Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Trianna - Treningi

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roselle
Większy wolontariusz



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:27, 22 Mar 2009    Temat postu: Trianna - Treningi

Miejsce na pisanie treningów konia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roselle
Większy wolontariusz



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:30, 22 Mar 2009    Temat postu:

Dzisiaj nasz wielki dzień! To będzie pierwszy, pożądny trening Trianny.
Za oknem lało jak z cebra więc o zaplanowanym wcześniej terenie mogłam tylko pomarzyć. Dopiłam kawę i zbiegłam na dół do stajni.
Tego dnia wszystkie konie stały w boksach. Posmarowałam chore nogi Bitter Kiss i mogłam zabierac się za fiordkę. Trianna lizała przez kraty chrapy Caprice. Chyba zdążyły się już zaprzyjaźnić Pogłaskałam bułaną i zabrałam się do czyszczenia. Klacz nie była specjalnie brudna, ponieważ cały dzień stała w boksie więc nie miała kiedy się usmarować xp Wybrałam z ogona słomę, irokeza przczesałam zgrzebłem. Wyczyściłam szybko kopyta i poszłam po sprzęt bo Trianna zaczęła sie już niecierpliwić. Z siodłaniem nie było problemów choć klaczka wierciła się lekko przy zakładaniu ochraniaczy. Gdy kucka była już gotowa, złapałam ją za wodze i poszłyśmy na halę. Zakryłam siebie i konia kocem. Dzięki temu nie przemokłyśmy. W hali paliły sie światła co świadczyło o tym, że ktos juz tam jest. W środku trenowali razem Dozo z Luckiem.
-Zaraz kończymy więc wchodź!- krzyknęła dziewczyna. Weszłam więc na środek i poprawiłam siodło. Wgramoliłam się na grzbiet klaczy i zaczęłyśmy stępować. W stepie sprawdzałam jak Trianna jest ustawiona na pomoce. Puściłam całkowicie wodze i zaczęłam pracować samym dosiadem. Klacz poprawnie reagowała na nacisk łydek i działanie krzyża co nawet mnie nie zdziwiło bo Trianna chodzi przeciez dresaż klasy P. Dozo z Rewolucjonistą opuszczali właśnie halę. Skinęłam głową na pożegnanie i wracałam do pracy. Zebrałam wodze na kontakt. Klacz momentalnie zaczeła żuć wędzidło. Poklepałam ją i dałam łydką sygnał do kłusa. Bułana zakłusowała z lekkim oporem ale wkrótce jechałyśmy szybkim kłusem. Zrobiłyśmy woltę w każdym narożniku. Starałam się działać samym dosiadem. Klaczy szło to trochę opornie więc pomogłam sobie naciskając zewnętrzną i odwodząc wewnętrzną wodze. Po drugiej takiej wolcie, pozostałe poszły nam bez problemów. Postanowiłam więc przećwiczyć przejścia kłus-stój-kłus. Wybrałam sobie punkt przy długiej ścianie. Przeszłam do kłusa cwiczebnego. Klacz była tak mięciutka, że aż nie chciało się anglezować Napięłam mocno krzyż, lekko ściągnełam wodze. Klacz zrobiła dwa kroki stępa i zatrzymała się. Nieźle aczkolwiek może być lepiej. Teraz wypchnęłam mocno biodra i pomogłam obie dodatkowo bacikiem. Trianna z miejsca zrozumiała o co chodzi. Z pozycji "stój" przeszłyśmy do kłusa. Przejechałyśmy pół okrążenia. Jeszcze raz podjęłam próbę zatrzymania z kłusa. Mocniej przyciągnęłam krzyż, ściągnęłam lekko wodze. No, udało się Tym razem klacz zakumała o co chodzi i bez problemu sie zatrzymała. Przejścia zaliczone. Znów zakłusowanie z miejsca. Zmieniłyśmy kierunek po przekątnej i stęp. Oddałam wodze aby Trianna mogła przez chwilę odpocząć lecz nie pozwoliłam jej wybrać tempa chodu. Narzuciłam dość szybkie tempo. W stępie zrobiłyśmy serpentynę o trzech łukach. Wyszła prawidłowo, chociaż Trianna bardzo zwalniała przy kolejnych zakrętach. Po tym ćwiczeniu wjechałyśmy na środek ujeżdżalni. Klacz zareagowała na delikatną paradę i zatrzymała się. Nie oddałam wodzy i ścisnełam klacz łydkami. Trianna zaczęła sie cofać. Raz... dwa... trzy... cztery... Po piątym kroczku oddałam wodze i zaprzestałam pomocy popędzających. Klacz zatrzymała się. Poklepałam ją po szyi i dałam smakołyka którego wcześniej schowałam w kieszeni. Ruszyłyśmy stępem. Na prostej delikatny sygnał do kłusa. Klacz odczytała go bez problemu i płynnie zakłusowała. Wjechałyśmy na woltę w kłusie ćwiczebnym a przy wyjeździe dałam pomoce do zagalopowania. Rety, jak ona płynnie przechodzi do galopu, prawie nie było czuć tego "przejścia". Klacz zaczęła lekko przyspieszać więc kilka razy zrobiłam półparadę i Trianna zwolniła. Najechałyśmy an kopertę ustawioną po lewej stronie hali. Przeszkoda miała 60cm. Mocniej przyłożyłam łydki. Klacz doskonale oszacowała moment odskoku i całkiem nieźle pokonała przeszkodę. Brak jej jeszcze krągłości przy skoku ale będziemy nad tym pracować Zrobiłyśmy dwie duże wolty w galopie. Znów nakierowałam klacz na kopertę. No i kiedy już, już miałyśmy pokonać przeszkodę: ŁUP! Wywaliło korki. Trianna się spłoszyła i stanęła dęba bo nie wiedziała o co chodzi. Prawie z niej spadłam. Na szczęście udało mi się utrzymać równowagę na końskim grzbiecie. Uspokoiłam bułaną przemawiając do niej ciepłym głosem. W hali było ciemno jak w d... duszy xp Nie dało się kontynuować treningu. Cuż zrobić? Dałam klaczy długą wodzę i stpem ruszyłyśmy do stajni. Burza rozszalała sie na dobre i konie w stajni zaczęły się denerwować. Przed brama zeskoczyłam z fiordki i poszłyśmy do jej boksu. Tam rozsiodłałam i rozczyściłam ją. Trianna z radością wcisnęła mordkę do żłobu i schrupała wieczorną kolację. Odniosłam jej rzeczy do siodlarni trzymając w zębach latarkę. Później poszłam naprawić światło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roselle
Większy wolontariusz



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:30, 22 Mar 2009    Temat postu:

Weszła do stajni „Bursztynowa Zatoka” rozglądając się po boksach za koniem, na którym miała jechać na przejażdżkę. Po kilku minutach znalazłam klacz, która na drzwiach miała napisane swoje imię, Trianna. Ruszyła do siodlarni po sprzęt dla tej fiordzkiej klaczy. Poukładałam sprzęt na koźle i wyprowadziłam klacz. Uwiązałam ją do kółka przy boksie i rozpoczęła czyszczenie. Nie była brudna więc zajęło mi to chwilkę. Osiodłałam ją zręcznie i wsiadłam na klacz uprzednio odpinając jej uwiąz. Dodałam delikatniej łydki do stępa, klacz momentalnie ruszyła specyficznym dla swej rasy stępem. Jechałyśmy stępem koło pola kukurydzy, klaczy raz udało się skubnąć jednego z liści. Był to leniwy stęp, klacz była bardzo wygodna. Skręciłam w jedną z leśnych alejek, dodałam łydki do kłusa. Trianna od razu zareagowała na sygnał i ruszyła kłusem. Co jakiś czas pod jej kopytami trzaskały gałęzie. Anglezowałam równym tempem, tak jak i klacz kłusowała równo. Zwolniłam do stępa gdy zobaczyłam, że przy ścieżce stoi rower. Klacz podeszła do niego zaciekawiona i powąchała. Dałam jej luźne wodze by lepiej mogła sprawdzić co to jest. Odeszła do tyłu i ruszyłyśmy dalej przed siebie stępem. Skręciłyśmy w jeszcze jedną alejkę drzew, byłyśmy w środku lasu. Znów dałam sygnał do kłusa gdy zobaczyłam, że na drodze leży pień. Klacz przed przeszkodą zagalopowała i przeskoczył ją z dużym zapasem. Pochwaliłam ją i zwolniłam ją do kłusa. Wyjechałyśmy na polane gdzie tylko w niektórych miejscach rosły brzózki. I tu dała sygnał do galopu. Klacz zrobiła to delikatnie i miękko. Jechałam pół siadem by jej za bardzo nie burzyć. Galop był wolny i bardzo przyjemny. Zauważyłam następny pień, tym razem wysoki. Nakierowałam na niego klacz. Rozpędziła się i wybiła mocno. Baskilowa niemal, że jak czempion. Pochwaliłam ją i zwolniłam do stępa. Jechałyśmy przy jeziorku. Było płytkie więc postanowiłam do niego wjechać. Klacz zaczęła machać nogą rozpryskując wodę dookoła. Po krótkim czasie jednak wyjechałyśmy z jeziora gdy to wędkarz zaczął nas wyzywać o to, że płoszymy mu ryby. Dała znów łydkę do galopu. Tym razem jechałam pełnym siadem. Wyczułam teraz jaka klacz jest miękka w chodzie. Nie zauważyłam rowu, ale klacz zwinnie go przeskoczyła, jak gdyby zwykła kałuże. Pogłaskałam ją i zwolniłam do stępa. Wracając klacz nie zwróciła uwagi na rower, który tak ją interesował. Miała luźne wodze a ja nogi wyciągnięte ze strzemion. Gdy wjechałyśmy do stajni rozsiodłałam ją i poszła z nią na myjkę. Dokładnie umyłam po naszym wypadzie. Osuszyłam ręcznikiem i odprowadziłam do stajni. Do żłobu wsypałam jej trochę suchego chleba. Wyszła zadowolona z tego niezwykłego terenu.

***

By Pudelek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roselle
Większy wolontariusz



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:31, 22 Mar 2009    Temat postu:

Przyszłam do stajni i zaczęłam szukać klaczki, z którą miałam przeprowadzić trening. Znalazłam ją w boksie, na którym wisiała jej tabliczka z imieniem. Weszłam do środka i przywitałam się z nią, dając na zachętę marchewkę. Potem poszłam do siodlarni gdzie znalazłam jej sprzęt. Wzięłam siodło skokowe i brązowe ogłowie, po drodze zgarnęłam też szczotki. Przed boksem sprzęt powiesiłam na wieszaczku, a szczotki położyłam na ziemię, po czym wyprowadziłam Triannę z boksu, przywiązałam i zaczęłam czyścić.
Nie była bardzo brudna, miała najwyżej kilka sklejek, które porządnie rozczesałam, następnie starłam z niej kurz i wzięłam się za jej wielkie fiordowe kopyta. Kiedy skończyłam, założyłam jej ogłowie i siodło. Podpięłam popręg i wyprowadziłam klacz przed stajnię. Wsiadłam na nią, poprzednio zakładając kask. Spokojnym stępem weszłyśmy na halę gdzie były już poustawiane przeszkody. Zatrzymałam klacz, podpięłam popręg i dopasowałam strzemiona. Po czym przyłożyłam łydkę i ruszyłyśmy stępem. Przez mniej więcej 10 minut stępowałyśmy robiąc wiele wolt i półwolt. Kiedy wyczułam, że klacz się rozgrzała przyłożyłam łydkę i ruszyłyśmy kłusem. Po przejechaniu jednego kółka dookoła halo najechałam na 50cm krzyżaka na początek. Klacz skoczyła ładnie, płynnie, energicznie się wybijając. Przeszłam do kłusa i najechałam tę samą przeszkodę z drugiej strony. Dla Trianny nie był to żaden problem. W narożniku hali zagalopowałyśmy i skierowałam klacz na 70cm stacjonatę. Przytrzymałam ją lekko, a przed przeszkodą dodałam łydkę. Trianna przeskoczyła z zapasem. Po tej przeszkodzie pogalopowałyśmy na okser 80cm. Klacz rozpędziła się i musiałam ją hamować. Wybiła się wysoko, mocno pracując zadem. Po tej przeszkodzie przeszłam do kłusa, zmieniłyśmy kierunek przez półwoltę i zagalopowałyśmy. Tym razem naprowadziłam klacz na szereg 100cm stacjonata i 90cm stacjonata. Przeszła jak burza, pukając tylko w pierwszą przeszkodę. Potem tripplebarre 90cm. Przeskoczyła baskilując i wyciągając szyję. Oddałam jej wodze i oparłam ręce na szyi. Potem na uspokojenie przeskoczyłam szereg krzyżak 50cm, stacjonata 50cm, okser 50cm. Przekłusowałam dookoła hali i przeszłam do stępa. Przejechałam kilka kółek robiąc slalomy między przeszkodami. Potem wyjechałam przed halę. Zeszłam z siodła i wprowadziłam klacz do stajni, gdzie rozsiodłałam ją i zdjęłam ogłowie. Wprowadziłam ją do boksu, a sprzęt odniosłam do siodlarni i odstawiłam na miejsce.

By Słoj


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roselle
Większy wolontariusz



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:31, 22 Mar 2009    Temat postu:

Kiedy weszłam do stajni od razu skierowałam się do boksu Trianny. Troszkę ją pogłaskałam i dałam jej kilka przysmaków. Wyciągnęłam ją z boksu i zaczęłam czyścić. Miała troszkę słomy w ogonie, ale szybko to wyczyściłam. Ogólnie klacz była czysta i zadbana. Bardzo dobrze wyglądała. Osiodłałam ją i wyprowadziłam na ujeżdżalnię. Jazdę rozpoczęłam od podpięcia popręgu i wolnego stępa. Po 5 minutach troszkę go wydłużyłam i ożywiłam troszkę klacz robiąc kilka volt. Zmieniłam kierunek jazdy i po 20 minutkach wydawało mi się, że klacz jest dobrze rozgrzana. Przyspieszyłam do skróconego kłusa anglezowanego. Trianna zachowywała się świetnie. Wykonywała dokładnie moje polecenia. Widać było ,że się stara. Przeszłam w kłus ćwiczebny. Troszkę mnie wybijało, ale dałam sobie radę. Zobaczyłam, że klacz jest pełna energii, więc pomyślałam, że dam jej wycisk. Przyspieszyłam do kłusa wydłużonego i zmieniłam kierunek jazdy przez środek ujeżdżalni. Zrobiłam koło o średnicy 20 m i kilka volt. Najechałam na drągi i klacz bez błędnie sobie z nimi poradziła. Postanowiłam zagalopować. Na zakręcie dałam łydki i klacz bardzo czysto weszła w galop. Widać, że bardzo lubi galopować, bo minimalnie się wyrywała. Jednak, ponieważ jest bardzo miękka w pysku, nie miałam problemu z kontrolowaniem jej. Jechałam galopem skróconym, do kilku minutach wydłużyłam galop. Klacz super się rozluźniła. Po 3 minutkach zwolniłam do kłusa, a następnie do stępa. Po 7 minutach odpoczynku postanowiłam coś przeskoczyć. Weszłam wiec w galop i najechałam na przeszkodę skróconym galopem. Trianna ślicznie przeskoczyła stacjonatę o wysokości 50 cm, więc postanowiłam przeskoczyć coś większego. Najechałam na pijany oxer i klacz jak zwykle poprawnie ją przeskoczyła. Pochwaliłam ją i postanowiłam zrobić 2 kółka galopu. Potem najechałam na oxer 80 cm i bez błędnie go przeskoczyłam. Klacz jak na razie spisuje się bosko. Następnie najechałam jeszcze na kilka kopert ok. 100cm i triplebarre 100cm. Po tych skokach dałam Triennie odpocząć. Po 10 minutkach stępa, klacz była jak nowo narodzona. Pochwaliłam ją i ruszyłam na przeszkodę (stacjonatkę 105 cm) choć klacz do tej pory skakała 100cm. Trienna poradziła sobie znakomicie. Bez najmniejszego zawahania przeskoczyła dużą przeszkodę. Pobiłaś swój rekord – krzyknęłam i pochwaliłam klaczkę. Kobyła była bardzo dumna z siebie i nawet ślicznie (jeszcze mocniej niż była) się zganaszowała. Popędziłam ją do kłusa i zrobiłam koło w prawo, a potem zmieniłam kierunek jazdy. Przeskoczyłam jeszcze okser i Kilka dublebarrów i postanowiłam zakończyć jazdę, bo nie za dobrze się czułam. Zwolniłam do kłusa i pochwaliłam kobyłę. Po 10 minutach zwolniłam do stępa i stępowałam 20 minut. Gdy rozstępowałam konia poszłam do stajni i rozsiodłałam ją. Po chwili Trienna już stała szczęśliwie w boksie i zajadała sianko. Pochwaliłam ją za dzisiejszą jazdę i dałam kilka jabłek i marchewkę. Pomachałam jej i wyszłam ze stajni

By Nel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nojec
Pracownik



Dołączył: 19 Cze 2008
Posty: 849
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Star Horses

PostWysłany: Pon 15:29, 31 Sie 2009    Temat postu:

Przyszłam dziś do stajni około godziny 14.30.Godzinę po obiedzie konie były wypoczęte.Podeszłam do boksu Tri,w stajni klaczy.
-Witaj,skarbie.-powiedziałam
Dałam jej kawałeczek marchewki i pogłaskałam po szyi.Potem wyprowadziłam ją z boksu i ruszyłyśmy do myjki.Tam wyczyściłam ją porządnie.Wyszczotkowałam jej grzywę i ogon,bo były strasznie poczochrane.W jej kopytach było mnóstwo brudu,więc sięgnęłam po kopystkę i po kilku minutach jej kopytka błyszczały.Potem wyprowadziłam ją na dziedziniec,by ją osiodłać i na nią wsiąść.Trianna była spokojna.Szybko usiadłam w siodle i chwyciłam wodze.Dałam klaczy łydkę i powiedziałam:
-Naprzód,Tri!Ruszamy na podbój jeziora!
Klacz zarżała radośnie i ruszyła żwawym stępem.Wyjechałyśmy z terenu stadniny i zaraz za ogrodzeniem napotkałyśmy strzałkę:
"Jezioro Lazurowe 1500 m"
Na znaku widniał też koń pod jeźdźcem.Skręciłyśmy z Tri w tą ścieżkę.Na początku przez jakieś 100 - 150 m jechałyśmy stępem.Było cudownie.Obie zadowolone ze spaceru wsłuchiwałyśmy się w śpiew ptaków.Potem 100 m kłusem.Klacz się zrelaksowała,poczęła machać ogonem i szyją.Potem znów do stępa,ale na krócej i galop.Ale Tri wyrwała!Biegła szybko,lecz także uważała na zakręty i gałęzie drzew.Ani żeśmy się obejrzały,a już dotarłyśmy na miejsce.Rozsiodłałam klacz i zostawiłam sprzęt na plaży.Ja z Tri podeszłam do tafli wody.Pozwoliłam,by woda zmoczyła lekko moje oficerki,a Trianna radośnie wkłusowała do wody.Zaczęła galopować przez fale,machać szyją i brykać.Uśmiechnęłam się.Nagle ona wyszła z wody i otrząsnęła grzywę chlapiąc mnie.Potem pokazała pyszczkiem na swój grzbiet,a ja radośnie na nią wsiadłam.Fiordka zaczęła mnie chlapać.Śmiałam się.Pochlapałyśmy się jeszcze jakieś 15 minut,potem wyjechałyśmy na brzeg.Pozwoliłam,by klacz wyschła,potem osiodłałam ją i zrobiłyśmy sobie rundkę galopem wokół jeziora.Było cudownie,tam gdzie się dało jechałyśmy wodą.Potem zawróciłyśmy do domu.
W stajni porządnie wyszczotkowałam i wyczyściłam klacz,dałam jej jabłuszko i całuska Smile
by Milka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:52, 22 Paź 2009    Temat postu:

Wpadłam dziś do Trianny. Miałyśmy sobie zrobić lekką jazdę teoretycznie rekreacyjną z wykonywaniem elementów klas L i P z ujeżdżenia ale nie w tej określonej składni, tylko ot tak. Z siodlarni wzięłam cały potrzebny mi dzisiaj sprzęt i poszłam do boksu kobyłki. Ta czekała na mnie cała umorusana w błotku...no cóż. Bywa. Szybko zabrałam się za jej czyszczenie i po 15 minutach szorowania twardą szczotką jej sierść zaczęła wyglądać jak powinna. Następnie miękką szczotką, gąbkami, szmatką i kopystką wykończyłam dzieło. Trianna była grzeczna, nie wierciła się. Potem szybko osiodłałam, na głowę (swoją oczywiście) założyłam kask i ruszamy. Postanowiłyśmy pojeździć na hali, bo dzisiejsza pogoda nie nadawała się na nic więcej...a szkoda.
Na miejscu podciągnęłam popręg, uregulowałam strzemiona i wsiadłam. Posprawdzałam, czy wszystko ok i ruszamy stępem. Wpierw 5 minut na luzie, ot tak, by się rozgrzać. Na razie Tri miała na sobie derkę, jednak potem miałam zamiar ją ściągnąć. Po tych 5 minutach nabrałam wodze i zaczęłyśmy pracować na lekkim kontakcie. Wykonywałyśmy różne wolty, slalomy, wygięcia, by się dobrze rozgrzać i rozluźnić. Po 10 minutach ruszyłyśmy kłusem. Trianna ładnie reagowała na łydki, spokojnie przyjmowała każdy rodzaj kontaktu z wędzidłem. Naprawdę dobry z niej konik. 5 minut kłusa i wykonujemy różne wygięcia tak samo jak w stępie, tyle że potem doszły nam jeszcze przejścia typu kłus-stój-kłus,kłus-stęp-stój-stęp-kłus etc. Wpierw szło nam kiepsko, Trianna trochę się w tym wszystkim gubiła. Jednak po kilku minutach ćwiczeń i dawaniu dokładnych pomocy zaczęło to wyglądać jak powinno. Po 10 minutach postanowiłam wykonać ustępowanie od łydki. Najpierw w stępie, potem w kłusie. Poszło nam w miarę, jednak musiałyśmy przejechać to jeszcze raz. No. Tym razem Trianna szybko skapowała o co chodzi i wykonała bardzo ładne ustępowanie w obie strony zarówno w stępie jak i kłusie. Poklepałam w nagrodę i próbujemy wyciągać i skracać krok w kłusie. Trianna szybko załapała o co mi chodzi i już po chwili wykonywała bardzo dobre dodania, oraz skrócenia. No to chwilka odpoczynku w stępie. Ale i tu pracujemy nad zmianami wykroku. Już za pierwszym razem Trianna odpowiednio zareagowała na łydki. Po 5 minutach nabrałam luźne wodze, dałam klaczy łydkę do kłusa i w najbliższym narożniku galop. Fiordka po zagalopowaniu na dobrą nogę strzeliła kilka niewielkich baranków i jechała dalej, na ładnym kontakcie i podstawiając zadek. Mm...jest bardzo wygodna Smile Zrobiłyśmy 2 okrążenia na luzie i wykonujemy wolty o coraz mniejszej średnicy. W końcu doszłyśmy do bardzo małego kółka, które na razie było granicą możliwości klaczki. Pochwaliłam i wróciłyśmy na ścianę.No to teraz na długiej ścianie dodanie, a na krótkiej skrócenie. Wpierw Tri przyspieszała zamiast wyciągać nóżki i zwalniała zamiast skrócić, ale darowałam jej to i a spokojnie w czasie 3 okrążeń doszłyśmy do ładnych dodań i skróceń galopu na lewą nogę. Przeszłam do kłusa i zagalopowanie w prawo. Trianna strzeliła jednego baranka i jechała ładnym, zebranym galopem. Najpierw 2 koła luzem i zaczynamy pracę. Tutaj też wykonałyśmy te wolty dochodząc do mniej-więcej tego samego momentu, potem powrót na ścianę i wykonujemy dodania z skróceniami. Na tą stronę Trianna już za pierwszy razem skapała o co chodzi i miałam, co ćwiczyć z nią pod tym względem, bo przejścia były świetne. Gdy poczułam, że Trianna jest już na 100 % rozgrzana spróbowałyśmy wykonać ciąg. Niestety, to jeszcze nie poziom klaczki. No to po przekątnej zmiana kierunku i 2 kółka w kontrgalopie. Następnie wjeżdżamy na środek placyku i próba lotnej, zakończona minimalnym sukcesem, czyli nie za ładną, ale jednak wykonaną zmianą nogi. Tu też zmieniłyśmy kierunek i pojeździłyśmy w kontrgalopie, a na koniec galopu dopracowałyśmy trochę lotne. Po przejściu do kłusa Trianna umiała już w miarę ładnie wykonać lotną w galopie Smile Na koniec rozkłusowałam trochę luźniej, poćwiczyłyśmy wydłużanie i skracanie ramy, jakieś wygięcia etc, żucie z ręki i co tam się dało. Po 10 minutach przejście do stępa swobodnego i stępujemy przez 15 minut. Trianna dobrze się spisała, ma talent ujeżdżeniowy, którego wstyd było by zmarnować Smile Po 15 minutach zsiadłam z kobyłki, założyłam na nią derkę,a przy siodle poluźniłam popręg i podpięłam strzemiona. Wróciłyśmy do stajni, gdzie rozsiodłałam koniaka, dokładnie wytarłam spocone miejsca, założyłam jej derkę, odstawiłam do boksu, gdzie trochę pomasowałam, popieściłam i na koniec dałam marchewkę. Zamknęłam boks i poszłam odłożyć sprzęt, gdy klaczka już spokojnie sobie odpoczywała po pracy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 22:13, 29 Gru 2009    Temat postu:

29 grudnia 2009 - skoki

Przyjechałam do Stajni Centralnej z zamiarem potrenowania na którymś z koni, bo dawno tu nie byłam i chciałam w pewnym sensie ponadrbiać zaległości. Wybór padł na Triannę, uroczą fiordkę, troszkę osamotnioną - nie była niczyją ulubienicą (a dziwnie to). Uwiązałam klacz w boksie, przyniosłam skrzynkę ze szczotkami i wzięłam się do pracy. Usunęłam zlepki, starłam kurz, wyczesałam grzywę i ogon i wyczyściłam kopyta. Całe czyszczenie zajęło mi około 15 minut, potem zaczęłam ubierać. Ogłowie, ochraniacze skokowe, fioletowy czaprak, baranek i siodło wszechstronne. Wsiadłam, podpięłam popręg i dopasowała strzemiona, po czym wjechałam stępem na krytą halę.
Na ujeżdżalni był rozstawiony mini parkur, do około 70 centymetrów. Ucieszyłam się, bo to akurat tyle, ile mi potrzeba. Stępowałam na luźnej wodzy przez około 7 minut, robiąc co kółko woltę lub zmianę kierunku. Sama też się trochę porozciągałam - jakieś skłony itede. Po chwili weszłam na kontakt, zrobiłam sobie spiralkę złożoną z pięciu wolt i ustępowanie od łydki w stępie. Wyszło świetnie, mimo że już dłuższy czas nie ćwiczyła. Zrobiłam zmianę kierunku jazdy przez ujeżdżalnię a pół kółka później zatrzymałam si i dałam sygnały do cofania. Najpierw zrobiła jeden niepewny krok do tyłu, pochwaliłam ją i spróbowałam znowu. Cofnęła się od jakieś 5 kroków, więc dałam jej spokój i poklepałam po szyi. Zrobiłyśmy jeszcze parę kółek w stępie, po czym ruszyłyśmy kłusem roboczym.
Trianna bardzo wybijała, więc zdarzało się, że na zakręcie gubiłam rytm, a w kłusie na prawą nogę było naprawdę niewygodnie. Była też mało elastyczna, trudno ją było prawidłowo wygiąć - trzeba było naprawdę dużo popracować łydkami i dosiadem, żeby zrobić jakąś zgrabną woltę czy chociażby wyjechac odpowiednio narożnik. Docisnęłam łydki troszkę mocniej i delikatnie przytrzymałam na wodzach i wjechałam na woltę. Już po chwili zaczęła podstawiać zad i od razu ładniej trzymała łeb. Wyjechałam z wolty i zmieniłam kierunek jazdy. Parę ćwiczeń, najechałam ze 3 razy na drągi z różnych stron, lekkie ustępowanie od łydki (które poszło trochę gorzej niż w stępie, ale nie tak strasznie) i zagalopowanie z narożnika. Zaczęła galopować na lewą nogę w prawą stronę, więc przeszłam do kłusa i spróbowałam znowu, to samo. Wjechałam na woltę i ponowiłam próbę, na szczęsciej tym razem wszystko wszystko OK. Po dwóch kółkach zrobiłam koło, potem zrobiłam półwoltę i lotną (byłam zdumiona, że dała sobie z nią radę tak od razu!) i już galopowaliśmy na drugą stronę. Po chwili przeszłam do stępa i dałam jej dwa kółka dla odsapnięcia na luźniejszej wodzy.
Po tych dwóch kółkach znów zagalopowałam i najechałam spokjnym tempewm na pierwszą przeszkodzę - oj, przy najeździe się za bardzo nakręciłą, musiałam ją naprawdę mocno trzymać, ostatecznie jednak przeleciała nad tą 30-stką bardzo ładnie. Potem najazd na półmetrowego okserka, czysto i fajnie. Zakręciłyśmy szybko po przeszkodzie i kopertka 60cm - trochę za wcześnie się wybiła, ale i tak bez zrzutki. Przed nami ulokował się dwuczłonowy szereg - obydwie przeszkody miały po 40 cm. Pierwszą pokonałyśmy gładko, ale przez drugą skubana w ostatniej chwili wyłamała - kompletnie się tego nie spodziewałam, więc nie mioałam jak się przygotować niestety. No cóż, najechałam jeszcze raz i tym razem solidny korytarz z wodzy i udało się, choć czułam, że zawahała się. Poklepałam ją po skoku i zwolniłam do kłusa, w któym przejechałam parę kółek, zmieniłam stronę i zagalopowałam na drugą nogę. Znowu okserek 50cm - niestety, zrzutka na jednej przeszkodzie, więc powstał doublebarre. Niezrażona najechałam kolejny raz i było idealnie. Uznałam, że jak na taką jazdę po przerwie wystarczy, więc przekłusowałyśmy trochę po czym 13 minut stępa na popręgu o dwie dziurki luźniejszym. Potem zsiadłam, założyłam klaczy fioletową derkę w czerwone romby i odniosłam sprzęt. Potem wróciłam, poczestowałam fiordkę marchewką i pojechałam do domu. To był udany trening. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacky dnia Wto 17:29, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 16:19, 01 Lut 2010    Temat postu:

1 lutego 2010 - ujeżdżeniowy

Przyszłam do Stajni Centralnej aby poćwiczyć z Trianną przed zawodami ujeżdżeniowymi. Kiedy ją wyczyściłam, osiodłałam i okiełznałam bez ociągania się wsiadłam, podpięłam popręg i wjechałam na krytą ujeżdzalnię. Najpierw stęp swobodny na luźnej wodzy, ale rozgrzać mięsnie szyi. Robiłam sporo wolt kierując koniem tylko łydkami i dosiadem, bardzo ładnie się wyginała, taka była elastyczna. Potem zabrałam się do pracy. Skróciłam wodze, zebrałam klaczkę. Różnicę czuć od razu, kiedy ten zad jest taki mocno podstawiony. Robiłam sobie slalomy pomiędzy niewidzialnymi słupkami, ósemki i czesto zmiany kierunku zarówno te przez ujeżdżalnię jak i przez półwoltę. W końcu, po jakichś 10 minutach, dałam sygnały do kłusa. Trianna, jak przystało na dobrze ujeżdzonego konia, od razu zareagowała. Chód miała płynny i baardzo wygodny, aż nie chciało mi się anglezowac, więc jeździłąm w kłusie ćwiczebnym - dziwne, bo zwykle było wręcz przeciwnie, aż trudno było wysiedzieć. Zad nadal miała podstawiony, na kołach się również ładnie wyginała. Zmiana kierunku jazdy, kłus w drugą stronę. Potem zwolniłam do stępa, zatrzymałam się i zaczęłam cofać. Na początku jak zwykle się zawahała, ale posłusznie zrobiła parę kroków w tył, ąż w końcu zatrzymałam ją, poklepałam i z miejsca ruszyłam kłusem roboczym. Potem skróconym przez dwa kółka (było ok, ale bez rewelacji, miałabym ambicję na jeszcze krótszy wykrok) i wydłużonym, ten ostatni wyszedł rewelacyjnie. Poklepałam i kółko stępa dla odpoczynku. Potem zmieniłam kierunek i spróbowałam ustępowanie od łydki w kłusie. Poprawnie, ale to jednak nie to... Spróbowałam w stepie, nic nie mogłam jej zarzucić, więc znów w kłusie. Tym razem poszło o wiele lepiej. No to uznałam, że jest wystarczająco rozgrzana - zagalopowałam z narożnika. Ku mojemu zaskoczeniu, wypruła niekontrolowanym galopem. Byłam tak zdziwiona, ze w pierwszej chwili siedziałam w siodle nie ruszając się, nie mogłam uwierzyć że TA Trianna, zwykle bardzo spokojna, a tu dziki galop. Jednak szybko isę ogarnęłam, zwolniłam do roboczego, w pełni kontrolowanego galopu i tak sobie wyjeździłyśmy około 8 kółek 9miała bardzo dużo energii, chciałam ją zmęczyć trochę). Potem lotna zmiana nogi w galopie (to szło jej świetnie;)) i kontrgalop, na prawą nogę. Potem poklepałam, zwolniłam do kłusa a w końcu do stępa. Po dwóch kółkach odpoczynku znów zagalopowałam, tym razem prosto ze stępa i spróbowałam ustępowanie od łydki w galopie. Świetnie! Byłam pod wrażeniem, było nawet lepiej niż w kłusie, pochwaliłam i spróbowałam już kolejny raz dzisiaj w chodzie niższym i popróbowałam z 10 minut, aż w końcu wyszło perfekcyjnie. Uznałam, że trening był bardzo udany i możemy już zakończyć. Stepowałam 15 minut zadowolona z siebie i z konia. Tym bardziej, że na poprzedniej jeździe chodziła sztywno i trudno było ją zgiąć, a dziś była bardzo elastyczna, mięciutka, aż przyjemnie jeździć na takim koniu. "Oby tak nam poszło na zawodach", myślałam odprowadzając Triannę do boksu już rozebraną i roztartą słomą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacky dnia Wto 17:28, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacky
Bywalec



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 17:28, 02 Lut 2010    Temat postu:

2 lutego 2010 - ujeżdżeniowy

Dzisiaj znowu przyszłam do Stajni Centralnej, aby jak najlepiej przygotować Triannę do konkursu, w którym bierzemy udział razem. Po bardzo dokładnym wyczyszczeniu, osiodłałam ją i okiełznałam - musiałam robić to trzy razy, bo wypluwała wędzidło, aż w końcu nasmarowałam je miodem - wtedy wzięła od razu. Potem sama się ubrałam, podcągnęłam popręg o dwie dziurki wyżej i wsiadłam. Po wyregulowaniu strzemion na luźnej wodzy pojechałyśmy na krytą ujeżdżalnię. Tam stępowałyśmy dookoła swodobnie. Trianna ignorowała wszystko - kiedy kot przebiegł jej drogę, kiedy nad stajnią przelatywał helikopter, kiedy przyjechała hałaśliwa ciężarówka - nawet głowy nie podniosła, nie skierowała uszu w stronę hałasu. Zamulała, czasem nagle zatrzymywała się i niechętnie szła do przodu, tak jakby wypompowano zniej całą energię, ugh. Zaniepokoiłam się, ale uznałam że może jest po prostu zmęczona po wczorajszym treningu i zobaczymy isę jak się bedzie dalej zachowywać. Robiłyśmy dużo wolt i półwolt, ale trudno się wyginała, znowu musiałam się namęczyć z dosiadem i łydkami taak mocno, że ju na samym początku jazdy byłam z złym humorze i lekko zmęcozna.

DALSZY CIĄG NIEDŁUGO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:01, 06 Maj 2010    Temat postu:

Jako, że zgłosiłam Triannę do ujeżdżenia, postanowiłam wziąć ją dziś na trening. Gdy przyszłam, kobyłka akurat miała iść na padok. Zatrzymałam prędko stajennego i przejęłam klacz, którą uwiązałam na placu i popędziłam po potrzebny mi sprzęt. Wzięłam jej szczotki, siodło i ogłowie po czym wróciłam na miejsce jej pobytu. Bułanka czyściutka parsknęła z zadowoleniem na mój widok, na co odpowiedziałam pogładzeniem jej po czole. Poukładałam wszystko jak trzeba i zaczęłam doczyszczanie. Twardą szczotką przejechałam tylko kilka zaklejek na brzuchu, potem wrzuciłam ją z powrotem do skrzynki i wyciągnęłam włosiankę. Zamaszystymi ruchami dokładnie sczesałam z fiordki całe to obumarłe, zimowe włosie, kurz i inne brudy, po czym i tą szczotkę wrzuciłam do skrzynki. W dłoń wzięłam kopystkę, którą bez dłuższego zastanowienia wypucowałam kopytka Trianny ze wszystkich stron. Odłożyłam ją na miejsce i zadowolona otrzepałam ręce. Zostały mi tylko grzywa oraz ogon. Ze względu na irokeza, którego mała miała szybko się z nimi uporałam (ogon też był w dobrym stanie) i 5 minut później zamykałam skrzynkę z szczotkami. Pogładziłam Fiordkę po szyi i wzięłam siodło, które następnie delikatnie usadowiłam na jej stosunkowo niewysokim grzbiecie. Zapięłam popręg już na drugą dziurkę i sięgnęłam po ogłowie. Z założeniem go nie miałam najmniejszych problemów, więc jeszcze chwilka i jesteśmy gotowe. Złapałam Tri za wodze i ruszamy na maneż.
soon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joanne
Stały bywalec



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 760
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:16, 08 Wrz 2010    Temat postu:

Po tym, jak zajęłam się swoimi końmi postanowiłam przyjechać do SC i zająć się kilkoma końmi. Spojrzałam na rozpiskę pracy koni i stwierdziłam, że przelonżuję Triannę. Klaczka dawno nie chodziła i sądzę, że przydałby się jej jakiś ruch. Gdy przyszłam fiordka stała przy bramce na pastwisku. Naszykowałam sobie cały potrzebny sprzęt i z kantarem w ręce ruszyłam w jej stronę. Przywitałam się i zaprowadziłam pod boks, gdzie uwiązałam i zaczęłam czyścić. Trianna stała grzecznie, ładnie podawała nogi i nie sprawiała problemów, za co dostała kawałek marchewki. Założyłam jej ochraniacze, pas do lonżowania i ogłowie, do którego dopięłam lonżę. W drugą dłoń wzięłam bata i ruszyłyśmy na round-pen.

soon


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Nie 8:34, 26 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin