzywe, która jeszcze nie wymagała przerywania i grzywkę. Ogonek jeszcze byłna tyle krótki, że nic sie z nim nie dało zrobić. Na koniec zostawiłam sobie wyczyszczenie kopyt. Bez większego trudu dał mi podnieść wszystkie cztery. Jedynie z tyłem był wiekszy problem gdyż Mały bawił się ze mną i wyrywał mi kopyta rżąc przy tym rozkosznie. Kiedy go już wyczyściłam zaczełam zabawę. Na początek zaczełam go głaskać po głowie. Od chrapk po koniuszek ucha. Następnie przechodziłam dalej Szyja, pierś, łopatka, bok, brzuch, noga przednia, zad, noga tylna, słabizna, grzbiet. Potem poszłam na drugą stronę i wykonałam tą samą czynność co poprzednio. Wzięłam wcześniej przygotowany krótki bacik skokowy i ponowiłam dotykanie tym razem bacikiem po całym ciele. Na początku trochę drgał jednak po jakiejś chwili olał bacik całkowicie. Odłożyłam go i wzięłam tym razem długi do lonżowania. I znowu dotykanie. Sprawiał wrażenie, że bata się nie boi dlatego odeszłam jakiś kawałek i zaczęłam nim wymachiwać w powietrzu. Patrzył się na to co robie i trochę spiął mięśnie. Podeszłam bliżej i znowu wymachiwałam. Nawet nie drgnał. I na koneic stanęłam obok niego i wymachiwałam po jego prawej stronie. Nic. Po prawej stronie. Również brak reakcji. Dałam mu w nagrode cukierka i teraz zmieniłam bat na lonże. Ponowiłam dotykanie nią całego jego ciała. Następnie przypięłam ją do kantarka i nowiązałam malucha. Zaczełam z nim chodzić najpierw po kwadracie, a potem po kole. Po jakimś czasie zadzwoniłam i przyjechała moja znajoma. Wymieniłyśmy się i ona wzięła i prowadziła malucha za kantar na kole. Ja zaś stałam na środku trzymając lonże. Na początek na lewą stronę. Czasami Volver wpadał do środka jednak dobrze sobie radził. Okey, potem zmiana kierunku i to samo. Udało nam się parę kroczków zakłusować na obie strony. Postanowiłam go już dalej nie męczyć. Zdjęłam mu kantarek i odniosłam wszystkie rzeczy do siodlarni. Nie obyło się jeszcze bez pieszczot oraz dania marchewki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Avocado dnia Wto 8:38, 07 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aravey




Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:35, 30 Lip 2009    Temat postu:

Przyjechałam do Stajni Centralnej koło godziny 11. Zaparkowałam samochód przed stajnią. Wyciągnęłam z bagażnika skrzynkę ze sprzętem do pielęgnacji oraz kantar i uwiąz. Kuferek zostawiłam przy samochodzie i skierowałam się na pastwisko. Na pastwisku, na którym buszowały odstawki szybko znalazłam Volver'a. Galopował od ściany do ściany z kilkoma inny,i młodziakami brykając co chwila. Uśmiechnęłam się i oparłam o płot obserwując je. Kiedy konie zakończyły zabawę i zabrały się za jedzenie soczystej trawy, Volver widząc kogoś nieznajomego przy płocie podniósł główkę i postawił uszy na sztorc. Stał tak obserwując mnie kiedy prześlizgiwałam się pod płotem. Kiedy byłam już na pastwisku zrobiłam kilka kroków w stronę źrebaczka i przykucnęłam. Mały przyglądał mi się dziwnie. Po chwili wyraźnie zaciekawiony podszedł do mnie. Podniosłam się powoli i wyciągnęłam do niego rękę.
- Hej mały. Jak się miewasz? - spytałam szeptem uśmiechając się.
Młody zaciekawiony acz trochę niepewny wyciągnął szyjkę, aby powąchać moją rękę. Kiedy zapoznał sie już z moim zapachem. Delikatnie przesunęłam rękę na jego szyję i pogłaskałam jego aksamitną sierść. Volver widząc moją luźną koszulkę chwycił ją lekko ząbkami i zaczął przeżuwać.
- Ej, no wiesz co - zrobiłam obrażoną minę wyciągając moją koszulkę z jego pyszczka.
Potarmosiłam go lekko za chrapki, a mały odwzajemnił mi to parsknięciem w twarz. Chwilę potem szybko wsunęłam kantar na głowę ogierka. Zapięłam go i dopięłam uwiąz. Kiedy Wzięłam uwiąz do ręki i zrobiłam krok do przodu. Volver bez wahania także ruszył. Skierowaliśmy się do wyjścia. Podeszliśmy do bramki, odsunęłam zasuwkę i otworzyłam drzwiczki upewniając się, ze inne konie nie poszły za nami. Wyprowadziłam ogierka z pastwiska i zamknęłam bramkę za sobą. Przy prowadzeniu do stajni nie było żadnych kłopotów. Volver tylko czasami szczypał mnie w rękę stawiając uszy na sztorc. Każda zabawa była dla niego niezwykle interesująca. Gdy dotarliśmy do stajni wzięłam skrzynkę leżącą obok mojego samochodu i podprowadziłam konia do koniowiązu. Zrobiłam wiązanie bezpieczne i otworzyłam skrzynkę. Wyjęłam z niej szczotkę ryżową i podsunęłam ją do chrap ogierka. Mały prychną i spojrzał na mnie dziwnie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam go stanowczo czyścić. Volver cały czas przyglądał się moim ruchom z uszami postawionymi na sztorc. Gdy wyczysciłam już obie strony sięgnęłam po szczotkę włosianą i szybko usunęłam cały kurz z sierści konia. Odłożyłam szczotkę i wzięłam do ręki kopystkę. Stanęłam z prawej strony konia i delikatnie przejechałam od łopatki ogierka w dół, aż do kopyta. Pociagnęłam je w górę, lecz koń nie chciał podać nogi. Stanowczo naparłam barkiem na konia i podniosłam nogę. Wyczyściłam strzałkę, a reszte kopyta szczotkę kopystki. Postawiłam noge i poklepałam konia. Podeszłam do tylnej kończyny. Zrobiłam to samo stanowczym i szybkim ruchem wyciągając nogę konia do tyłu, aby nie mógł mnie kopnąć. Początkowo próbował ja wyrwać, ale ja trzymałam ją mocno. Wyczyściłam kopyto i postawiłam nogę na ziemi. pozostałe dwa kopyta poszły już jak z płatka. Poklepałam konia po szyi i schowałam szczotki. Wyciągnęłam z kieszeni jabłuszko i na otwartej dłoni podałam je dla konia. Odwiązałam ogierka od koniowiązu i na długim uwiązie ruszyliśmy na plac do jazdy. Drągi na stęp i kłus były już ustawione. Vlover szedł żwawo u mego boku. Przeszłam razem z nim przez cztery dragi na step. Koń ładnie unosił nogi do góry, mimo że przechodził je tylko stępem. Zacmokałam i ruszyłam truchtem. Koń miał małe opory przejściem do kłusa, ale popchnęłam go w zadek i od razu zmienił chód. Przeszedł dragi wysoko unosząc nogi i nie zahaczając o żaden. Na środku placu stała malutka kopertka. Zatrzymałam konia klepiąc go po szyi. Odpięłam uwiąz (bramka na plac była zamknięta) od kantara i pogoniłam nim konia w stronę przeszkody. Volver ruszył chętnie galopem brykając i rżąc radośnie.Wybił się miękko i przeskoczył kopertę lekko baskilując. Kiedy wylądował bryknął znowu i zaczął uciekać widząc, ze mam ochotę go złapać. Skok jak na tam młodego konia był naprawdę imponujący. W przyszłości będzie miał wspaniałą karierę. Zaczęłam ganiać młodziaka dla zabawy, a on uciekał galopem. Po pól godziny bieganiny i zabawy miał już dość. Wreszcie stanął, a ja dopięłam uwiąz. Dałam dla konia cukierka marchewkowego. Otworzyłam bramkę i ruszyłam w stronę pastwiska. Mały idąc żwawo przyglądał mi się wyraźnie zadowolony. Gdy doszliśmy na miejsce otworzyłam bramkę i weszłam na pastwisko z koniem lekko ją przymykając. Pocałowałam konia w chrapki na pożegnanie, po czym zdjęłam mu z głowy kantar. Ogierek spojrzał na mnie jaszcze raz i ruszył galopem w stronę swoich rówieśników. Volver to naprawdę wspaniały koń. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aravey




Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:19, 31 Lip 2009    Temat postu:

Przyjechałam do stajni o godzinie 16. Zaparkowałam samochód, wzięłam swoją skrzynkę z bagażnika i skierowałam się do stajni. Konie były w środku, ponieważ godzinę temu miały posiłek i nie zostały jeszcze wypuszczone na pastwisko. Nucąc coś pod nosem podeszłam do boksu Volvera. Mały kiedy tylko usłyszał, że ktoś nadchodzi wystawił głowę nad boksem i zarżał gardłowo. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niego rękę. Ogierek postawił uszy na sztorc i poznając zapach skubnął mnie delikatnie. Potarmosiłam go po pyszczku i weszłam do jego boksu. Wyciągnęłam ze skrzyneczki kantar i uwiąz. Kiedy byłam już w środku młody podszedł do mnie i tak jak wczoraj zaczął żuć moja bluzkę. Założyłam mu szybko kantar, dopięłam uwiąz i wyprowadziłam Volver'a z boksu. Wyszliśmy ze stajni. Przywiązałam konia do koniowiązu i wyjęłam szczotkę ryżową ze skrzynki. Ogierek przyglądał mi się uważnie podczas gdy czyściłam go szybko. Potem wzięłam jeszcze szczotkę włosianą. Gdy sierść konia była już czysta rozczesałam jeszcze grzywe i ogon grzebienie. Następnie wzięłam kopystkę. Koń po wczorajszym czyszczeniu kopyt dawał je już bez oporu. Poklepałam Volvera kiedy skończyłam. Odwiązałam go i odpięłam uwiąz zmieniając go na lonżę. Zabrałam jeszcze bat do lonżowania i ruszyliśmy na plac. W drodze koń patrzył zdziwiony na bata, jakby nie wiedział do czego to służy. Kiedy weszliśmy na plac zamknęłam bramkę za sobą i przeprowadziłam konia na środek. Położyłam na razie bat na ziemie i wydłużyłam lonżę cmoknęłam i powiedziałam "stępem", a tylko na mnie spojrzał i żwawo ruszył do przodu. Kiedy pozostałe konie wybiegały na pastwisko, mały zarżał tęsknie, ale się nie zatrzymał. Po kilku minutach zmieniłam mu kierunek w stępie. Po jeszcze kilku minutach powiedziałam stanowczo "kłus" i zacmokałam. Koń chętnie zmienił chód na szybszy. Kłusując szedł ładnie nie potykając się. Po kilku minutach rozgrzewki zwolniłam go do stępa. Zatrzymałam i zmieniłam kierunek. Ponownie kiedy kazałam Volver żwawo zakłusował. Po kilku okrążeniach dla małego urozmaicenia zmieniliśmy miejsce lonżowania na te, w którym leżały dragi. Ponownie kazałam ogierkowi ruszyć kłusem. Mały śmiało najechał na drągi stawiając uszy na sztorc. Przeszedł przez nie miękko wysoko unosząc nogi. Parsknął głośno zadowolony i zrobił małego bryka z zadu. Zwolniłam konia do stepa i zmieniłam kierunek. Chwila odpoczynku. Odeszliśmy od drągów. Wzięłam do ręki bata. Kazałam zakłusować, a potem powiedziałam "galop". Mały tylko przyspieszył, lecz nie zmienił chodu. Zwolniłam go, aby się nie rozpędzał i powtarzając komendę machnęłam w powietrzu batem. Volver przeszedł do wyciągniętego galopu brykając co chwilę. Plac był trochę nierówny, więc kiedy było z górki ogierek przyśpieszył znacznie. Zarżał znowu radośnie. "Kłusem" powiedziałam. Mały niechętnie zwolnił. Zatrzymałam go i przepięłam lonżę na drugą stronę. Chwila stępa i znów zakłusowanie. Komenda i mała pomoc bata, sprawiły, że Volver znów zagalopował, lecz tym razem trochę wolniej. Uśmiechnęłam się i dałam małemu chwilę pobiegać. Potem kazałam mu zwolnić do kłusa. Rozkłusowanie i przejście do stępa. Aby stępowanie nie znudziło Volver'a, zaczęłam spacerować z nim w reku po całym placu, przechodząc także drągi na stepa. Kiedy koń już ochłonął wyszliśmy z placu kierując się a pastwisko. W drodze ogierek podszczypywał mnie w rękę i znów próbował dobrać się do moich ubrań. Otworzyłam bramkę na pastwisko. Zdjęłam Volver'owi kantar z głowy i poklepałam go po szyi wręczając kawałek marchewki. Mały szybko zjadł i ruszył galopem w stronę innych koni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin