Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Lady - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:02, 11 Mar 2009    Temat postu: Lady - Treningi

Tu piszecie treningi.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nel dnia Czw 20:46, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:44, 12 Mar 2009    Temat postu:

Koń: Lady
Jeździec: Dark Horse
Miejsce treningu: teren (las)
Dyscyplina: rajdy
Czas: 1,5 godziny

Przyszłam do SC do znanej mi już klaczy Lady. Była ładna pogoda, więc konie stały na pastwisku. Wzięłam z siodlarni kantar Lady i jakiś przypadkowy uwiąz i poszłam po nią na pastwisko. Klacz, gdy tylko zobaczyła, że ktoś idzie w jej stronę, przestała przeżuwać trawę i ruszyła stępem w moją stronę. Gdy byłyśmy już obok siebie, poklepałam ją po szyi i założyłam kantar z przypiętym uwiązem.
Zaprowadziłam Siwkę do stajni, gdzie miałam już przygotowane szczotki. Lady nie była brudna, więc bez problemu ją wyczyściłam. Była w dodatku bardzo grzeczna (jak zwykle zresztą). Gdy była już czysta, założyłam jej siodło i ogłowie. Przez cały czas byłą spokojna, więc dałam jej cukierka. Na chwilę zostawiłam ją w boksie samą i poszłam po toczek. Wróciłam i wyprowadziłam Lady z boksu i wsiadłam na siodło. Zrobiłam ostatnie poprawki z popręgiem i długością strzemion i pojechałam w stronę bramy. Lady ożywiła się. Ustawiła pionowo uszy, podniosła głowę i szła o wiele szybciej. Widać, że lubi tereny.
Gdy znalazłyśmy się za bramą stajni, wjechałyśmy do lasu. Lady znów przyśpieszyła, ale nadal szła stępem. Wodzami opuściłam jej głowę, żeby mieć nad nią jakąś kontrolę. Klacz szła świetnie, ale strasznie drobniła stęp. Szła 'bardziej do góry, niż do przodu'. Czyli poprostu robiła bardzo dużo bardzo krótkich kroków. Skróciłam więc wodze i zaczęłam działać na zmianę obiema łydkami. Pomogło. Klacz wydłużyła krok i szła już normalnie. Była skupiona i gotowa do pracy.
Po kilku minutach stępa i gdy znalazłyśmy się na trochę dłuższej, prostej ścieżce przyłożyłam łydki do boków klaczy i ruszyłyśmy kłusem. Od razu zaczęłam rytmicznie podnosić się i opadać w siodło. Lady ma bardzo przyjemny kłus. Opuściła też fajnie głowę i ogólnie fajnie szła. Tempo też było dobre. Przed nami (jak z podziemia) wyrosło przewrócone drzewo. Zrobiłam półsiad i pogoniłam Lady do szybszego kłusa. Przeskoczyła drzewo bez większych problemów. Poklepałam ją po szyi i wróciłyśmy do poprzedniego, średniego kłusa. Po kilku minutach na chwilę zwolniłyśmy do stępa, bo przed nami była górka. Chciałam, żeby Lady nie zmęczyła się już na samym początku treningu. Pochyliłam się do przodu. Lady spokojnie weszła na górkę. Nie potykała się, nie zatrzymywała, nie zwalniała. Nic. Poprostu spokojnie i bez problemów weszła. Na szczycie zatrzymałam ją, ale tylko na chwilę. Potem tak samo spokojnie zeszłyśmy z górki po drugiej stronie. Tóż po zjeździe pogoniłam Lady do kłusa, a zaraz potem do galopu. Od razu zareagowała i zanim zdążyłam skapnąć się co się dzieje, galopowałyśmy już w prawdopodobnie maxymalnym tempie przez las. Stwierdziłam, że dam klaczy się wybiegać. Potem przejdziemy do spokojnego galopu. Jednak Lady długo galopowała w tym tempie. Gdy wydało mi się, że już wystarczy szalonego galopu, ściągnęłam lekko wodze i usiadłam w pełnym siadzie. Lady zrozumiała i niechętnie zwolniła tempo galopu. Teraz już mogłam czegoś od niej wymagać. Wodzami spowodowałam, że opuściła głowę i zaczęła iść bardziej 'dresażowo'. Niestety musiałyśmy zwolnić do stępa, bo przed nami przepływał strumyk. Zastanawiałam się przez chwilę, czy próbować do niego wejść. Lady na początku trochę się bała, ale zachęcana przezemnie weszła w końcu do wody. Tak jej się to spodobało, że nie chciała wyjść. Popuściłam więc trochę popręg i pozwoliłam jej się napić wody z tego strumienia. Gdy już się napiła, wyszłyśmy z wody, a ja znów zacisnęłam popręg. Ruszyłyśmy żwawym kłusem przed siebie. Było jeszcze kilka spokojnych galopów (klacz chyba się zmęczyła) i kilka ostatnich kłusów. Zbliżałyśmy się już do stajni. Pod koniec tylko stępowałyśmy na luźnych wodzach i popręgu.
Gdy dojechałyśmy do stajni, zdjęłam klaczy sprzęt i zaprowadziłam ją na myjkę, gdzie schłodziłam jej nogi. Było za zimno na mycie całego ciała. Chwilę z nią chodziłam, żeby nogi jej trochę wyschły, a potem zaprowadziłam Lady na pastwisko do innych koni. Pogalopowała ochoczo do nich. Schowałam jeszcze sprzęt i poszłam do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:45, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Kana
Koń: Lady
Rodzaj treningu: trening skokowy
Klasa: L
Pogoda: 17 stopni, świeci słonko, lekki wiatr
Cel: trening skokowy

Przyjechałam do Stajni Centralnej żeby poćwiczyć z Lady. Weszłam do stajni i podeszłam do boksu Lady – Cześć księżniczko, chodź idziemy na trening – powiedziałam i weszłam do boksu. Z Lady już się kiedyś widziałam, przyszłam kiedyś w odwiedzinach. Założyłam kantar i wyprowadziłam ją pod stajnie. Wzięłam szczotki i zaczęłam czyścić. Stała spokojnie i nie wierciła się. Przy kopytkach też nie było problemu. Kiedy skończyłam z czyszczeniem, poszłam po jej siodło i ogłowie. Kiedy wróciłam Lady była trochę zniecierpliwiona, ale stała spokojnie. Założyłam na nią siodło i ogłowie i poszłyśmy na plac. Tam czekały już wcześniej przygotowane przeszkody do klasy L. Kiedy znalazłyśmy się na placu wsiadłam na nią i zaczęłam stępować wokół przeszkód. Potem kłusowałam i galopowałam. Kiedy Lady była już rozgrzana zaczęłam skakać koperty, tak na początek. Po kilku kopertach już na poważnie najechałam na stacjonatę 90cm. Najazd, wyskok, lot i lądowanie. Bez zrzutki i zawahania! Poklepałam ją i najechałam na kolejną, którą był dublebarre 100cm. Jak ze stacjonatą nie było żadnego problemu. Potem okser 105. Lady troszkę się zawahała, ale przeskoczyła bez zrzutki. Potem triplebarre 100cm. Ładny wyskok i lądowanie. Poklepałam ją i zwolniłam do kłusa i zaczęłam krążyć na około placu. Lady ma wspaniałe chody – pomyślałam i znów przyśpieszyłam do galopa. Potem najechałam znów na okser 105cm a 3 m za nim rząd kopert:) Tym razem już odważnie skoczyła, oczywiście bez zrzutki. Ale za przeszkodą się trochę zawahała ponieważ od razu musiała skakać niskie koperty. No już. Ładnie wszystko przeskoczyła, więc ją poklepałam i dałam kawałek marchewki którą zawsze mam w kieszeni. Potem w kłusie skoczyłam stacjonatę 30cm a potem już w galopie dublebarre 105cm i triplebarre także 105cm. Przeskakiwała wszystkie przeszkody odważnie i bez zrzutek ani nieposłuszeństw. Potem zatrzymałam klaczkę i zeszłam z niej. Na zakończenie treningu ułożyłam stacjonatę 120cm:) Najpierw objechałam ją kłusem żeby Lady się z nią zapoznała i zaczęłam kłusować wokół tej przeszkody, potem odjechałam kawałek i zagalopowałam, naprowadziłam klaczkę na przeszkodę. Troszkę się zawahała ale dałam jej lekką łydkę na odwagę i najazd, wyskok, lot i lądowanie! Tak! Udało się przeskoczyłyśmy tą stacjonatę bez zrzutki. Poklepałam klaczkę i zeszłam z niej. Dałam jej jeszcze resztę marchewki którą miałam w kieszeni i zaprowadziłam pod stajnię. Wyczyściłam i zaprowadziłam do boksu. Potem wróciłam i odniosłam sprzęt...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:46, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel, Blacky, Carrot, Arabika
Koń: Lady, Jaśmin, Caffee, Magic Siwa
Rodzaj treningu: trening skokowy
Klasa: L
Pogoda: zimno, chmury.
Cel: poprawa techniki skoku, poprawa kondycji

Kiedy ja i Blacky przekroczyłyśmy próg stajni zobaczyłyśmy Carrot, która już czyściła Jaśmina. Blacky podeszła do boksu Caffee, a ja do Lady, obydwie w tym samym momencie powiedziałyśmy – Cześć- śliczna. Ale, że rzeczy. Po kilku minutach pieszczot i kilkakrotnym dawaniu przysmaków, wyciągnęłyśmy klacze, i postawiłyśmy na stanowiska, obok Carrot i Jaśmina. Ja i Blacky poszłyśmy po szczotki, a Carrot do siodlarni po siodło, ogłowię i potnik, oraz ochraniacze. Carrot była trochę wydajniejsza, więc ja i Blacky musiałyśmy się sprężać. Kiedy wróciłyśmy, szybko wyczyściłyśmy konie, bo nie były bardzo brudne. Carrot już skończyła i tylko wzięła kask, wzięła Jaśmina i wyszła ze stajni, mówiąc, że idzie już na ujeżdżalnię, i przy okazji ustawi przeszkody. Jaśmin poszedł posłusznie, nie sprawiał problemów. Lady i Caffee też stały bardzo grzecznie, i widać, że miały dobry dzień. Błyskawicznie osiodłałyśmy konie, i wyszłyśmy na padok.

Kiedy szłyśmy zauważyłyśmy też jadącą na Magic Siwej Arabikę, z którą miałyśmy trenować. Zauważyłyśmy też Carrot, która powoli już rozgrzewała Jaśmina. Weszłyśmy na ujeżdżalnię i podpięłyśmy popręgi. Po chwili, już stępowałyśmy. Arabika właśnie wjechała na ujeżdżalnię. Przywitałyśmy się i rozpoczęłyśmy trening. Zastęp szedł w kolejności: Ja na Lady, Carrot na Jaśminie, Arabika na pięknej Magic Siwej, a Blacky na Caffee szły na końcu. Zaczęłyśmy od stępa, Lady szła ładnie, jak na araba przystało, za nią Jaśmin, również dumnie, jakby był najszlachetniejszą rasą. Magic Siwa jak zwykle opanowana, wykonywała każde polecenie Arabiki. A na końcu Caffee. Śliczna i bardzo zdolna klacz. Zmieniłyśmy kierunek jazdy, zrobiłyśmy jeszcze kilka kółek. Kiedy koniki były już dobrze rozgrzane, zakłusowałyśmy kłusem roboczym anglezowanym. Każdy koń poradził sobie bardzo, bardzo dobrze, żaden się nie buntował, zupełnie jakby ze sobą konkurowały. Ale dzisiaj nie zamierzałyśmy ćwiczyć ujeżdżenia, tylko skoki. Zrobiłyśmy kilka volt i półvolt. Potem jeszcze koło w prawo o średnicy 20m i w lewo o średnicy 15 m. Jedynie Caffee troszkę szalała, ale to przez to, że jeździła ostatni raz kilka dni temu. Zmieniłyśmy kierunek jazdy przez środek ujeżdżalni i na zakręcie zagalopowałyśmy. Wszystkie konie posłusznie, ślicznie i bezbłędnie zagalopowały. Po kilku kółkach wydłużyłyśmy prawie na maxa galop i zrobiłyśmy tak 4 kółka. Potem, zwolniłyśmy do kłusa anglezowanego, a następnie do stępa. Poklepałyśmy konie, i dałyśmy im odsapnąć. Kiedy konie już odpoczęły dałyśmy łydki do kłusa i zakłusowałyśmy.

Następnie najechałyśmy na pierwszą przeszkodę. Była nią stacjonata o wysokości 50 cm. Każdy koń przeskoczył ją poprawnie. Ale to była dopiero rozgrzewka, tym razem przeszłyśmy w galop i najechałyśmy na okser 70 cm. Najpierw lady, arabka poradziła sobie znakomicie, jest dobrze wyćwiczona, inaczej być nie mogło. Potem Jaśmin, też poradził sobie świetnie, następnie zawodowiec – Magic Siwa. Ona również pokonała te przeszkodę, bez żadnego problemu. Caffee skoczyła świetnie, mimo, że mało trenowała. Ona to ma chyba wrodzony talent. Kolejną przeszkodą był tripplebarre. Przeszkoda miała 100 cm. Najpierw Lady. Skok- super, pogłaskałam klacz za udany skok. Za mnę Jaśminek , który też skoczył bez problemu. I potem Magic i Caffee. Obydwie klacze skoczyły na medal. Potem jeszcze:
• skok przez okser 90 cm
• dublebarre 100 cm
• stacjonata 105 cm
• stacjonata 100 cm

Po tych udanych skokach wymienię jeszcze te nieudane:

• stacjonata 120 cm (idziem na żywca xD, Jaśmin zrzucił, Caffee odmówiła skoku)
• dublebarre 100 cm (zrzuciła Lady)

Po udanych, i udanych mniej skokach, zwolniłyśmy do kłusa i zrobiłyśmy tak kilka kółek. Następnie stęp. Konie były zmęczone, wiec postanowiłyśmy, że to tyle na dziś. Ja i Blacky pożegnałyśmy się z Arabiką, i rozstępowałyśmy konie. Kiedy już ochłonęły, zaprowadziłyśmy je do stajni i rozebrałyśmy. Potem wypuściłyśmy konie na padok i wrzuciłyśmy im do boksów po kilka przysmaków. Kiedy już wszystko posprzątałyśmy itd. Poszłyśmy na pogaduchy do kawiarenki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:47, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel, Blacky, Hammy
Koń: Lady, Jaśmin, Viper Evo
Rodzaj treningu: trening ujeżdżeniowy
Klasa: L
Pogoda: zimno, kałuże, świeci słońce.
Cel: ćwiczenia ujeżdżeniowe, poprawa kondycji.
Wyrazów: 704

Kiedy weszłam do stajni centralnej, skierowałam się do boksu Lady. Następnie podeszłam, otworzyłam drzwi boksu i weszłam do środka. Klacz przesunęła się i zaczęła się o mnie ocierać. Pogłaskałam ją i ucałowałam w pyszczek. Dałam jej przysmak i wyciągnęłam ją z boksu. Byłam dziś umówiona na wspólny trening ujeżdżeniowy z Blacky na Jaśminie i Hammy na Viper Evo. Kiedy zabrałam się za czyszczenie, przyszła Blacky z Jaśminem. Ona również rozpoczęła czyszczenie. Jaśmin i Lady stali spokojnie. Tylko Lady była jakaś ciekawska i ciągle odwracała łeb. Na szczęście miała tylko kilka zlepek i słomy w grzywie. Ale z Jaśminem było gorzej. Widać, ze wałaszek wytarzał się. Blacky miała o wiele więcej do czyszczenia, wiec ja miałam chwilkę, żeby zapleść Lady warkoczyki. Kiedy obydwa konie były już całkiem czyste, poszłyśmy do siodlarni po siodła, czapraki i ogłowia, oraz owijki. Kiedy weszłyśmy do stajni, zobaczyłyśmy, że Hammy i Viper Evo już czekają, więc piorunem ubrałyśmy konie i wszystkie trzy wyszłyśmy ze stajni.
Kiedy szłyśmy tak się zagadałyśmy, ze aż przeszłyśmy ujeżdżalnię i musiałyśmy się wracać. Hammy otworzyła wejście i weszłyśmy do środka. Podpięłyśmy popręgi i wskoczyłyśmy na wierzchowce. Zastęp prowadziła Hammy, potem ja na Lady, a następnie Blacky na Jaśminku. Zaczęłyśmy od stępa, Hammy dawała delikatne łydki, i Viper Evo szedł bardzo posłusznie, ja też nieźle sobie radziłam, tak samo jak Blacky. Jaśmin szedł spokojnie, był skupiony. Lady była nieco rozkojarzona, ale to przez to, ze już 4 dni nie jeździła. Viper jak zwykle radził sobie znakomicie. Po 20 minutach stępa ze zmiana kierunku jazdy, Hammy dała znak do kłusa, wszystkie zebrałyśmy wodze i po chwili cały zastęp równiutko kłusował, nawet mały hucuł Jaśminek dawał z siebie wszystko. Po kilku kółkach kłusa, Hammy postanowiła zrobić koło w prawo o średnicy 20 m. Każdy koń poradził sobie świetnie. Następnie powtórka, i znów sukces. Każda z nas była bardzo dumna z koni. Następnie wydłużyłyśmy kłus, i zrobiłyśmy tak 3 kółka. Nie mogło być inaczej, konie znów sobie poradziły. Zwolniłyśmy do kłusa roboczego i zrobiłyśmy koło w lewo. Zmieniłyśmy kierunek jazdy i poklepałyśmy konie. Jeszcze jedno kółko, i stęp wydłużony. Kiedy konie chwilkę odpoczęły znów ruszyłyśmy kłusem i zrobiłyśmy koło w lewo o średnicy 15 m. Potem na zakręcie galop skrócony. Konie poprawnie wszystko wykonały, więc po 4 kółkach wydłużyłyśmy go. Nasz galop wyglądał naprawdę bobrze, tylko Jaśminek troszkę odstawał, bo ma przecież mniejsze możliwości niż araby. Po kilku kółkach Hammy zwolniła do kłusa. Zrobiłyśmy kilkanaście kółek i zmieniłyśmy kierunek jazdy. Potem jeszcze koło w prawo i stęp na luźnej wodzy. Poklepałyśmy konie, za dobrze wykonane ćwiczenia i zrobiłyśmy kilka wolt i pół wolt. Kiedy konie odpoczęły, poćwiczyłyśmy jeszcze ukłony i zakłusowałyśmy. Postanowiłyśmy przejechać cały program od początku, każda po kolei. Najpierw Hammy:
- Najpierw wjechała kłusem roboczym anglezowanym, poszło jej to super.
- Potem zatrzymała się nieruchomo, ukłoniła i przy ruszeniu niestety jej wałaszek, lekko zakłusował, ale ta szybko go opanowała. Następnie ruszyła kłusem anglezowanym w prawo. Zrobiła koło o średnicy 20 m w kłusie, i przeszła w kłus roboczy ćwiczebny. Poszło jej świetnie, była taka elegancka. Następnie ruszyła galopem roboczym w prawo. Zrobiła koło o średnicy 20 m i zwolniła do kłusa roboczego anglezowanego. Zwolniła do stępa pośredniego i potem ruszyła znów kłusem roboczym anglezowanym. Zrobiła koło o średnicy 20 m i przeszła w kłus ćwiczebny. Następnie ruszyła galopem roboczym w lewo i zrobiła koło w lewo o średnicy 20 m, a potem zwolniła do kłusa roboczego anglezowanego. Następnie wjechała na linie środkową, zatrzymała się ukłoniła i opuściła czworobok stępem na długiej wodzy. Byłyśmy zachwycone. Prawie wszystko wyszło jej idealnie. Miała piękną regularności ruch i dążność do ruchu naprzód. Wykonała wszystko z wielką łatwością. Miała poprawny dosiad i poprawnie używała pomocy. Po niej ruszyłam ja i też zrobiła wszystko bezbłędnie, tylko raz klacz trochę się stawiała. Jaśmin i Blacky zgrali się idealnie i poszło im nawet lepiej niż Hammy. Po udanym treningu, rozstępowałyśmy konie, i pożegnałyśmy się z Hammy , która pojechała do swojej stajni. Ja i Blacky, zsiadłyśmy z koni i zaprowadziłyśmy je do stajni. Kiedy je rozsiodłałyśmy, i wyczyściłyśmy, wypuściłyśmy je na padok ..., a same poszłyśmy sobie do kawiarenki pogadać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:48, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel, Arabika
Koń: Lady i Magic Siwa
Rodzaj treningu: teren, cwiczenia rajdowe i wyścigowe
Klasa: -
Pogoda: zimno, leży śnieg
Cel: popraw kondycji, przygotowanie do rjdów i wyścigów, odstresowanie


Pewnego dnia, postanowiłam się wybrać do stajni centralnej, do mojej kochanej Lady. Byłam tam umówiona z Arabiką. Kiedy weszłam do stajni nie było jeszcze nikogo, więc z zapałem podeszłam do boksu Lady, i przywitałam się z klaczą. Kobyła na mój widok, omal nie oszalała z radości. Weszłam do niej, i dałam jej przysmak. Pogłaskałam ja po szyi i pyszczku. Po naprawdę długiej chwili pieszczot, wyjęłam ją z boksu, i przypięłam, do koniouwiazu. Poszłam, po szczotki, i siodło. Kiedy wróciłam, zaczęłam czyścić kobyłkę. Miała sporo zlepek, i słomę w ogonie, lecz grzywa, była w idealnym stanie. Następnie wyczyściłam kopyta, i zabrałam się, za siodłanie konia. Po chwili zauważyłam Arabikę trzymającą wodze Magic Siwej w ręku.
- Cześć – powiedziała.
- Siema – odpowiedziałam.
- Gotowa?
- Tak, już prawie jeszcze tylko siodło.
- No to super, ja poczekam, na ujeżdżalni.
Błyskawicznie osiodłałam Lady, i sama tylko narzuciłam kask, i podpięłam popręg. Pospiesznie wsiadłam, na lekko zdezorientowaną klacz i ruszyłam do Arabiki. Ta już czekała na mnie przy wyjeździe, w lasek. Podjechałam do niej, i po chwili razem stępowałyśmy, Magic Siwa radziła sobie świetnie, i bardzo się cieszyłam, że Lady może brać przykład z podobnej, do siebie z wyglądu pięknej, i dobrze wytrenowanej klaczy. Po małej gadce szmatce z Ar, konie zdążyły już się rozgrzać, wiec jako zastępowa, dałam sygnały do kłusa. Lady ruszyła żwawo swym zniewalającym kłusem, a za nią Magic Siwa, w niczym jej nie ustępująca. Kiedy tak spokojnie sobie jechałyśmy, a klacze były bardzo grzeczne, postanowiłyśmy sobie poćwiczyć różne ćwiczenia. Na początek, spróbowałyśmy zrobić indianina. Mi się udało, tak samo jak Arabicę. Jednak, mało przyzwyczajona do takich ewolucji Lady zrobiła się troszkę niespokojna. Nie chcąc jej męczyć, zaprzestałam tych śmiesznych, w moim wykonaniu figur. Kiedy mijałyśmy dość ruchliwą drogę, tym razem Siwa troszkę się spłoszyła, ale Arabika szybko ją opanowała. Kiedy stwierdziłam, że konie są już gotowe do galopu, na leśnej dróżce zagalopowałyśmy. Lady i Siwa radziły sobie znakomicie. Galopowały z werwą i jak tylko zobaczyłam, piękna drogę przez pole, skręciłam w nią i wydłużyłam galop. Lady galopowała, jak na wyścigu, ale Siwa też radziła sobie świetnie. Kiedy dróżka się kończyła zwolniłam dałam im odpocząć. Lady ma bardzo dobrą kondycję, więc nie zrobił ten galop na niej zbyt dużego wrażenia, ale z Arabiką postanowiłyśmy się pościgać. Kiedy ustawiłyśmy się na linii, Arabika policzyła, i wystartowałyśmy. Na początku Magic Siwa wypruła jak szalona i Lady została troszkę z tyłu, ale po chwili straciła siły, i coraz bardziej, zwalniała. Lady ja wyprzedziła, ale pod koniec, były prawie równo. Lady minimalnie wygrała, ale zrobiłyśmy dogrywkę, w której wygrała Arabika. Konie były zmęczone, więc je rozkłusowałyśmy, a potem zwolniłyśmy do stepa, i dałyśmy koniom luźna wodzę. Zamieniłyśmy się rolami. Teraz ona była, zastępową, a ja na Lady za nią. Kiedy konie odpoczęły, postanowiłyśmy już wracać. Zebrałyśmy, więc konie i zaczęłyśmy kłusować. Potem galop i znów odpoczynek. Konie radziły sobie znakomicie. Kiedy dojechałyśmy na miejsce pożegnałam się z Arabiką, która pojechała do własnej stajni, a ja zaprowadziłam Lady do stajni centralnej. Rozebrałam ją tam i pogłaskałam, chwaląc, za udaną jazdę. Rozebrałam ją i wstawiłam bo boksu, wytarłam słomą i posprzątałam po sobie. Kiedy spojrzałam za zegarek, zobaczyłam, że już strasznie późno, więc spóźniona, ale szczęśliwa wróciłam do domu...
By Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:48, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel
Koń: Lady
Rodzaj treningu: Trening wystawowy, ćwiczenie zaufania
Klasa: -
Pogoda: zimno, leży snieg
Cel: trenowanie do wystaw, żwiczenie zaufania


Kiedy weszłam do stajni, podeszłam, do drzwi boksu, mojej kochanej Lady ;*. Zajrzałam do środka, i zauważyłam, że klaczka leży. Pomyślałam, że dam jej na troszkę spokouj, a w tym czasie przyniosę szczotki i akcesoria. Kiedy wszystko było gotowe zajrzałam do niej i zobaczyłam, że już nie leży, a wesoło skubie siano. Otworzyłam boks i weszłam do środka, dałam klaczce przysmak, i pogładziłam po szyi. Lady zaczeła wesoło ocierać głową o mój brzuch xDD. Po kilku chwilach pieszczot wyjęłam ją i podpięłam do sciany. Wzięłam szczotki i rozpoczęłam czyszczenie. Zaczęłam od szyi, potem łopatki, bruch i zadek. Następnie miękką szczotką pyszczek, i jeszcze inną nogi. Klacz nie była brudna. Potem wzięłam kopystkę i wyszczysciłam kopytka. Miała w nich jednego kamienia, ale oprócz tego nie było niczego w kapytkach. Dziś postanowiłam, potrenować ją do wystaw i poćwiczyć zaufanie. Zaczęłam od zaufania. Wzięłam torebkę foliową, której widocznie się bała, podeszłam bliżej. Lady leko się odsunęła, ale potem spojrzała na mnie badawczo i kiedy powiedziałam, jej, że nie ma się czego bać klacz wyraźnie się uspokoiła. Dotknęłam ją tą foliówką, i nic, Lady bardzo łatwo mi zaufała, myślę, że dlatego, że często ją odwiedzam, i klacz przywiazała się do mnie. Myślę, że z zaufaniem, jest u nas dobrze, więc zabrałam się za trening wystawowy. Założyłam, jej więc prezenterkę, ale po chwili zmieniłam zdanie i założyłam jej piękny komplet wystawowy, aby się do niego przyzwyczaiła. Nie było z tym, żadnego problemu, więc wzięłam klacz i wyszłam ze stajni. Poszłam w kierunek ujeżdżalni, przy okazji trenując posłusznośc. Kiedy doszłam na miejsce wzięłam klacz bliżej i zaczęłam ją prezentować, tak jak robi się to na pokazie. Najpierw w stępie. Klacz jak zwykle poradziła sobie znakomicie . Potem dałam jej nasz tajny sygnał do kłusa i klacz jak zaklęta ruszyła swym zniewalająco pięknym kłusikiem, który jest opisany w opisie. Potem galop i odpoczynek. Poklepałam klacz i dałam jej jabuszko. Stwierdziłam, że klacz jest świetnie przygotowana do zawodów, więc zabrałam ja do stajni i rozebrałam z pięknego stroju. Pogłaskałam klacz i dałam jej marchewkę. Następnie wypuściłam ją na padok i poszłam do stajni posprzątać. Kiedy było już sprzątnięte pojechałam do domu... xd


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nel dnia Czw 20:52, 12 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:51, 12 Mar 2009    Temat postu:

Koń: Lady
Jeździec: Dark Horse
Miejsce treningu: tor roboczy
Dyscyplina: wyścigi
Czas: 2 godziny (łącznie z przygotowaniami)
Pogoda: leży śnieg, świeci słońce
Cel: poprawa kondycji

Weszłam do Stajni Centralnej, żeby przeprowadzić drugi trening z klaczą Lady. Tym razem nie znalazłam jej w boksie. Zabrałam więc jej kantar i jakiś przypadkowy uwiąz i poszłam na pastwisko. Arabka stała tam wraz z innymi końmi. Gdy tylko zobaczyła, że ktoś idzie w jej stronę, zarżała cicho i podeszła stępem do bramki. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po pysku. Dobrze wychowany koń. Otworzyłam bramkę i założyłam Lady kantar z uwiązem. Wyprowadziłam Siwkę z pastwiska i zaprowadziłam do stajni. Było bardzo zimno, więc postanowiłam właśnie tam ją wyczyścić i osiodłać.
Klaczka stała grzecznie przy czyszczeniu, tak jak poprzednim razem nie bylo z nią problemów. Tylko trochę się denerwowała, że jest jedynym koniem w stajni. Starałam się więc czyścić ją w miarę szybko. Przyniosłam siodło i ogłowie. Osiodłałam klacz i wyprowadziłam przed stajnię. Podciągnęłam popręg i wsiadłam na nią z podestu. Jeszcze ostatnie poprawki: strzemiona, popręg, długość wodzy i ruszamy stępem. Lady trochę się spięła, kiedy zobaczyła, że jedziemy na tor. Zadarła głowę i głośno parsknęła. Opuściłam jej głowę za pomocą wodzy i trzymałam ją na lekkim kontakcie. Dojechałyśmy na tor. Jeszcze przez chwilę stępowałyśmy. Potem kłus po małym kole. Jeszcze kilka kłusów przerywanych krótkim stępem. Lady niepokoiła się. Chciała już galopować, ale nie wyrywała się. Tylko jej postawione pionowo uszy i lekko spięte ciało świadczyły o zniecierpliwieniu. Nie chcąc bardziej denerwować klaczy, ustawiłam ją i ruszyłyśmy galopem. Dziś Lady galopowała o wiele szybciej. I znów potwierdziła się teroria, że konie lubią leżący śnieg i świecące słońce. Lady szła równym, dość szybkim tempem. Nie trzymałam jej, ani też nie poganiałam. Pozwoliłam jej iść własnym tempem. Ta klacz ma jakiś wrodzony talent do wyścigów. Wie doskonale, jak się zachowywać.
Przed pierwszym zakrętem lekko ściągnęłam wodze. Lady bardzo niechętnie zwolniła. Zepchnęłam ją w stronę ogrodzenia, żeby skrócić dystans. Przed nami krótka prosta, na której nie pozwoliłam się klaczy rozpędzić, żeby bez problemu pokonała drugi zakręt. Jednak (co było dla mnie bardzo diwne) klacz sama zwolniła jeszcze bardziej i sama skierowała się w stronę ogrodzenia! Naprawdę bardzo szybko się uczy! Poklepałam ją czule po szyi i Pozwoliłam jej pobiec szybciej na długiej prostej. Wystarczyło tylko lekkie poluźnienie wodzy, a klacz już galopowała równie szybko, jak na początku treningu. Jednak czułam, że stać ją na więcej. Na trzecim zakręcie znów sama zwolniła, choć tylko trochę. Chyba dziś chciała pokazać, na co naprawdę ją stać. Niestety nie wyrobiła się na zakręcie i trochę zniosło ją na bok. Skruciłam wodze i na czwartym zakręcie już poszło dobrze. Czwarty zakręt kończył się wyjściem na prostą. Była to ostatnia prosta naszego treningu. Zupełnie puściłam wodze, trzymając je tylko za klamerkę i maxymalnie pochyliłam się do przodu. Lady zrozumiała o co mi chodzi i ruszyła ostro do przodu. Przez kilka sekund był to galop na najwyższym biegu, na jaki stać było Siwkę. Po minięciu mety zatrzymałam ją i zsiadłam. Poklepałam ją mocno po szyi i dałam cukierka. Gdy klacz pożerała przysmak, ściągnęłam jej siodło. Przez 10 minut kłusowałam z nią w ręku, żeby ochłonęła. Klacz szła chętnie, ale widać było, że jest już zmęczona.
Zaprowadziłam ją przed stajnię i przywiązałam do koniowiązu. Odniodłam siodło do siodlarni i wróciłam do klaczy. Przez pół godziny chodziłam z nią stępem przed stajnią, żeby wyschła i uspokoiła się trochę. Lady szła grzecznie przy mnie.
Po upływie pół godziny zaprowadziłam ją do boksu i dokładnie wyczyściłam. Dałam jej też kilka marchewek i musiałam już wracać. Jednak przed tym zaprowadziłam ją na pastwisko do innych koni. Tak samo, jak poprzednio pogalopowała radośnie do kolegów i nie było po niej widać żadnego zmęczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:54, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Milka
Koń: Lady
Rodzaj treningu: Trening skokowy
Klasa: L
Pogoda: ciepło, świeci słońce
Cel: Trening skoków


Późnym popołudniem przyjechałam do SC, by trenować Lady. Podeszłam do jej boksu i powiedziałam:
-Hej.
Dałam jej smakołyk, który poprawił jej humor. Wyszczotkowałam ją porządnie i osiodłałam. Wzięłam ją następnie na halę.
Na hali czekała już na nas Nel. Ustawiła drągi na ziemi i kilka niskich przeszkód na początek. Zaczęłam rozgrzewać Lady. Dałam jej luźną wodzę w stępie. Klacz szła równo, reagowała na łydki i dosiad. Potem jeszcze kilka kółek kłusem, stępem i galopem. Zrobiłam jeszcze kilka wolt, półwolt, wężyków, ósemek i serpentyn. Spróbowałam także ćwierć skrętu na przedzie. Klacz znakomicie wykonała zadanie. Chciałam sprawdzić jeszcze pół skrętu. Z tym zadaniem klacz także nie miała problemu. Poklepałam ją po szyi i przeszłam na drągi. Klacz troszkę się zlękła tych drągów, bo szła ostrożnie, uważała na to, by nie dotknąć żadnego z drągów. By ją rozluźnić pogłaskałam ją po szyi i spróbowałam od nowa przejść przez drągi w stępie. Tym razem użyłam silniej łydek i poskutkowało. Nel biła nam brawo. Potem jeszcze przejazd przez drągi w kłusie. Tu poszło znakomicie. Podziękowałam klaczy w myśli i zaczęłam najazd kłusem na pierwszą przeszkodę. Była to koperta 50 cm. Kłus, kłus i skok!
- Wspaniale!- powiedziałam klaczy
Potem najazd kłusem na stacjonatę 60 cm ze znacznikiem. Najazd i hop! Czysto pokonana przeszkoda. Potem jeszcze najazd na dubla – 65 cm i 70 cm. Lady troszkę się przestraszyła, ale pokonała przeszkodę. Chociaż zaliczyła zrzutkę na drugim członie dubla. Dałam klaczy odpocząć i w tym celu zrobiłam kilka kółek wokół przeszkód. Następnie drugi raz najechałam na dubla. Tym razem poszło nam znakomicie.
-Brawo!- powiedziałam Lady
Potem już były już wyższe przeszkody. Podczas gdy my kłusowałyśmy, Nel podwyższyła przeszkody.
-Idzie wam znakomicie!- krzyknęła do mnie z drugiego końca hali
-Wiem!- odkrzyknęłam – Lady to wspaniała klacz do skoków
Przyspieszyłam do galopu. Najechałam najpierw na stacjonatę 90 cm. Klacz oddała czysty skok. Potem 5 foulee do oksera 1 m. Dałam klaczy silniejszą łydkę i ta pięknie skoczyła. Potem jeszcze triplebarre 85 cm. Klacz nie zlękła się tej przeszkody i przeskoczyła przez nią jakby nigdy nic. Jeszcze mur 110 cm i doublebarre 120 cm. Przed tą drugą przeszkodą klacz zwolniła, ale popędziłam ją łydką. W końcu skoczyła z kilkucentymetrowym zapasem. Poklepałam ją w nagrodę za dobrze wykonaną robotę. Przejechałam jeszcze raz przez wszystkie przeszkody. Tym razem bez zrzutek, zawahań ani nic. Tylko po ostatniej przeszkodzie klacz bryknęła kilka razy. Szybko przywołałam ją do porządku.
Zaczęłam rozstępowanie. Stęp, kłus i klacz wyschła w mgnieniu oka. Zsiadłam z niej.
-Wspaniały trening- powiedziała Nel
-Dzięki – odpowiedziałam
-Daj, odprowadzę Lady.
Oddałam wodze Nel i poszłam za nią i za klaczą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:54, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel
Koń: Lady
Rodzaj treningu: Trening na umocnienie więzi + ćwiczenia wystawowe
Klasa: -
Pogoda: ciepło, przelotne deszczyki
Cel: umocnienie wiezi, ćwiczenia wystawowe


Kiedy weszłam do stajni centralnej skierowałam się do boksu Lady, która widocznie się ożywiła kiedy mnie zobaczyła. Otworzyłam drzwi boksu i klaczka wesoło zarżała. Kiedy już podeszłam żeby ją pogłaskać, spotkałam się z jej nie za dobrym przyzwyczajeniem, ze za każdym razem dostaje przysmak. Choc miałam go w kieszeni postanowiłam jej jeszcze go nie dawać. Wzięłam klacz za kantar i wyjęłam z boksu. Nie była brudna, więc tylko lekko ją wyczysciłam, zrobiłam koński masaż i ponaciągałam. Kiedy była już całkiem czysta zabrałam się za kopytka. Niestety nie były w zachwycającym stanie, ale pocieszyła mnie myśl, ze kowal jest już wezwany. Dopięłam jej uwiąz i wyciągnęłam ze stajni. Poszłyśmy na krótki spacerek. Lady była wszystkim zainteresowana, więc co chwika jak z psem musiałam się zatrzymywać. Postanowiłam wybrać się z nią nd staw, który był niedaleko. Kiedy doszłyśmy Lady troszkę wyrwała, bo bardzo lubi wodę, ale potem się uspokoiła. Dałam jej troszkę luzu i klacz weszła do jeziora. Kiedy klacz już się popluskała, postanowiłam wracać. W drodze powrotnej klacz szybko wyschła. Kiedy doszłyśmy do stajni przypięłam ją i znów chwilkę pomiziałam i wyczyściłam. Terazchciałam z nia poćwiczyć troche posłuszeństwo więc założyłam jej prezenterkę i przyśpieszyłam do stępa. Klacz była posłuszna nie stawiała oporów. Następnie kłus i znów sukces Lady jest świetnym wystawowcem. Po kilku powtórzeniach zaprowadziłam kobyłkę do stajni, ale widząc, że dużo koni jest na poadoku dałam jej marchewkę i wypuściłam na pastwisko. Kiedy posprzątałam wyszłam ze stajni ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:55, 12 Mar 2009    Temat postu:

Koń: Lady
Jeździec: Dark Horse
Miejsce treningu: tor roboczy
Czas: 2 godziny (łącznie z przygotowaniami)
Dyscyplina: wyścigi
Pogoda: zimno, leży śnieg
Cel: trening kondycyjny


Przyszłam do Stajni Centralnej z zamiarem potrenowania z klaczą Lady. Arabka stała w boksie i bawiła się automatycznym poidłem, ale kiedy tylko usłyszała, że ktoś wchodzi do stajni, podniosła głowę i z wielkim zainteresowaniem zaczęła mi się przyglądać. Podeszłam do Siwki i pogłaskałam ją po czole. Arabka parsknęła głośno. Wzięłam szczotki, które stały już przy boksie i zaczęłam czyścić klaczkę. Stała spokojnie i jadła siano, które dostała na śniadanie. Bez problemu dała się wyczyścić na całym ciele i ładnie podawała nogi do czyszczenia kopyt. Osiodłałam ją bez problemów i zostawiłam na chwilę w boksie. Poszłam po toczek i palcat. Wróciłam do klaczy i wyprowadziłam ją z boksu. Siodła wyścigowe i treningowe mają bardzo krótkie strzemiona i trzeba na nie wsiadać z podestu. Tak też zrobiłam. Klacz przez cały czas była spokojna. Jeszcze ostatnie poprawki: podciąganie popręgu, regulacja strzemion i jedziemy na tor roboczy. Gdy tylko Lady zobaczyła tor, trochę się spięła. Nastawiła uszy i cicho zarżała. Poklepałam ją po szyi i lekko skróciłam wodze. Na torze jeszcze trochę postępowałyśmy. Następnie przeszłyśmy w kłus i przez 10 minut robiłyśmy przejścia stęp-kłus z większą ilością kłusa.
Po krótkiej rozgrzewce ustawiłam klacz tam, gdzie powinien być start i ruszyłyśmy galopem. Lady świetnie reagowała na każde moje polecenie. Aż zaczęłam się zastanawiać po co wzięłam palcat. Klacz szła równym, dość szybkim galopem. Parskała w rytm biegu. Głowę miała lekko zadartą, ale nie aż tak, żeby nie czuć sygnałów wodzy. Zbliżałyśmy się do zakrętu. Wtedy poprosiłam Lady o opuszczenie głowy (na co odpowiedziała z niechęcią) i za pomocą wodzy i nóg zepchnęłam ją w stronę bandy, żeby dystans był krótszy. Kolejny odcinek był krótką prostą. Postanowiłam tam nie przyśpieszać. Na drugim zakręcie znów zepchnęłam ją na bandę. Przed nami długa prosta. Tutaj trochę pośpieszyłam klacz. Chciałam zobaczyć, jak szybko umie pobiec, ale nie chciałam, żeby rozwinęła swoją największą prędkość. Lady zareagowała pięknie. Przyśpieszyła galop, ale mimo to szła równo. Na kolejnym zakręcie zwolniłam i znów zepchnęłam klacz na narożnik. Zostałam przy ogrodzeniu i następny narożnik również pokonałyśmy w ten sam sposób. Przed nami ostatnia prosta. Popędziłam klacz, na co Siwka odpowiedziała gwałtownym przyśpieszeniem. Celownik minęłyśmy w bardzo szybkim tempie. Wychamowałam klacz, a gdy się zatrzymała, zsiadłam z niej. Lady była zmęczona, ale zadowolona. Poklepałam ją i zdjęłam siodło. Powiesiłam je na płocie i przez 15 minut kłusowałam z klaczą w ręku, żeby ochłonęła. Była bardzo posłuszna i nie próbowała przyśpieszać. Podejrzanie spokojna, jak na araba. Zatrzymałyśmy się i dałam Siwce cukierka, którego zjadła z pasją. Wzięłam siodło i poszłyśmy w stronę stajni. Przywiązałam klacz do koniowiązu i zaniosłam siodło do siodlarni i przynioałam szczotki na zawnątrz. Jeszcze przez pół godziny chodziłam z Siwką stępem. Nie chciałam jej zostawiać w boksie, kiedy była mokra.
Po pół godzinie przywiązałam ją do koniowiązu i wyczyściłam dokładnie. Była spokojna. Podawała nogi i dawała się czyścić bez problemu. Zaprowadziłam ją do boksu i zdjęłam ogłowie. Poklepałam klacz. Jest wspaniała i naprawdę szybka. Włożyłam jej trzy marchewki do żłobu i odniosłam ogłowie. Przedtem jednak umyłam wędzidło pod kranem. Poszłam jeszcze na chwilę do klaczy. Gdy zjadła, założyłam jej kantar i zaprowadziłam na pastwisko, gdzie pasły się wszystkie konie. Klacz z dziką radością pogalopowała do swoich kolegów, gdy odpięłam uwiąz. Chyba jednak nie była zmęczona. Zabrałam swoje rzeczy i odjechałam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:56, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel
Koń: Lady
Rodzaj treningu: Trening dresażowy
Klasa: L
Pogoda: ciepło, świeci słońce
Cel: trenowanie elementów dresażu


Jak tylko weszłam do stajni i skierowałam się do boksu Lady, od razu zaczęła rzec.
- Cześć kochana- powiedziałam do konia.
- Jak tam leci?- powiedziałam i weszłam do boksu. Co powiesz na szczotkowanie
Koń jakby rozumiejąc obrócił się prosto do drzwi boksu. Pogłaskałam go i przypięłam do ściany.
- To ja idę po szczotki- powiedziałam i poszłam do masztalerki.
Po chwili już czyściłam ucieszoną Lady. No i jeszcze tylko kopytka powiedziałam z uśmiechem. Gdy wyczyściłam już kopyta poszłam po ogłowię i siodło.
Najpierw założyłam piękne ogłowię, a potem śliczny futerkowy czaprak i piękne wczoraj wypastowane siodło. Kiedy on był już gotowy to ja szybko założyłam toczek i wzięłam bat.
Po chwili już staliśmy na ujeżdżalni. Najpierw porządnie go występowałam, czyli ok. 25 minut, a potem ruszyłam lekkim kłusem. Potem wydłużonym, i to samo w drugą stronę. Klacz jechała posłusznie nie zwalniała, i nie wyrywała się. Postanowiłam zrobić koło w prawo. Klaczka bez problemu wykonała polecenie. Poklepałam ją i zmieniłam kierunek jazdy przez środek ujeżdżani. Następnie zwolniłam do kłusa i stanęłam. Niestety klacz zrobiła jeszcze krok do przodu, więc znów przyspieszyłam do stępa. I po kilku minutach znów stanęłam. Teraz Lady zrobiła to bez błędnie, więc z radością ruszyłam kłusem. Zrobiłam kilka kół i pół wolt. Poklepałam klacz i na zakręcie ruszyłam galopem. Lady nieco wyrwała, ale to zrozumiałe w końcu dawno nie jeździła. Ale potem już weszła w rytm i było spoko. Po kilku kółkach miękkiego galopu wydłużyłam go, żeby rozluźnić lekko spiętą klacz. Po 2 minutach zobaczyłam, że Lady jest już zmęczona, więc dałam jej odpocząć. Zwolniłam do kłusa i zrobiłam koło w prawo, poklepałam klacz i zwolniłam do stępa. Zrobiłam kilka wolt i po 20 minutkach zsiadłam z niej. Zaprowadziłam do stajni i rozebrałam. Klaczka była spocona, wiec wczyściłam ją słomą. Kiedy już wyschła dałam jej pić. Jeszcze troszkę u niej zostałam. Dałam jej kilka marchewek i jabłko. Kiedy ściemniało się pożegnałam się z nią. A następnie wyszłam ze stajni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:56, 12 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel
Koń: Lady
Rodzaj treningu: Nauka skoków
Klasa: L
Pogoda: ciepło, wieje wietrzyk
Cel: nauka skoków


Kiedy weszłam do stajni centralnej skierowałam się do boksu Lady. Chwilkę ją pogłaskałam i wyjęłam z boksu. Przy czyszczeniu była bardzo grzeczna, lecz, gdy chciałam wyczyścić jej uszy to zadzierała łeb do góry. Gdy sierść klaczy była już błyszcząca osiodłałam ją i poszłyśmy na ujeżdżalnię.
Przeszłam z nią najpierw w ręku, koło przeszkody i widziałam, że klacz jest nią bardzo zainteresowana. Podpięłam jej popręg i wsiadłam na nią. Postępowałyśmy sobie 10 minutek w jedną i 10 minut w drugą i zakłusowałyśmy. Chodziła bardzo grzecznie- nie stwarzała żadnych problemów. Zrobiłam kilka wolt i zaliczyłam slalom. Klacz zrobiła wszystko poprawnie, lecz przy slalomie miała troszkę problemy ze skrętami. Następnie powtórzyłam slalom i na zakręcie postanowiłam zagalopować. Chiller nie spodobał się galop i zrobiła małego baranka ukarałam ją za to i dalej cały trening chodziła bardzo grzecznie. Kobyła troszkę się zmęczyła, więc postanowiłam dać jej luźną wodzę i zwolnić do stępa, oczywiście po chwili kłusa. Kiedy już odpoczęła zakłusowałam, a potem najechałam na cawaletti. Poradziła sobie świetnie.
Kiedy stwierdziłam, że klacz jest dobrze rozgrzana nadszedł moment przygotowania do skoków. Najpierw stępem dojechałam do przeszkody i Lady bardzo grzecznie, choć ostrożnie przez nią przeszła. Powtórzyłam to jeszcze raz i klacz lekko się zawahała, ale przeszła poprawnie. Postanowiłam przeskoczyć ją z kłusa, ponieważ była mała (20 cm). Kobyła poradziła sobie super pochwaliłam ją i spróbowała ponownie, znów poszło jak po maśle. Dałam jej odsapnąć. Po 15 minutach postanowiłam najechać na krzyżaka 30 cm. – No, spróbujmy z galopu ! – powiedziałam. Klacz próbowała wyłamać, lecz potem poddała się i posłusznie skoczyła. Jeszcze raz najechałam na przeszkodę i tym razem skoczyła bez błędnie. Powtórzyłam to jeszcze raz i postanowiłam pokłusować. Widać, że klaczy podobają się skoki, bo jak robiłam wolty to klacz trochę ciągnęła do przeszkód. Potem kilka fuli galopu i zmiana nogi. Zmieniłam kierunek jazdy i zwolniłam do stępa. 10 minut odpoczynku i pochwała za dobre zachowanie dobrze zrobiły Lady. Potem zagalopowałam i przeskoczyłam przeszkodę 35 cm 2 razy. Konik świetnie się spisał i postanowiłam poćwiczyć jeszcze troszeczkę. Nagle zauważyłam idącą w oddali Arabikę.
- Hej! – krzyknęła.
- Cześć –odpowiedziałam.
- Widzę, że trenujesz Lady.
- Tak, świetnie sobie radzi
- Mam nadzieję, że jest grzeczna?
- Tak, super mi się z nią pracuje.
- Muszę już lecieć – papa.
- Do zobaczenia;)
Kiedy Arabika już odeszła Lady się uspokoiła i mogłyśmy wracać do treningu. Po chwili kłusa zagalopowałam i przeskoczyłam krzyżaka (35cm). Jak zwykle świetnie sobie poradziła. Zrobiłam to jeszcze kilka razy i zauważyłam, że koń jest już zmęczony, więc postanowiłam wyjechać z nim na polankę i rozstępować. Wyjechałam z ujeżdżalni i od razu kobyła była bardziej zadowolona. Chwilę pojechałam wzdłuż lasu i na polankę. Po 30 minutach stępowania, Pojechałam do stajni. Rozebrałam konia i napoiłam go. Była spocona, ale nie tak mocno, co znaczy, że na dobrą kondycję. Zaprowadziłam ją do boksu i pogłaskałam oraz dałam 2 marchewki i jabłko mówiąc – Byłaś bardzo dzielna, Jeździłyśmy 2 godziny! Chwilkę jeszcze ją chwaliłam i wyszłam ze stani...

****THE END****
By Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:01, 13 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel
Koń: Lady
Rodzaj treningu: Friendly Game
Klasa: -
Pogoda: ciepło 10 stopni, świeci słońce
Cel: zaprzyjaźnienie się

Chodziłam dziś bezsensownie po stajni, i nerwowo czekałam na inf. od którejś z właścicielek. Pomyślałam, że to bezsensowne, więc poszłam do stajni. Kiedy przekroczyłam jej próg, podeszłam do ślicznej Lady. Weszłam do środka, i rozpoczęłam czułe pieszczoty.
Bardzo ją kochałam, więc nie chciałam jej dziś męczyć. Nagle do głowy przyszła mi żaróweczka xDD… Potrenuje z nią Friendy Game. Olśniona ta wspaniałą i bardzo przydatną grą, wyciągnęłam Lady z boksu i dałam jej przysmak. Postawiłam ją przy ścianie i nie przypięłam. Klaczka stała bardzo grzecznie, wcale się nie wierciła. Przekonana, że będzie stała spokojnie poszłam po szczoty. Kiedy wróciłam, tak jak przypuszczałam, klacz nadal stała bardzo spokojnie. Poczęłam ją czyścić i kiedy skończyłam, bo klacz nie była brudna, przypięłam uwiąz do kantarka i poszłam na ujeżdżalnię, a raczej na Round pen. Kiedy doszłyśmy na miejsce, odpięłam uwiąz, bo klaczy stała bardzo grzecznie. Chciałam pokazać jej, że jestem jej przyjacielem, nie jakimś drapieżnikiem. Dziś postaram się zająć pozycję alfa;). No, więc na początek, zacznę od ręki i nie będę używała linki. Postaram się, aby się rozluźniła i nabrała do mnie zaufania. Najpierw zaczęłam od gładzenia jej ręką po grzbiecie, potem po pyszczku. Kiedy tak gładziłam ją po całym grzbiecie, była spokojna, tylko raz na początku odwróciła głowę. Potem po pyszczku, grzbiecie zaczęła aż mruczeć z radości. Dotykałam jej delikatne chrapy, głaskałam i chwaliłam. Potem trudniejsza część, zaczęłam głaskać po nogach. Lady stała spokojnie, tylko kilka razy chciała mnie zmiażdżyć, ale ja się nie poddałam. Potem po szyi, z czym nie było żadnego problemu, i przy uszach, którymi zaczęła machać, jak by chciała latać, chyba ma tam gilgotki. Kiedy uznałam, że już w miarę mogę ją dotykać po całym ciele, i klacz jest rozluźniona, przeszłam do drugiej części zabawy. Zmieniłam jej kantar na kantarek sznurkowy z dość długą linka, i ustawiłam na wprost siebie. Linkę oplotłam wokół belki, jeden koniec trzymałam w ręku, a drugi przewiązałam do kantarka Lady. Na Carrot Stick założyłam torebkę. Jak uczyli mnie prawdziwi specjaliści zaczęłam ja machać. Lady zaczęła cofać się i tak jakby uciekać. Umożliwiłam jej to, ale zrobiłam to tak, aby czuła lekki nacisk w kantarze. Po kilku minutach konik przestał się już wyrywać i spojrzał na mnie, natychmiast przestałam machać, i zaczęłam jej ciągle, łagodnie, ale bardzo stanowczo mówić – Spokojnie. Potem podeszłam do niej i pochwaliłam ją. Potem jeszcze raz powtórzyłam zabawę, i było coraz lepiej, aż w końcu po kilku razach, prawie zupełnie przestała się jej bać. Pochwaliłam ją i byłam z niej bardzo, bardzo dumna. Następnie przeszłam do kolejnej zabawy, pod nazwą Friendy Game. Wzięłam ją za kantarek i znów przyczepiłam linkę. Jeden koniec trzymałam w ręku, wzięłam bata i zaczęłam machać nim nad nią. Lady spanikowała i zaczęła uciekać. Potem przestała, i spojrzała ma mnie, ja przestałam machać, i pochwaliłam, że przestała uciekać. Grę powtórzyłam kilka razy, i za każdym było coraz lepiej. Kiedy zobaczyłam, trochę zmęczenia na pyszczku Lady postanowiłam, ze to już koniec na dziś. Zabrałam, więc wszystkie nasze manatki, i wyszłam z round pen. Kiedy doszłyśmy do stajni, chwilkę pomiziałam się z arabką, dałam jej przysmak i pochwaliłam ją, a potem wypuściłam ją na padok, i dałam dokładne instrukcje stajennemu, kiedy ma ją zdjąć z pastwiska. Potem posprzątałam rzeczy i wyszłam ze stajni…

By Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nel
Mały wolontariusz



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:08, 14 Mar 2009    Temat postu:

Jeździec: Nel
Koń: Lady
Rodzaj treningu: teren na oklep
Klasa: -
Pogoda: ciepło 10 stopni, świeci słońce
Cel: odstresowanie, poprawa kondycji


Po wczorajszej grze – Friendly Game, miałam dziś ochotę na luźny terenik na oklep. Przybiegłam, więc dziś rano do stajni centralnej, i podeszłam do boksu najukochańszej klaczki na świecie - Lady. Siwa stała sobie spokojnie w boksie i skubała sianko. Gdy tylko mnie zauważyła, wesoło zarżała. Otworzyłam drzwi boksu, i weszłam do środka. Klacz przesunęła, się troszkę w bok, i jak zwykle, zaczęła przeszukiwać moje kieszenie. Jak się każdy domyśla, znalazła tam wielką marchewkę, którą potem wrzuciłam do żłobu. Kiedy kobyłka już ją zjadła, po chwili pieszczot wyjęłam ją z boksu. Postawiłam koło ściany i przekonana, że Laduś będzie stała grzecznie, poszłam po szczotki. Kiedy wróciłam klacz stała tam gdzie stała. Pochwaliłam ją i zabrałam się do czyszczenia. Klaczka jest bardzo porządna, zupełnie, jak człowiek, i nie lubi być brudna. Była, więc bardzo czysta, miała tylko troszkę słomy w ogonie i grzywie. Następnie wyczyściłam kopytka. Klacz podała wszystkie cztery nogi bez najmniejszego problemu. Kiedy była już dokładnie wyczyszczona, wzięłam do ręki ogłowię. Podeszłam do klaczy, która bez problemu wzięła wędzidło i dała sobie wszystko założyć. Następni rozpędziłam się i wskoczyłam na klacz, która nawet nie drgnęła. Złapałam wodze i ruszyłam stępem na luźnej wodzy. Kiedy minęłam już wszystkie budynki stajni centralnej, klacz była dość rozgrzana, aby przejść do kłusa. Na początku anglezowałam, ale potem, stwierdziłam, że tak to jutro sobie nie pojeżdżę, więc zaczęłam jechać ćwiczebnym. Szło mi wtedy o wiele lepiej. Potem zauważyłam jeziorko, które Lady tak bardzo lubi, więc ruszyłam w tamtą stronę. Kiedy dojechałyśmy bliżej i Lady zorientowała się, że to jej ulubione jeziorko, bardzo ożyła. Dałam, więc mocniejszą łydkę i ruszyłam na przód. Było bardzo ciepło, ale nie tak, żeby cała mogła wejść, wiec chodziłyśmy tylko po brzegu. Po kilku minutach i mnie i kobyłce znudziło się chodzenie tylko po brzegu, a niestety nie mogłyśmy wejść, bo za zimno. Więc, żeby już się nie smucić odjechałam w drugą stronę. Znów dałam łydki do kłusa, i Lady ruszyła swym zniewalająco boskim kłusem, który tak zachwyca sędziów na zawodach. Szła bardzo grzecznie, nie wyrywała się. Kiedy uznałam, że jest wystarczająco rozgrzana zagalopowałam. Lady ruszyła dość szybkim i dynamicznym galopem, więc ja lekko latałam xDD. Kiedy i ja i ona byłyśmy troszkę zmęczone, tzn. ja byłam wykończona, a ona miała full energii. Postanowiłam, więc wrócić. Oczywiście wybrałam troszkę inną drogą. Ciągle galopując zawróciłam i pojechałam powrotem inną ścieżką. Po kilku fulach stwierdziłam – Nie dam rady, musze popracować nad kondycją, swoją NIE konia, bo ona ma aż za dobrą – po tych słowach zwolniłam do kłusa. Po kilkunastu minutkach do stępa. Ani się obejrzałam, a już dojechałam do budynków stajni centralnej. Kiedy doszłam do pastwiska, od razu postanowiłam ją wypuścić. Poklepałam ją, zdjęłam ogłowię, i wypuściłam na pastwisko. Sama potem doszłam do stajni, poszłam do siodlarni, i odłożyłam ogłowię. Potem bardzo zmęczona poszłam do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin