Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

New Bomb - Treningi
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Mały wolontariusz



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:28, 01 Mar 2011    Temat postu:

Wieczorem ponownie odwiedziłam SC, żeby spróbować z Bombem join-up. Poszłam od razu do siodlarni po lonżę, a potem skierowałam się do boksu ogiera. Chwyciłam go za kantar i wyprowadziłam z boksu. Poszliśmy na round pen.
Odgoniłam Bomba od siebie i pogoniłam go do kłusa. Najpierw krótka rozgrzewka, a potem przystępujemy do rzeczy. Tak więc poleciłam mu kłusować po kole, co chętnie uczynił. W międzyczasie zwinęłam lonżę i przygotowałam ją sobie do rzucania. Razz Kilkanaście minut później chciałam zacząć ćwiczenie, więc rzuciłam koniec lonży w stronę tylnych nóg konia, żeby pogonić go do galopu. Bomb zerwał się i zagalopował po kole. Ja ustawiłam się w pozycji "napastnika", więc miałam podniesione ręce i patrzyłam w oczy konia. Poganiałam go co jakiś czas, gdy chciał przejść do kłusa. Długo to trwało, zanim pokazał pierwszy sygnał, jednak udało się! Skierował wewnętrzne ucho w moją stronę. Cały czas go popędzałam, czując, że lada moment okaże chęć do połączenia. Tak też się stało, bo niedługo później deresz opuścił szyję prawie do ziemi. Zwolnił też do szybkiego, miarowego kłusa. Już go nie poganiałam, odłożyłam lonżę i opuściłam ręce. Cały czas obserwowałam ogiera, który kłusował wokół mnie. Jakiś czas później zauważyłam trzeci, i ostatni, sygnał - specyficzne ruchy pyskiem. Bomb wyglądał, jakby z zacięciem żuł kępkę trawy. Wyglądał pięknie, gdy tak kłusował z opuszczoną szyją. Musiałam jednak przestać się na niego patrzeć. Odwróciłam się do niego plecami i opuściłam głowę. Teraz muszę czekać. Słyszałam jak ogier kłusuje wokół mnie coraz wolniej. W końcu przeszedł do stępa i krążył wolno dookoła. Zataczał coraz mniejsze koła, aż w końcu stanął za moimi plecami kilka metrów dalej. Miałam chęć się odwrócić i popatrzeć na jego piękną sylwetkę, ale nie mogłam, musiałam czekać nadal. W końcu jednak ogier zrobił jeden krok w moją stronę. Znów stanął i czekał aż ja się odwrócę. Nie zrobiłam tego, więc on podszedł jeszcze bliżej i bliżej, aż w końcu stał tuż za mną. Jego miękkie chrapy dotykały mojej szyi i wypuszczały na nią ogrzane powietrze. Ucieszyłam się i poszłam kilka kroków przed siebie. To bowiem jeszcze nie koniec ćwiczenia, bo teraz koń musi pokazać, że przy mnie czuje się bezpiecznie, więc będzie za mną szedł. Bomb chwilę się zastanawiał, ale ostatecznie powędrował za mną. Ja znowu ruszyłam przed siebie, a on cały czas chodził za mną krok w krok. Skręcałam, robiłam kółka, a on nie ustępował mi kroku. W końcu się odwróciłam i pogłaskałam go po głowie, a potem objęłam jego potężną, umięśnioną szyję. Poklepałam go jeszcze, potem wzięłam lonżę i chwyciłam jego kantar. Poszliśmy z powrotem do stajni.
Wprowadziłam go do boksu i pogłaskałam na pożegnanie. Dałam mu jeszcze marchewkę, w nagrodę za dobre sprawowanie, a potem odjechałam do Mavera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiara
Mały wolontariusz



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 16:58, 02 Mar 2011    Temat postu:

Przyjechałam do SC, gdy tylko znalazłam wolną chwilę. Od razu poszłam do siodlarni po szczotki i sprzęt Bomba, mając w planach krótką jazdę zapoznawczą. Poszłam do boksu i weszłam do środka ze szczotkami. Na powitanie dałam ogierowi marchewkę. Gdy deresz ją pochłonął, zaczął mnie obwąchiwać z nadzieją na więcej. Zaśmiałam się i dałam mu jeszcze kostkę cukru. Zaczęłam go porządnie czyścić i po 10 minutach cały lśnił. Bomb cały czas stał spokojnie z na wpół przymkniętymi oczami. Poklepałam go i wzięłam siodło. Nałożyłam spokojnie czaprak, a potem siodło, zapięłam popręg i chwyciłam ogłowie. Koń nie chciał na początku przyjąć wędzidła, ale w końcu odniosłam sukces. Pogłaskałam go po czole i chwyciłam za wodze. Wyszliśmy ze stajni i skierowaliśmy się na halę.
Na miejscu dociągnęłam popręg i wyregulowałam strzemiona. Szybkim ruchem wskoczyłam na siodło i włożyłam nogi w strzemiona. New był bardzo pobudzony, bo dawno nikt na nim nie jeździł. Wzięłam wodze w ręce i docisnęłam łydki. Ogier ruszył żywym stępem, trochę nierównym, ale wygodnym. Na początku nieco się zataczaliśmy, ale kilka minut później wszystko było ok. Jeździłam dookoła hali przez około 10 minut, a potem zaczęłam ćwiczenia. Najpierw robiłam w każdym narożniku dwie wolty. Koń ładnie się zginał i szedł płynnie. Słuchał mnie cały czas i chętnie wykonywał polecenia. Później zrobiłam kilka ósemek dużych na szerokość hali i jedną dużą na długość. Porobiłam slalomy i serpentyny wokół sprzętu rozłożonego na ziemi. Potem, gdy byłam na długiej ścianie, ponownie docisnęłam łydki. New Bomb ruszył dość wybijającym kłusem. Najpierw jechałam kłusem anglezowanym dookoła hali. Potem przeszłam do wysiadywanego i zrobiłam parę wolt. Tym razem wyszły trochę gorzej niż poprzednio, ale i tak nie było źle. Później zrobiłam półwoltę i zmieniłam kierunek, poprzejeżdżałam po przekątnych hali. Koń cały czas szedł skupiony i reagował na każdy sygnał. Znowu wjechałam na ścianę i dałam polecenie galopu. Bomb od razu postawił uszy i szerzej otworzył oczy. Parsknął z zadowolenia i machnął łbem. Ruszył szybkim galopem, z długim wykrokiem. Odchyliłam się nieco w siodle i starałam się prosto prowadzić ogiera. Jego galop sprawiał, że zapominało się o całym świecie. Razz Znowu najpierw prowadziłam go dookoła hali. Deresz pędził tak szybko, jak to było możliwe w zamknięciu. Stwierdziłam, że teren na nim to niezłe przeżycie! Niedługo na pewno się w taki wybierzemy. Wink Później zrobiłam dużą ósemkę, na całą halę. Potem jechałam wzdłuż przekątnych, a później robiłam jakieś dziwne zawijasy. Podczas tych ćwiczeń, trochę zwolniliśmy tempo. Nie mogłam pozwolić mu tak pędzić podczas ostrych zakrętów, bo mógłby sobie coś zrobić, a tego nie chcemy. Mój czas powoli dobiegał końca, więc poklepałam konia po szyi i zwolniłam do stępa. Popuściłam wodze, wyjęłam nogi ze strzemion i rozkoszowałam się chwilą. Stępowaliśmy około 15 minut, a nawet nie zauważyłam, że tak szybko minęło tyle czasu. W końcu podjechałam do wyjścia i zeskoczyłam na ziemię. Pogłaskałam go po głowie, a on zaczął prychać z zadowolenia. Wyszliśmy z hali i poszliśmy do stajni.
W boksie rozsiodłałam ogiera i wytarłam go słomą. Przeczyściłam go szybko, a potem zaczęłam miziać go i łaskotać. xd Potem porządnie go wymasowałam i na pożegnanie dałam jabłko. Poszłam odnieść sprzęt i odjechałam do Mavera.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tiara dnia Śro 16:58, 02 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Crunchy




Dołączył: 02 Mar 2011
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:13, 02 Mar 2011    Temat postu:

Weszłam do stajni z planem zrobienia krótkiej rundki z Bombem. Zabrałam sprzęt z siodlarni, po drodze porzuciłam go przy koniowiązie i poleciałam po konia. Po krótkich sporach, przekupiony marchewką dobrnął na dwór. Przywiązałam supeł, po czym zaczęłam go czyścić. Był o dziwo spokojny.
Gdy znikły sklejki, zarzuciłam siodło na muskularny grzbiet i z małą pomocą jabłka założyłam ogłowie. po jakimś czasie uporałam się z ubraniem ogiera, po czym poszliśmy na halę.
Wdrapałam się na ogiera, a ponieważ miał niewykorzystaną energię, na stęp mógł pozwolić sobie tylko przez minutę.
Po kilkunastu okrążeniach w bardzo energicznym kłusie nakierowałam ogierka na drąga.
Jednego, jedynego biało-czerwonego drąga. New odskoczył, i zgrabnie ominął przeszkodę. Spróbowałam jeszcze kilka razy, i jeszcze, ale wszystkie próby kończyły się klapą.
Wtedy w mojej głowie zapaliła się czerwona dioda z tabliczką ''POMYSŁ''. Puściłam wodze i lekką pomocą łydek nakierowałam go na drąg.
Zwiesił głowę, i przeszedł drag jakby ten nie istniał. Byłam lekko znudzona, więc wjechałam na pierwszy ślad i pogoniłam go do galopu.
Wykonał polecenie, zareagował tak dobrze mi znanym reiningowskim stylem. Po wypoczęciu ześlizgnęłam się ze grzbietu i zaprowadziłam konia do boksu.
Rozebrałam go, dokarmiłam jabłkami i pogłaskałam go jeszcze raz. Zaniosłam wszystko do siodlarni i sprzątnęłam szczotki spod koniowiązu. Szczęśliwa, wyszłam
ze stajni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Crunchy dnia Śro 22:14, 02 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tiara
Mały wolontariusz



Dołączył: 03 Cze 2010
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 15:56, 03 Mar 2011    Temat postu:

Przyjechałam dzisiaj znowu do SC, by poćwiczyć z Bombem. Poszłam do siodlarni po sprzęt, a potem skierowałam się do boksu deresza. New już się ze mną zaprzyjaźnił, więc na mój widok zarżał radośnie. Pogłaskałam go po głowie i dałam marchewkę. Potem weszłam do boksu i zaczęłam czyścić ogiera. Gdy już uporałam się z wytarzanym w błocie koniem, założyłam mu ogłowie, a potem siodło. Wyprowadziłam go z boksu i poszłam na halę.
Przywiązałam konia do bandy i szybko poszłam ustawić na ziemi kilka drągów i pachołków. Ustawiłam też kilka małych przeszkód – 40, 50 i 60cm. Potem wsiadłam na Bomba. Dodałam łydkę i ruszyliśmy ślamazarnym stępem. Zrobiłam kilka ćwiczeń rozciągających dla siebie, a potem kilka dla konia. Robiliśmy więc wolty, półwolty, slalomy, ósemki i inne figury na ujeżdżalni. Koń zachowywał się spokojnie, kilka razy się potknął, ale to chyba dlatego, że szedł zbyt wolno. Wink Popędziłam go do żwawszego stępa. Uniósł od razu głowę i zaczął stąpać szybko i pewnie. Po dwóch minutkach dodałam mocniejszą łydkę i zacmokałam. Koń zrobił dosłownie NIC. Ponowiłam prośbę, niestety bez skutku. Wzięłam więc palcat i znów dodałam łydki i uderzyłam lekko konia w łopatkę, cmokając przy tym. Teraz koń zakłusował. Wyczułam od razu jego rytm i zaczęłam anglezować.. Kłusowałam tak chwilę, a potem zrobiłam kilka wolt i slalomów w kłusie. Wszystkie ćwiczenia wykonywałam w kłusie ćwiczebnym. Najpierw podjechałam stępem do drągów. Koń powąchał drążki i odszedł w bok, mając luźną wodzę. Szybko skróciłam lejce i nakierowałam konia na przeszkodę. Ogier przeszedł przez drągi bez trudu, prawie ich nie zauważając. Powtórzyłam jeszcze raz próbę i zakłusowałam. Znowu najechałam i znów było dobrze. Unosił wysoko nogi i patrzył przed siebie. Przejechałam jeszcze 2 razy i postanowiłam zagalopować. Gdy wyjechałam na prostą, dodałam łydki i uderzyłam konia lekko w łopatkę palcatem. Zagalopował od razu. Zrobiłam półsiad, a potem dużą woltę. Przegalopowałam kilka kółek i zmieniłam kierunek w kłusie. Teraz nakierowałam deresza na małą kopertę wysokości 40 cm. Koń praktycznie przez nią przeszedł, więc poprosiłam stajennego o podwyższenie. Teraz miała 45 cm. Najechałam drugi raz. Koń wybił się mocno i przeleciał nad przeszkodą. Wylądował daleko i pogalopował dalej przed siebie, czekając na kolejne polecenia. Tym razem najechałam galopem na stacjonatę 50 cm. Znów ładnie przeskoczył. Nakierowałam go ponownie na czterdziestkę, a po udanym skoku poklepałam go z radością. Czas na mini parkur. Pierwsza przeszkoda to koperta 45 cm, druga to stacjonata 50, trzecia to stacjonata 55 cm, a czwarta to okser 60cm. Zaczęłam więc od początku. Zrobiłam kółko w kłusie, a gdy zbliżaliśmy się do pierwszej przeszkody, przyspieszyłam chód do galopu. Koń pognał na przeszkodę, nie zważając na ciężar na grzbiecie. Przeskoczył z dużą śmiałością i pogalopował od razu na stacjonatę. Wykręciłam go, żeby biegł na środek. Tuż przed przeszkodą dodałam łydkę i zrobiłam półsiad. Znów czysty skok. Bomb może nie ma dobrej baskilacji, ale ma bardzo duży zapas! Skacze co najmniej 20 cm wyżej. Teraz nakierowałam go na przedostatnią przeszkodę. Kolejny zaliczony skok. Okser był trochę oddalony od pozostałych przeszkód, więc ogier wypadł z rytmu. Przegalopował trochę i postawił uszy gdy zobaczył ostatnią przeszkodę. Napiął mięśnie i pognał przed siebie. Trochę go zwolniłam, żeby nie pędził aż tak. Zbliżyliśmy się wystarczająco do przeszkody. Dodałam łydkę, pochyliłam się w siodle, ale koń odskoczył w ostatnim momencie na bok i wystraszony uciekł na drugą stronę. Ja spadłam z siodła i rozglądnęłam się, żeby zobaczyć co go tak wystraszyło. Okazało się, że był to kot, który w tym momencie wbiegł przez płot ujeżdżalni. Podbiegłam do konia i chwyciłam go za wodze. Uspokoiłam go i wsiadłam jeszcze raz. Postępowałam chwilę, a potem najechałam jeszcze raz na przeszkodę. Koń na szczęście nie zraził się do przeszkody i gdy zobaczył, że kota nie ma, przeskoczył okser z takim samym zapałem, co pozostałe przeszkody. Przeszłam do stępa i popuściłam popręg o dziurkę. Wyciągnęłam nogi ze strzemion i wydłużyłam wodze. Stępowaliśmy przez 10 minut.
Potem zsiadłam z konia, poklepałam go, pochwaliłam, wycałowałam i dałam cukierka. Odpięłam popręg całkowicie i zaprowadziłam konia przed stajnię. Tam go rozsiodłałam i wyczyściłam. Potem znów zaprowadziłam go na wybieg, a sama poszłam posprzątać sprzęt z ujeżdżalni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin