Forum Stajnia Centralna Strona Główna Stajnia Centralna
Stajnia Centralna - główna stajnia Rysuala
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

Warlike Beauty - Odzwiedziny

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Karuchna
Mały wolontariusz



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WSR Bałtycka Zatoka

PostWysłany: Czw 12:00, 27 Wrz 2012    Temat postu: Warlike Beauty - Odzwiedziny

Miejsce na odwiedzanie Warlike.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:41, 10 Gru 2012    Temat postu:

Byłam dzisiaj w odwiedziny u Secretariata, a idąc do jego boksu nagle coś mnie zatrzymało. Odwróciłam się, żeby popatrzeć co to mogło być i zobaczyłam śliczny łebek. A był to łebek słodkiej Warlike. Była idealna, od razu się w niej zakochałam i zrobiło mi się przykro, ponieważ myślałam, że moim ideałem jest Sec, a od tego momentu nie byłam już taka pewna. Dałam klaczce marchewke i poszłam do Sec'a starając sie skupić nad zaplanowanymi na dzisiaj ćwiczeniami co nie było łatwo, ponieważ moją uwagę cały czas rozpraszała ta łaciata piękność ^^

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kklodi dnia Pon 20:42, 10 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:37, 11 Gru 2012    Temat postu:

Dzisiaj zamiast odwiedzić Secretariata postanowiłam przyjrzeć się Beauty.
Weszłam do stajni centralnej i z liną i kantarkiem sznurkowym pognałam do Warlike. Nie miałam dzisiaj dużo czasu więc postanowiłam pobawić się w boksie w friendly game. Przywitałam się z klaczą, a gdy zobaczyłam, że jest gotowa przyjąć mnie, weszłam do jej boksu. Najpierw dotykałam ją dłonią, a potem liną i kantarkiem po całym ciele. Zrobiłam to po to, że jutro chciałam pobawić się z nią z ziemi na linie, więc wolałam, zeby jej to nie zaskoczyło. Założyłam jej kantarek pare razy, wyczyściłam dokładnie, a na koniec popieściłam wojowniczke. Najbardziej podobało jej się pod pyszczkiem i po uszkach. Dałam jej kawałek marchewki na pożegnanie i wyszłam z boksu. Z drugiego końca stajni pomachał do mnie stajenny co chyba oznaczało, że mam do niego podejść. Gdy już byłam koło niego zapytał, czy nie zechciałabym wypuścić Warlike na padok. Oczywiście zgodziłam się. Podczas prowadzenia Beauty była nawet spokojna choć czasem zadzierała głowe i zatrzymywała się, ale że nie miałam zbyt dużo czasu to postanowiłam poćwiczyć to z nią następnym razem. Gdy tylko otworzyłam drzwi i odpięłam uwiąz Warlike wesoło pognała do swojego stada, które już na nią czekało. Miło było na to patrzeć, ale niestety bardzo się spieszyłam, więc zabrałam moje rzeczy i pojechałam do domu z myślą, że chyba jednak pomyliłam się. Że jednak moim wymarzonym koniem od zawsze była ta klacz, która jak mi się zdawało czekała na mnie całę życie.
Warlike biegnąca po padoku:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:00, 12 Gru 2012    Temat postu:

Przyjechałam do SC z samego rano, żeby pobawić się z Warlike. Wyczyściłam ją dokładnie, a w szczególności kopytka. Pojawił się tylko jeden proble: z podawaniem tylnych kopytek, ale szybko się z tym uporałam. Bez problemu założyłam jej kantarek sznurkowy i przypięłam line 3.6m. Byłyśmy gotowe na nasze wspólne zabawy. Prowadziłam Beauty na hale przy okazji ćwicząc ładne prowadzenie. Co jakiś czas zadzierała głowę lub się zatrzymała, wtedy albo przyjmowałam pozycje oporu, albo poganiałam ją z zastosowaniem czterech faz: pierwsza- wzrok na zad, druga podniesienie carrot sticka, trzecia machnięciem nim za zadem, a do czwartej czyli dotknięcia stickiem ani razu nie doszło. Bez większych kłopotów wyeliminowałam zadzieranie głowy i nieproszone zatrzymywanie raz i mam nadzieje na zawsze. Doszłyśmy żywym stępem na hale, która o dziwo była pusta. To dobrze, ponieważ planowałam zaprzyjaźnianie, a nie chciałam niepotrzebnie rozpraszać innych koni moimi szeleszczącymi strasznymi Wink zabawkami. Najpierw oczywiście pogłaskałam, podotykałam liną i dłonią (zwracając szczególną uwagę na miejsce, w którym w przyszłości będzie leżał popręg). Była w pełni rozluźniona, może dlatego, że wczoraj już to ćwiczyłyśmy. Następnym punktem naszej zabawy było zarzucanie liny przez grzbiet, po pęcinkach, uderzanie liną w ziemie przed, nad i za koniem. Nie wyszło to wcale najgorzej, ponieważ podeszłam do tego bardzo delikatnie i bardzo powoli zbliżałam i oddalałam linę. Najgorzej było przy oplataniu pęcinek. Wtedy przestępowała z nogi na nogę lub ustępowała w bok, ale w końcu zrozumiała, że nagroda jest tylko za spokojne stanie. Mówiąc nagroda nie mam tu na myśli marchewki tylko komfort- odpoczynek, pogłaskanie, miłe słowo… Beauty była już całkowicie oswojona z liną i myślę, że chociaż trochę mi zaufała, więc poszłyśmy o krok dalej. Do carrot sticka przywiązałam reklamówkę i starałam się przekonać wojowniczkę, że jej nie zje . Najpierw szeleściłam z daleka od niej, dałam jej powąchać, ale nie chciała, potem szłam przed siebie prosząc ją, aby szła za mną, a ja w tym czasie ruszałam reklamówką. Skracałam delikatnie linę, aż zaczęła iść dość blisko mnie i przerażającego przedmiotu. Zatrzymałam się, pozwoliłam jej powąchać i zaczęłam szeleścić prawie jej dotykając. W końcu się rozluźniła, więc znowu dałam jej powąchać, a następnie trzymając reklamówkę w ręce dotknęłam Warlike. Dotykałam ją tym wszędzie, później udało się nawet po głowie. Na koniec stwierdziłam, że na pewno chce sobie trochę pobiegać, więc złapałam moją prawie cztero metrową linę odrobinę przed popperem i zaprosiłam Beauty do wspólnego biegu. Pozwoliłam jej nawet, aby to ona decydowała jak szybko i w jakim kierunku chce biec. Widziałam w jej pięknych oczkach radość, co było dla mnie prezentem- prezentem od niej; czułam się jakby krzyczała- „dziękuję, że tak dobrze rozumiesz na co mam ochotę i że teraz to ty słuchasz mnie”. Jak tylko zauważyłam, że ma ochotę już wracać to zaprowadziła ją do boksu, a gdy tak szłyśmy klacz cały czas szła obok mnie, już się nie zatrzymała, ani nie złościła. Byłam bardzo zadowolona . Wyczyściłam ją, spakowałam moje rzeczy i pojechałam do domu, nie mogąc się doczekać wiadomości o tym, czy uda mi się adoptować Warlike Beauty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:29, 16 Gru 2012    Temat postu: Chyba się zakochałam

Nareszcie znów zawitałam do SC. Zdążyłam się już porządnie stęsknić za Beauty Smile
Weszłam do stajni uśmiechnięta od ucha do ucha, zabrałam sprzęt czyli Line, kantarek sznurkowy, carrota i szczotki i poszłam do Warlike, po drodze zaglądając do Secretariata. Klaczka była równie radosna jak ja. To dobrze- będzie nam się miło współpracowało. Wyczyściłam ją dokładnie. Następnie wzięłam się za kopytka, które bez problemu mi podała, mimo, że podczas naszego pierwszego spotkania był z tym problem. Następnie popieściłam ją i założywszy kantarek bez ociągania zawędrowałyśmy do hali, na której przygotowane już leżały nasze zabawki- zielona piłka i duża niebieska płachta. Zaplanowałam na dzisiaj dalszy ciąg gry w zaprzyjaźnianie i wprowadzenie jeża.
Żywym krokiem wmaszerowałyśmy na hale. Warlike od razu dostrzegła nowe przedmioty i trochę ją zdziwiły i zaskoczyły. Ustawiłam klacz na środku hali i zaczęłam wymachiwać carrotem, co klaczce przeszkadzało tylko przez pięć sekund. Następnie oplątywałam liną jej nogi, ponieważ to sprawiło nam ostatnio najwięcej problemu. Przy wszystkich tych czynnościach była rozluźniona, więc postanowiłam przejść do nowych rzeczy, które przygotowałam na dziś.
Zaczęłyśmy od chodzenia naokoło przedmiotów aby zobaczyła, że są niegroźne. Następnie podprowadziłam ją do piłki, a moim celem było, aby dotknęła jej chrapkami. Oczywiście nie było to takie proste, długo nie rozumiała o co mi chodzi, a na początku nawet bała się podejść, ale w końcu udało się. Poprosiłam więc klacz, żeby do mnie przyszła i czule ją pogłaskałam i dałam chwilę odpoczynku. Później poprosiłam, aby podeszła do maty. Tu pojawiły się jeszcze większe problemy. Klaczka cofała się i zadzierała głowę, ale udało się jej wejść jednym kopytkiem, więc znowu dałam dłuższy odpoczynek i zaprosiłam z powrotem do piłki. Chwilę myślała, stała przy piłce nie wiedząc co zrobić, ale przypomniała sobie, że powinna dotknąć piłki noskiem, więc zrobiła to. Pogłaskałam i wróciłyśmy znów do maty. Pierwszym kopytkiem weszła bez problemu, a jak już stała nim na niebieskim przedmiocie to dałam jej dużo czasu, aby sama zdecydowała o przejściu przez ten ‘straszny’ przedmiot. Klacz bardzo się starała i dopiero wtedy zrozumiałam jak konie potrafią się poświęcić dla ludzi. Wcale jej nie kazałam wejść na mate, dałam jej wybór, mogła się wycofać, ale ona sama z własnej woli przeszła po niej. Byłam pełna zachwytu. Powędrowałyśmy więc do piłki, klacz szybko jej dotknęła, więc uznałam, że już to umie. Dałam jej dłuższą linę i zaprosiłam do kłusu, na co Beauty chętnie odpowiedziała. Pokłusowała chwilę zmieniając kierunki przy ścianie, bo póki co nie umiałyśmy przez doangażowanie zadu. Udało jej się nawet po jakimś czasie przekłusować po macie wręcz nie zauważając jej. Stwierdziłam, że na dziś wystarczy. Dokładnie wypieściłam i dałam smaka. Zaprowadziłam do boksu i zdjąwszy kantarek sznurkowy wyczyściłam ponowie. Podziękowałam klaczy za współpracę głaskaniem po uszkach i pod łebkiem i z tym samym uśmiechem z którym przyszłam wyszłam ze stajni, planując już następną wizytę. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie zdążyłyśmy zrobić zabawy w jeża. Tak, to będzie główny punkt naszego następnego spotkania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kklodi




Dołączył: 04 Gru 2012
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:57, 17 Gru 2012    Temat postu: Zabawa w jeża

Na dzisiaj zaplanowałam zabawę w jeża jako główny punkt naszego spotkania. Zdyszana wbiegłam do stajni, ponieważ miałam mało czasu, a chciałam dużo poćwiczyć z klaczą. Wzięłam więc wszystko co mi potrzebne, czyli szczotki i kantarek z liną i pobiegłam do boksu srokatego cuda. Przywitała mnie i wydawało mi się nawet, że już zaczyna mnie poznawać. Wyczyściłam ją dokładnie i popieściłam między uszami. Dałam jej obwąchać kantarek, który po chwili założyłam klaczy i wyprowadziłam z boksu.

Spokojnym tempem doszłyśmy do hali. Beauty była dzisiaj trochę ospała, ale nie przeszkadzało mi to. Przed zabawą w jeża pobawiłyśmy się trochę w przyjaźń z liną i carrotem, a później z parasolką która złożona w rogu hali już na nas czekała. Może i była ospała, ale czujna. Zaraz jak podniosłam parasol cofnęła się odrobinę. Dałam jej obwąchać parasolkę i spróbowałam dotknąć ją metodą przybliżania i oddalania. Gdy już się udało, pogłaskałam przedmiotem całego konia. Spróbowałam jeszcze rozłożyć parasolkę i taką trzymać nad Warlike, co po chwili kulenia uszów udało się. Poczekałam jeszcze, aż się rozluźni i przeszłam do głównego tematu naszych zabaw czyli jeża.

Podeszłam do zadu z prawej strony i rozpoczęłam cztery fazy. Pierwsza postawa i dotyk- sierść, druga skóra, trzecia mięśnie i ostatnia kości. Nie było wcale łatwo i kilka razy musiałam dojść do ostatniej fazy. Widać było, że to nie jest ulubione ćwiczenie Beauty. Niestety dla niej- było bardzo ważne i nie mogłam go pominąć. Za każdym razem, gdy uzyskałam choć najmniejszy kroczek w bok dawałam jej odpocząć, a w przerwie sprawdzałam naszą przyjaźń, tzn. jakieś zarzucania sticka przez kłodę. Wykonywała te ćwiczenia dość niechętnie, ale zauważyłam, że im lepiej jej wychodziło, tym bardziej jej się to podobało. Cieszyły ją skutki wysiłków, które włożyła w ustępowanie. Mnie zresztą również. Udało nam się nawet przestawić trochę przodu. Nie kazałam klaczy robić więcej niż 4 kroki. Wolałam, żeby miała jak najmniej nowości w ciągu naszych zabaw. Na koniec, jako nagrodę położyłam moją dłoń na kłębie i postanowiłam robić to samo to Warlike. Na początku patrzyła na mnie ze zdziwieniem, nie wiedziała o co chodzi i dlaczego stoimy i nic od niej nie wymagam, a trzymam ją za kłąb. Postałyśmy tak z pół minuty. W końcu klacz postanowiła, że coś spróbuje zrobić i może wtedy ją nagrodzę. Zrobiła więc krok na przód, a ja zrobiłam to samo. Po kilku jej próbach zorientowała się co się dzieje. Postanowiła się zabawić i pokłusować. Była bardzo radosna i ja również. Pobawiłyśmy się jeszcze chwile w ten sposób i zaprowadziłam ją do boksu.

Czyszcząc ją podsumowywałam dzisiejsze spotkanie. Nie spodziewałam się, że ustępowanie sprawi Warlike taki kłopot, postanowiłam więc częściej nad tym pracować. Planowałam na następny raz wprowadzić grę w prowadzenie, ale nie jestem pewna, czy Beauty jest na to gotowa. Może dzisiejsze problemy wynikały po prostu z ospałości. Włożyłam klaczy jej kantar i wypuściłam na padok. 5 minut później byłam już w drodze do domu. Ja, ale nie moje myśli, które zgubiłam gdzieś w stajni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Stajnia Centralna Strona Główna -> Stare treningi, odwiedziny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin