Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Sens Życia - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Duży wolontariusz



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:13, 30 Gru 2012    Temat postu: Sens Życia - Treningi

Miejsce na trenowanie z Sensem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deidre
Duży wolontariusz



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:14, 30 Gru 2012    Temat postu:

Zajeżdżanie by Joanne 13 Grudnia 2011

Za namową Crunchy postanowiłam zajeździć Sensa. Ustaliłyśmy, że doprowadzę go do momentu przyjęcia jeźdźca w trzech chodach, może zrobię bazę na podstawy. Wszystko wyjdzie w praniu.

Punkt 1 – Lonżowanie:
Pierwszych parę dni poświęciłam na nauczenie gniadosza chodzenia na lonży. Z początku wykorzystywałam do tego kolejno Crunchy, Nojkę, Skrzydlaka... Kto się napatoczył. Pracowałam z nim codziennie, lonżując na kantarze. Ogier szybko załapał i po tygodniu bardzo sprawnie reagował na komendy głosowe, działanie lonży, czy bata.

Punkt 2 – Przyzwyczajenie do ogłowia, lonżowanie w nim:
Kolejnym krokiem było zapoznanie Sensowego z ogłowiem. Dałam mu na to 2 tygodnie. Z początku raz dziennie, po lonży lub w jej trakcie zakładałam gniademu samo ogłowie, bez wędzidła. Zapinałam nachrapnik i podgardle, przyzwyczajałam do dotyku wodzy na szyi czy łopatce. Ogier dzielnie przewalczył swój lęk i już bęzwędzidłówka nie byłaby problemem. Z wędzidłem zapoznałam go po którejś lonży, kiedy to ogrzane, wysmarowane jabłkiem wędzidło delikatnie wsunęłam do buzi młodziaka, który nie stawiał oporów, gdyż jego smak przypadł mu do gustu. Zaproponowałam Crunchy pożyczenie smakowego gumowego, które jak się okazało ma w asortymencie. Od tego czasu przynajmniej raz dziennie, na coraz dłużej Sens poznawał uczucie kiełzna w pycholku. W końcu przyczepiłam wędzidło do ogłowia i założyłam wszystko jak każdemu innemu rumakowi. Sens przyzwyczajany do tego dzień w dzień nie sprawiał większych problemów. Dwa dni oprowadzałam go na kompletnym ogłowiu, potem zaczęłam w nim lonżować. Młody szybko załapał i zaakceptował kiełzno. Osiągnęłam swój cel w odpowiednim czasie.

Punkt 3 – Przyzwyczajenie do ochraniaczy, czapraka, pasa:
Kolejnych parę dni poświęciłam na zapoznanie gniadego z ochraniaczami, czaprakiem i pasem. Uważałam, że zakładanie od razu siodła nie jest najlepszym pomysłem. Tak jak ochraniacze gniady miał już na następny dzień i musiał w nich spacerować, co wyglądało przezabawnie, a potem jeszcze latać po padoku razem z ogłowiem, to przestał się przejmować ich obecnością. Czaprak najpierw dokładnie obwąchał, potem trochę się powiercił i już. Nic strasznego. Tak upłynęły nam dwa dni – na przeganianiu, a potem spacerku z czaprakiem na grzbiecie. Pas pokazałam mu pod koniec dnia drugiego, delikatnie układając na grzbiecie i przechodząc tak parę kroków. Bez zapinania. Na dzień następny założyłam mu normalnie ochraniacze, czaprak i pas, który delikatnie zapięłam tak, by nie zsuwał się i nie latał, ale też by go zbytnio nie uciskał. Tak ubranego konia przelonżowałam i cieszyłam się, że nie siedzę na jego grzbiecie. Na drugi dzień było lepiej, a trzeciego dnia zapięłam pas już normalnie, bez takiego luzu. Sensowaty trochę brykał, ale pod koniec lonży się uspokoił. Włączyłam do pracy gog. Luźny, ale działający gdy zadzierał łeb. Trochę tak sobie popracował nad mięśniami przy okazji zapominając o złośliwości innych rzeczy, potem pochodził w wypięciu i na szczęście wszystko obyło się bez groźniejszych scen, bo bardzo uważnie wszystko ustawiałam. Na ostatni dzień tygodnia poszłam z gniadym na spacer po lesie, na kantarku, korzystając z resztek trawy.

Punkt 4 – Przyzwyczajenie do siodła:
Kolejnym punktem było przyjęcie siodła. Wybrałam lekkie, wytrzymałe siodło wszechstronne. Pokazałam je Sensowi po pewnej lonży, układając na grzbiecie i robiąc z nim parę kółek na luźno zapiętym popręgu. Ogier fajnie na to zareagował, szybko się rozluźnił. Następnego dnia zamiast pasa założyłam mu na grzbiet siodło. Bez strzemion i puślisk, je wzięłam w rękę. Polonżowałam go spokojnie, a gdy je zaakceptował i się rozluźnił zaczęłam szczękać strzemionami. Od razu przerażenie w oczach, ale po paru minutach młodziak spostrzegł, że krzywdy toto nie robi i nie trzeba się bać. Drugiego dnia powtórzyłam czynność, a pod koniec przypięłam strzemiona do siodła i zapoznałam z bokami ogra. Schody. Długo czekałam, aż gniady przestanie panikować na ich dotyk, w końcu się udało. Oprowadziłam go parę razy z wiszącymi strzemionami i wystarczy. Następnego dnia miał wolne, a jeszcze następnego poskakał luzem. Całkiem całkiem ma technikę Wink Ogłowie zaakceptował już zupełnie, tak samo ochraniacze. Kolejnego dnia założyłam mu kompletne siodło, ogłowie i spółkę, gog i tak przelonżowałam. Pod koniec dopięłam drugą lonżę i chwilę poprowadziłam młodego w tenże sposób.

Punkt 5 – Praca na dwóch lonżach/długich wodzach:
Uważam, że jest to przydatny element pracy z młodym koniem, uczy go prawidłowego reagowania na wodze bez jeźdźca na grzbiecie. Sens szybko łapał o co mi chodzi, nauczyłam go czym jest półparada, jak się skręca itp. Było trochę adrenalinki na początku, ale potem już spokojnie, coraz lepiej. Stwierdziłam, że konio jest gotowy na jeźdźca. Poskakałam trochę przy nim, powsadzałam nogę w strzemię, stawałam nad nim i w końcu zabrałam się do roboty.

Punkt 6 – Wsiadanie:
Gniady przestał się przejmować moimi wyczynami, więc pewnego dnia zaangażowałam w robotę Nojkę, która trzymała konia wówczas gdy ja delikatnie, stopniowo obciążałam jego grzbiet. W końcu się przewiesiłam. Ogru dostał cuksa, trening skończony. Potem przewiesiłam się na dłużej, a Noj oprowadziła Sensa parę razy. W końcu zaczęłam siadać normalnie w siodło, a osoby pomagające mi prowadziły sensowego coraz częściej stojąc pośrodku placu, trzymając lonżę i wsio.

Punkt 7 – Pierwsze kłusy + nauka sterowania:
Gdy Sensowaty przywykł do jeźdźca na grzbiecie w stępie, do wsiadania na najróżniejsze sposoby przygarniałam różne osoby na treningi i zaczęły się pierwsze kłusy, nauka skręcania, no podstawy podstaw. Gniady szybko łapał, chociaż od razu poczułam, że nie jest on aż tak chłonny na nowe rzeczy, tak sprytny jak niektóre konie z którymi miałam przyjemność pracować. W końcu jednak potrafiłam sterować gniadoszem w stępie i kłusie, wykonywać proste przejścia w miarę płynnie, czułam też dużą poprawę jego równowagi.

Punkt 8 – Przyjęcie jeźdźca:
Zaczęły się galopy. Sens Życia szybko skojarzył o co chodzi. Mimo iż sporo się nabrykał to obyło się bez badania jakości piachu przeze mnie i kontuzji u ogiera. Najpierw jeździłam sobie stępo-kłusem i byłam brana z gniadym na lonżę pogalopować, potem stopniowo np.po lonży chwila galopu samodzielnego na dużym kole/elipsie, z czasem lonżę wyłączyłam z obiegu i pracowałam z gniadoszem w galopie na kołach i ścianach. Ogr stosunkowo szybko zaczął łapać fajną równowagę, dobrze rokował.

Punkt 9 – Praca nad podstawami + zapoznanie z drągami:
Pracując dalej nad równowagą szlifowałam też podstawy ujeżdżeniowe, jakie powinien posiadać każdy koń. Były nimi w miarę płynne przejścia w górę i w dół z zachowaniem równowagi, czekanie na sygnały jeźdźca, nauka współpracowania z nim. Wtedy to Sens poznał pojęcie półparady i ustawienia. Łapał całkiem szybko, ale nie w locie. W pracy nad równowagą pomogły nam drążki, z którymi zapoznałam ogiera stopniowo. Najpierw jeden drąg, potem dwa, trzy, w stępie, w kłusie, w galopie. Spodobało się to gniademu i machał łapskami pod chmury, czasem też brykając. Szybko ogarnął, że tego się nie skacze, a przechodzi, był pod tym względem bystrym uczniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sayuri
Mały wolontariusz



Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:03, 30 Gru 2012    Temat postu:

Przyjechałam dzisiaj do centralki jako że w teren miałam wziąć nowego ogierka z SC - Sensa. Powietrze było dość chłodne ale błocka nie było więc chociaż tyle dobrze. Wyjęłam z samochodu swoją skokową bezterlicówkę na której zamierzałam jechać oraz kask i kamizelkę na wszelki. Ostatecznie to młodziak. Zaniosłam to wszystko pod boks młodego. Później do siodlarni po jego ogłowie, czaprak, ochraniacze i skrzynkę ze szczotkami. Młodziak był w boksie. Kręcił się nieco niespokojnie nadal podekscytowany nowym miejscem. Podeszłam do boksu i weszłam do środka po chwili. Zawołałam ogiera łagodnie a gdy ten podszedł ciekawie, pogładziłam go po głowie i wyprowadziłam z boksu trzymając za kantar. Sensu zarżał głośno i nieco się wyrywał, zapięłam go jednak bez większego problemu na dwa uwiązy. Starałam się czyścić ogiera tak by nieco go uspokoić. Sensu przypominał mi trochę z tym ogierzeniem Gwautka. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Po wyczesaniu sierści i przetarciu jej szmatką przeczesałam grzywę i ogon Sensa. Ubrałam młodemu po chwili ochraniacze, następnie pad, podkładka i siodło. Wraz z ogłowiem założyłam młodemu Wytok na wypadek gdybym z powodu jego bryków miała szarpnąć wodzami do góry. Zapięłam wszystkie dodatkowe paski i dopięłam popręg. Gdy ogier był gotowy ubrałam kamizelkę i kask, wzięłam bacik i zaprowadziłam ogra na lonżownik. Chciałam by się wyszumiał trochę luzem oraz trochę się z nim zaznajomić. Zabezpieczyłam strzemiona i wodze po czym puściłam Sensa. Młodziak popatrzył na mnie nie bardzo wiedząc o co mi chodzi więc cmoknęłam cicho by pobudzić go do ruchu. Sensu ruszył więc rozglądając się. Machnęłam bacikiem uderzając w czapsa. To pobudziło Sensa do bardziej aktywnego stępa. Pochwaliłam go głosem. Pozwoliłam mu tak iść i reagowałam dopiero gdy zmieniał tempo lub zaczynał rżeć do innych koni przestając zwracać na mnie uwagę. Po kilkukrotnej zmianie kierunku poprosiłam ogiera o kłus. Młody wypruł od razu popisowym kłusem wyciągniętym. Zaczęłam więc uspokajać go głosem. Gdy pierwszy raz zagrodziłam mu drogę by zmienił kierunek Sens kwiknął hamując z przysiadem po czym zawrócił gwałtownie i strzelił kilka baranów. Pogoniłam go wiec bardziej a młody zaczął galopować. Znów spróbowałam zmienić mu kierunek i tym razem był spokój więc w ramach nagrody zwolniłam go do stępa. Młody parsknął głośno i spuścił głowę mamłając lekko. Chwilka przerwy więc. Gdy młody odsapnął znów kłus i teraz często zmieniamy kierunki. Sens z każdym kolejnym razem coraz bardziej skupiał się na mnie i pilnował moich poleceń. Bardzo pojętne chłopie. Po kilku minutach znów przerwa. Gdy minęło kilka kolejnych minut podeszłam do młodziaka i odbezpieczyłam strzemiona i wodze. Podprowadziłam młodego do stołeczka i podciągnęłam jeszcze popręg. Wdrapałam się na grzbiet Sensa starając się to zrobić sprawnie a jednocześnie delikatnie. Gdy już byłam na grzbiecie młodziaka sprawdziłam jego reakcje na pomoce bym w miarę wiedziała czego się spodziewać w terenie. Chwilka kłusa, dwa okrążenia galopu i stęp. Wyszłam z młodym z lonżownika i czekałam aż reszta rysualek będzie gotowa ze swoimi końmi.

Reszta w terenie grupowym na CR


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sayuri dnia Nie 19:32, 30 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rastamanka




Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:48, 16 Sty 2013    Temat postu:

Po wczorajszym poznaniu Sensownego stwierdziłam, że dziś jest dobry dzień na zrobienie czegoś innego. Zebrałam się i pojechałam do Stajni Centralnej. Spotkałam kilka starych znajomych, porozmawialiśmy trochę. Byli trochę zdziwieni, jednak bardzo się ucieszyli, że wracam. Porozmawialiśmy o tym co skłoniło mnie do powrotu. Później jedna z osób powiedziała żebym już szła do Sensownego, bo na pewno czeka. Nie uwijając w bawełnę wzięłam rzeczy i poszłam do niego. Otworzyłam boks dałam mu marchewkę i pogłaskałam. Stęskniłam się za Tobą - powiedziałam i ucałowałam jego chrapki. Później założyłam mu kantar i wyszłam z boksu kierując się do siodlarni po jego sprzęt. Wzięłam siodło, ogłowie, piękny komplet w kratkę, popręg i piękną polarową derkę oraz szczotki. Wróciłam ze sprzętem pod boks Sensownego. Wzięłam kantar po czym weszłam do boksu i wyprowadziłam konia na korytarz. Wzięłam plastikowe zgrzebło i zaczęłam czyścić konia. Stał niespokojnie, dlatego postanowiłam zapiąć go na dwa uwiązy. Jak już to zrobiłam, wyczyściłam dokładnie Sensiaka z zaklejek. Następnie wyczyściłam mu kopyta. Nie były w najlepszym stanie, dlatego postanowiłam, że to będzie pierwsza czynność jaką zrobimy jak Sens będzie mi przyznany. Następnie szczotką włosianą oczyściłam go z kurzu. Następnie leciutko zwilżoną ściereczką wytarłam mu pysk. Następnie grzebieniem rozczesałam mu grzywę i ogon. Po całej pielęgnacji wyglądał jeszcze lepiej. Za spokojne stanie nagrodziłam konia kawałkiem marchewki. Następnie sięgnęłam po ochraniacze i założyłam je na zgrabne nogi Sensa wraz z kaloszkami. Następnie poklepałam go po grzbiecie i nałożyłam czaprak a następnie lekko położyłam na jego grzbiecie siodło. Podpięłam lekko popręg, następnie przykryłam zad konia derką. Sięgnęłam po ogłowie i również bez znacznych problemów je założyłam. Gdy koń był gotów do jazdy, ja założyłam kask, wzięłam bacika i poszłam z nim na halę. Na hali były dwa konie więc stwierdziłam, że Sensowny nie będzie aż tak ze stresowany. Podeszłam do krzesełka i zgradbym ruchem wsiadłam na niego. Jakie to cudowne uczucie znowu siedzieć na koniu. Ustawiłam sobie strzemiona, podciągnęłam popręg i zaczęłam stępować. Jest to koń praktycznie świeżo po zajeżdżeniu więc nie wymagałam od niego natychmiastowego rozluźnienia w pysku. Wjechałam na ścianę i zaczęłam bawić się palcami. Zdziwiłam się, gdy Sensiak zaczął przeżuwać wędzidło. Zrobiliśmy dwie wolny, i dalej jechaliśmy na ścianie. Czułam że Sensiak jest lekko poddenerwowany, jednak zbytnio się tym nie przejęłam w koncu nie siedziałam na koniu pierwszy raz. Po pięciu minutach stępa, za kłusowałam. Sensiak na początku wystrzelił jak rakieta, jednak szybko przywróciłam go do porządku. Wodze miałam na kontakcie, stwierdziłam jednak że nie ma sensu go teraz ganaszować, bo jest młody i powinien złapać równowagę. Kłus jak na tak młodego konia miał dość równy i rytmiczny. Zmieniliśmy kierunek i dalej kłusowaliśmy. Sens szybko załapał o co chodzi z dobry ustawieniem, więc z tym nie było też żadnego problemu. Czułam, że powoli zaczynamy się zgrywać. Skręciłam Sensiaka i nakierowałam go na trzy drążki. Nie stanowiło to dla niego problemu lecz trochę się pogubił z nogami, ale za drugim razem już było dobrze. Za trzecim nawet spuścił trochę głowę, poklepałam go i przeszłam do stępa. Dobry koń! - powiedziałam, zatrzymałam się i dałam mu kawałek marchwi. Wypuściłam mu wodzę i to była jego chwila odpoczynku. Po 3 kółkach zebrałam powoli wodzę i ponownie za kłusowałam. Koń zaczął się powoli rozluźniać, a gdy to nastąpiło nasza praca od razu się zmieniła. Pokręciliśmy trochę wolt i zrobiliśmy dwie serpentyny, po czym w narożniku zagalopowałam. Jakie to było moje zdziwienie, gdy Sensiak strzelił z zadu przy zagalopowaniu i później jechał dalej. Przeszłam do półsiadu, na wodzach złapałam większy kontakt i wyręciliśmy woltę. Na początku Sensiak leciał mocno do przodu, lecz po kilku woltach znudziło mu się. Wjechałam na duży ślad i przegalopowaliśmy dobrym tempem dwa kółka. Poklepałam go przeszłam do kłusa i zmieniłam kierunek. W narożniku zagalopowałam. Sensiak znowu lekko bryknął i galopował dalej. Zrobiliśmy dwa kółka i nakierowałam konia na drążek leżący na ziemi. Na początku nie wiedział co zrobić lecz po dodaniu łydki przeskoczył to z ok. 80cm zapasem. Ledwo utrzymałam się w siodle, bo nie takiej reakcji się spodziewałam jednak mocno go poklepałam i ponownie najechałam na drąg. Sytuacja się powtórzyła. Gdy za trzecim razem najechaliśmy nie było już takiego zapasu, chyba stwierdził, że nie ma po co tak wysoko nogi podnosić. Po drążku zrobiłam jeszcze koło galopu a w między czasie dziewczyna, która też jeździła powiedziała - najedź sobie na nim krzyżaczka jak on taki ambitny. Na początku zastanawiałam się czy to dobry pomysł w końcu jest młody, ale moja ambicja przewyższyła. Zebrałam wodzę i nakierowałam młodego na krzyżaczka. Widząc przeszkodę koń rozpędził się i skoczył mocno w górę. Po przeszkodzie zatrzymałam go i poklepałam. Dzielny chłopwiec - rzekłam. Zebrałam wodzę i najechałam na krzyżaczka z drugiej strony, tym razem starałam się go pilnować, aby nie leciał tak mocno. Spokojnie dojechaliśmy do przeszkody i pokonaliśmy ją bez żadnych problemów. Puściłam luźno wodzę i przytuliłam się do jego szyji. Był cudowny. Podjechałam do stojaka i wzięłam derkę, po czym nałożyłam ją na Sensownego. Postępowaliśmy 10 minut, podziękowałam za jazdę i wsiadłam. Zrobiłam z nim jeszcze kółko w ręce i do stajni. Weszłam, rozsiodłałam konia i odstawiłam go w dercę do boksu. Nałożyłam mu kantarek. Zaniosłam sprzęt do siodlarni, oprócz szczotek. Sens w tym czasie się napił a ja weszłam do jego boksu i przeczyściłam go. Założyłam ponownie derkę. Później wyczyściłam kopyta i posmarowałam je smarem. Następnie wzięłam wszystkie marchewki i wsypałam je do żłobu konia. Poklepałam go jeszcze raz, ucałowałam i wyszłam. Koń teraz był zajęty jedzeniem. Odniosłam resztę sprzętu do siodlarni i kierowałam się w stronę wyjścia. Spotkałam dziewczyny jeszcze po drodze, zdałam im relację jakiż on jest cudowny i zabierałam się do domu. W drodze powrotnej cały czas myślałam, że mi się to śniło. Powroty są tak fajne, jednak najlepiej to nigdy się z końmi nie rozstawać. Żyłam teraz ciągle nadzieją, że jednak SC przyzna mi tego konia. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rastamanka




Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:09, 17 Sty 2013    Temat postu:

Rano chciałam się wyrobić jeszcze przed szkoła, lecz jestem za dużym śpiochem więc do Sensownego pojechałam po południu. Początkowo miałam plan tylko do niego pójść, przywitać się, pomiziać i lecieć do domu, jednak czas pozwolił mi na szybką jazdę na Sensiaku. Wchodząc do stajni przywitałam się z ludźmi i od razu poszłam do konia. Otworzyłam boks, weszłam i przytuliłam konia. Dałam mu cukierka z kieszeni. To dzisiaj znowu pomęczysz się ze mną - powiedziałam i wyszłam z boksu. Zostawiłam swoje rzeczy na korytarzu i poszłam do siodlarni. Wzięłam siodło, ogłowie, derkę polarową, szczotki i ochraniacze. Z całym sprzętem udałam się do konia. Założyłam mu kantar i wyprowadziłam z boksu, wiążąc go na dwa uwiązy. Sięgnęłam po plastikowe zgrzebło i oczyściłam konia z zaklejek. Następnie wyczyściłam kopyta (po wczorajszym nasmarowaniu były mocno odżywione). Następnie szczotką włosianą oczyściłam konia z kurzu i założyłam mu ochraniacze. Następnie siodło i ogłowie. Gdy koń był gotowy do jazdy na jego zad zarzuciłam derkę, ubrałam kask, wzięłam wodze w rękę i kierowaliśmy się w stronę hali. Dziś dość silnie wiało dlatego zapięłam mu z porzdu derkę przed wyjściem ze stajni żeby wiatr jej nie zabrał. Gdy weszliśmy na halę zastaliśmy jednego konia, który już kończył. Świetnie, zostaniemy sami - pomyślałam. Rozpięłam derkę z przodu, podciągnęłam popręg i wsiadłam na Sensiaka. Przykryłam swoje nogi derkę i stępowałam na luźnej wodzy. Zrobiliśmy dwa kółka w lewo i trzy w prawo, po czym zaczęłam się bawić palcami aby rozluźnić Sensiaka. Dość szybko załapał o co mi chodzi i jego głowa zaczęła się obniżać. Po chwili ściągnęłam derkę, powiesiłam ja na stojaku, wjechałam na ścianę i zaczęłam kłusować. Pierwsze jego kroki były strasznie bez rymu, ale później załapał i kłusowaliśmy. Jednym, stałym tempem, aby złapać równowagę, bo to ona jest najważniejsza w jeździe na młodych koniach. W każdym narożniku robiłam woltę a Sensiak za bardzo nie sprzeciwiał się moim zadaniom. Zmieniliśmy kierunek przez pół woltę i najechaliśmy na drążki. Sensiak bez problemu je pokonał, podnosząc wysoko nogi i opuszczając głowę w dól. Po drążkach zatrzymałam go, poklepałam i dałam cukierasa. Za kłusowałam ze stój i jechaliśmy dalej. Na kole starałam się go wyginać z dość dobrym skutkiem, bo Sensiakowi chyba podobał się mój styl jazdy. Pracował dobrze zadem i szyją, co świadczyło o jego zaangażowaniu. Po 15 minut kłusa przeszłam do stępa i dałam chwilę odpoczynku mojemu przyjacielowi. W między czasie drugi koń wyszedł i Sensiak się trochę zmartwił że zostaje sam na hali. Zebrałam lekko wodzę i stępowałam na kontakcie. Silny wiatr sprawił, że odgłosy na hali nie były za przyjemne dla konia i stresował się. Zaczął się lekko buntować odrywając swe przednie kopyta od ziemi, jednak szybko go uspokoiłam. Zatrzymałam konia, zebrałam i starałam się stępować tak aby ciągle szedł zebrany i na kontakcie. No początku nie załapał,jednak z czasem było coraz lepiej. Za kłusowałam i również powtarzałam to samo. Koń po chwili odpuścił a wtedy dojechałam do narożnika i zagalopowałam. Powtórka z wczoraj, na początku wyrwał do przodu jednak usiadłam w siodło i trochę go przytrzymałam. Gdy przeszedł do normalnego tępa przeszłam do półsiadu i starałam się go lekko zebrać. Bawił się głową wyrywając ją czasami do przodu. W galopie na kole pokonaliśmy drąga leżącego na ziemi. Bez problemowo. Przeszłam do kłusa, zmieniłam kierunek i zagalopowałam na drugą stronę. Ku mojemu zdziwieniu nie było wyrwania do przodu tylko od razu spokojny, równy, rytmiczny galop. Bardzo się ucieszyłam, poklepałam go i galopowałam dalej. Udało mi się go lekko zebrać i wtedy porobiliśmy wolty w galopie. Wypadał trochę zadem, ale gdy przesunęłam łydkę do tyłu, Sensiak zamachnął się zadem, wybił z niego ale później galopował dalej. O jaki wesoły baranek - powiedziałam. Przeglopowałam dwa razy drążki i najechałam na krzyżaka z wczoraj. Dzisiaj za pierwszym razem, bez problemu, ładnie, okrągłe pokonał krzyżaka przy tym ładnie pracując szyją i poprawił zadem. Podkusiłam się, zeszłam z niego i ustawiłam 50 cm stacjonatkę. Wsiadłam zebrałam wodzę i najechałam na nią. Z dojazdem nie było problemu. Pierwszy raz nam trochę nie pasowało, ale Sensiak bez opresji pokonał stacjonatkę z daleka. Poprawiliśmy skok i drugi wyszedł już idealnie. Zatrzymałam, poklepałam puściłam wodzę i stępowałam. Wzięłam derkę ze stojaka i nałożyłam na zad konia. Po rozluźniałam go jeszcze w stępie i postępowałam z 15 minut po czym zeszłam, zapięłam derkę i wyszłam z hali. W stajni rozsiodłałam konia, przeczyściłam, wyczyściłam kopyta i nasmarowałam je, po czym nałożyłam na niego derkę aby trochę osechł. Zaniosłam sprzęt do siodlarni. Wróciłam go Sensownego dałam mu 3 marchewki z ręki, podziękowałam za dzisiaj i kierowałam się w stronę wyjścia. Po drodze spotkałam koleżankę, spytałam się czy jeszcze będzie tu chwilę, odparła że tak. Poprosiłam aby za jakieś 30 minut ściągnęła Sensowi derkę, zgodziła się. Podziękowałam i wróciłam do domu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rastamanka




Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:56, 20 Sty 2013    Temat postu:

Z racji tego, że koń stał dwa dni, jednak wylatał się po padoku to postanowiłam, że dzisiaj zrobię lekki trening skokowy. Pojechałam do stajni, jak to bywa w niedziele, było dużo osób. Przywitałam się, pogadaliśmy. - Do Sensa lecisz? - spytała jedna dziewczyna. Tak - odparłam. Wiadomo już co z nim? - dodała. W jakim sensie? - odpowiedziałam. - Zabierasz go, czy nie zabierasz? - spytała. Dalej czekam na odpowiedz od adminów, ale jestem dobrej myśli. Zobaczymy jak to wyjdzie - powiedziała i poszłam do Sensa. Przywitałam się z nim. - Ale jesteś brudasem - powiedziałam. Na szczęście był brudny tylko na szyji, bo miał na sobie derkę zimową. Poszłam do siodlarni i wzięłam jego sprzęt. Siodło, ogłowie, derkę, ochraniacze i szczotki. Wróciłam pod boks, wystawiłam konia na korytarz, uwiązałam go na dwa uwiązy, ściągnęłam derkę i wyczyściłam konia. Następnie zarzuciłam siodło na grzbiet, zapięłam popręg i przypięłam napierśnik. Później założyłam mu derkę polarową na zad i siodło i zapięłam z przodu. Następnie załozyłam ochraniacze i kaloszki. Na koniec ogłowie, pozapinałam wszystkie paski i koń był gotowy do jazdy. Ja założyłam kask, wzięłam bacika i pokierowałam się w stronę hali. Na moje szczęście były tylko dwa konie, więc o miejsce się nie martwiłam. Odpięłam Sensowi derkę i wsiadłam. Zaczęlam stępować na luźnej wodzy. Pokręciliśmy wolty, po przejeżdżałam przez pojedyńcze drążki. Po 7 minutach stępa, podjechałam do stojaków i ściągnęłam derkę. Rozejrzałam się po hali co do przeszkód. Ustawiony był mały parkurem, taki do 90cm. Jak na LL. Mi to pasowało bo dziś właśnie chciałam coś takiego poskakać. Zebrałam wodzę, rozluźniłam jeszcze w stepie Sensa i zaczęłam kłusować. Na początku wystrzelił jak rakieta, ale pozwoliłam mu takim szybkim tempie przekłusować dwa kółka i później przeszłam do kłusa ćwiczebnego i wycofywałam go na zad. Następnie porobiliśmy wolty w każdym narożniku. Ciągle pracowałam z nim nad zebraniem i rozluźnieniem. Dość dobrze Nam to wychodziło. Po 15 minutach kłusa w prawo. Zmieniliśmy kierunek. To samo. Ciągle wolty, wygięcia. Najechaliśmy sobie na drążki. Pokonuje je już bez problemu, jedynie z głową jeszcze nie bardzo schodzi w dół. Jadąc drugi raz na drążki, opuściłam ręcę po łopatce. Koń szukając kontaktu na dole opuścił głowę i perfekcyjnie pokonał drążki. Zatrzymałam go i poklepałam. Po 15 minutach kłusa na lewo przeszłam do stępa i dałam mu troche odpoczać. Koń był lekko spocony, to znaczy że w końcu dobrze pracuje. Po chwili odpoczynku, zebrałam wodze wjechałam na ścianę, zebrałam konia i zagalopowałam ze stępa. Nie było tego momentu co zawsze, czyli wyrwania do przodu, tylko od początku spokojny, okrągły, zebrany galop. W takim momencie był bardzo wygodny. Aż chciało się siedzieć w siodle. Zrobiłam dwa koła w pełnym siadzie, i dwa koła w półsiadzie. Następnie na wolcie najechałam na drążek i przez niego zmieniłam kierunek. Na drugą stronę był jeszcze lepszy. Zaczął wyginać się szyją do środka. Nie powiem. Czułam się jakbym siedziała na jakimś siedmioletnim koniu, a nie mlodziaku. Poklepałam go i przeszłam do stępa. Po dwóch minutach za kłusowałam i najechałam na krzyżaka z kłusa. Pierwszy skok dość pokracznie, drugi znacznie lepiej. Jednak z galopu wychodzi mu to lepiej. Zagalopowałam i skoczyłam tego samego krzyżaka. Bez problemu. Następnie od razu wykręciłam go na mniejszą stacjonatkę również bez problemu. Zatrzymałam i poklepałam go. Następnie ponownie skoczyłam krzyżaczka i stacjonatkę. Później zagalopowałam na lewo i nakierowałam konia na 90cm stacjonatkę. - To Twoja chwila prawdy - powiedziałam do Sensa. Przez moment czułam, że może to dla niego za wysoko, jednak ładnie dojechaliśmy a Sens wywalił tak w górę, że ledwo się utrzymałam. Poklepałam konia. - Wy może od razu zacznijcie 130 skakać, będzie lepiej wyglądało, niż te 90 z metrowym zapasem - śmiejąc się powiedziała dziewczyna na hali. Ja również się zaśmiałam, ale najechałam z większą pewnością na tą samą stacjonatkę. Również skoczył ją z zapasem. - To chyba w jego naturze takie pierdki z takim zapasem skakać - powiedziałam. Następnię w głowie odtworzyłam parkur. I jadę. Na początku krzyżak, później stacjonata, stacjonata, i szereg. Zagalopowałam. Koń ładnie dał mi się prowadzić pomiędzy przeszkodami. Nie było żadnego przyśpieszania, bądź zwalniania. Cały parkur był we właściwym tempie. Krzyżak, bez problemu, obie stacjonaty też. Następnie szereg. Krzyżak fula stacjonata dwie fule okser. Najechałam. Właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że chłopiec nigdy okserów nie skakał. Dlatego mocno złapałam sie kolanami i bardzo uważnie pilnowałam go łydkami. W jazd nam trochę pokracznie wyszedł, jednak krzyżak i stacjonata skoczone. Dwie fule i... do nieba. Przeleciał przez okser nad stojakami. Dosłownie. Widać Sens to bardzo ambitny koń. Wtedy już wiedziałam, że muszę go mieć. - Nie ma to jak skakać przeszkody 90cm z metrowym zapasem. - powiedziałam. Dziewczyna z hali właśnie schodziła z konia i powiedziała. - Nie chcesz sobie czegoś wyżej skoczyć. Odparłam że mogłaby mi podnieść na 110 ta stacjonatę. Zgodziła się. Zebrałam wodzę, zagalopowałam i najechałam. Odskok bardzo nam nie pasował. Dlatego też zatrzymałam Sensa przed przeszkodą. Wiem nie powinno się tak robić szczególnie na młodym koniu, ale nie chciałam ryzykować. Ponownie najechałam tym razem odskok był idealny i skok też. Nagi podciągnął pod sam brzuch, głową zszedł pięknie na dół. Po przeszkodzie, puściłam wodzę i klepiąc konia kłusowałam. - Bardzo dobry skok - powiedziałam dziewczyna. Dziękujemy za pomoc Smile - odparłam i dalej kłusowałam. Po 5 minutach kłusa, zebrałam derkę, nakryłam konia i stepowałam na luźnych wodzach. Gdy koń lekko osechł, wyjechałam z hali i pojechałam na stępa do lasku. Sens jako godny reprezentant płci męskiej, musiał popisać się przed kobyłami na pastwisku, ganaszując się i caplując. Przejechaliśmy szybciutko koło kobył i wjechaliśmy w las. Sens niczego się nie bał. Nie wiem czy był zmęczony czy po prostu jest odważny. Wróciliśmy do stajni po 20 minutach. Zsiadłam z nią i wprowadziłam do stajni. Rozsiodłałam, założyłam derkę zimową, gdyż był już cały suchy. Następnie założyłam kantar, wzięłam całą skrzynkę do pielęgnacji i poszłam na myjkę. Wyczyściłam kopyta na błysk. Następnie posmarowałam olejem. Później spryskałam mu ogon i grzywę i rozczesałam. Podcięłam mu lekko ogon i przerwałam grzywę, bo miał już dość długą. Następnie podniosłam mu nogę, by sprawdzić stan strzałek. Rewelacji nie było więc nasmarowałam mu dziegdziem spód kopytka. W takim stanie odprowadziłam go do boksu. Koń od razu poleciał do żłobu, gdzie czekały na niego marchewki. Zaniosłam sprzęt do siodlarni, i zawiesiłam czaprak na suszarce, aby wysechł, tak samo zrobiłam z derka. Pożegnałam się z Sensem i wróciłam do domu. Teraz dalej czekam na decyzję Adminów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin